Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Poznań: Szkoda, że nie dopisała frekwencja.

No i wreszcie ruszyły wyścigi, tak długo oczekiwane przez wszystkich kibiców.

Cieszy z pewnością to, że po raz czwarty już wystartował Puchar Alfy Romeo. O jego ważności świadczy fakt, że na imprezie pojawił się prezes Fiat Auto Poland, Enrico Pavoni, patron honorowy imprezy wiceprezydent miasta Poznania, Maciej Frankiewicz, a także miłośnik i użytkownik Alf Romeo, mistrz olimpijski i świata w rzucie młotem, Szymon Ziółkowski.

W czasie uroczystego otwarcia przybyłych gości oraz zawodników powitał prezes Autmobilklubu Wielkopolski, Przemysław Olejnik. Pan wiceprezydent Maciej Frankiewicz powiedział:

- Cieszę się, że znowu mogę gościć na Torze Poznań. Życzę wszystkim sporo emocji. Bezpiecznej jazd, sportowych wzruszeń i walki do ostatniego okrążenia.

Przy dźwiękach hymnu narodowego flagę na maszt wciągnął poczet honorowy złożony z zawodników wielkopolskiego klubu: Karoliny Czapki, Macieja Garsteckiego i Jacka Szurgota.

Debiutanci i juniorzy

Pierwszy wyścig sezonu odbył się w połączonych klasach N1150 i A1150 oraz Hobby Replika. W A1150 wystartował tylko ubiegłoroczny mistrz Polski w tej klasie i w Górskich Samochodowych Mistrzostwach Polski – Paweł Hildebrański (A. Wielkopolski). Niestety już na drugim okrążeniu auto odmówiło posłuszeństwa i gnieźnianin nie ukończył zawodów. Klasa Hobby Replika, która miała być atrakcją wyścigów na torach Polski, stała się niestety kompletnym niewypałem. Na starcie pojawił się bowiem tylko Edward Kinderman (A. Śląski) na Fiacie Spayderze. Nie wiadomo, jakie będą dalsze losy tej klasy, gdyż głośno swój start zapowiada jedynie Piotr Gembicki (A. Wielkopolski), zaś Kinderman, weteran polskiego sportu motorowego, woli rywalizację w wyścigach górskich.

Niesamowicie emocjonujący okazał się wyścig N1150. Pojawili się tutaj juniorzy i debiutanci. Na starcie bowiem stanęli 16-latkowie, którzy w tym roku uzyskali po raz pierwszy w historii sportu motorowego tzw. licencje junior W. Oznacza to, że zawodnicy nie posiadający jeszcze prawo jazdy mogą już ścigać się samochodami. Za kierownicą czterech Fiatów Cinquecento zasiedli trzej kartingowcy: Błażej Krotoski, (A. Wielkopolski), Paweł Soja (TABOS KART), Jakub Buziuk (VKSM KRAK Kart) oraz Konrad Walich (A. Wielkopolski).

- Są to młodzi zawodnicy, bardzo ambitni i szybko uczący się wyścigowego rzemiosła. Jest to materiał na dobrych kierowców – powiedział dyrektor wyścigów Ryszard Kopczyk.

W stawce pojawił się także Maciej Polody (A. Wielkopolski), dwukrotny mistrz Polski dziennikarzy w rajdach. Dosiada on auta, na którym wcześniej startowali zawodnicy POL-CAR: Artur Czyż, Maciej Garstecki, Dariusz Nowicki. Maciej uzyskał znakomitą czasówkę, wyprzedził nawet auto z klasy A1150.

Wyścig był niezwykle emocjonujący. Od startu do mety prowadził Polody, ale po pierwszych trzech okrążeniach zdecydowanej przewagi, zaczął tracić dystans. Doganiał go znakomicie radzący sobie Jakub Buziuk. Od piątego okrążenia jechał tuż za Polodym czyhając na jego błąd. Całą sytuacje wykorzystać chciał jadący na trzeciej pozycji Miłosz Majewski (A. Rzemieślnik). Nawet w pewnym momencie wyszedł na drugą pozycję, ale kontra Buziuka była udana. Maciej Polody odniósł więc pierwsze zwycięstwo na torze po sukcesach kartingowych i rajdowych, a Jakub Buziuk zaliczył swoje pierwsze samochodowe „pudło”.

Walka aż po dach

Sobotni trening czasowy przyniósł sporo zaskakujących wyników. Przede wszystkim zaskoczyły, mimo znakomitych sukcesów, pod koniec ubiegłego sezonu, miejsca kierowców Autimu: Zbigniewa Szwagierczaka i Jakuba Golca. (A. Wielkopolski). Kiedy wszyscy zawodnicy „mocowali się” z czasem, zespół Autimu wyjechał na dwa okrążenia i wskoczył na dwa pierwsze miejsca. Do ich osiągnięcia zbliżył się jedynie Maciej Garstecki (A. Wielkopolski, Zespół Wyścigowy POL-CAR). Zaskakująco daleko, bo na ósmym miejscu, z ponad sekundową stratą, znalazł się ubiegłoroczny I wicemistrz Polski. Natomiast bardzo dobrze pojechała Karolina Czapka (A. Wielkopolski), mimo iż kilka godzin wcześniej, w czasie treningu wolnego, rozbiła przód samochodu. Jedyna Amazonka w męskim gronie „wykręciła” szósty czas sesji kwalifikacyjnej.

W sprincie swoją znakomita pozycję startową wykorzystali kierowcy Autimu, którzy startując z pierwszej linii nie dali szans nikomu do trzeciego okrążenia, jadąc niczym żużlowa para broniąca całej szerokości nitki toru. W tym czasie na czele był „Profesor” Szwagierczak przed „Kubusiem”. Do tego duetu wmieszał się jednak Maciej Tomaszewski (A. Polski), który ostro zaatakował prowadzących. Na czoło stawki wyszedł Golec, za nim linie mety minął Tomaszewski przed Szwagierczakiem. Tuż za podium znalazł się Robert Kisiel, który miał małe spięcie z Garsteckim na zakręcie zwanym „kukurydzą”. Zawodnik POL-CAR przypłacił to stratą wysokiego miejsca i przyjechał dopiero na siódmej pozycji. Wysoko znalazła się Karolina Czapka, mijając linie mety na piątej pozycji, ostro i zdecydowanie atakując Kisiela.

Wyścig rozpoczął się dramatem Macieja Garsteckiego, jego auto po 20-minutowej regulaminowej przerwie między sprintem, a wyścigiem głównym, odmówiło posłuszeństwa. Nie chciało zapalić. Mechanicy uwijali się jak w ukropie, a auto milczało jak zaklęte.

Wyścig wystartował. Znakomicie znowu ruszyli kierowcy Autimu, byli pierwsi na „Babie Jadze”, ale tu próbujący przepchnąć się do przodu Tomaszewski otrzymał strzał od któregoś z kierowców, wylądował na bandzie, a potem na dachu. Wyścig przerwano. Na szczęście zawodnikowi się nic nie stało. W tym czasie kiedy sprzątano tor udało naprawić się auto Garsteckiego, w którym awarii uległ przepływomierz.

Zawodnicy stanęli ponownie do walki tym razem jednak na 13 okrążeniach. Do walki ruszyli wszyscy oprócz Szwagierczaka, któremu rozleciało się sprzęgło i Tomaszewskim. Znakomitym startem popisał się Jakub Golec, który odjechał mocno rywalom. Kisiel wściekle gonił „Kubusia” i dopadł go w końcu na cztery okrążenie przed metą. Próbował wyprzedzić, ale nie był wstanie przeprowadzić skutecznego ataku. Przez długi czas na trzecim miejscu utrzymywała się Czapka, ale Marcin Bartkowiak (A. Wielkopolski) na siódmym okrążeniu wyszedł przed Karolinę i nie oddał miejsca na „pudle”.

Na słowa uznania zasługuje Jacek Szurgot (Zespół Wyścigowy POL-CAR), który przyjechał na 6. miejscu najwyższym wśród debiutantów. Maciej Garstecki początkowo utrzymywał się w czołówce, ale z okrążenia na okrążenie awaria ponownie dawała znać osobie i ostatecznie przyjechał na 10 miejscu.

Konferencja prasowa PAR - Obecny wielki nieobecny

Po wyścigu PAR jak zwykle odbyła się konferencja prasowa prowadzona przez red. W. Zientarskiego w czasie, której dziennikarze zadawali zawodnikom i gościom pytania. Wśród wywołanych do odpowiedzi osób znalazł się dwukrotny mistrz Polski i pierwszy wicemistrz Polski w PAR, Artur Czyż (Automobilklub Wielkopolski).

Zbigniew Szwagierczak (Autim, A. Wielkopolski): Bardzo żałuje, że nie udało mi się ukończyć wyścigu, ale na początku, tuż po starcie okazało się, że awarii uległo sprzęgło. Musiałem zjechać z toru. Mam nadzieję, że w drugiej rundzie w Poznaniu będzie znacznie lepiej.

Jacek Szurgot (Zespół Wyścigowy POL-CAR, A. Wielkopolski) najwyższe miejsce wśród debiutantów: - Patrząc na wyścigi tej klasy z boku, nie myślałem, że jest tu tak trudno wywalczyć wysokie miejsce w stawce. Dzisiaj okazało się, że jest to piekielnie trudne. Starałem się jechać bezkolizyjnie i bezkontaktowo i to był chyba klucz do wysokiego miejsca. Wydaje mi się, że chyba nawet zbyt wysokiego, jak na moje możliwości. Trudno mi je będzie powtórzyć w najbliższym czasie, ale zrobię wszystko by nie być zbyt daleko w stawce.

Maciej Tomaszewski (Automobilklub Polski) dachował w czasie wyścigu: - Wydawało mi się, że na „Babie Jadze”, ktoś mnie puknął i pomógł wypaść z toru. Niestety samochód nie nadaje się do odbudowania ale już myślę o tym, co i jak zrobić, żeby pojawić się na drugiej eliminacji w Poznaniu. Nie chcę stracić tego sezonu.

Zygmunt Garstecki (prezes POL-CAR) o A. Czyżu: - Artur na ostatniej konferencji prasowej w ubiegłym sezonie powiedział, że rezygnuje ze startu w Pucharze i myśmy to uszanowali.

Przemysław Olejnik (prezes Automobilklubu Wielkopolski): - Było bardzo ciekawie i emocjonująco i nawet jeżeli zdarzyły się jakieś małe obijanie to nie było ono spowodowane rozmyślnym działaniem, lecz ferworem w walce. Przed wejściem do namiotu Alfy Romeo jeden z fotoreporterów zrobił zdjęcie uśmiechniętego Kuby Golca i Roberta Kisiela, to bardzo dobrze obrazuje, że walka będzie ostra, ale prowadzona w przyjacielskiej atmosferze.

Enrico Pavoni (dyrektor generalny Fiat Auto Poland): - Wspaniała walka i wspaniała zabaw. Jestem pierwszy raz na wyścigach Alfy, ale szefem Fiata jestem dopiero od roku. Alfa Romeo zawsze kojarzyła się ze sportem, więc wyścigi są wspaniałym środowiskiem dla nich. Gratuluje Poznaniowi wspaniałej atmosfery na zawodach.

Jakub Golec (Autim, A. Wielkopolski) – zwycięzca sprintu i wyścigu: - Wcale nie było tak łatwo. Gładko poszedł trening czasowy. Założyliśmy sobie, że minimalnym wysiłkiem osiągniemy dwa pierwsze pola. Udało się. W sprincie wyszedł nam ze Zbyszkiem wspaniale start, udało nam się sprytnie blokować rywali. Zbyszek potem był wolniejszy i go wyprzedziłem, a potem musiałem odpierać ataki Tomaszewskiego. Nikomu nie życzę niczego złego, ale na szczęście, że ubył tak groźny rywal. Sądzę, że na dłuższym dystansie Maciek byłby ode mnie szybszy. Życzę Maćkowi, aby szybko udało mu się wrócić na tor, bo zawsze dostarcza on wielu emocji. Jeżeli zaś chodzi o walkę w wyścigu, to na początku udało mi się odjechać, potem Kisiel mnie doganiał i właściwie siedział na plecach. Były dwa momenty kiedy był bliski wyprzedzenia mnie, ale się nie dałem. Właściwie, żeby wyjść przede mnie musiałby mnie wystawić z toru. Nie zrobił tego i za to mu dziękuje.

Robert Kisiel (A. Polski): - Z Kubą nie dało się wygrać. Jechałem na 110 procent, ale Kuba nie popełnił żadnego błędu. Nie było nawet takiej sytuacji na 80 procent pewności, że atak może się udać. Nie warto więc było ryzykować. Gratuluję Kubie perfekcyjnej jazdy. Żałuję, że nie ma w stawce Artura Czyża, bo mam z nim porachunki, które chciałbym w sportowej walce wyrównać, ale wiem, że Artur szykuje jakąś niespodziankę i myśli o powrocie na tor...

Artur Czyż, aktualny mistrz Polski w Pucharze Alfa Romeo: - Wiem, że Robert chciałby się ze mną policzyć, bowiem ubiegłoroczne zwycięstwo o jeden punkt, zapadł mu na długo w pamięci. Ja zrobiłem już sporo w Pucharze i stwierdziłem, że pora pomyśleć o czymś innym. Nie ukrywam, że dzisiaj jak Alfy ruszyły do boju to zrobiło mi się lekko przykro, że nie jadę. Robert powiedział o niespodziance, a ja na razie nie powiem nic.

Karolina Czapka (A. Wielkopolski): - Jestem szczęśliwa z zajętych miejsc, to są moje najlepsze w karierze. Sporo czasu poświęciłam zimą na pracę nad kondycją. To się opłaciło. Do sezonu podeszłam na luzie. Pierwotnie planowałam zmienić klasę, ale na miesiąc przed sezonem zdecydowałem się jednak na Alfę i chyba nie był to zbyt zły wybór.

Grand Prix Polski: Ośmiu wspaniałych

Klasa popularnie zwana przez kibiców „potworami” zawsze wzbudzała emocje wśród kibiców, tym razem jednak było inaczej, bowiem na starcie stanęło tylko ośmiu zawodników podzielonych na trzy klasy. Wśród nowych kierowców pojawił się Paweł Hildebrański (A. Wielkopolski), który ścigał się sam ze sobą w A1150 kilkadziesiąt minut wcześniej i teraz z Marcinem Gładyszem w klasie H2000.

Tytułu mistrzowskiego broni Maciej Stańco, który już podczas treningów i tzw. czasówki potwierdził, że jest zdecydowanym faworytem. Dwie sekundy przewagi nad Tomaszem Wywiałem (A. Częstochowski) na jednym okrążeniu to w wyścigach przepaść, a taką przewagę uzyskał kierowca Porscha nad najgroźniejszym rywalem, podczas sobotniego treningu. W pierwszym biegu Stańco prowadził od startu do mety, nie wdając się w walki, które prowadzili Gładysz z Tadeuszem Myszkierem (A. Gdański). Defekt wspomagania kierownicy nie pozwolił włączyć się do walki Wywiałowi. Drugi wyścig przyniósł więcej emocji, bowiem zawodnicy startowali w odwrotnej kolejności (sześciu) a więc Stańco musiał przepychać się z ostatniego pola. Do objęcia prowadzenia potrzebował czterech okrążeń a później kontrolował sytuację.

- Można powiedzieć, że to były planowane zwycięstwa, choć w sporcie samochodowym nie ma nic pewnego. Auto spisywało się dobrze, pogoda dopisała a i emocji było sporo. Wygrałem i cieszę się ogromnie, bo punkty trzeba zbierać, aby pod koniec sezonu nie okazało się, że ich brakuje. Za tydzień jadę na Nurburgring, ścigać się w nieoficjalnych Mistrzostwach Europy GT i wtedy będę mógł już powiedzieć, że sezon ruszył pełną parą. Inna sprawa, że już nie mogłem się doczekać pierwszego startu i czuję wielką frajdę - powiedział Maciej Stańco na mecie.

Ku rozpaczy kibiców i zawodników ta klasa zmierza niestety do powolnej śmierci, jak to się stało z formułami, których wyścig w Poznaniu odwołano z powodu braku zgłoszeń.

(Juliusz Podolski Rzecznik Prasowy – Automobilklubu Wielkopolski)

Poprzedni artykuł Alda: Awans o sześć miejsc.
Następny artykuł PAR: Dramatyczny początek sezonu zespołu...

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry