Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Ja tylko byłem pierwszy...

Jakub Buziuk po raz trzeci w tym roku wygrał wyścig na Miedzianej Górze i zapewnił sobie koronę w N-1150.

Odbierając gratulacje powiedział: ...ja tylko byłem pierwszy na mecie, ale prawdziwym zwycięzcą tego wyścigu jest Sebastian Różański. Ustawienie na polach startowych nie wróżyło sukcesu. W pierwszej linii stanęli Krzysztof Tobiasz i Jacek Szurgot, dalej Maciej Garstecki i Izabella Szwarczyńska i dopiero Jakub Buziuk z Sebastianem Różańskim. Z lasu wyjechali w innej kolejności.

Mówi Jakub Buziuk. – Jeszcze na podjeździe minąłem Izę Szwarczyńską. Sebastian przyklejony do mojego zderzaka jechał jak cień. Na hamowaniu dopadliśmy Maćka Garsteckiego. Przed eskami w lesie na zjeździe przeszarżował Krzysiek Tobiasz. Miał kontakt z Jackiem Szurgotem. Obaj z Sebastianem musieliśmy odhamować, wykorzystał to Maciek i wyrwał do przodu, ale my byliśmy tuż za nim, na drugiej i trzeciej pozycji. Przy wyjeździe na prostą pojechał po wewnętrznej i obronił pozycję. My wyjechaliśmy szeroko i przed prawym nawrotem mieliśmy dzięki temu większą szybkość. Pierwszy atak się udał. Sebastian poszedł moim śladem. Do mety zostało dziewięć okrążeń, ale dla mnie emocje się skończyły. Jechałem szybko, ale spokojnie. Tuż za moimi plecami toczyła się walka o drugie miejsce. Maciek miał o co wojować, więc Sebastian odpierał ustawiczne ataki. - Jeszcze w kartingu nauczyłem się współpracować z Kubą – mówi Sebastian Różański. – W Kielcach wykorzystaliśmy więc kartingowe doświadczenia na torze samochodowym i pojechaliśmy zderzak w zderzak. Wyścig ułożył się po naszej myśli, wyjechaliśmy do przodu i pilnowaliśmy swoich pozycji. Drugie miejsce jest moim najlepszym osiągnięciem. Przez chwilę trochę mnie korciło, żeby spróbować ataku na pierwsze, ale Maciek całkowicie absorbował moją uwagę. Na jednym z nawrotów doszło nawet do kontaktu między nami. Po wyścigu Maciek przeprosił. Wyjaśnił, że przy redukcji zablokował koła i dlatego trafił mnie w bok. Nie miałem żalu, to się zdarza w ferworze walki, ale gest był miły. Trzeba mieć klasę, żeby się tak zachować.

Poprzedni artykuł Zwycięstwo w Klasie Narodowej, pech w DSMP.
Następny artykuł Mancin i Bednarek na podium.

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry