Sobotnia runda była bardzo dobrze zorganizowana i sprawnie przeprowadzona, jednak nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z tego dnia. Mimo, że w miarę szybko udało mi się osiągnąć czasy z 2011 roku to i tak liczyłam na większy progres. W sobotę uzyskałam drugie miejsce w klasie A-1600, choć liczyłam na realną walkę z konkurencyjną C2-ką. Niedzielna runda przebiegała pod jednym wielkim znakiem zapytania – jedziemy czy dalej czekamy? Ile można… Po przejeździe pilota, który zaliczył przygodę na trasie, czekaliśmy ponad 3 godziny! Wiem, że każdemu może się to przytrafić, ale odkąd jeżdżę w „górach” nigdy nie było tak długiej przerwy. Dodatkowo figle płatała pogoda. Na pierwszy (i jak się okazało jedyny) podjazd wyścigowy, dzięki chłopakom z PRS udało nam się dobrać dobry zestaw ogumienia oraz odpowiednie nastawy zawieszenia. Moim zdaniem było to kluczowe w zdobyciu pierwszego miejsca w klasie. Chłopaki, połowa pucharu to Wasza zasługa! Podsumowując – z jednej strony jestem zadowolona z rezultatu uzyskanego drugiego dnia, z drugiej natomiast – moje mieszane uczucia co do tej trasy pozostały. Dziękuję Kibicom za wytrwałość… Fot. Arkadiusz Bar.
RAFAŁ GRZESIŃSKI: - Nie chcę komentować Limanowej. Zamiary były całkowicie inne. Chciałem naprawdę pojechać na miarę swoich umiejętności, ale niestety to taki sport, w którym nie tylko kierowca musi zagrać, ale i auto. Na pewno widzimy się w Sopocie, gdzie pojawimy się całym zespołem. Szkoda, Limanowej, bo weekend 29-30 czerwca miałem spędzić w Opolu podczas 44 Rajdu Festiwalowego. Niestety, auto jest w rękach mechaników i nie dam rady pojawić się dla kibiców. Liczę na to, że w Sopocie wszyscy dojedziemy do mety bez przygód. Zapraszam wszystkich kibiców na nadmorskie rundy GSMP i dziękuję za słowa wsparcia po Limanowej.
MARCIN GŁADYSZ: - Z fajnego weekendu zrobił się bardzo słaby weekend. Na szczęście ja jestem cały i zdrowy, ale Scirocco trochę się oberwało. Nie miałem wypadku od 10 lat, ale to są wyścigi i ryzyko, które podejmujemy. Szkoda, bo mógł być dobry czas. Jechałem w miarę moich możliwości, ale było piekielnie ślisko. Jazda po oleju i cemencie, który pływał na drodze, to nic miłego. Podczas niedzielnych zawodów z 3 podjazdów zrobiły się tylko dwa. A z dwóch wyścigów tylko jeden. Trzeba się zastanowić na przyszłość nad formą aut organizatora. Po raz drugi płacąc wpisowe mieliśmy 2 podjazdy wyścigowe podczas niedzielnych zawodów. Ale cóż, trzeba odbudować auto w którym awarii uległa chłodnica, lampa, zawieszenie. Prędkość nie była duża, ale zniszczenia są. Chciałem bardzo gorąco podziękować wszystkim kibicom GSMP za wytrwałość na trasie, bo w takich warunkach naprawdę to wy byliście Mistrzami. Dziękuję również Volkswagen Racing Polska za wspaniałe przygotowanie auta, moim mechanikom oraz całej ekipie Gładysz Motorsport. Moim sponsorom chciałem podziękować za wsparcie: firmie ZBUD, Orion oraz Energy Solutions, a także 2FaceClub z Tarnowa, który umilił wszystkim kibicom zawody prezentując przepiękne hostessy. Dziękuję portalowi www.wyscigigorskie.pl za patronat medialny, a firmie Team Promotion Marketing i PR Sportowy za profesjonalną obsługę. Niestety, na Sopot nie uda się odbudować auta i na wakacyjnych rundach w Trójmieście się nie pojawię, ale na pewno kibice zobaczą mnie jeszcze w tym sezonie.
RADEK ĆWIĘCZEK: - Z Limanowej wracam z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony jestem zadowolony z soboty, zwłaszcza z pierwszego przejazdu wyścigowego, w którym pierwsza piątka zamykała się w 3 sekundach! Na drugi podjazd popełniłem błąd z odbiorem opon. Założyłem slicka, który zupełnie nie sprawdził się w górnej partii podjazdu, w wilgotnym lesie. Mimo tego czas był na tyle dobry, że przesunąłem się na trzecie miejsce. Cel był osiągnięty, stanąłem na podium. Kolejny dzień zawodów to niestety tylko jeden podjazd wyścigowy. Bardzo chciałem powtórzyć sobotni wynik, jednak w niedzielę mocno padało. Brak szpery i dobrych opon dał o sobie znać. Zabrakło 1,5 sekundy do podium. Gratuluję wyników wszystkim chłopakom z N-2000 i dziękuję za walkę. Teraz wiem, że musimy się skupić nad doinwestowaniem samochodu choćby w komputer i lepsze opony. Jeśli pojedziemy drugą część sezonu, to wrócę do krótkiego przełożenia skrzyni biegów, które teraz spokojnie poskładamy po małych przygodach w Jahodnej. Bardzo dziękuję moim sponsorom: Idea House.pl i Antis Przedsiębiorstwu Budowlano Konserwatorskiemu za wsparcie w pierwszej części sezonu oraz patronom medialnym: TopRally.pl , Auto-Moto Biznes oraz Radiu Eska Tarnów.
GRZEGORZ KOZIOŁ: - Wyścig w Limanowej już za nami. Dla mnie były to dwa świetne dni, podczas których udało się zdobyć chyba wszystko co chciałem. Sobota to wygrana w grupie A i 13 miejsce w generalce. Niedziela to super wynik, którego się nie spodziewałem. Z tego weekendu wracam z dużą ilością punktów, które pozwoliły mi wskoczyć na 5 miejsce w generalce sezonu, ze stratą 4 oczek do Damiana Łaty. W grupie A po 6 wyścigach mam 112 punktów i dobrą pozycję do drugiej połowy sezonu. Dziękuję mojej ekipie serwisowej Witek Motorsort, za perfekcyjne przygotowanie auta, które dowozi mnie na wysokich pozycjach. Firmie 4turbo musze podziękować za elektronikę mojego Lancera. Oczywiście nie mogę zapomnieć o moich sponsorach, firmie Flora z Krakowa, Uni-Matic oraz Extremo - Salon Felg Aluminiowych. Podziękowania dla ekipy www.wyscigigorskie.pl, która sprawuje patronat medialny nad moimi startami i dla firmy Team Promotion Marketing i PR Sportowy za obsługę medialną.
ROMAN BARAN: - Sprzętowo jestem bardzo niezadowolony z weekendu w Limanowej. Jeszcze w piątek składaliśmy samochód po kolizji w Jahodnej i sobotę przeznaczyłem na testy auta. Ostatecznie wynik w sobotę był bardzo słaby. Miałem problemy z zawieszeniem. Urwałem półoś i do mety drugiego wyścigu dotoczyłem się 50 km/godz. Tylko szpera wyciągnęła mnie na metę. Drugi dzień rywalizacji przyniósł nam zmianę. Pojechaliśmy tylko jeden trening i jeden podjazd wyścigowy, w którym wygrałem klasę Open-2000. Warunki były bardzo trudne. Do tego doszły problemy organizacyjne po wypadku samochodu Pilota, którym jechał Maciej Kot. To spowodowało, że organizacyjnie średnio oceniam te zawody. Według mnie Pilotem powinni jeździć doświadczeni zawodnicy. Dlaczego organizator nie poprosił choćby Mariusza Steca, czy Olka Michałowskiego? Wtedy to wszystko wyszłoby inaczej. Ale to nauczka na przyszłość. To co jeszcze chciałbym, żeby było lepsze w Limanowej to droga dla kibiców. Jeśli zostawia się auto 5 km wcześniej, to przynajmniej można było zorganizować transport busami na trasę dla wszystkich fanów GSMP. Teraz trzeba skupić się na Sopocie i dalej walczyć o punkty. Dziękuję moim sponsorom: Szik, Bendiks, Handlopex, B3Studio, L Racing Liptak, Korporacji VIP, firmie Agregaty PEX-POL Plus, Carrera, Placard oraz portalowi www.wyscigigorskie.pl, a także najlepszej firmie obsługującej zawodników w GSMP, czyli Team Promotion Marketing i PR Sportowy. Do zobaczenia 13 i 14 lipca w Trójmieście na wakacyjnych rundach.
PAWEŁ HOFFMAN: - No cóż... Limanowa tym razem była trudniejszym wyścigiem od innych. Przyczyniła się do tego głównie zmienność pogody, ale też niefrasobliwy przypadek zgubienia oleju przez jeden z samochodów technicznych i kilkugodzinny przestój w oczekiwaniu na oczyszczenie toru. Tuż przed startem rozeszły się wieści, że zamiast dwóch niedzielnych przejazdów, będzie tylko jeden i tak też się stało. Wracając jednak do mojego startu to muszę przyznać, że sobota była dla mnie porażką. Przede wszystkim dlatego, że podczas pierwszego podjazdu wyścigowego zaczep linki gazu zsunął się z dźwigni gaźnika. Wykonałem wtedy nietypowe działania, zatrzymując się w bezpiecznym miejscu i po zaczepieniu linki wystartowałem dalej tuż za Volkswagenem Szarka. Dzięki temu pomimo odległego miejsca, ukończyłem zawody. Dzień drugi był dla mnie już bardziej przyjazny i zawody ukończyłem na drugiej pozycji w grupie HS/I ustępując Jurkowi Nowakowskiemu w BMW 2002. No cóż, zbudowałem samochód, który mi się podobał, ale chyba nie jest przeznaczony do wygrywania. Wciąż w nim brakuje mocy. Pomimo tego uważam, że warto inwestować w historię polskiej motoryzacji.
WITOLD ZIMNY: - Po trzech latach przerwy powróciłem do wyścigów górskich, jednak w Limanowej wszystko było dla mnie nowe: trasa, której nie miałem okazji wcześniej poznać i co najistotniejsze, samochód. Wystartowałem wypożyczoną Hondą Civic Type-R. Niestety nie wystarczyło czasu, żeby się zapoznać z samochodem, więc pierwszy raz na ostro jechałem podczas sobotnich zawodów. Wcześniej nigdy nie miałem okazji jeździć tak mocnym samochodem ze szperą i krótkim przełożeniem. Jechał mi się świetnie ale jednak starłem się nie ryzykować, aby nie uszkodzić samochodu. Mimo spokojnej jazdy udało mi się obydwa dni zakończyć na 3 miejscu w klasyfikacji klasy A-2000. W niedziele udało się nawet uzyskać 19 miejsce w klasyfikacji generalnej na 74 startujących zawodników. Chciałem gorąco podziękować firmie Magneti Marelli Checkstar za umożliwienie startu w tym wyścigu oraz Automobilklubowi Rzeszowskiemu. Profesjonalny serwis samochodu podczas zawodów zapewniła firma Faber Auto.
SZOŁEK: - Zespół Elpigaz Rally Team weekend wyścigowy pucharu Europy GSMP Limanowa zakończył w dobrym stylu, wygrywając obie rundy A2000. W generalnej klasyfikacji odnotował również bardzo dobrą trzecią i drugą pozycję w grupie A. Weekend przepracowany był intensywnie .Pogoda była niestabilna, przez co loterią był dobór opon. Powtórzyliśmy wynik z poprzedniego startu w Limanowej w 2011 roku i pomimo usterki technicznej, która towarzyszyła nam podczas całego weekendu, wygraliśmy nieoficjalną klasyfikację samochodów napędzanych na jedną oś. Ta klasyfikacja, tak mocno podkreślana w wywiadach przez jednego z kierowców, dała sporo radości. Nasz rajdowy sprzęt sportowy w konfrontacji z plastikowymi i turbodoładowanymi wyścigowymi bolidami, teoretycznie na starcie stoi na przegranej pozycji. Ale tylko teoretycznie, jak się okazało;) Bardzo się cieszymy z osiągniętego rezultatu. Chcielibyśmy podziękować sponsorom za umożliwienie startu, kibicom za tak gorący doping, organizatorom za dobrą organizację oraz zawodnikom za rywalizację na najwyższym poziomie. Sponsorem głównym zespołu Elpigaz Rally Team jest ShowUp.tv.
RAFAŁ GRZYWACZYK: - Podsumowanie jest krótkie. Sobota to absolutnie rewelacyjne zawody, zarówno organizacyjnie, jak i pod względem mojego wyniku. Natomiast niedziela to totalna porażka organizatora, a przy tym mój wynik, który jest fatalny. Podczas 5 rundy w sobotę wygrałem wszystkie podjazdy. Jechało mi się naprawdę rewelacyjnie. Czułem auto, nawierzchnię i wynik wyszedł idealnie. Na drugi wyścig założyłem trochę nie te opony, ale na mecie szczęście było ogromne. Było ślisko, ale przewaga z pierwszego podjazdu dała mi komfort. Drugi dzień to całkowite zaprzeczenie sobotnich zawodów. Organizacja była dramatyczna, stan nawierzchni nie do opowiedzenia. Przez błąd Maciej Kot popsuł nam dzień wyścigowy. Cztery godziny czekania na start, a następnie dwie i pół godziny w górnym parku, to już przesada. Podczas niedzielnych zawodów pojechaliśmy tylko 2 podjazdy. My przyjeżdżamy pojeździć, a w Limanowej nie było na to szans. Do tego wszystkiego na wyścig zaryzykowałem slicka, którym nie dało się jechać po betonie, jaki utworzył się na jezdni. Lodowisko to mało powiedziane. Dziękuję moim sponsorom za wsparcie startów: WIDERA Transport Międzynarodowy osób, KIMBEX Dream Cars oraz CASADA Health & Beauty. Do grona sponsorów dołączył mój rodzinny Powiat Krapkowicki oraz firma PIT STOP. Teraz czekam już z utęsknieniem na Sopot, na którym wszystko zawsze jest dopięte na ostatni guzik organizacyjnie. Tam będę walczył tylko o pierwsze miejsce i nic innego mnie nie interesuje. Fot. Arkadiusz Bar.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.