BARTOSZ KNAST: - No cóż, wiele sobie obiecywałem po tegorocznych przygotowaniach do sezonu, ale wygląda na to, że w moim przypadku, im jadę gorzej przygotowanym autem, tym lepsze wyniki udaje mi się uzyskać.
Kwalifikacje pokazały, że moje miejsce jest poza pierwszą piątką i tylko pech rywali może spowodować mój awans. Tak też się stało podczas drugiego wyścigu, kiedy z powodu zbyt ostrej i zbyt zaciętej walki toczącej się na moich oczach, udało mi się stanąć na podium. Jeśli tak mają wyglądać kolejne wyścigi, to zaczynam bać się o własne zdrowie. Do moich startów niedoszłoby, gdyby nie pomoc chłopaków z Poznania, którzy reanimowali moje auto po przygodach Na Dębach, za co serdecznie im dziękuję. Ogromne podziękowania składam firmie BTM z Poznania, bez której wsparcia nie mógłbym nawet pomarzyć o startach w tym sezonie. Pozdrawiam i do zobaczenia w lipcu!
PRZEMYSŁAW WŁODARCZYK: - Jadąc do Poznania nie spodziewałem się niczego wielkiego, skoro w mojej klasie było wielu rywali w bardzo szybkich samochodach. Jak się okazało, dało się z nimi powalczyć i oba wyścigi ukończyłem na podium. Jest to dla mnie spory sukces. Mogło być nawet lepiej, gdyby nie błąd sędziów wirażowych, którzy „wymachali mi” niebieską flagą, gdy za mną jechał mój rywal, Radosław Kordecki. Zorientowałem się, co się dzieje, dopiero kiedy już mnie wyprzedzał. Ruszyłem w pogoń, ale do mety pozostały tylko dwa zakręty. Przegrałem o niecałe 0,9 sekundy. W drugim wyścigu również nie zabrakło przygód, bowiem doszło do kontaktu pomiędzy mną a Kordeckim. Z moim samochodem nic się na szczęście nie stało, czego nie można powiedzieć o Porsche rywala, w którym uszkodzeniu uległo koło. Przez dalszą część niedzielnego wyścigu goniłem Andrzeja Lewandowskiego, jednak nie udało mi się go już prześcignąć. Dzięki dwóm miejscom na podium udało mi się awansować w punktacji mojej klasy na drugą pozycję i podczas kolejnej eliminacji postaram się już powalczyć o pozycję lidera E1-3500.
ŁUKASZ BYŚKINIEWICZ: - Na Tor Poznań jechałem z dużymi nadziejami, bo po przygodzie na torze Hungaroring moje Clio zostało nieco zmodyfikowane. Zostało poszerzone, a pod maskę trafił nowiutki silnik o większej mocy. Niestety, już na pierwszy treningu silnik wybuchł. Pierwszy raz przeżyłem taka sytuację i muszę przyznać, że dźwięk "wychodzącej bokiem korby" nie jest przyjemny. Mechanicy wymienili silnik na słabszy, pucharowy. Nie pojechałem ani jednego treningu, ani kwalifikacji. Na szczęście zostałem dopuszczony do zawodów i do 3 rundy WSMP startowałem z ostatniego pola. W tym sezonie dobrze wychodzą mi starty i znowu udało się przebić kilka pozycji do przodu. Niestety, w trakcie wyścigu silnik zaczął przerywać i tempo nie było najlepsze. Na pewno nie takie, jak trzech Alf z przeszłością w WTCC, które szalały na torze i zdominowały nasze wyścigi. Ale i tak 4 miejsce w WSMP uważam za sukces biorąc pod uwagę, że dopiero w wyścigu poznawałem nowe zawieszenie samochodu. W drugim wyścigu było podobnie: doskonały start, trochę walki, ucieczka rywali w mocnych autach i przerywający silnik:). I znowu 4 miejsce w WSMP. Następna runda jest także w Poznaniu i mam nadzieję, że problemy z samochodem wreszcie znikną. Na torze Poznań pracowała także nasza dziennikarska ekipa TVN TURBO, która rejestrowała wyścigowe wydarzenia. Zapraszam na relację z zawodów do programu Auto-Sport (premiera czwartek 2 czerwca godz. 17:45; powtórki: piątek 19:55, sobota 6:30 i 19:00). Przy okazji chciałbym podziękować partnerom, dzięki którym mogę kontynuować moją wyścigową przygodę. W moje starty zaangażowane są firmy: BYŚ, MAJA Hurt-Detal Małgorzata Gąska, BELSAN, AL Sanit, Autoauto.pl oraz Dunlop.
PIOTR BANY: - Opadły już emocje po pierwszej rundzie WPP i drugiej Endurance, więc czas na podsumowanie. W klasie 1A z naszego teamu wystartowali zeszłoroczni zawodnicy Konrad Wróbel i Karol Wyka. Jak było widać po czasówce, zima nie przyniosła spadku formy. Wszystko wskazuje na to, że to nasi kierowcy razem z zeszłorocznym rywalem Krzysztofem Menclem będą walczyć o miejsca na pudle w tym roku. Czasówki poszły po naszej myśli. Niestety, mały pożar u Karola spowodował nieukończenie pierwszego wyścigu. W drugim natomiast po restarcie Mencel przeszedł naszych zawodników, którzy potem zamienili się miejscami. Do mety utrzymała się kolejność: Mencel, Wyka i Wróbel. W klasie 1N nowy zawodnik naszego teamu zaskoczył chyba sam siebie, wygrywając obydwie czasówki. Niestety, brak doświadczenia i pech spowodowały w pierwszym wyścigu spadek na 3 lokatę, a w drugim kraksę i zniszczenie wozu. W klasie Open wystartowałem osobiście w ramach treningu i testów Niunią . Niestety, w wielu przypadkach u moich konkurentów występuje przerost możliwości sprzętowych nad możliwościami kierowców. Piątkowy wyścig był przerywany kilkakrotnie. Liczba dzwonów przerosła moje oczekiwania. Na szczęście w sobotę było już spokojnie. Nawał pracy na zawodach spowodował, że dopiero w domu zobaczyłem że w obu wyścigach dojechałem na 3 pozycji i dodatkowo pobiłem swój rekord toru. Ostatnim sobotnim wyścigiem był dwugodzinny Endurance, w którym przygotowaną przez nas Alfę 147 prowadzili na zmianę Adam Głowinski i Paweł Tarnawski. Młodsza siostra naszej Niuni wystąpiła w nowych barwach, co przyniosło chłopakom szczęście - bez żadnych problemów wygrali klasę do 2000 w mistrzostwach Polski, dodatkowo zajmując 3 miejsce w strefie CEZ. Gratulujemy zawodnikom i jak zwykle, dziękujemy sponsorom!
MICHAŁ GADOMSKI: - Pierwsza kwalifikacja na Torze Poznań okazała się dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Udało się wywalczyć pole position. Dobrze poszedł też start w piątkowym wyścigu i wydawało się, że mam zapewnioną drugą pozycję na mecie, jednak wszystko zmieniło się przez moje opóźnione hamowanie i blokadę kół, które wyprowadziły mnie na żwir, co spowodowało utratę prędkości i czasu. Powróciłem na tor jako piąty i ostatecznie, po wielu trudach i obtarciach, dojechałem na metę jako trzeci (za głupotę się płaci). Sobotnie czasówki znów zaskoczyły pozytywnie. Wywalczyłem pierwszą pozycję na starcie, jednak moja radość nie trwała długo, ponieważ byłem stopniowo wyprzedzany przez szybsze na prostej CC, a w zakrętach udawało mi się z nimi jedynie zrównywać. Wyjątkowo nieprzyjemna sytuacja wydarzyła się po zjeździe safety car'a. Po jednym okrążeniu przejechanym w tłoku (safety car spowodował zniwelowanie wypracowanych odległości pomiędzy autami), na Babie Jadze w wyniku najpierw sklejenia się samochodów, później przez postawienie mnie bokiem i silne zderzenie z autem Mateusza Chruszcza, moje piękne Seicento oddało życie. Fiat jest w strasznym stanie. Wygląda na to, że budy jak i klatki nie uda się odratować. W efekcie mimo pozytywnie rzutujących kwalifikacji, weekend ukończyłem z sześcioma punktami i bez samochodu : (
MARIUSZ MIĘKOŚ: - Wyścigi w Poznaniu miały bardzo mocną obsadę. Na polach startowych oglądaliśmy kilka bardzo mocnych samochodów, w tym DTM, Porsche RSR i Ferrari. Było zatem co robić. Podczas całego wyścigowego weekendu było sucho, więc mogliśmy dopracować set up Porsche. Skoncentrowaliśmy się na idealnym ustawieniu docisku tylnego skrzydła. Czasówka była dla nas bardzo udana, lepsza nawet niż wynikało to z układu stawki. 1.35,831 to mój najlepszy w karierze czas okrążenia za kierownicą cup'ówki na torze Poznań. Do wyścigu wystartowałem na pierwszej zmianie. Startujący za mną słowacki RSR był jednak dużo szybszy na pierwszym zakręcie, choć to ja jechałem przed nim po wewnętrznej. Wyścig Endurance rozgrywał się naprawdę w sprinterskim tempie, a ja cały czas byłem w kontakcie z dwoma RSR-ami oraz Ferrari. Na jednym kółku popełniłem jednak błąd, obróciło mnie, oparłem się o opony. Straciłem tylko jedną pozycję na rzecz BMW, jednak już po trzech okrążeniach wróciłem na zderzak moich rywali. Pierwszy z tych samochodów wyprzedziłem i do depo zjechałem na trzecim miejscu. Stefan wyjechał na tor po pit stopie na piątej pozycji i potem jechał bardzo równo i szybko, mieszcząc się w sprinterskich czasach 1.36-1.37. Cały czas więc też utrzymywał kontakt z czołówką. Pod koniec wyścigu wyjechał safety car. Jadąca przed nami Mazda, jak i my mieliśmy według regulaminu prawo wyprzedzić samochód bezpieczeństwa - zresztą SC dawał takie znaki. Jadący przed nami kierowca chyba nie znał regulaminu, stąd my go wyprzedziliśmy, za co otrzymaliśmy karę stop&go. Manewr ten i tak był opłacalny, bowiem znaleźliśmy się na tym samym okrążeniu co jadący przed nami rywale. Ostatecznie ukończyliśmy zmagania na trzecim miejscu w CEZ-ie, drugim w MP i swojej klasie. Ten wyścig Endurance w Poznaniu był naprawdę bardzo wymagający. Startowało ponad 20 samochodów w tym dużo naprawdę szybkich i mocnych aut. Nam ze Stefanem udało się ukończyć go na podium dzięki równej i szybkiej jeździe. Mam bardzo szybkiego i utytułowanego zmiennika. To jest nasza siła, bo dzięki temu że nasze okrążeniach mieszczą się w różnicy czasów 0,5 - 1 sekundy. Jesteśmy w stanie jechać bardzo szybko i dokładnie ustalić strategię. Bardzo dobrze nam się również współpracowało ze Stefanem "na radiu", co też przekładało się na kontrolowanie wyścigu. Zespół Förch Racing jak zawsze genialnie przygotował samochód, więc tylko trochę eksperymentowaliśmy z tylnym skrzydłem, co było pochodną zmieniającej się na torze przyczepności. Dzięki mechanikom z teamu bardzo szybko odbyliśmy pit stop, wyprzedzając na nim m. in. Maćka Stańcę w Ferrari. Dziękuję również kibicom za doping podczas zawodów. Była to runda udana pod każdym względem.
STEFAN BILIŃSKI: - Mieliśmy w trakcie całego weekendu bardzo dobre tempo razem z moim zmiennikiem. Podczas sobotniego wyścigu sporo się działo. Razem z Mariuszem jechaliśmy bardzo równe kółka. Można spokojnie powiedzieć, że optymalne jeśli chodzi o nas, jak i nasze Porsche. Naprawdę ciężko jest konkurować z RSR-ami. Trzecią pozycję w Poznaniu oceniam na maksimum tego co mogliśmy zrobić w tym wyścigu. Po dwóch dobrych startach w rundach Mistrzostw Polski oraz Europy, rozważamy występy także w innych eliminacjach CEZ. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, ale myślę, że fajnie by było powalczyć także w tym drugim cyklu.
ADAM GŁADYSZ: - To był udany weekend na torze w Poznaniu. Wspólnie z Mateuszem Lisowskim stworzyliśmy zgrany duet i bardzo skutecznie rywalizowaliśmy z naszymi konkurentami, ostatecznie zajmując pierwsze miejsce w swojej klasie wśród polskich załóg, trzecie w FIA CEZ Trophy oraz siódme w klasyfikacji generalnej. Scirocco spisało się bardzo dobrze. Przez cały weekend nie mieliśmy żadnych problemów z autem. Duże podziękowania należą się zespołowi Gładysz Racing, który perfekcyjnie przygotował samochód na te zawody. Scirocco 2.0 TSI, którym startowałem w Poznaniu, znacznie różni się od Scirocco R-Cup, którym startuję w Pucharze i jest zdecydowanie bardziej zaawansowane technologicznie oraz szybsze. Był to dla mnie doskonały trening przed zbliżającą się drugą i trzecią rundą Scirocco R-Cup, która odbędzie się w najbliższy weekend na torze Red Bull Ring w Austrii. Chciałbym podziękować mojemu całemu zespołowi za udany weekend oraz moim sponsorom i partnerom biznesowym, bez których moje starty nie byłyby możliwe.
TEODOR MYSZKOWSKI: - W Poznaniu walka była bardzo zacięta niemalże od startu do mety ale wiedzieliśmy, że z takim tempem możemy wysunąć się na prowadzenie tuż przed finiszem. Nasze Porsche było o ok. 50 koni mechanicznych słabsze od maszyny konkurencji, więc musieliśmy ostro pracować, ale udało się. Kluczem do sukcesu w wyścigach Endurance jest to, aby poziom jazdy obu kierowców był porównywalny i tak jest w naszym przypadku. Chciałbym podziękować Miro Konopce oraz całej ekipie, która wykonała wyśmienitą pracę. Współpraca z zespołem ARC Bratislava układa się rewelacyjnie i wierzę, że zaowocuje w tym roku jeszcze wieloma sukcesami.
JAN KISIEL: - Weekend zaliczam do udanych. Trzy razy stałem na podium i odbierałem puchary, co bardzo mnie cieszy. Wynika z tego, że konsekwentnie realizujemy nasz cel. Oczywiście nie zabrakło emocji, jazdy zderzak w zderzak i przypływu sporych dawek adrenaliny, ale taki jest właśnie urok sportów motorowych. Clio spisało się znakomicie za co dziękuje mojemu serwisowi – Waab Garage. Za znakomite rady podziękowania należą się tacie.
ROBERT KISIEL: - Dobra passa trwa, co niezmiernie mnie cieszy. Wieziemy do domu kolejne puchary. Drugie miejsce w długim dystansie to kapitalny wynik. Jasio z wyścigu na wyścig pokazuje, że na wiele go stać, co kwituje kolejnymi punktami. Rozpiera mnie radość i duma.
JEAN-CLAUDE LARUELLE: - Liczyłem na dobry wynik i stało się - punkty ponownie wędrują na nasze konto. Sam wyścig był bardzo emocjonujący, ponieważ wzięło w nim udział sporo kierowców i na torze panowało małe zamieszanie. Po dwóch godzinach stanęliśmy na podium.
MACIEJ STAŃCO: - W sobotnim sprincie prowadziłem po starcie, ale na pierwszym okrążeniu Tomas Kostka objechał mnie DTM-em po zewnętrznej Baby Jagi. Miro Konopka atakował przez 4-5 kółek. W końcu nadziałem się na dubla i Saleen przeszedł moje Ferrari na prostej. Gumy popłynęły Konopce i mnie. Tempo było mocno podkręcone. Przez cały czas jechaliśmy 1.32-1.33, dlatego przegrzały się opony. Istvan Racz wypalił po starcie wyścigu Endurance. Po godzinie miałem do niego 17 sekund straty. Wyprzedzałem TT-kę, która początkowo jechała przede mną. Na drugą zmianę za kierownicę usiadł Jacek Sadkiewicz. Ukończyliśmy wyścig na piątym miejscu, czwartym w mistrzostwach Polski. Racz miał już okrążenie przewagi. Na ostatnie 40 minut do RSR-a wsiadł Rudolf Machanek - i Teodor Myszkowski ograł go o 7 sekund. Dzisiaj była powtórka Kostki w sprincie. Saleen od początku jechał przede mną. Potem Konopka otrzymał drive through za falstart. Doszedł mnie. Znowu ugotowałem gumy. Wyprzedzaliśmy się dwa - trzy razy. W końcu nie dałem rady i finiszowałem jako trzeci, drugi w Grand Prix Polski.
MATEUSZ LISOWSKI: - Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyniku. Wraz z Adamem Gładyszem zajęliśmy drugą pozycję w klasie mistrzostw Polski Endurance, trzecią w klasie 3500 FIA CEZ Trophy, ósmą w klasyfikacji generalnej. Samochód był świetnie przygotowany przez Gładysz Racing i bardzo dobrze się prowadził, jednak mimo wszystko wolę wersję, którą ścigam się w Scirocco R-Cup. Adam również jechał bardzo efektywnie, co w połączeniu z moją szybką jazdą pozwoliło nam stanąć na podium.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.