Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Dużo się nauczyłem, ale wiem, że jeszcze dużo nauki przede mną. Tempo było dobre, ale muszę przejechać jeszcze trochę kilometrów, aby móc rywalizować o czołowe lokaty. Sobotniego wyścigu nie ukończyłem z powodu kolizji z rywalem, przez co w niedzielę startowałem z końca stawki. Samochód był mocno uszkodzony, ale zespół wykonał świetną pracę odbudowując go. Niestety rama była uszkodzona i moje Mini nie było już tak szybkie, jak w sobotę. Następny wyścig już za dwa tygodnie na torze Sachsenring, który bardzo lubię, tak więc już nie mogę się doczekać.

Adam Gładysz

ADAM GŁADYSZ: - Robiłem wszystko, aby zakończyć wyścig na wysokiej pozycji. Plan był prosty. Dobrze wystartować, bo potem ciężko jest wyprzedzać na dystansie. Podczas wyścigu byłem bardzo szybki, co świadczy, że jechałem blisko prowadzącej czołówki. Na mój wynik wpłynęły kwalifikacje, jednak pomimo gorączki i silnej infekcji cieszę się z ósmej pozycji. Gratuluję zwycięstwa Mateuszowi. Dziękuję mojemu teamowi i sponsorom. Mam nadzieję, że już za miesiąc na torze w austriackim Spielberg będę zdrowy i będę mógł myśleć tylko o wyścigu

Kuba Giermaziak | Fot. f3euroseries.com

KUBA GIERMAZIAK: - Wczoraj po starcie przesunąłem się na dziewiątą pozycję, czym udowodniłem, że starty w F3 są moją mocną stroną. Przychodzą mi one stosunkowo łatwo, chociaż uważa się, że są wyjątkowo trudne. Niestety, miałem problemy z utrzymywaniem tempa pierwszej ósemki, a na drugim kółku wyprzedził mnie Nigel Melker. Problem tkwił w jeździe bezpośrednio za rywalami, w tzw. cieniu aerodynamicznym. Później jechałem swoim tempem, walcząc trochę z Tomem Dillmannem. Niestety, bodajże na szóstym okrążeniu, w zakręcie pod trybuną Mercedesa, Dillmann postanowił zaatakować i uderzył w tył mojego bolidu. Zostawiłem mu nawet miejsce, ale niewiele mogłem zrobić, ponieważ hamował zdecydowanie za późno. Obróciłem się, a Dillmann zerwał mi dodatkowo przednie skrzydło, więc musiałem zjechać do boksu po nowy nos. W tym momencie wyścig się dla mnie w zasadzie skończył.
W drugim wyścigu ponownie miałem udany start. Niestety, zostałem przyciśnięty do ściany przez Dillmanna i musiałem odpuścić, przez co straciłem cały rozpęd do pierwszego zakrętu. Potem wyprzedziłem Sandro Zellera i mimo, że byłem szybszy od Gianmarco Raimondo, dalej nie udało mi się już przebić. Muszę potrenować jazdę bezpośrednio za innym kierowcą, kiedy na skrzydłach jest mniejszy docisk aerodynamiczny. Poza tym wyprzedzanie na torze Hockenheimring nie należy do szczególnie łatwych.
Dzisiaj choć był to mój najgorszy start w tym sezonie, to i tak udało mi się wyprzedzić jednego kierowcę i przebiłem się na dwunastą pozycję. Potem było małe zamieszanie i jak zwykle sporo walki na tych pierwszych okrążeniach. Starałem się trzymać blisko pierwszej ósemki, co udawało mi się aż do mementu, kiedy zacząłem walczyć z jednym z kierowców Carlina. Po wyjściu z nawrotu za Paraboliką poczułem, że coś jest nie tak. Myślałem, że tracę powietrze w kole, ale okazało się, że usterka jest poważniejsza. Pojawił się problem z piastą i nie mogłem kontynuować wyścigu.
Był to dla mnie jeden ze słabszych weekendów wyścigowych w ostatnim czasie. Należy jednak pamiętać, że Formula 3 Euro Series to bardzo trudna kategoria. Jestem w niej debiutantem, dlatego cały czas się uczę. W ten weekend szukaliśmy nowych ustawień, co także nie ułatwiało mi zadania, bo za każdym razem musiałem na nowo przyzwyczajać się do samochodu. Opracowaliśmy jednak z inżynierem dobry plan na kolejny wyścig na torze Zandvoort, ponieważ to, co robiliśmy na treningach i w czasówce w ten weekend, w moim przypadku nie do końca się sprawdziło. Fot. f3euroseries.com

Damian Sawicki

DAMIAN SAWICKI: - Pierwszy weekend w Porsche za nami i tak naprawdę to pierwszy właściwy test za nami. Ponieważ przed sezonem pokonałem tylko 200 kilometrów w Porsche, to wyścig przejechałem jako dodatkowe kilometry testowe. Przez cały weekend sześć razy przestawialiśmy auto i to nie były drobne zmiany. Zespół nigdy nie obsługiwał Porsche, więc wszyscy uczyliśmy się czegoś nowego. No cóż, wszystko dla nas jest w tym roku nowe, więc będziemy płacić frycowe. Zebraliśmy od piątku bardzo dużo danych i teraz będziemy je analizować. Myślę, że do połowy sezonu to będziemy się rozwijać i uczyć, a dopiero potem będziemy mogli pomyśleć o właściwym wyniku. Teraz musimy też zrobić roszady wewnątrz ekipy. Na pewno poszukamy doświadczonego inżyniera z przeszłością w Porsche, bo widać że bez tego ani rusz. Poza tym jestem sam w zespole, więc nie ma odnośnika a to zawsze jest trudniej. Najważniejsze, że w Hockenheim auto przetrwało i nie miało żadnych awarii. Przełknęliśmy gorzką pigułkę, ale wiemy gdzie chcemy się znaleźć w hierarchii i dotrzemy tam, lecz potrzebujemy na to trochę czasu.

Poprzedni artykuł Carlin rządził w Spa
Następny artykuł Stec bierze wszystko

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry