Łacisz niemal pewny
Przebieg wydarzeń piątej rundy wyścigowego serialu Kia Lotos Cup nie przyniósł ostatecznego rozstrzygnięcia w pucharowej stawce cee`da, natomiast niemal pewnym kandydatem do zdobycia mistrzowskiej szarfy w samochodzie Picanto stał się Zbigniew Łacisz.
W ostatnich tegorocznych wyścigach na poznańskim torze nie brakowało niespodziewanych rozstrzygnięć i emocjonującej walki w każdym z rozgrywanych biegów.
Wyścigi kwalifikacyjne pokazały, że każdy z uczestniczących w Kia Lotos Cup zawodników starannie przygotowywał się do startu. Zarówno startujący w samochodach cee`d, jak i w Picanto uzyskiwali lepsze rezultaty niż w rozgrywanej miesiąc wcześniej czwartej rundzie. Po raz kolejny poprawiony został rekord toru w samochodzie cee`d, po raz kolejny autorem najszybszego okrążenia był najmłodszy uczestnik pucharowych zmagań, Andrzej Gasenko. Rezultat 2.58,207 pozostanie obowiązującym rekordem co najmniej do przyszłego roku.
Wyścigi serii cee`d Lotos Cup zapowiadały się nadzwyczaj interesująco. Wszak tegoroczna rywalizacja zbliża się do końca, a zawodników z szansami na miejsce na podium jest kilku. Zacięta walka o jak najlepszy rezultat i o punkty toczy się od pierwszej odsłony, w stawce wyraźną przewagę uzyskało dwóch kierowców. Walczyli zacięcie w czwartej rundzie, niemal remisowo zakończyła się dla nich piąta runda i na ostateczne rozstrzygnięcia czekać trzeba do ostatniej odsłony cee`d Lotos Cup. Łukasz Błaszkowski, dotychczasowy lider klasyfikacji powiększył w piątej rundzie mistrzostw Polski przewagę nad rywalem, Kamilem Raczkowskim o jeden punkt. Na polach startowych ustawili swoje samochody zgodnie z rezultatami uzyskanymi w biegach kwalifikacyjnych. Pierwsze pole zajął Andrzej Gasenko, z nim ustawili się Łukasz Błaszkowski, Kamil Raczkowski, Maciej Ostoja-Chyżyński, Marcin Gładysz, Marcin Przybyszewski i Rafał Grzesiński. Andrzej Gasenko odrobinę zaspał start i stracił kilka pozycji. Na prowadzeniu od początku jechał Łukasz Błaszkowski ostro atakowany przez równie dobrze ruszających do wyścigu rywali. Zamieszanie i kolizja na drugim zakręcie poznańskiego toru zwanym Uśmiechem Szatana, pozwoliła Andrzejowi Gasence oraz Marcinowi Gładyszowi znaleźć się na drugiej i trzeciej pozycji, kilkadziesiąt metrów za prowadzącym Łukaszem Błaszkowskim. W miarę pokonywanych okrążeń dystans między tymi zawodnikami się zmniejszał i pod koniec wyścigu prowadzenie objął najmłodszy uczestnik pucharowej rywalizacji. Marcin Gładysz w drugiej części wyścigu jechał tempem Łukasza Błaszkowskiego i utrzymywał trzecią pozycję, natomiast bardzo duże tempo narzucił Andrzej Gasenko, który dogonił lidera i po kilku atakach go wyprzedził. Zwyciężając mijał linię mety z przewagą niemal sześciu sekund. Kamil Raczkowski po wspomnianej kolizji znalazł się na ósmym miejscu i na następnych okrążeniach popisywał się doskonałą jazdą. Kolejno wyprzedzał rywali i w ostatnim okrążeniu wyścigu jechał na czwartej pozycji. Dosłownie w ostatniej chwili wywalczył miejsce na podium, metę minął z przewagą 0,25 s nad Marcinem Gładyszem.
Do drugiego wyścigu kierowcy ustawili samochody zgodnie z miejscami zajętymi w pierwszym wyścigu. Andrzej Gasenko już na początku musiał zrezygnować z walki o powtórne zwycięstwo, popełnił błąd i musiał zjechać do depo. Powrócił na tor na ostatniej pozycji. Po starcie prowadzenie objął Kamil Raczkowski, za nim jechał Marcin Przybyszewski i Rafał Grzesiński, jednak już na drugim okrążeniu stawce przewodził Marcin Przybyszewski atakowany przez Rafała Grzesińskiego. Wymieniona dwójka prowadziła wyścig do końca tocząc między sobą zaciekła walkę o zwycięstwo. W drugiej połowie dystansu udany atak Rafała Grzesińskiego przesądził o kolejności na mecie. Trzecie miejsce zajął Kamil Raczkowski, który podobnie jak w poprzednim biegu musiał gonić rywali. Ukarany za falstart przejazdem przed depo stracił - jak się wydawało - szanse na dobry wynik. Jednak umiejętności techniczne, talent i ambicja pozwoliły mu odrobić straty i wyprzedzić najgroźniejszego rywala, Łukasza Błaszkowskiego. Obaj pozostają kandydatami do końcowego zwycięstwa.
Niezbyt fortunny wyścig ma na swoim koncie Monika Luberadzka, która po falstarcie w pierwszym wyścigu nie była w stanie dopędzić rywali i musiała zadowolić się piętnastą lokatą. W drugim wyścigu pojechała skuteczniej i awansowała o trzy pozycje.
Wyścigi Picanto Lotos Cup odbywały się rano na bardzo mokrej i śliskiej nawierzchni. Najlepiej radzili sobie w tych warunkach zawodnicy, którzy jechali płynnie, optymalnym torem jazdy i nie przesadzili z ciśnieniem w oponach. W tej stawce dwukrotnie najszybszym kierowcą okazał się Zbigniew Łacisz, jednak bohaterem obu wyścigów był Łukasz Patecki. Do pierwszego wyścigu ruszał z depo i na dystansie dziesięciu okrążeń zdołał wyprzedzić niemal wszystkich zawodników - ukończył wyścig na czwartym miejscu. W drugim wyścigu po własnym błędzie spadł na koniec stawki. Tym razem udało się jeszcze skuteczniej ogrywać rywali - i Patecki minął metę na drugim miejscu. Znakomicie też jechał Aleks Zawada kończąc pierwszy wyścig na drugim miejscu. W drugiej gonitwie nie było już tak dobrze - zajął szóste miejsce. W obu wyścigach na trzecim stopniu podium stawał Wojciech Herban, który jest niemal pewnym kandydatem do tytułu wicemistrzowskiego.
Znakomite widowisko i uciechę sprawiły widzom Aleksandra Furgał i Jolanta Fabijańska. W pierwszym wyścigu zacięcie rywalizowały o miejsca w ścisłej czołówce wyścigu. Po kolizji Aleksandra Furgał spadła na koniec stawki, natomiast Jolanta Fabijańska ukończyła bieg na piątym miejscu. W drugim wyścigu Aleksandra Furgał z siedemnastego miejsca awansowała na dziewiąte natomiast Jolanta Fabijańska ukończyła drugi bieg jako siódma. Magdalena Wilk w obu wyścigach jechała w połowie stawki bacząc na poczynania kolegów walczących o utrzymanie się na torze. Liderem Picanto Lotos Cup jest Zbigniew Łacisz, który ma już 57 punktów przewagi nad Wojciechem Herbanem. Do zdobycia pozostało jeszcze 100 punktów, a na nieznanym polskim kierowcom torze w Brnie może zdarzyć się wszystko...
Po wyścigach powiedzieli:
Łukasz Patecki - Mam samochód przygotowany przez ten sam serwis, który obsługuje innych kierowców stających na podium, więc nie ma mowy o tym, że jest lepszy od rywali. Miałem dziś dużo szczęścia, trochę pecha - i błędy przytrafiły się kolegom. Każdy wierzy w to, że jest dobrym kierowcą, ja też I myślę, że na nowym torze - w Czechach wypadnę równie dobrze jak dziś.
Wojciech Herban - Trudno będzie wygrać klasyfikację końcową. Dziś nastawiałem się raczej na obronę drugiego miejsca i wykorzystanie błędu lidera. Mam sporą stratę z drugiej rundy i tych punktów nie nadrobię. Toru w Brnie nie znam, ale mam nadzieję, że utrzymam drugie miejsce.
Andrzej Gasenko - Mówiłem po poprzednim wyścigu, że koledzy pewnie się dozbroją, będą szybsi niż dziś. I tak było, ja też znalazłem kolejne ułamki sekund. Miałem udane kwalifikacje i dwa bardzo nieudane starty. W pierwszym wyścigu udało mi się utrzymać wysokie tempo i wygrałem. W drugim wyścigu zwiedzałem pobocze i straciłem wszelkie szanse. W sumie wygrałem dziś wiele bitew, ale przegrałem wojnę.
Marcin Przybyszewski - Wyjątkowo dziś miałem problem z wkładaniem trzeciego biegu. Kilkanaście razy nie wchodził tak, jak trzeba. Wyścig był fajny, mieliśmy czystą i ciekawą walkę. Już po kwalifikacjach było wiadomo, że będzie ciężko.
Rafał Grzesiński - Po starcie w pierwszym wyścigu byłem trzeci, ale potem straciłem miejsce. Jestem szybki, ale koledzy szybsi i popełniają mniej błędów. Auto mam bardzo dobre, przyczyną wyników poniżej oczekiwań jest kierowca. Szkoda, że dopiero pod koniec sezonu jakoś się porozumiałem z autem i zaczynam dojeżdżać wysoko.
Łukasz Błaszkowski - Dziękuję sponsorom, rodzinie i licznej grupie gości, którzy przyjechali mi kibicować. Wynik był dla mnie mniej ważny niż dojechanie do mety i niestracenie punktów. Teraz trzeba jechać nie walcząc o pozycję, ale tak aby nie popełniać błędów. Kamil Raczkowski był dziś bardzo szybki, ale robił błędy. Ostatnie wyścigi trzeba przede wszystkim dojechać do mety.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.