Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Weekend marzeń Mariusza Miękosia

Dla reprezentanta barw Fastline Advertising i zawodnika zespołu Lukas Motorsport Mariusza Miękoś weekend wyścigowy w Poznaniu nie mógł się zakończyć lepiej.

Edytowano:

Załoga Mariusz Miękoś/ Robert Lukas, startująca w wyścigu IV rundy DSMP z pierwszego pola startowego, nie pozostawiła żadnych szans rywalom i dojechała do mety na pierwszym miejscu, ustanawiając przy okazji nowy rekord Polski toru Poznań.Na pierwszej zmianie wyścigu trzygodzinnego pojechał zgodnie z przewidywaniami Robert Lukas, który zastąpił w zespole Adama Kornackiego (kontuzja barku - przyp. aut). Zawodnik startujący w tym sezonie głównie w niemieckim Porsche Carrera Cup był praktycznie bezkonkurencyjny i wypracował zespołowi bezpieczną przewagę. Losy wyścigu leżały jednak w rękach Mariusza Miękoś, który wsiadł do Porsche 997 GT3 Cup po Lukasie na ostatnią zmianę. Zespół Lukas Motorsport dysponował w ten weekend urządzeniem do szybkiego tankowania, które dało spory komfort podczas zmiany. Reprezentujący barwy Fastline Advertising kierowca na swojej zmianie pojechał bardzo dobrze i pewnie dowiózł zwycięstwo do mety. Porsche z numerem 33 pobiło także rekord wśród polskich załóg w liczbie przejechanym okrążeń toru Poznań. W czasie trzygodzinnej rywalizacji załoga Miękoś/Lukas pokonała 106 „kółek” Toru Poznań.Przypomnijmy, iż poza zwycięstwem w długim dystansie Mariusz Miękoś popisał się również świetną postawą w wyścigu IX rundy WSMP. Zawodnik Fastline Advertising po raz pierwszy w karierze pokonał w sprinterskim pojedynku Macieja Stańco i zajął pierwsze miejsce w wyścigu Dywizji 4 pow. 3500 ccm.

Mariusz Miękoś: - Zdecydowanie był to weekend moich marzeń, czego się nie spodziewałem. Jak widać życie pisze różne scenariusze. Odniosłem zupełnie nieoczekiwane zwycięstwo nad Maćkiem Stańco, co pokazuje, że trzeba walczyć do końca. W wyścigu długodystansowym byliśmy faworytami, a to nie jest łatwa rola. Startowaliśmy z pole position dzięki świetnemu czasowi Roberta Lukasa w kwalifikacjach. Ten wyścig to trochę sportowa i psychiczna walka. Po kraksie w Moście nauczyłem się opanowywać emocje i faktycznie na mecie udaje się osiągnąć świetny wynik. Poza wygraną pobiliśmy nowy rekord Polski tego toru - 106 okrążeń. Nie odpuściliśmy, nawet kiedy przeciwnicy mieli problemy techniczne, co dobrze świadczy o naszej formie i sportowej postawie. Moja rola w tym wyścigu była trochę inna niż to, co robiłem dotychczas w tym sezonie. Mniejszy stres jest chyba wtedy, kiedy można spokojnie usiąść, pozapinać się, wyjechać na pola i wystartować na pierwszej zmianie, ale oczywiście te małe nerwy są później równoważone dużym napięciem przed samym startem. Ja jednak jechałem na drugiej zmianie, gdzie wyścig jest już w jakiś sposób ułożony. Trzeba się szybko i sprawnie zapiąć, z czym w zeszłym roku miałem spore problemy i zdarzało mi się wyjechać bez założonych rękawiczek. Teraz, dzięki szybkiemu tankowaniu, ta zmiana kierowców jest czymś zupełnie innym. Jest czas na to, żeby się odpowiednio przygotować, ustawić fotel, wpiąć się później w czasie zmiany kół i spokojnie ruszyć. Kiedy wyjechałem z pit lane, prawie od razu na mój zderzak wjechał Stefan Biliński, który chyba niepotrzebnie próbował mnie wyprzedzić przed swoim zjazdem do boksu. Miałem nowe, niedogrzane opony, a on był na zużytych. Byłem więc z początku wolniejszy na zakrętach. Po którymś kółku obróciło Stefana, przez co ich zespół stracił kolejne pół minuty - być może awaria ich samochodu jest pochodną tego zdarzenia, trudno powiedzieć. Później sytuacja była spokojniejsza, przez godzinę jechałem, mając prawie jedno okrążenie przewagi nad Teodorem Myszkowskim. Cały czas kontrolowałem tę odległość, co dawało mi duży komfort. Byłem nawet trochę zaskoczony tym, że udaje mi się jechać takim samym tempem jak Teodor. Aż do momentu otrzymania komunikatu o tym, że mam przejechane sto „kółek”, jechałem spokojnie. W tym momencie zwycięstwo było już pewne, a do tego mieliśmy w zasięgu rekord Polski toru. Ostatnie kilka okrążeń pojechałem więc naprawdę szybko i robiłem całkiem dobre czasy, biorąc pod uwagę stan opon. Sytuacja w klasyfikacji nie jest jeszcze przesądzona. Co prawda Stefan i Teodor po raz drugi nie ukończyli wyścigu, ale kwestia tytułu rozstrzygnie się w ostatnim wyścigu i nie chciałbym podchodzić przesadnie optymistycznie do tej kwestii. Koniecznym warunkiem jest dojechanie do mety - nie można pozwolić sobie na nieukończenie wyścigu. Po raz kolejny zespół Lukas Motorsport pokazał, że nie ma obecnie konkurencji w przygotowywaniu samochodów wyścigowych w Polsce - dziś ich dwa Porschaki w wyścigu długodystansowym przez większość rywalizacji były zdecydowanie na czele, a całe zawody zakończyły się dwoma zwycięstwami aut tego teamu. Świetna robota, bardzo dziękuję całemu zespołowi!

IV runda DSMP - wyścig
1. Mariusz Miękoś/Robert Lukas - Porsche 997 GT3 Cup 106 okrążeń
2. Patryk Pachura/Jakub Marcinkiewicz - SEAT Leon Supercopa - 8 okr.
3. Adam Gładysz/Marcin Gładysz - VW Jetta - 9 okr.
4. Luis Scarpaccio/Fabio Ghizzi - Alfa Romeo 147 - 10 okr.
5. Artur Michel/Paweł Soja/Michał Słomian - Renault Clio - 13 okr.

503 Service Temporarily Unavailable

503 Service Temporarily Unavailable


nginx
Poprzedni artykuł Giermaziakowi zabrakło szczęścia
Następny artykuł Z ostatniego pola

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry