Rozmowa z Tomaszem Wywiałem.
Grand Prix Promotion ma już pół roku - O dokonaniach i planach rozmawiamy z Tomaszem Wywiałem - współzałożycielem i członkiem zarządu firmy.
Na początek dowiedzmy się, co właściwie kryje się pod nazwą Grand Prix Promotion.
Grand Prix Promotion jest firmą założoną przez zawodników i sympatyków wyścigów. Pierwotny zamysł był taki, żeby podjąć działania na rzecz rozwoju naszej klasy, czyli Grand Prix Polski i stąd właśnie nazwa spółki. Potem, podczas konstrukcji szczegółowego planu działania doszliśmy do przekonania, że nie da się rozwijać najkosztowniejszej klasy bez odbudowania zaplecza.
W jaki sposób?
Poprzez nawiązanie bliższej współpracy z mediami, pozyskiwanie pieniędzy, szkolenie adeptów i kreowanie nowych form rywalizacji.
Czy nie jest to wchodzenie w kompetencje Polskiego Związku Motorowego?
Powiedziałbym raczej, że chodzi o twórczą współpracę. PZM ma swoją niekwestionowaną pozycję i struktury, a my chcemy wnieść trochę ożywienia i świeżego wiatru. Razem możemy więcej i dlatego współpracujemy bezpośrednio z Główną Komisją Sportów Samochodowych oraz Komisją Wyścigów. W wielu tematach mówimy tym samym językiem.
Słychać czasem opinie, że GPP jest postrzegane jako antagonista PZM.
Jest to może skutkiem jednej, czy dwóch niezręcznych wypowiedzi. Chciałbym dobitnie podkreślić, że celem utworzenia GPP nie była wojenka, tylko praca na rzecz promocji wyścigów, a ten cel można osiągnąć tylko w warunkach współpracy. Jeśli coś nas różni, to stosunek do wyścigów. Nasz jest bardziej emocjonalny.
Czy można już mówić o efektach współpracy?
Wszystko zweryfikuje nadchodzący sezon. Na razie mogę powiedzieć tyle, że przyczyniliśmy się do ożywienia szkolenia, przywrócenia klasyfikacji drużynowej, która ma sprzyjać rozwojowi młodych kierowców oraz stworzenia regulaminu wyścigów długodystansowych. Z tymi właśnie wyścigami wiążemy największe nadzieje.
Dlaczego?
Regulamin jest skonstruowany w taki sposób, że dopuszcza prawie każde auto przygotowane do sportu, więc liczymy na dobrą frekwencję, a może nawet udział kierowców z krajów sąsiednich, którzy dotąd bardzo rzadko pojawiali się w Polsce. Do tego dochodzi czynnik emocjonalny. Taki trzygodzinny wyścig to wielka frajda. Kto wystartował choć raz, ten wie, o czym mówię. Jeśli dodać elementy taktyczne, zmiany kierowców, tankowanie i ewentualne postoje serwisowe - to mamy zupełnie nową jakość, która przybliża nas trochę do świata. Mamy pierwsze sygnały świadczące o sporym zainteresowaniu. Dość powiedzieć, że niektórzy nieczynni kierowcy zapowiedzieli powrót na tor i odkurzyli, albo kupili auta.
Jak można ocenić pierwsze miesiące istnienia GPP?
Jak już mówiłem, odpowiedź przyniesie sezon startowy. Jeśli dzięki naszym inicjatywom pojawi się więcej nowych kierowców i aut, jeśli nasze środowisko zaistnieje w mediach, a ludzie przestaną mylić wyścigi z rajdami, to zaistnieją przesłanki do pozytywnej oceny. Na razie nie wszystko idzie po naszej myśli.
Masz na myśli Fun Cup?
Między innymi. Wydawało nam się, że pod nieobecność Pucharu Alfa Romeo, może spełnić rolę swoistej lokomotywy, a dodatkowo - ze względu na dostępność dla posiadaczy licencji jednorazowych - przyciągnąć nowych kandydatów na kierowców. Rzeczywistość jednak pokazała, że co dobre w Europie Zachodniej, nie musi się sprawdzić w Polsce. Fun Cup okazał się przedsięwzięciem zbyt kosztownym i dlatego - mimo podpisanej umowy z ZG PZM - musieliśmy projekt zawiesić, tym bardziej, że firma, która przez blisko rok deklarowała zamiar współpracy sponsorskiej w decydującym momencie dokonała odwrotu. Nie rezygnujemy z tego pomysłu, ale cały projekt na ten rok - ze względu na nadmierne ryzyko - musieliśmy zawiesić. Jeśli mówimy o niepowodzeniach, to trzeba też wspomnieć o braku oszałamiających sukcesów w dziedzinie pozyskiwania sponsorów, choć w tym przypadku trudno mówić o głębokim rozczarowaniu, ponieważ na razie mamy niewiele do zaoferowania.
Czy widzisz szansę rozwoju polskich wyścigów?
W tym roku nie można się spodziewać cudu, ale jestem przeświadczony, że nie będzie gorzej, co w moim odczuciu - pamiętając o zakończeniu polskiej edycji PAR - już byłoby sukcesem. Na dłuższy dystans jestem optymistą. Mamy w GPP kilka projektów i dobry klimat w ZG PZM, co już w perspektywie przyszłego roku powinno przynieść poprawę sytuacji.
A jakie są osobiste plany Tomasza Wywiała?
W Grand Prix Polski pojadę zeszłorocznym, ale trochę zmodyfikowanym samochodem. Mój zespół jest bogatszy o rok doświadczeń z tym autem, więc liczę na bezawaryjność. Zawsze walczę o całą pulę, więc i tym razem celem jest wygranie klasyfikacji generalnej, choć faworytem na pewno będzie Maciej Stańco i jego Salen. Pojadę także w wyścigach długodystansowych. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że wspólnie z Maćkiem i Rafałem Janusem stworzymy załogę Porsche.
Czego ci życzyć?
Dobrego klimatu do rozwijania naszych przedsięwzięć.
(Rozmawiał: Janusz Wróbel)
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.