Janis pojechał w poprzek toru
- Sobotnia wizyta na podium w Le Mans była dużym przeżyciem, ale po zawodach pozostał niedosyt, bo w drugim wyścigu przejechałem tylko 50 metrów - mówi Damian Sawicki po francuskiej rundzie Seat Leon Supercopa.
- Z szóstego pola miałem bardzo dobry start, najlepszy w tym sezonie. Znajdowałem się na wysokości samochodu Erika Janisa, który ruszał jako czwarty. Erik zobaczył mnie w lusterku i chciał "zamknąć drzwi", ale nie zauważył, że z lewej nadjeżdża Sebastian Asch.
Hamowałem, jednak kolizja była już nieunikniona. Zostałem zaklinowany pomiędzy Seatami Janisa i Ascha. Janis zawinął się przez mój nos i skierował Ascha w barierę. W to wszystko wjechał jeszcze Marcus Steinel. Miałem rozerwaną lewą przednią felgę, ucierpiały półoś i wahacz. Na szczęście Seat buduje mocne samochody. Przód chyba nie jest przesunięty.
Bardzo żałuję, bo pierwszy raz tak bardzo chciało mi się ścigać. Podbudowało mnie podium w tym historycznym miejscu. Atmosfera podczas dekoracji była niesamowita, zupełnie jak w F1. Stworzyła się obiecująca sytuacja w punktacji. Miałem szanse na czwarte miejsce. Samochód wreszcie jechał tak jak powinien. Testy w Hockenheim przerwaliśmy po trzech okrążeniach z powodu kłopotów z turbosprężarką. Od Oschersleben turbo nie ładowało maksymalnie pomiędzy 5400 i 6300 obrotów. Samochód zabrano do działu sportu Seata. Stwierdzono, że turbo się zacina i awaria została usunięta.
W Hockenheim czeka mnie walka z Marschallem, Heino i być może z Aschem. Przy dużym szczęściu istnieją szanse na piąte miejsce w końcowej punktacji, realne jest szóste.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.