Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po Slovakia Ringu

PAWEŁ KRĘŻELOK: - W sobotę było pierwsze podium w tym sezonie.

Drugi wyścig z kolizją. Po starcie przebiłem się na P3. Jechałem na tej pozycji przez 3 okrążenia. Następnie doszło do kontaktu, który niestety zakończył wyścig rywala a mój mocno pokrzyżował, gdzie spadłem na P14. Pozytyw taki, że wracam do domu z pucharem, na który długo czekałem. Może z następnej rundy uda się coś wywieźć? Zobaczymy za 3 tygodnie.

Jarosław Budzyński | Fot. Grzegorz Kozera

JAROSŁAW BUDZYŃSKI: - Sobota to bardzo dobry i mocny start do pierwszego wyścigu. Wystrzeliłem jak z katapulty i przez cały wyścig raz atakowałem, raz się broniłem, ostatecznie kończąc na pierwszym miejscu w klasie Silver. Po tym zwycięstwie chciałem powtórzyć wynik w niedzielę, niestety, tak jak mówiłem przed Slovakia Ringiem, poszedłem w kamienie i już z nich nie wyjechałem. Na każdym innym torze wróciłbym do walki tracąc 2 pozycje. Auto zostało zniszczone podczas wyciągania traktorem a mój wynik pomimo, że wróciłem na tor, został anulowany przez pomoc obcą. Po 10 rundach jestem w punktacji tuż za podium, ale brakuje wciąż punktów za Salzburgring, które pozwolą mi wrócić do walki o podium.

Rafał Mikrut | Fot. Grzegorz Kozera

RAFAŁ MIKRUT:
- Bilans weekendu na Slovakia Ring to dwa nieukończone wyścigi. To był pechowy weekend. Byłem bardzo zadowolony ze swojej walki na torze, dopóki nie splackowałem opony, która później wybuchła i musiałem zjechać do pit lane. W drugim wyścigu wypadłem poza tor w kamienie i tak jak Jarek i Marcin, musiałem być wyciągany traktorem. To spowodowało dyskwalifikację za obcą pomoc. Pomimo dobrego tempa i walki o 3 miejsce z jednym z Turków, moje szanse na dobry wynik w tym sezonie już przepadły. Teraz muszę podejść na luzie do ścigania i potraktować go jako trening przed sezonem 2015. Przed nami Poznań już za 5 tygodni, następnie Brno tydzień później, tak więc tam rozstrzygnie się cała rywalizacja. Fot. Grzegorz Kozera.

Jakub Litwin

JAKUB LITWIN: - Los bywa przewrotny: daje szczęście i radość (sezon 2013), by wszystko z nawiązką zabrać (sezon 2014). Przestałem liczyć, ile razy w tym roku musiałem podnosić się z porażek, które zaistniały najczęściej nie z mojego powodu. Im szybciej staram się podnieść, tym bardziej znów obrywam… Ten weekend, na który przyjechałem maksymalnie skoncentrowany, miał to wszystko odwrócić. Idealne treningi, bardzo dobre deszczowe kwalifikacje. Jednak los zapisał na swych kartach, że mimo ogromnej determinacji, mojej i całego zespołu, nie dane mi będzie ani razu na Słowacji ujrzeć linii mety. Do tego ten uraz, pobyt w szpitalu, ucieczka z niego, gdy dowiedziałem się, że kręgosłup mam cały, wreszcie start do drugiego wyścigu z obolałym ciałem i skołowaną głową, a potem … kapitulacja. Aż trudno w to wszystko uwierzyć. Nie w moim jednak charakterze jest rozpaczać. Jestem tak wściekły i tak zdeterminowany aby tę passę odwrócić, że zrobię wszystko by za trzy tygodnie w Brnie puścić w dymem wszystkie złe wspomnienia tego sezonu!
Chciałbym bardzo serdecznie podziękować mechanikom, szczególnie Witkowi, za odbudowanie samochodu i zrobienie wszystkiego, bym mógł wystartować. Dziękuję także wszystkim, którzy w tych trudnych chwilach okazali swoje wsparcie. Doceniam to. Dziękuję moim rodzicom, którzy pomogli mi wstać ze szpitalnego łóżka i stawić się na starcie. Dziękuję też mojej dziewczynie za to, że jest. Na koniec przepraszam sponsorów: GROCLIN GROUP, STS LOGISTIC, VW Danelczyk, MA-FRA, Cronic (Rally Shop) dziękując jednocześnie za wszystko, co dla mnie zrobili.

Dominik Kotarba-Majkutewicz

DOMINIK KOTARBA-MAJKUTEWICZ: - Dwa wyścigi w tak niewielkim odstępie czasu pozwoliły na utrzymanie dobrego rytmu. Wraz z kolejną rundą Volkwagen Castrol Cup robiłem postępy notując coraz lepsze wyniki za kierownicą pucharowego Golfa, a wskazówki od Leszka Kuzaja sprawiają, że coraz pewniej czuję się za kierownicą wyścigowego samochodu. Teraz czeka nas trochę dłuższa przerwa, jednak w połowie września wrócimy na tor podczas rundy w Brnie.

Adam Gładysz

ADAM GŁADYSZ: - Pierwszy wyścig był bardzo zacięty. Koledzy jadący z przodu mocno mnie blokowali, szczególnie Stefan Biliński, który na trzy okrążenia przed końcem był ode mnie dużo wolniejszy. Ciężko go było wyprzedzić i ostatecznie przyjechałem trzeci. Nie miałem problemów z autem, trzymałem dobre tempo wyścigowe. Na starcie udało mi się wyprzedzić Ignasa Gelzinisa, choć później straciłem jedną pozycję na rzecz Andrzeja Lewandowskiego. W drugim wyścigu ponownie toczyła się walka pomiędzy mną, Gelzinisem, Bilińskim i Lewandowskim. Było sporo akcji, więc fanom pewnie to się podobało. Ja niestety spadłem na czwarte miejsce już na starcie, a później walczyłem praktycznie o każdy metr toru. Finiszowałem jako czwarty, ale ten weekend na pewno można zaliczyć do udanych. Dopisałem na swoje konto kolejne podium, a także zdobyłem wiele punktów w klasyfikacji, więc cały czas toczy się walka o tytuł!

Gosia Rdest

GOSIA RDEST: - To był bardzo skuteczny weekend. Moim głównym celem było przełamanie złej passy ostatnich wyścigów, które przekreśliły moje szanse na upragnione miejsce w klasyfikacji generalnej sezonu. Została ona przełamana, a jazda była czysta, bez żadnych kontaktów. Początek pierwszego wyścigu był bardzo dobry, udało mi się odskoczyć nieco do przodu, a sytuacja miała też zadatki na więcej wyprzedzeń. Niestety, przede mną dwóch zawodników miało kontakt i musiałam się wycofać, bo nie było innej drogi ucieczki. Pechowo zakończyła się też próba mojego wyprzedzania na trzecim zakręcie, gdzie zobaczyłam Kubę Litwina lecącego w poprzek toru tak niefortunnie, że zatrzymał się tuż przede mną. Musiałam więc ściganie zaczynać od zera, spadłam na ostatnią pozycję. Starałam się odrobić straty, przebiłam się dwie pozycje w górę i dojechałam do grupki, w której cały czas się wyprzedzaliśmy. Dobrze rozegrałam sprawę z push-to-passami, udało mi się przebić o oczko wyżej jeszcze na ostatnim okrążeniu. Ostatecznie zajęłam 14 miejsce.
W drugim wyścigu poszło mi zdecydowanie lepiej. Do ostatniego momentu nie wiedzieliśmy, czy jedziemy na oponach deszczowych czy na slickach, ale po wyjechaniu na okrążenie rozgrzewajace na deszczach, okazało się, że tor jest na tyle suchy, że sędzia postanowił przerwać zawody na zmianę opon, co wiązało się ze startem lotnym, moim pierwszym na zawodach. Na starcie nie straciłam żadnej pozycji, co było plusem. Dzięki dobremu gospodarowaniu push-to-passami udało mi się na ostatnim zakręcie wyprzedzi jednego z zawodników. Weekend był bardzo ciekawy. Nie wiem na ile jest to kwestia pogody, a na ile niektórzy zawodnicy poczuli się za pewnie. I na samych treningach i podczas wyścigów widać było znaczne roszady. Patrząc na dotychczasową klasyfikację sezonu, tutaj ta kolejność została właściwie odwrócona. To bardzo ciekawa sytuacja, walka nie toczy się w pierwszej piątce, lecz w całej stawce. Teraz czekam niecierpliwie na kolejny weekend wyścigowy w Brnie.
Gosię Rdest wspierają: Castrol Polska, firmy EMKA S.A. i EMKA TRANS oraz Chrono Online - dystrybutor zegarków Epos.

Poprzedni artykuł Pierwsze polskie zwycięstwo
Następny artykuł Dixon miał paliwo

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry