Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Sopot: Głosy po wyścigu

STEFAN KARNABAL: - Walka o setne części sekundy i wspaniała atmosfera.

I choć nie do końca byłem przygotowany z osiemnastocalowymi kołami to i tak wynik, który nie był w tym wszystkim tak istotny, mogę uznać za satysfakcjonujący. Chciałbym bardzo podziękować za doping i wsparcie kibiców, którzy skutecznie mobilizowali mnie do jeszcze szybszej jazdy. Trochę żałuję, że wyścig nie odbywał się po mokrej nawierzchni, wówczas z pewnością powalczyłbym o jeszcze lepsze miejsce. Choć początkowo nie nastawiałem się na tak solidny trening to jazda na granicy możliwości i przyczepności spowodowały, że wyścig okazał się bardzo dobrym przygotowaniem do Rajdu Subaru. Oczywiście są to dwie różne dyscypliny sportu i walka na oesach rządzi się swoimi prawami. Mamy jednak nadzieję, że kilkadziesiąt przejechanych kilometrów "pod górę" zaprocentuje podczas rywalizacji w okolicach Krakowa.

MARIUSZ MAŁYSZCZYCKI: - W Sopocie odniosłem pierwsze w tym sezonie zwycięstwo, z którego bardzo się cieszę. Skoda WRC, którą jechałem w tych zawodach, miała wzmocniony silnik i przeprogramowany komputer, co na tej prawie rajdowej trasie bardzo się to przydało. W sobotę idealnie dobraliśmy opony do panujących warunków pogodowych i udało się wygrać z Mariuszem Stecem, choć muszę przyznać, że dałem z siebie wszystko, żeby tego dokonać. Jego Mitsubishi jest w dalszym ciągu szybsze od Skody i tym bardziej cieszę się z idealnej jazdy i zwycięstwa przed własną publicznością. W niedzielę minimalnie przegrałem pierwszy podjazd, w drugim chciałem postawić wszystko na jedną kartę ale od ronda opony zaczęły trochę płynąć i zakończyłem zawody na drugim miejscu. Taki jest ten sport, wiadomo że najbardziej chciałoby się wygrywać ale czasem brakuje tej odrobiny szczęścia. Dziękuję serdecznie firmie UNISET - Steel Pipes za wsparcie finansowe, no i oczywiście tysiącom kibiców za wspaniały doping. W Siennej jak zwykle postaram się gonić Mariusza - mam nadzieję, że z jak najlepszym skutkiem.

PIOTR SOJA: - Wyścig w Sopocie jest to pierwsza eliminacja, którą ukończyłem moim wyścigowym Lotusem bez awarii. Co prawda, pogoda nie była dla mnie łaskawa - nie miałem jeszcze okazji jeździć Lotusem po deszczu czyli śliskiej nawierzchni, a takie warunki na szybkiej trasie w Sopocie, z wodą nanoszącą piach na drogę, powodowały pewne obawy o uszkodzenie auta. Jednak zachowawcza wolna jazda w sobotę, poznawanie auta na śliskiej nawierzchni i tak pozwoliło na pierwsze miejsce w klasie i ósme w klasyfikacji generalnej. Ale sobotnia nauka nie poszła w las i w niedzielę zaskoczyłem nawet siebie czasem 1.33,403 - pojechałem tylko o 5,5 sekundy wolniej niż lider zawodów. Niestety zabrakło trochę szczęścia i czwarte miejsce z Corollą WRC przegrałem o 0,724 s. To świadczy o tym, że Lotus choć mały, ma wielkie możliwości.

PAWEŁ ZUBEK: - Trasa w Sopocie tak naprawdę nie jest taka straszna, jak mogło się wydawać wcześniej, trochę przypomina tę w Cisnej. Ten start to dla mnie wielka frajda, po raz pierwszy miałem okazję startować w takich warunkach. Walka w deszczu na mediatach to dla mnie nowe wyzwanie i nie ukrywam, że bardzo mi się podobało. Niestety, łatany asfalt mi nie pomógł, chociaż jechałem bojowo, nie ustrzegłem się błędów. W sobotę było nieźle, piąte miejsce w generalce to bardzo dobry wynik dla Zis Racing. W czasie drugiej sopockiej eliminacji dopadły nas problemy. Na jednym z zakrętów wypadłem na pobocze, złapałem błoto na koła i zanim odzyskałem przyczepność, straciłem kilka sekund. Drugi podjazd to już problemy techniczne. Auto dostawało za dużo paliwa a pod koniec przejazdu coś zaczęło stukać w silniku. Pozostał niedosyt, bo można było wyjeździć więcej, ale są kolejne punkty i wciąż trzeci plac w generalce GSMP. Myślami jestem już w Siennej. Po pierwsze dlatego, że to wyścig praktycznie „u siebie”, po drugie - na pewno tym razem dobrze zestroimy samochód. To i tak cud, że silnik przetrwał ten start. To zasługa moich mechaników - Przemka i Tomka, którym bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że pojawią się tam koledzy w Corolkach, wtedy na pewno będzie ciekawiej.

Poprzedni artykuł Bójka na The Glen
Następny artykuł McMurray o 5 tysięcznych

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry