Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

W Hockenheim z Abtem

Robert Lukas, Marcin Gładysz, Teodor Myszkowski, Mariusz Miękoś i Stefan Biliński zakończyli dwudniowe testy Porsche na Hockenheimringu.

Dzisiaj jeździli po dużej pętli toru w Badenii, a Polakom towarzyszył na testach Christian Abt. Robert Lukas zaliczył kraksę - i był zachwycony postępami kolegów.

- Rano na Motodromie postawiło mnie na hamowaniu i uderzyłem tyłem w opony, Mój błąd... - powiedział Robert Lukas Autoklubowi. - Niestety, samochód nie nadawał się już do dalszej jazdy. Moim Porsche uzyskałem najlepszy czas 1.46,2. Potem przesiadłem się do 997-ki Seyffarth Motorsport. Byłem pod wrażeniem - to znacznie szybszy pojazd.

Ogólnie jestem zachwycony postępami moich kolegów. Wszyscy bardzo szybko się uczą. Uzyskiwali dobre czasy, słuchali wskazówek inżyniera i wykazywali stałą progresję.

W tym roku będę nadal jeździł w Carrera Cup, najprawdopodobniej w Seyffarth Motorsport. W Polsce, Lukas Motorsport wystawi trzy Porsche, ale tylko w długodystansowych wyścigach. Nie zamierzam startować w sprintach o Grand Prix Polski. Odbieramy nowy samochód i 4-5 marca wystąpię we wspólnych testach Carrera Cup i Supercup w Hockenheim. Potem na węgierskim torze Pannonia Ring odbędą się kolejne testy kandydatów do zespołu w DSMP.

- Jak wiadomo, pierwszy raz siedziałem za kierownicą Porsche - powiedział po testach Marcin Gładysz. - W sumie zaliczyłem 30 okrążeń, stopniowo poprawiając czasy. Niełatwo jeździć tym samochodem. Porsche jest nadsterowne i na razie dużo tracę na zakrętach i hamowaniach. Planujemy jeszcze jeden-dwa testy z Lukas Motorsport w ramach przygotowań do DSMP.

Moje rajdowe plany nie uległy zmianie. Zaliczę cały cykl Pucharu PZM i jeżeli zostanę w tym roku dopuszczony, chciałbym wystartować również w mistrzostwach Polski. Przymierzam się do Imprezy N12. Takim samochodem, moją prywatną treningówką, wystartuję za tydzień w Memoriale Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza w Wieliczce. Pojedziemy jako zerówka.

- Pętla Grand Prix toru Hockenheim robi naprawdę duże wrażenie - mówił Mariusz Miękoś. - Jest to bardzo szybki obiekt, na którym po długich prostych, gdzie prędkość potrafi dochodzić nawet do 245 km/godz., trzeba dohamowywać do drugiego biegu. W piątek jeździliśmy szybciej niż dzień wcześniej. Niemcy z zespołu Seyffartha także dzisiaj skoncentrowali się na naszej technice jazdy, a nie na uzyskiwanych czasach. Otrzymywaliśmy konkretne zadanie. Wczoraj było to użycie międzygazu przy redukcjach, dzisiaj z kolei skupiliśmy się na nauce utrzymywania wysokiej siły hamowania w czasie redukcji. Cały czas pracowaliśmy z inżynierami zespołu, którzy analizowali z nami telemetrię. Były to niesamowicie profesjonalnie zorganizowane testy. Ekipa z zespołu Seyffartha to ludzie znający te tory i samochody. Inżynierowie natomiast bardzo dobrze potrafią przekazywać swoją wiedzę oraz entuzjazm, jaki posiadają. Cieszę się, że zostałem już zaproszony na następne testy, które odbędą się za dwa tygodnie na węgierskim torze Pannonia Ring. Niebawem powinny się także wykrystalizować moje plany na następny sezon. Po tych dwóch dniach spędzonych za kierownicą Porsche 997 GT3 Cup nie wyobrażam sobie, abym w tym sezonie wystartował w innym samochodzie. Jest to auto wymagające od kierowcy dużej koncentracji, ale im dłużej się nim jeździ to bardziej się go lubi. Jestem też pod bardzo dużym wrażeniem jazdy kolegów z zespołu, Robert Lukas to klasa mistrzowska i jest dla nas wzorem. Poza tym bardzo nam pomaga poznać tajniki auta i techniki wyścigowej. Niesamowite postępy robią Teodor Myszkowski i Stefan Biliński. Dziś byli bardzo szybcy, respekt!

- Wrażenia z jazdy tym samochodem są wprost rewelacyjne - stwierdził Stefan Biliński. - Na pewno jest to najtrudniejsze auto wyścigowe, jakie prowadziłem do tej pory. Generalnie testy z pewnością zaliczam do udanych, a dłuższa pętla toru Hockeinheim zrobiła na mnie duże wrażenie.

- Moje jazdy Porsche, jak na cztery miesiące przerwy, wypadły dobrze - uznał Teodor Myszkowski. - Musiałem sobie wszystko przypomnieć i z pewnością zajęło mi to trochę więcej czasu. Cieszę się jednak, że nie odstawałem tak bardzo od Roberta. Według inżyniera najwięcej traciłem na hamowaniach i jest to element, który muszę jeszcze poprawić. Chodzi przede wszystkim o opóźnienie momentu hamowania i robienie tego z większą siłą.

Poprzedni artykuł Dziesiątka Peugeota
Następny artykuł Pietrow na slickach

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry