Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Gładyszowie, czyli fair play!

Tomasz Wywiał jechał do Kamienia Śląskiego z ogromnym apetytem na sukces - auto było starannie przygotowane, a na torze czekał sprowadzony specjalnie z Belgii jeden z najlepszych specjalistów w branży Rene Verbist, który miał dokonać ostatnich pomiarów parametrów silnika i zawieszenia.

Niestety już w piątkowy wieczór fortuna odmówiła współpracy. Najpierw zepsuł się wyświetlacz w komputerze belgijskiego mechanika. Nie pomogły żadne telefoniczne konsultacje, ani próba przełożenia twardego dysku. Jedynym rozwiązaniem było więc żmudne kopiowanie plików, które trwało do późnych godzin porannych. Rywale przejeżdżali już okrążenia treningowe, kiedy w boksie Norma 2000 Racing Team trwało jeszcze ustawianie auta, ale na pierwszą czasówkę wszystko było gotowe.

Na drugim okrążeniu Wywiał uzyskał 1:29,525, ale zaraz potem musiał zjechać do depo. Urwana półośka wykluczała dalszy trening i pod wielkim znakiem zapytania stawiała udział w wyścigu. Lepsze czasy uzyskali tylko Maciej Stańco i Adam Gładysz.

- Nawet nie zdążyłem się rozkręcić, kiedy zatrzymała mnie awaria. Szkoda, bo jestem pewien, że mógłbym wykręcić znacznie lepszy czas - ubolewał kierowca, tymczasem ludzie z teamu rozbierali auto. Diagnoza była jak wyrok skazujący, bo w magazynie części zamiennych nie było półosi. Było sobotnie popołudnie. Do wyścigu zostało około dwudziestu godzin, więc szansa sprowadzenia potrzebnych detali bezpośrednio z Niemiec była wyjątkowo mizerna i dlatego w kategoriach cudu trzeba ocenić efekt telefonicznych zabiegów Andrzeja Bobrowskiego i Rene Verista, którzy zdołali dotrzeć do odpowiednich ludzi z Audi, skłonić ich do przerwania weekendu, zdobycia półosi i niezwłocznej podróży na wschód. Spotkanie nastąpiło nad ranem w połowie drogi z Ingolstadt do Kamienia. Okazało się niestety, że cały wysiłek poszedł na marne, bo w ferworze Niemcy pomylili symbole i przywieźli rzeczy całkowicie bezużyteczne.

Odsiecz nadeszła z najmniej oczekiwanego kierunku, bo z obozu bezpośredniego przeciwnika. Tuż po treningu Janusz Gładysz najpierw podzielił się swoją wiedzą na temat pękających półosiek, a potem zaproponował pomoc, oferując potrzebne części ze swoich zapasów i kiedy Bobrowski konferował z Niemcami, mechanicy kompletowali detale niezbędne do odbudowy uszkodzonego podzespołu. Przed południem Audi z numerem osiem znów było w jednym kawałku, niestety próba wyjazdu na tor zakończyła się fiaskiem po przejechaniu kilkuset metrów.

- Nie było kompletnej półosi, ale dzięki uprzejmości przeciwników mogliśmy chociaż improwizować i do woli czerpać z trzech wcześniej uszkodzonych kompletów oraz części przywiezionych z Tarnowa. Miałem jednak obawy, czy zmontowany w ten sposób podzespół wytrzyma próbę – mówił Bogdan Nocuń.

Obawy potwierdziły się niestety przy pierwszej jeździe. Nie wytrzymały zabezpieczenia i wydawało się, że Tomasz Wywiła obejrzy wyścigi z miejsca dla widzów. Wtedy przeciwnicy po raz drugi w ciągu doby pokazali, że fair play nie jest dla nich pojęciem znanym wyłącznie z czytanek dla dzieci. W boksach stał sprowadzony na wszelki wypadek VW Beetle i właśnie to auto udostępnili swojemu rywalowi, który dzięki owemu gestowi mógł ukończyć oba wyścigi i zdobyć punkty do klasyfikacji Grand Prix.

Janusz Gładysz nie miał wątpliwości, że postąpił słusznie: - Wyścigi przeżywają kryzys, więc nie powinniśmy ich dobijać małostkowością. Uważam, że właśnie teraz – choć Tomek jest bezpośrednim rywalem moich synów - powinniśmy sobie pomagać bez względu na doraźne interesy. Oceniam nasze zachowanie jako całkowicie naturalne i jestem pewien, że gdyby role uległy odwróceniu, to my też moglibyśmy liczyć na pomoc. Poza tym jesteśmy dealerami VW i Audi więc z tego powodu też jesteśmy zainteresowani obecnością naszych marek na torach. Na koniec, tworzymy wspólne przedsięwzięcie - mam na myśli Grand Prix Promotion - i choćby z tego tytułu powinniśmy sobie pomagać. Reasumując powiem krótko: wyznaję zasadę, że przeciwnikami powinniśmy być tylko na torze, zaś poza nim – przyjaciółmi.

- Byłem załamany i kompletnie zrezygnowany, więc zgoda na wykorzystanie wolnego auta była dla mnie jak balsam. Ze względu na możliwości Beetla nie mogłem się włączyć do walki o zwycięstwo w Opolu, ale dzięki zdobytym punktom nie straciłem szansy na dobre miejsce w końcowym rozrachunku sezonu. Uważam, że ten gest zasługuje na nagrodę fair play – mówi Tomasz Wywiał.

Poprzedni artykuł F3 Euro Series, Le Mans: Klien wygrywa, Kubica punktuje.
Następny artykuł Zanardi wystartuje w ETCC?

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry