Awaria na finiszu
Zespół Lukas Motorsport zakończył 24 godziny Dubaju na 20 miejscu, choć jeszcze 2 godziny przed metą polskie Porsche 997 GT3 Cup znajdowało się na ósmej pozycji.
Niestety, awaria półosi, łożyska i długi postój w depo spowodowały, iż zespół spadł poza drugą dziesiątkę.
Powiedzieli po wyścigu:
Robert Lukas: - Wszyscy pojechaliśmy wyśmienicie, każdy z nas pokazał swoje umiejętności. Byłoby 7 - 8 miejsce, niestety problem z półosią i piastą spowodował, że spadliśmy poza pierwszą dwudziestkę. Jesteśmy jednak zadowoleni, pospisywaliśmy już uwagi na temat tego, co trzeba inaczej przygotować na przyszły sezon. Po naprawie półosi wyjechałem na swoją zmianę, ale musiałem ponownie zjechać, bowiem Porsche źle już się prowadziło. Poradziliśmy sobie z tym w jakimś stopniu. Na ostatniej zmianie dużo ryzykowałem, ale udało mi się zyskać kilka miejsc. W Dubaju wystartowało kilku moich znajomych z niemieckiego Porsche Carrera Cup. Mieliśmy okazję porozmawiać, zresztą atmosfera podczas tych zawodów w ogóle była wyśmienita. Podczas tego występu dużo się nauczyliśmy i mimo debiutanckiego startu w Porsche w 24-godzinnym maratonie, liczyliśmy się w stawce. Na start w przyszłym roku przygotujemy się jeszcze lepiej. Dziękuję tacie, mechanikom oraz całemu zespołowi za ten udany wyścig.
Mariusz Miękoś: - Apetyt rośnie w miarę jedzenia, stąd pozostał mały niedosyt. Okazało się bowiem, że w porównaniu ze światową czołówką byliśmy przez 95 % zmagań bardzo konkurencyjni. Sukcesem jest oczywiście już to, że dojechaliśmy do mety. Na ostatniej zmianie Stefan zjechał z uszkodzonym łożyskiem tylnego koła. Wymiana wadliwej części zajęła niecałą godzinę. Robert na ostatniej zmianie popisał się fantastyczną jazdą, kręcąc czołowe czasy. Pozwoliło to na awans na 20 miejsce. Szkoda, że przydarzyla się awaria, ale taki jest sport samochodowy. Zebraliśmy jednak bardzo ważne doświadczenia, podpatrując przygotowanie aut czołówki do takich wyścigów, jak ten w Dubaju. Mnie osobiście jechało się bardzo dobrze. Myślę, że nie zawiodłem kolegów. Zdecydowanie był to mój najlepszy występ w karierze. Kluczowe w tym starcie okazało się przygotowanie kondycyjne i psychiczne. Wyścig w Dubaju wymagał ogromnej koncentracji, gdyż na torze dużo się działo. Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi. Jechaliśmy dobrze bez względu na to czy była to noc, dzień czy poranek. Przez cały wyścig nikt z nas nie popełnił błędów, auto nie ma żadnych śladów na karoserii od kontaktów z rywalami. Na palcach jednej ręki można było policzyć szybsze od nas auta na torze. Kilka zespołów specjalizujących się w 24-godzinnych maratonach pokazało nam jak przygotowuje się samochody pod tym kątem. Nasze Porsche było dobrze przygotowane przez zespół, a awaria nie była spowodowana błędem człowieka. Bardzo dziękuję całemu zespołowi Lukas Motorsport za świetny występ i wspaniałą atmosferę. Czuję się wyróżniony mogąc reprezentować jego barwy.
Adam Kornacki: - Z jednej strony czujemy niedosyt, z drugiej wyjazd do Dubaju i start w 24-godzinnym wyścigu był jedną wielką frajdą i szczęściem. Pierwszą zaletą jest to, że jesteśmy w tym pięknym miejscu, jakim jest Dubaj. Tor, na którym startowaliśmy, był urzekający. Tego pecha rozpatrywałbym w trzeciej kategorii. Auto przez prawie cały wyścig pracowało znakomicie, wszyscy pojechaliśmy perfekcyjnie i nikt nie popełniał błędu. Zdarzył się jeden defekt - tak bywa. Szkoda co prawda, że nie ma 7 miejsca, a jest dwudzieste. Wyjazd niemniej uważam za udany. Wymiana półośki wymagała rozbiórki dużej części tylnego zawieszenia. Wszystko to trwało chyba z godzinę, bo nie liczyliśmy dokładnie czasu. Mechanicy napracowali się w końcówce, a już wcześniej byli przecież 28 godzin na nogach. Musieli rozebrać część zawieszenia samochodu z "dawcy" i włożyć ją do naszego Porsche. Była to straszna harówka, ale się spisali. Startujący na ostatniej zmianie Robert miał perfekcyjną końcówkę i zdołał wyprzedzić jeszcze trzy samochody. Jest dobrze, a o tym, że pokazaliśmy się z dobrej strony, świadczy fakt, że w trakcie wyścigu odwiedzili nas przedstawiciele Porsche Motorsport.
Stefan Biliński: - Generalnie jestem bardzo zadowolony z zakończonego wyścigu. Oczywiście pozostaje niedosyt z nie zdobycia miejsca w pierwszej dziesiątce, a może nawet piątce. Byliśmy bardzo wysoko, ale nie udało się. Mam uczucie, jakby to był mój najlepszy wyścig w karierze. Poza tym było to super doświadczenie. Najważniejsze, że widzimy progresję w swojej jeździe. Awaria Porsche miała miejsce na mojej zmianie. Poczułem, że auto dziwnie się zachowuje, jedno koło się poluzowało. Okazało się, że uszkodziła się piasta i półoś. Tym samym swoją zmianę zakończyłem parę, a dokładnie 5 minut wcześniej. Bardzo wysoko oceniam zaangażowanie mechaników. Myślę, że tak samo kierowcy, jak i mechanicy wyciągają po takich występach jak ten, odpowiednie wnioski i zdobywają ważne doświadczenie. Moje dwie zmiany miały miejsce w nocy. Jazda Porsche w takich warunkach była niesamowitym przeżyciem. Były to dla mnie nowe doznania. Zobaczymy, czy w przyszłym roku pojawimy się ponownie w Dubaju. Musimy teraz ochłonąć po wyścigu i zapewne razem z teamem wrócimy do tego składu, tym bardziej, że atmosfera w zespole jest doskonała.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.