Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Opinie po Rościszowie

TOMASZ MIKOŁAJCZYK: - To właśnie w Rościszowie rok temu powróciłem do rywalizacji w nowym samochodzie Mitsubishi Lancer, odkupionym od Jana Kościuszki.

To tu również rozpoczęła się historia Race Rentu, a więc wiele miłych wspomnień. Bardzo chciałem uzyskać jak najlepszy wynik i podczas pierwszego dnia udało się zająć 2 miejsce w generalce tuż za wspaniałym w tym sezonie Robertem Kusem, który jest rewelacyjnym kierowcą. Robert zapewnił sobie już tytuł Mistrza Polski i chciałbym mu w związku z tym pogratulować, bo takiego wyczynu jeszcze nikt w historii wyscigów górskich nie dokonał, żeby na 5 rund przed końcem rywalizacji zapewnić sobie tytuł i bezpieczną przewagę punktową.

Mój Lancerek spisywał się świetnie na trasie w Rościszowie, zarówno na suchym, jak i na mokrej nawierzchni. To duża zasługa mojego serwisu, za co chciałem im bardzo podziękować. Podczas drugiego dnia w deszczu wykręciłem najlepszy czas i szkoda, że pierwszy podjazd wyścigowy musiałem jechać aż 3 (!) razy i to już w sporym deszczu. To pozbawiło mnie możliwości wygrania rywalizacji z Dudą i Myszkierem. Szkoda, że Robert Kus nie dojechał w niedzielę do mety z powodu awarii skrzyni biegów. Również bardzo szkoda Mariusza Królikowskiego, który zaliczył dzwon w rowie po pęknięciu tarczy hamulcowej. Ale taki jest właśnie ten sport. Mam nadzieję, że uda się nam powalczyć w pełni sił już za miesiąc w Korczynie.

MARIUSZ KRÓLIKOWSKI: - W pierwszym podjeździe wyścigowym pojechałem tak samo jak na treningu, tylko trochę szybciej. Na zakręcie, w momencie redukcji z piątki na trójkę nastąpiła blokada układu kierowniczego, a później przedniego lewego koła. Najprawdopodobniej pękła tarcza hamulcowa, samochód przestał być sterowalny i przy prędkości ok. 130 km/godz. wjechałem w skarpę znajdującą się po lewej stronie tego zakrętu. Porównując ten incydent do zdarzenia z Cisnej muszę stwierdzić, że wypadek w Cisnej był dużo bardziej zamortyzowany, natomiast tutaj było raptowne wyhamowanie do zera, więc odczułem to dużo bardziej. Zdrowotnie jednak wszystko w porządku. Trasa w Rościszowie jest bardzo fajna, w miarę szybka. Szkoda tego występu, bo w treningach pojechałem dobrze. Chciałem w zasadzie tylko poznać trasę, a byłem trzeci. Zapowiadało się więc dobrze i liczyłem na miejsce w okolicach 2 - 5 lokaty. Po tym incydencie rozważam opuszczenie wyścigów w Korczynie i Św. Annie. Dzwoniło jednak do mnie kilka osób i namawiało mnie na dokończenie sezonu. Na chwilę obecną nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, chociaż raczej jestem skłonny zaprzestać występów w tym sezonie.

DARIUSZ ŁUCZYŃSKI: - Pierwszego dnia, po zaciętej i wyrównanej walce z moimi najgroźniejszymi konkurentami udało się ich "objechać" i wskoczyć na najniższe podium. W niedzielę wiedziałem, że koledzy będą chcieli się zrewanżować i postawią wszystko na jedna kartę. Ja pojechałem swoim tempem, powtarzając swój najlepszy czas z poprzedniego dnia. Jak się okazało, konkurenci zaatakowali bardzo ostro i po pierwszym podjeździe wyścigowym byłem dopiero na 5 pozycji. Na drugim podjeździe musiałem zdecydowanie przyspieszyć. Niestety moje plany utrudnił niespodziewany deszcz, do tego źle dobrałem opony, czego skutkiem był "odjeżdżający” na każdym zakręcie przód mojej Xsary. Na szczęście, pomimo tych przeciwności losu, udało mi się awansować o jedno oczko. Biorąc pod uwagę, że pierwszy raz w moich dotychczasowych występach w GSMP miałem okazję ścigać się na deszczowych oponach, uważam ten wynik za przyzwoity. Była to dla mnie wyścigowa szkoła jazdy po „mokrym”. Cieszę się również z dodatkowych pięciu punktów na moim koncie, dzięki którym umocniłem się na trzecim miejscu w klasie A-2000. Dziękuję za finansowe wsparcie w startach firmom: Rosetex, Melle, Corotop oraz Citroen Opole, a także moim patronom medialnym Auto-Moto Biznes, TopRally.pl i wyscigigorskie.pl. Już 27 września szybka i kręta trasa w Korczynie, na którą już dziś zapraszam wszystkich kibiców.

PIOTR SOJA: - Występ w Rościszowie o mało nie zakończył się rozbiciem Lotusa podczas niedzielnego podjazdu wyścigowego. Na prostej przed metą, przy ok. 100 km/godz. odpadło prawe tylne koło. Przyczyną były ścięte wszystkie cztery szpilki mocujące obręcz. Szczęśliwie prędkość nie była wielka, bo dopiero się rozpędzałem po ostatnim nawrocie. Strasznie byłem zły jak dowiedziałem się, że w tej rundzie odpadli też Robert Kus i Mariusz Królikowski, bo w takiej sytacji miałem szanse na dobre miejsce miejsce, a tak ze zwycięstwa w Open-2000 cieszył się Romek Baran, którego wcześniej objechałem. Szkoda tym większa, że tak się stało, bo przecież jechałem na zapasowym, 2-litrowym silniku, który jest słabszy o ok. 100 KM niż motor 2.4. Większa jednostka po kilku przegrzaniach wody i oleju musiała jednak pojechać na przegląd, i będzie gotowa dopiero na najbliżsżą rundę DSMP w Poznaniu (5-7 września). Doskonale sprawdziła się za to nowa, „krótka” skrzynia biegów - od startu do pierwszego zakrętu zapinałem „trójkę”, gdzie w Sienniej na całej trasie nie korzystałem z dwóch najwyższych przełożeń. Opony Dunlopa, na których po raz pierwszy jechałem w Rościszowie, również zdały egzamin. Dla nas mimo wszystko, zawody bardzo udane, bo głównym celem były ogólne testy auta, które miały wykazać jego niezawodność, zwłaszcza pod kątem utrzymywania właściwej temperatury silnika. Sprawdzaliśmy również dalsze możliwości regulowanego zawieszenia AST. Sądzę, że po założeniu silnika 2.4, będziemy w stanie powtarzać ubiegłoroczne wyniki, czyli meldować się w czołowej piątce generalki i mocno denerwować kolegów w Lancerach. Na 2-litrowej Hondzie byłem wolniejszy od Tomka Myszkiera o ok. 3 sekundy. Przy mocy większej o 100 KM powinno to być do odrobienia. W tegorocznych GSMP na pewno wystartujemy jeszcze na Górze Św. Anny. Wyjazd do Korczyny nadal stoi pod znakiem zapytania, bo głównym celem pozostają dwie ostatnie rundy DSMP. Przed najbliższą planujemy jeszcze jeden trening na torze Poznań.

TOMASZ STROZIK: - Zawody przebiegały dla mnie całkowicie bezproblemowo. Od początku wszystko układało się bardzo dobrze, samochód sprawował się idealnie. Sprawdziły się modyfikacje, których dokonaliśmy w silniku. Nie mieliśmy już problemów z układem napędowym. Już po starcie udawało się osiąganie bardzo dobrych czasów, lepszych od mojego najgroźniejszego konkurenta - Filipa. I pierwszy i drugi dzień należy zaliczyć do bardzo udanych. W niedzielę jechałem już tak naprawdę bez żadnego ciśnienia, ponieważ Filip Lewandowski rozbił niestety swoje auto na pierwszym podjeździe treningowym. Nawet opady deszczu towarzyszące drugiemu podjazdowi nie były dla mnie groźne - nie było po prostu potrzeby naciskania. Przyznaję jednak, że moje auto zupełnie nie nadaje się na deszcz, jest za twarde, na za szerokiej oponie, mam bardzo źle ustawione jak na takie warunki, kąty nachylenia kół. Moja strata do Filipa Lewandowskiego jest już raczej nie odrobienia. Myślę, że on sobie na pewno nie pozwoli na nieukończenie któregokolwiek z czterech pozostałych do końca sezonu wyścigów. Wydaje mi się, że spokojnie zdobędzie tytuł Mistrza Polski. Imprezę w Rościszowie oceniam jak najbardziej pozytywnie. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Pojawiły się jak zwykle drobne problemy przy zgłoszeniu się do zawodów. Najprawdopodobniej większość kierowców została ukarana z takich czy innych przyczyn, co dla niektórych stanowiło bardzo poważne uszczuplenie budżetu - zwłaszcza dla tych o mniejszym budżecie na starty. Myślę, że jest to sprawa, nad którą należałoby się zastanowić, bo w ten sposób może odpaść bardzo dużo zawodników, przez co pogarsza się atmosfera. Przy okazji chciałbym jeszcze podziękować firmie Krasnobrodzka Racing za pomoc przy tym starcie i zapraszam na ich stronę www.krasnobrodzka-racing.pl

PIOTR BOGDAŃSKI: - Zdecydowanie najtrudniejsze zawody, w jakich startowałem! W drodze do Rościszowa awarii uległ samochód, który ciągnął przyczepę z wyścigówką. W Częstochowie spędziłem ponad 7 godzin na naprawie i tu podziękowania dla Tomka Strozika, który dostarczył mi potrzebną część! Zapoznanie z trasą robiłem o godzinie 23 i nie za wiele mogłem zobaczyć. Trasa wyścigu z Rościszowa do Walimia jest bardzo śliska, o czym przekonałem się już w czasie pierwszego podjazdu treningowego, kiedy na ostatnim lewym nawrocie przed metą opóźniłem hamowanie i wypadłem z trasy uszkadzając chłodnicę wody. Dzięki szybkiej wymianie chłodnicy mogłem pojechać jeszcze drugi podjazd treningowy, na którym mi zależało, bo chciałem lepiej poznać tę trasę. Pierwszy podjazd wyścigowy w sobotę pojechałem za bardzo zachowawczo. W drugim postanowiłem przyspieszyć i pojechać agresywniej, jednak dwa razy nie wszedł mi dobrze bieg w kluczowych miejscach tej trasy. Przegrałem drugie miejsce z Przemkiem Figasem zaledwie o 0,170 sekundy. Chyba wypadnięcie z trasy już w czasie pierwszego podjazdu spowodowało, że nie jechałem tak pewnie, jak bym chciał. W niedzielę postanowiłem przyspieszyć i już treningowy podjazd był szybszy od sobotniego o ponad 3 sekundy.Po pierwszym wyścigowym podjeździe X rundy traciłem do pierwszego miejsca 0,5 sekundy. Czułem, że mogę pojechać jeszcze szybciej i wygrać te zawody. Jednak przed drugim podjazdem spadł deszcz i wszystko teoretycznie zaczęło się od nowa, każdy mógł wygrać. Udało się pojechać szybko "po mokrym" i wygrałem X rundę GSMP w swojej klasie. Cieszę się z następnych punktów i szybkiej jazdy w niedzielę po suchej i mokrej nawierzchni. Dziękuję Automobilklubowi Rzemieślnik oraz serwisowi Roadlook.pl za wsparcie, Bany Motorsport za super przygotowane auto oraz serwisowi Pawła Jakusa za pomoc w czasie zawodów Rościszowie.

RADEK ĆWIĘCZEK: - Cieszę się przede wszystkim z tego, że wreszcie udało mi się wystartować w tym sezonie w zawodach, bo już bardzo brakowało mi tej rajdowej adrenaliny. Rościszów pokazał, jak bardzo różnią się wyścigi od rajdów. Jeżeli nasz nowo powołany zespół TopRally Race Team będzie kontynuował starty w „górskich”, to musimy mocno popracować nad przestrojeniem rajdówki w wyścigówkę. Pierwszy dzień był o tyle trudny, że miałem problemy z zapamiętaniem całej trasy, którą zobaczyłem po raz pierwszy w sobotę podczas zapoznania. Z każdym przejazdem dochodziłem do większego porozumienia z samochodem, czułem go coraz lepiej, co przekładało się bezpośrednio na uzyskiwane czasy. Wielka szkoda, że drugiego dnia, podczas drugiego przejazdu spadł deszcz. Nie byliśmy do końca przygotowani z oponami na mokrą nawierzchnię i cicho liczyliśmy, że jednak deszcz nie spadnie. Niestety zmuszeni byliśmy pojechać po mokrym ze slickami na tyle, ale to było po raz pierwszy i ostatni. Na pewno jest jeszcze wiele do poprawy, ale jestem dobrej myśli i nastawiony optymistycznie. Dziękuję bardzo za okazaną pomoc i umożliwienie mi startu w tym wyścigu w barwach jedynej na świecie i co najważniejsze polskiej, internetowej gry rajdowej TopRally.

Mój start był możliwy dzięki TopRally.net - Internetowa Gra Rajdowa, miesięcznikowi ogłoszeniowemu Auto-Moto Biznes, portalowi rajdowemu TopRally.pl i firmie konserwatorsko-budowlanej Antis.

Poprzedni artykuł Miękoś na podium w Pieszczanach
Następny artykuł Dallara po raz pierwszy

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry