Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Komentarze po Załużu

MARCIN GŁADYSZ: - Mój powrót do wyścigów górskich po 9 latach przerwy przyniósł bardzo dobry wynik - czwarte i drugie miejsce w generalce poszczególnych rund GSMP.

Myślę, że trzeba będzie pokazać się jeszcze w tym roku na jakichś zawodach. Nie jadę do Sopotu, ale może wystartuję na Św. Annie i być może przywiozę Jettę - mocniejszą od Seata, z krótką skrzynią, a więc zdecydowanie szybszy samochód. No cóż, po drugim miejscu pozostanie już tylko powalczyć o zwycięstwo w generalce! W Załużu była świetna zabawa. To bardzo fajna impreza i szkoda, że tak jak kiedyś, w sezonie nie ma powtórki Załuża. Zrozumiałe, że stało się tak dlatego, iż w kalendarzu przybyło eliminacji. Gratulacje dla organizatorów! Ja jestem cały i zdrowy, a samochód nie doznał żadnych uszkodzeń, więc przy takich wynikach są powody do satysfakcji.

PAWEŁ BORYS: - Kolejny weekend wyścigowy za nami, dla mnie po raz kolejny bardzo udany i bardzo mile go wspominam. To wszystko za sprawą ogromnej rzeszy kibiców, gorąco dopingujących mnie i wszystkich moich kolegów startujących w Załużu, a jak pokazuje ten sezon jeździ nas 50% więcej niż rok temu. Po kolejnych zwycięstwach umocniłem się na prowadzeniu w klasie HS-1600. Trasa w Załużu jest idealna dla mojego samochodu i przed zawodami wiedziałem, że będę tam bardzo szybki. Mam troszkę żalu do siebie za drugi podjazd wyścigowy w niedzielę, ale wierzcie mi, naprawdę chciałem przekroczyć barierę 3 minut. Niestety, nie udało się - po moim błędzie w szykanie, przegrałem z Marcinem Kozłowskim. Na osłodę pozostało drugie miejsce w grupie samochodów historycznych. Do zobaczenia w Sopocie.

ROBERT KOSIBA: - Chciałbym przeprosić moich kibiców, że mogli zobaczyć mnie na trasie tylko w niedzielę ale sprawy rodzinne były ważniejsze i musiałem zrezygnować ze startu w sobotę. Po podzieleniu klasy N-2000, w której startowały Kie cee'd, konkurencja zrobiła się nieco mniejsza ale i tak walka z Januszem Janią i Filipem Mocie była ciekawa. Moja druga pozycja tuż za Alfą i strata trzech sekund w IV rundzie bardzo cieszą i napawają optymizmem przed kolejnymi startami. Na konto wpadły cenne punkty do klasyfikacji rocznej GSMP. Teraz start w Sopocie i kolejna lekcja oraz nauka nieznanej mi trasy. Oczywiście nie można zapomnieć o kibicach w Załużu. Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy zgromadzili się i chcieli kibicować mnie i wszystkim moim kolegom.

MARCIN PRZYBYSZEWSKI: - Wynik w III i IV rundzie GSMP pokazał, że muszę jeszcze popracować nad techniką jazdy. Wiem, że mogę dużo szybciej jeździć Kią. Po wyścigach w Cisnej, na Hungaroringu i teraz w Załużu pro_cee'd został odpowiednio ustawiony a ja bardzo dobrze czuję się za jego sterami. Cieszę się z wysokiej frekwencji w klasie samochodów Kia pro_cee'd w wyścigach górskich. W N-2000 mamy małe szanse na pościganie się np. z Januszem Janią. Klasa pięciu równych samochodów Kia pro_cee'd daje możliwość wyrównanej rywalizacji oraz sprawdzenia swoich umiejętności. Cieszę się, że pomiędzy tak doskonałymi konkurentami udało mi się dwukrotnie dojechać do mety na trzecim miejscu. To dobrze rokuje przed kolejnymi rundami i mam nadzieję, że jeszcze więcej chłopaków zgłosi się do następnej rundy GSMP nad polskim morzem. Już nie mogę się doczekać mojego ulubionego wyścigu w Sopocie. Jedno co po Załużu można powiedzieć, to wielki ukłon w stronę kibiców. Tak fantastycznej atmosfery zawodów nie widziałem już od dawna. Chciałbym też podziękować firmie TRACER, która aktywnie wspiera moje starty w Mistrzostwach Polski.

LECH ŚLEBIODA: - Fantastyczny start. Tyle mogę powiedzieć po III i IV rundzie w Załużu. Wreszcie sobie pojeździłem i do tego trzecie miejsce w klasie bardzo satysfakcjonuje. Po pechowej Cisnej, gdzie zepsuła się skrzynia biegów, do mojego BMW założyliśmy zwykłą, seryjną skrzynię i muszę przyznać, że sprawuje się ona bardzo dobrze, co widać po czasach - 3.12 to świetny wynik, jak na moje możliwości sprzętowe. Byłem bardzo spragniony rywalizacji w grupie HS z innymi zawodnikami. Niestety, Golfy Marcina Kozłowskiego i Andrzeja Wróbla są jak na razie poza moim zasięgiem, a Paweł Borys to już lekki kosmos. W Sopocie niestety nie pojadę, ale wracam do rywalizacji w Siennej na początku sierpnia. Dziękuję za gorący doping w Załużu wszystkim kibicom.

DARIUSZ ŁUCZYŃSKI: - Zawody w Załużu na pewno zaliczę do udanych. Piękna pogoda, techniczna i wymagająca trasa, super organizacja i profesjonalny spiker w osobie wielokrotnego Mistrza Polski, Roberta Szelca, to wszystko stworzyło super klimat. Dla mnie najważniejsze jest to, iż zdobyłem kolejne cenne punkty do klasyfikacji GSMP i udało mi się wejść na trzeci stopień podium. Nie obyło się bez usterek i moich błędów. W niedzielny poranek, jeszcze przed hotelem mój samochód odmówił posłuszeństwa i po prostu nie "odpalił". Awarii uległa pompa paliwa. Na całe szczęście Citroen Opole wyposażył mnie w części zapasowe i nowa pompa była w busie serwisowym. Dzięki Tomkowi Strozikowi i jego mechanikowi, wymiana trwała kilkanaście minut i zdążyłem na start w czwartej rundzie. W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować Tomkowi i jego mechanikom. Należy im się jakaś nagroda Fair Play. Takiej pomocy można spodziewać się tylko w wyścigach górskich. Chciałem podziękować również moim sponsorom: Rosetex, Melle, Corotop i Citroen Opole za umożliwienie startu, a także patronom medialnym: portalowi toprally.pl, auto moto-biznes, wyścigigórskie.pl oraz radiu Eska Opole.

MARCIN KOZŁOWSKI: - Moja żółta wyścigówka znowu sprawiła się dobrze i muszę ją bardzo pochwalić. Ten samochód ma już ponad 20 lat a jeździ, jakby wyszedł spod igły. Czasy, które kręciłem swoim historycznym Golfem, są wręcz niesamowite - rok temu 3.08, a w tym roku 3.02. Sześć sekund to dużo. Kolejna wygrana w klasie i grupie ulokowała mnie na pierwszym miejscu punktacji grupy HS i klasy. Mam duży komfort przed Sopotem, będąc liderem, aczkolwiekPaweł Borys w swoim Civicu 1600 mocno mnie ciśnie i pokazał w Załużu, że potrafi być szybszy niż ja. Mój klubowy kolega Andrzej Wróbel też rozkręca się i coś czuję, że końcówka roku będzie ciężka. Mój zespół Opolskie Racing Team odniósł kolejne zwycięstwo w klasyfikacji zespołów sponsorskich. Już trochę ochłonąłem po upalnym weekendzie w Załużu i zabieramy się za przygotowania do startu w Sopocie. W ten piątek, 27 czerwca jedziemy zaprezentować się podczas prologu Rajdu Festiwalowego na stadionie żużlowym opolskiego Kolejarza. Zapraszam moich wszystkich kibiców!

JANUSZ SZAFRANIEC: - To był mój pierwszy start w Górskich Samochodowych Mistrzostwach Polski. Od początku wiedziałem, że to będzie bardziej dobra zabawa, niż poważne ściganie się. Start był testowy, sprawdzałem samochód, mechaników i samego siebie. Bardzo cieszy mnie to, że jestem rozpoznawany przez kibiców. To chyba moje wąsy powodują, że kibice zapamiętują mnie ze startów w RSP PZM. Klimat zawodów w Załużu był fantastyczny. Żadnego stresu, wszystko dobrze rozplanowane, iście anielska atmosfera rodzinnego pikniku. Bardzo mi się spodobało i zamierzam dojechać sezon do końca, zaliczając wszystkie rundy. Na pewno od Sopotu będę się rozkręcał i jeździł szybciej. Chciałbym, żeby konkurencja w klasie była przynajmniej taka, jak podczas tych zawodów. Grzesiek Duda jest bardzo szybki a Tomek Kramarczyk to miły, młody i bardzo utalentowany zawodnik, który jeszcze pokaże nam, kto jeździ szybciej. Widzimy się w Sopocie na kolejnej, V i VI rundzie.

MARIUSZ ŁOŚ: - Dawałem z siebie wszystko i mój samochód też jechał na 100%. Walka w czubie GSMP jest jak widać, bardzo zacięta. Robert Kus czy Tomek Mikołajczyk są bardzo dobrymi kierowcami i dysponują super profesjonalnym sprzętem, więc są poza moim zasięgiem. Jak na debiutanta w górach, jestem zadowolony ze swoich wyników. Czasy o 2 sekundy gorsze niż ścisła czołówka, pokazują, że kwestia mojego doświadczenia odgrywa tu wielką rolę. Obecnie jestem szósty w klasyfikacji generalnej po czterech rundach GSMP. Chciałbym wskoczyć do pierwszej piątki i jest to bardzo realne. Zawody w Załużu będę wspominał bardzo dobrze. Fajna trasa, na której gromadzą się tłumy kibiców. Świetna organizacja. To wszystko wpływa na to, że bardzo polubiłem tą rodzinną atmosferę wyścigów górskich i chciałbym zagościć tu na dłużej, oczywiście ciągle polepszając swoje wyniki.

PAWEŁ POTOCKI: - Do Załuża przyjechałem powalczyć z Tomkiem Myszkierem i plan zrealizowałem. Pierwszy dzień i pierwszy podjazd zapoznawczy skończył się dla mnie już na trzecim zakręcie, gdzie nie dohamowałem i wpadłem w barierę, rozbijając przód mojego Lancera. Całe szczęście, że banda odbiła mnie i prześlizgnąłem się po niej nie powodując poważnych zniszczeń. Serwis od razu naprawił i połatał samochód. Od tego momentu zacząłem jakby szybciej jeździć. Chciałem zdobyć jak najlepsze miejsce i oczywiście pokazać się kibicom. Sobota jakoś poszła i czekałem na niedzielę. Przy słonecznej pogodzie w niedzielny poranek, w temperaturze prawie 80 stopni w samochodzie, rozpocząłem pościg za Tomkiem Myszkierem. No i się udało. Po ostatnim przejeździe wyścigowym Tomek był przede mną ale suma dwóch podjazdów dała mi czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. To jak na razie mój największy sukces w górach, no i nie ma co ukrywać, mam ochotę na więcej. Bardzo dziękuję całemu zespołowi, który przygotowuje samochód, no i kibicom, których zgromadziło się bardzo wielu, aby oglądać naszą jazdę.

TOMASZ MYSZKIER: - Jak zawsze staram się jechać swoje i tak też było tym razem. Samochód był dobrze przygotowany, ja byłem w dobrej formie i kondycji, co złożyło się na dobry wynik podczas wyścigowego weekendu w Załużu. Trasa jest dość szybka, ale i bardzo monotonna. Łuki w lewo, w prawo, w prawo, w lewo - nudzą już po pierwszym podjeździe, ale takie są wyścigi górskie, że to nie my wybieramy na jakich odcinkach się ścigamy i trzeba jechać swoje. Pierwszy dzień to wygrana w klasie i wysokie piąte miejsce w generalce. W niedzielę Pawłowi Potockiemu noga zrobiła się bardzo ciężka i pojechał świetnie pierwszy podjazd wyścigowy, wyprzedzając mnie o ponad sekundę. Drugi podjazd należał do mnie, ale nie udało się pojechać na tyle szybko, żeby zmniejszyć przewagę z pierwszego wyścigu. Wynik bardzo satysfakcjonuje. Widać, że samochodem grupy N, można mocno walczyć w czołówce. Muszę powiedzieć, że jedna rzecz, która mnie zaskoczyła to tłumy pozytywnie nastawionych kibiców, którzy świetnie bawili się podczas naszych przejazdów. Zapraszam nad morze do Sopotu już 10 lipca.

ROMAN BARAN: - Walka z Tomkiem Gajewskim była bardzo zacięta i dała mi dużo satysfakcji. Po raz kolejny jestem w pierwszej dziesiątce i mogę powiedzieć, że swój plan wykonałem. Pierwsze miejsce w klasie i wysoka lokata w generalce dają duże nadzieje na wysokie miejsce na koniec sezonu. W tym roku jedziemy dwie rundy mniej, więc trzeba korzystać z każdych zdobytych punktów. Moje Clio RS jest dobrze przygotowane, a trasa w Załużu służyła szybkiej jeździe, chodź wspinanie się lewo - prawo pod samą górę czasem robi się nudne. Ładna pogoda wynagrodziła nam długie oczekiwanie na zakończenie sobotniej rundy, która skończyła się koło godziny 20.00. Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni, ale to właśnie są wyścigi górskie, czasem trzeba poczekać na uprzątnięcie trasy. Czas 2.49,441 przednionapędowym samochodem to jak na moje możliwości, wynik bardzo dobry. Tłumy kibiców motywowały mnie to szybkiej i skutecznej jazdy i dziękuję im za to. Piknikowa atmosfera w Załużu to najlepsza wizytówka wyścigów górskich i dobry przykład, jak bezpiecznie kibicować.

TOMASZ GAJEWSKI: - Miałem problemy z moim Clio - działo się z nim coś złego i nie mogłem do końca rozgryźć przyczyny. Tym bardziej cieszy wynik, który udało się osiągnąć. Drugie miejsce w klasie i drugie wśród samochodów z napędem na jedną oś to rewelacja jak dla mnie. Patrząc na początek tabeli, gdzie są same czteronapędówki, ja pojechałem bardzo równo uzyskując bardzo dobre czasy w okolicach 2.53. Romek znowu mocno docisnął i odjechał mi na prawie 4 sekundy. Wiem, że ciężko będzie z nim powalczyć ale zrobię wszystko z mojej strony, żeby kilka razy w tym roku objechać go. Bardzo dziękuję za gorący doping kibicom w Załużu. Aż chce się szybciej jeździć, kiedy widzi się na trasie takich wspaniale kibicujących ludzi. To naprawdę motywuje. Czekam na występ w Sopocie, gdzie jest bardzo szybko. Pamiętam, że Romek miał w tamtym roku spotkanie ze skarpą, więc może trochę odpuści, ale to tylko marzenia. Na pewno będzie zacięta walka.

FILIP LEWANDOWSKI: - Honda sprawowała się rewelacyjnie na patelniach Załuża. Kibice dopisali a ja pojechałem naprawdę dobrze. Zawsze z przyjemnością wracam do Załuża, bo bardzo lubię startować na tej trasie. Jest tu dużo miejsca, droga jest dobrze zabezpieczona i przygotowana przez organizatora. Po raz kolejny pokazałem, że mogę się ścigać z najlepszymi zawodnikami i że posiadając silnik 1,6, można całkiem nieźle powalczyć w generalce i plasować się w pierwszej piętnastce. Moje czasy poniżej 3 minut, to wielki sukces, jak na mojego Civica. Pierwszy dzień jechałem bardzo równo i wygrałem swoją klasę. Sobota była bardzo męcząca. Kilka wypadków na trasie bardzo rozbiło zawody i kończyliśmy już pod wieczór. Szybko poszedłem spać, żeby zregenerować siły na IV rundę GSMP. W niedzielę zacząłem uzyskiwać dobre jak na moje warunki, czasy i po raz kolejny zwyciężyłem w klasie. Teraz czekam na rundę w Sopocie. Jest tam bardzo szybka i zdradliwa trasa, ale morze, piasek i piękne dziewczyny rekompensują pewne małe niedogodności. Widzimy się w Sopocie już za trzy tygodnie. Czekam na was.

ANDRZEJ WRÓBEL: - Pojechałem bardzo równo, bez zbędnego szarżowania - i udało się osiągnąć podwójne drugie miejsce podczas III i IV rundy GSMP. Wspólnie z Marcinem Kozłowskim zdobyliśmy kolejne cenne punkty w klasyfikacji sponsorskiej, zajmując pierwsze miejsce. Tym bardziej jestem zadowolony, gdyż dowiedzieliśmy się od naszego kierownika zespołu, Łukasza Strzeleckiego, że od kolejnych zawodów do teamu przypłynie trochę gotówki więc odciąży nas to finansowo. Patrząc na zeszłoroczne wyniki w Załużu poprawiłem się o ponad 10 sekund. Rok temu kręciłem tu 3.19, w tym roku było to 3.07, a więc duży postęp zarówno sprzętowy, jak i w moich umiejętnościach.

MARIUSZ KRÓLIKOWSKI: - Muszę szczerze przyznać, że mojemu stylowi jazdy bardziej odpowiadają takie trasy, jak chociażby ta w Cisnej, mimo że nie ukończyłem tam rywalizacji. Trasa w Załużu jest dla mnie mniej ciekawa, choć same zawody są naprawdę fajnie zorganizowane. Pierwszego dnia ukończyłem wyścig na podium. W niedzielę mogło być lepiej, ale przeszkodziła mi w tym awaria samochodu. Gratuluję Robertowi dwóch wygranych, które odniósł po bardzo szybkiej jeździe. Ja traciłem dużo na dojeździe do szykany, gdzie przełożenia skrzyni okazywały się zbyt krótkie. Wydaje mi się, że na tym odcinku ponosiłem straty rzędu 2 sekund. Teraz przede mną eliminacja w Sopocie, na trasie którą już znam. Mam nadzieję, że pójdzie dużo lepiej i Robertowi nie będzie tak łatwo. Podczas pierwszych czterech rund straciłem trochę punktów do ścisłej czołówki, jednak starty w GSMP to dla mnie przede wszystkim ogromna przyjemność i punkty się nie liczą. Oczywiście każdy przyjeżdża aby wygrać, ale nie jestem profesjonalnym zawodnikiem i staram się przede wszystkim stworzyć dobre widowisko kibicom, których spotkałem w Załużu bardzo wielu. Chciałbym im podziękować za wspaniały doping. Było mi bardzo miło, kiedy na trasie pojawił się transparent zagrzewający mnie do walki. Niesamowicie mnie on zaskoczył - dla takich chwil naprawdę warto startować. Do zobaczenia w Sopocie!

GRZEGORZ DUDA: - Pech w tym roku prześladuje mnie od pierwszych zawodów i nie opuścił mnie również na tych. W trzeciej rundzie zepsuła się skrzynia biegów - wymieniliśmy ją na zwykłą skrzynię i wyjeździłem całkiem niezłe szóste miejsce w generalce. Drugi dzień to znowu problemy techniczne. Skrzynia założona w sobotę zaczęła się psuć i w zasadzie odpadłem z rywalizacji w generalce, a w klasie zająłem drugie miejsce. Nie mogę narzekać, bo ukończyłem obie rundy i zdobyłem cenne punkty. Do Sopotu pozostały trzy tygodnie, przydałoby się przygotować samochód już naprawdę na tip top. Mam nadzieję, że limit pecha w tym roku wyczerpałem i będzie już tylko lepiej. Jak widać, samochodem A+2000 można dostać się nawet na trzecie miejsce podium w generalce, więc chciałbym to zrealizować. Ogromne podziękowania dla moich mechaników i mojego taty. Zepsutą skrzynie wymienili w tempie ekspresowym i to dzięki nim mogłem kontynuować jazdę.

ROBERT KUS: - To był świetny weekend dla mnie oraz dla mojego zespołu BRE Leasing Racing Team. Wygraliśmy obydwie rundy GSMP w klasyfikacji generalnej, dopisując do punktacji GSMP kolejne 40 oczek. Cieszy mnie fakt, że wygrałem wszystkie podjazdy treningowe oraz wyścigowe, a przy okazji w sobotę ustanowiłem nowy rekord trasy. Był plan, żeby w niedzielę jeszcze go troszeczkę wyśrubować, ale niestety na pierwszym przejeździe uciekło troszkę czasu, bo na jednej z patelni nie wytrzymałem i pojechałem takim dłuuuuugim slajdem! A na drugim podjeździe wyścigowym chyba było już zbyt gorąco, bo silnik troszeczkę puchł - ale chyba wszyscy z tego powodu jechali drugi podjazd wolniej. Podsumowując, wracam z Załuża zadowolony, wręcz szczęśliwy i z niecierpliwością czekam na kolejne dwie rundy w Sopocie.

TOMASZ KRAMARCZYK: - Sam nie wiem, czy to tak dobry samochód, czy moje umiejętności pozwoliły mi zająć trzecie miejsce podczas IV rundy GSMP. Muszę podziękować Tomkowi Mikołajczykowi i całemu zespołowi Race Rentu. W tak świetnych warunkach nigdy jeszcze nie pracowałem i muszę przyznać, cały team zatroszczył się o mnie w 100% pod każdym względem. Samochód czteronapędowy to całkiem inny świat niż moja Astra. Jest piekielnie szybki i stwarza wiele możliwości. Chciałbym jeździć takim samochodem ale finanse nie do końca na to pozwalają. Szukam sponsora, który dołożyłby się do moich startów. Ogromne podziękowania należą się moim kibicom. Byłem bardzo miło zaskoczony tym, że wszyscy mi klaskali, machali i mocno dopingowali w walce z najlepszymi góralami. Podczas pobytu w serwisie podchodzili, gratulowali i życzyli powodzenia. To bardzo bardzo miłe i właśnie to zmotywowało mnie do ostrej walki.

TOMASZ MIKOŁAJCZYK: - Zawody udane dla mnie i dla mojego zespołu. Drugie miejsce pierwszego dnia zapewniło mi utrzymanie drugiej lokaty po czterech rundach GSMP i daje nadzieję na walkę z Robertem Kusem na kolejnych zawodach. Nasz młody zawodnik pojechał rewelacyjnie. Bardzo szybko nauczył się i wyczuł Evo IX. Trzecie miejsce to naprawdę niezły wynik jak na pierwszy start tak szybkim i mocnym samochodem. W Kramarczyku drzemie ogromny potencjał i chcemy go wykorzystać. Szukamy sponsora dla Tomka i jego startów naszym Lancerem Evo IX podczas Rajdu Subaru i w kolejnych rundach GSMP, a może i RSMP, ale to wszystko zależy od finansów. Jedno co mogę powiedzieć to, że zaliczyliśmy obaj bardzo dobry start i jestem z tego zadowolony.

TOMASZ STROZIK: - Cały sezon po ubiegłorocznych sukcesach rozpoczął się dla mnie bardzo pechowo. Sobota i niedziela spędzone w Załużu nie przyniosły mi punktów. Pierwszego dnia zawodów nie wytrzymał przegub, następnego sytuacja się powtórzyła. Nie wiemy jeszcze, co było tego powodem, bo być może przesunął się zespół napędowy. Próbowaliśmy ratować sytuację, ale wtedy wysiadł inny element w postaci pompy paliwa. Jeśli konkurencji nic się nie wydarzy, czego oczywiście nie życzę, to szans na tytuł już nie mam. Tym bardziej, że runda w Rościszowie pokrywa mi się z eliminacją WSMP w Pieszczanach i to pewne, że pojadę na te drugie zawody. Zobaczę jak to się wszystko rozwinie, bo możliwe, że na drugą część sezonu wystawię do GSMP Forda Pumę. Wygląda na to, że sukcesy w moim wykonaniu przychodzą co dwa lata. Jak widać w moim przypadku, rok po roku nie da się stworzyć nowego samochodu, który byłby w stanie zagwarantować mi sukces. Od początku tego sezonu narzekamy na drobne, ale bardzo dokuczliwe problemy. Wyścig w Załużu jest bardzo fajną imprezą, z trasą, która odpowiada autom zbudowanym przeze mnie. Jest to podjazd wybitnie na sprawność samochodu, nie na umiejętności kierowcy. Mój Fiat SC jest bardzo szybki, niestety jeszcze nie dopracowaliśmy zawieszenia, ale mam nadzieję, że na Sopot wszystko będzie już zapięte na ostatni guzik. Planujemy duże zmiany konstrukcyjne w zawieszeniu, a w międzyczasie zabierzemy się za dokończenie budowy Forda Pumy przed rundą WSMP w Poznaniu.

PIOTR BOGDAŃSKI: - Jestem bardzo zadowolony - udało mi się wygrać klasę pierwszy raz w karierze i to dwukrotnie. Jest to dla mnie jak na razie największy sukces. Trasa w Zalużu bardzo mi się podobała. Pogoda była wspaniała a na trasie zjawiło się mnóstwo kibiców. W sobotę od drugiego podjazdu treningowego jechałem tak, jak założyłem przed startem, czyli spokojnie, aby nie popełnić żadnych błędów. Samochód prowadził się bardzo dobrze. Nie miałem też żadnych problemów technicznych. Pierwszego dnia zaliczyłem równe przejazdy, mieszcząc się w widełkach 0,2 sekundy. W niedzielę powtórzyłem równe podjazdy wyścigowe i znalazłem się po raz drugi na pierwszym miejscu w klasie A-1150. Cieszę się z powtarzalności osiąganych czasów. Wszystkie podjazdy w czasie dwóch dni zawodów miałem równe. Teraz przygotowujemy się już do następnej rundy w Sopocie, gdzie będziemy walczyć na bardzo szybkiej trasie. Jadę tam po kolejne doświadczenia. Bardzo dziękuję Automobilklubowi Rzemieślnik oraz roadlook.pl za wsparcie oraz serwisowi Bany Motorsport za znakomite przygotowanie auta do zawodów w Załużu.

Poprzedni artykuł Australijczyk zakręcił Montoyą
Następny artykuł Karambol w ulewie

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry