Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Alda na Magny-Cours: Wielka Ślizgawka.

Tym razem meteorolodzy mieli rację i zapowiadany od kilku dni deszcz, urozmaicił kwalifikacje przed II rundą Mistrzostw FIA GT na Circuit de Nevers w Magny-Cours.

Spece od pogody nieco się jednak pomylili – nikt nie prognozował oberwania chmury nad torem w Burgundii! W pierwszej części popołudniowej „czasówki” połowa pętli znalazła się pod wodą. – Czuję się, jak w kajaku – stwierdził Andrzej Dziurka, wysiadając z Porsche.

Kierowcom Aldy zabrakło kilku minut na powalczenie o pole startowe. Rano w dramatycznych warunkach, Wojciech Dobrzański uzyskał najlepszy czas dla polskiego zespołu i wówczas był to 15. wynik w klasie. Po południu nastąpiła ulewa; eksperymenty ze zmianą ustawień zawieszenia nie przyniosły spodziewanych wyników. Guillaume Gomez i Antonio De Castro wyprzedzili dwójkę Aldy. Na niedzielny wyścig zapowiadana jest sucha nawierzchnia, więc może będzie lepiej. Przed uczestnikami FIA GT Championship trzy godziny ścigania się o punkty.

Pole position wywalczył 24-letni Matteo Bobbi, od Imoli kierowca ze stażem w Formule 1 – oficjalny tester Minardi. W klasie N-GT błysnął dwa lata młodszy Marc Lieb, ósmy w generalce. Zwycięzcy Carrera Cup partneruje już ubiegłoroczny mistrz Stephane Ortelli, nadal nie w pełni sprawny po złamaniu kości prawej dłoni na dwa tygodnie przed sezonem.

WOJCIECH DOBRZAŃSKI: - W pierwszej sesji kwalifikacyjnej mieliśmy w miarę dobrze ustawiony samochód. Kwalifikacje były zupełnie zwariowane. Dwukrotnie przerywano trening, wywieszając czerwoną flagę. Przyzwyczajaliśmy się do nowych hamulców, znacznie skuteczniejszych od dotychczas stosowanych. Samochód rewelacyjnie hamował, a ja na mokrym torze przeżyłem trzy naprawdę dramatyczne sytuacje. To była największa ślizgawka w mojej karierze.

ANDRZEJ DZIURKA: - Na nawrocie Adelaide odwiedziłem pobocze. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Po południu zaskoczyła nas ulewa, ustawienia nie były trafione, samochód zrobił się mocno podsterowny. Zabrakło czasu na właściwą regulację, która umożliwiłaby powalczenie o wynik. Sesja była dla nas o parę minut za krótka.

Poprzedni artykuł Alda eksperymentuje
Następny artykuł PAR: Pierwsze emocje w Poznaniu.

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry