Wilk na przesłuchaniu Autoklubu cz.2
Zapraszamy do przeczytania drugiej części wywiadu z Magdaleną Wilk, która w minionym sezonie wywalczyła trzecie miejsce w rywalizacji Clio Cup w GSMP.- Po Pucharze Kia Picanto przyszedł czas na starty w rajdach.
Nie opuszczałaś jednak koreańskiej konstrukcji. Nie kusiło Cię, by zamienić się ze swoim kierowcą na jeden oes?MW: - W 2007 roku dwa razy wystartowałam w roli pilota w Pucharze PZM Peugeotem 106. Jeździłam z kolegą, z którym bawiliśmy się na KJS-ach. Niestety dalsze starty przerwał wypadek.W 2008 i w 2009 roku startowałam pucharowym Picanto z Markiem Wiśniewskim w warszawskiej Barbórce. Zawsze kusi, by prowadzić samochód, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma! Finanse nie pozwalały mi na starty. Inną sprawą było to, że kończył się Puchar Picanto, a ja miałam skasowane auto i tak naprawdę wszystko wskazywało na to, że moja przygoda z motorsportem kończy się. Na szczęście w 2010 roku przez przypadek rozpoczęłam starty z Tomkiem Sawickim. Jego ówczesny pilot, Tomasz Borko, na trzy dni przed startem Rajdu Krakowskiego musiał zrezygnować z udziału i znalazłam się na jego miejscu na dłuższą chwilę. To było dla mnie spore wyzwanie, ponieważ Tomek walczył w generalce, a ja nie miałam doświadczenia na prawym fotelu. Było jednak bardzo dobrze i szybko odnalazłam się w nowej roli. Po naszych startach dostałam nawet kilka ofert pojawienia się na prawych fotelach, ale odmówiłam. Bałam się jeździć z osobami, których nie znam prywatnie i nie sprawiało mi to zbyt dużej frajdy. Niestety nasza przygoda z Tomkiem zakończyła się wypadkiem na Rajdzie Karkonoskim w 2011.Mam jednak szczęście do osób, które przyciągają mnie do sportu motorowego i na mojej drodze pojawiła się Jola Żuk, która miała pomysł na kobiecy zespół rajdowy. Sposób w jaki prezentowała to był na tyle interesujący, że nie mogłam odmówić. Do tej pory korzystałam z licencji wyścigowej, więc szybko wyrobiłam również rajdową. W ten sposób powstał Wilk&Żuk Rally Team, zespół, który miał ogromne marzenia, ale zerowe doświadczenie. Z zewnątrz wyglądało to całkiem nieźle, ale wewnątrz już niekoniecznie. Pojawiły się dwie dziewczyny, które postanowiły, że wynajmą samochód, pojadą w RPP i zwojują świat. Samochód z 2Brally miałyśmy na trzy rajdy. Dysponowałyśmy tylko takim budżetem i przejechałyśmy się i to dosłownie. Nie miałam doświadczenia na lewym fotelu i nie robiłam do tej pory opisu. W porządku, startowałam może z sześć razy jako pilot, nieregularnie i nie ma co ukrywać, że to kompletnie inna sprawa. Jakby tego było mało to nie miałyśmy żadnych testów, a Jola nie miała zbyt dużego doświadczenia z prawego fotela również. Podsumowując. Trzy razy przewiozłyśmy tyłki po super trasach i tyle. Dostałyśmy ogromny łomot, ale nie dziwi mnie to. Dwie laski z ulicy wsiadły do rajdówki m.in. z kłową skrzynią biegów i na slicku. Po Kii z 70-konnym silnikiem na seryjnej oponie to był dla mnie kosmos. Po trzech startach skończyły nam się środki i z pewnej strony dobrze, że tak się stało, ponieważ traciłybyśmy tylko pieniądze, a nie miałyśmy żadnego rozwoju. Cała sytuacja też dość mocno mnie frustrowała, ponieważ nikt nie uczył nas opisu, jazdy samochodem i nie testowałyśmy. Pomysł kobiecego zespołu był super, ale potrzebował większego wsparcia, zwłaszcza merytorycznego. Była to trochę taka tragikomedia, ale jestem bardzo wdzięczna Joli, że namówiła mnie na to.Gdy przygoda z Jolą skończyła się postanowiłam, że zbuduję własne auto. Wówczas nawet przy braku środków na starty będę miała rajdówkę w garażu. Wybór padł na BMW e30 318is. Podpowiedziano mi, że to najtańsze auto i najlepszy wybór. To był jednak błąd. Przekonałam się o tym później. Auta jednak nie byłam w stanie zbudować w krótkim czasie i już myślałam, że skończy się na jakiś czas zabawa z motorsportem. Pojawił się jednak Arek Kula, który zaproponował mi starty w rajdach samochodów klasycznych. Nie byłam przekonana do tego pomysłu, ale przed pierwszym rajdem powiedziałam mu, że jeśli nie będzie miał z kim startować to uratuję mu "tyłek" i w ten sposób prawie przez rok wspólnie jeździliśmy. Była to niesamowita przygoda w nowym środowisku. Fajnie było pokonywać odcinki na pokładzie Alfy Romeo GTV lub Opla Kadetta GT/E. Spodobało mi się to tak bardzo, że zakupiłam Lancię Deltę HF Integrale i zastanawiam się nad startami w Historycznych Mistrzostwach Polski właśnie tym samochodem - to by było coś powalczyć takim autem! Ale to jednak jeszcze nic pewnego. Wracając do BMW to po roku startów z Arkiem, moje auto pojawiło się w garażu i padł pomysł na starty w RSMŚL. Uważałam to za dobrą szkołę i po lekcji rajdów w RPP wiedziałam, ze nie ma sensu rzucać się na tak głęboką wodę jaką są starty w Mistrzostwach Polski. Nie miałam umiejętności, doświadczenia, a przede wszystkim środków na starty. Na szczęście trzy lata temu poznałam Kacpra Wróblewskiego. Młoda osoba z ogromnym potencjałem i talentem. Widać to było na tegorocznym Rajdzie Dolnośląskim. Po roku przerwy wsiadł w Clio R3T ze stajni 2Brally i wygrał klasę 3, zdobył drugie miejsce w ośce oraz 6 miejsce w generalce. Ta znajomość okazała się trochę przełomowa dla mnie. Wreszcie ktoś z wizją i doświadczeniem pomógł mi poukładać to wszystko. Widzę to teraz w swojej jeździe. W prawdzie budżet w 2015 roku nie pozwalał nam na wiele, ale zaliczyliśmy dwa starty na Śląsku i kilka w imprezach amatorskich. Ze startu na start widziałam ogromną poprawę. Oczywiście mogłam nadal uczyć się na własnych błędach, ale można zrobić to samo z kimś obok bez straty czasu i pieniędzy.Sezon 2015 mieliśmy zaliczyć na Śląsku, ale moje BMW cały czas psuło się. Chyba miałam do niego pecha bo w rękach nowego właściciela nie sprawia kompletnie żadnego problemu. Tak czy inaczej postanowiliśmy je sprzedać. Kacper uważał, że FWD jest bardziej rozwojowe. W kwietniu auto znalazło nowego właściciela, a dwa tygodnie później kupiłam Clio, którym od razu pojechałam na pierwszy wyścig w górach. Plan GSMP wyszedł od Kacpra, który zaczynał swoją przygodę z motorsportem właśnie od gór. Broniłam się przed tym. Nigdy nie byłam na wyścigu górskim i cały czas ciągnęło mnie do rajdów. Nie chciałam tak jak w 2006 roku tylko marzyć o nich. Górę wzięły jednak finanse. Budżet, który posiadaliśmy pozwoliłby na dwa starty na Śląsku. Czasami warto też zrobić krok wstecz, a następnie dwa do przodu. To była trafna decyzja. Za kierownicę Clio wsiadłam w Załużu i od razu coś zaiskrzyło. Myślałam, że ciężko będzie mi przestawić się na przedni napęd, ale szybko się oswoiłam. Już podczas pierwszej rundy, która była po mokrym, wskoczyłam na podium objeżdżając wszystkich rodaków w klasie. Przegrałam tylko ze Słowakami, którzy dysponowali mocniejszym sprzętem. Moje ego zostało połechtane. Muszę też dodać, że Clio było seryjne przez większość sezonu. Miałam seryjną skrzynię, gdzie inni dysponowali kłowymi i szperą. Brak tych dodatków nie pomagał w walce z czasem, dlatego nawet, gdy traciłam kilka sekund to wiedziałam, że to nie jest dużo. Ciekawi mnie też jakie wyniki osiągałabym na wyścigowym slicku. W tym sezonie korzystaliśmy z rajdowego.Każdy wyścig stanowił dla mnie nowe wyzwanie. Musiałam uczyć się trasy na pamięć. Wcześniej byłam przyzwyczajona do pilota. Dla mnie nie było to łatwe. Największą trudnością w górach jest to, że wsiadasz do auta co 2-3h na 2-3 minuty i musisz zrobić możliwie najlepszy przejazd. To tak jakby ktoś obudził Cię i kazał pojechać najlepiej jak potrafisz na wymagającej trasie. Nie ma miejsca na kalkulację. W rajdach możesz jechać na 80%. Tutaj musisz dawać z siebie 110%. To było bardzo trudne, zwłaszcza latem. W rajdach między walką sportową mamy dojazdówki, gdzie cały czas mamy styczność z samochodem. W górach siedzisz pod namiotem i czekasz. Starty w GSMP są jednak super! Dla osób nie mających dużego budżetu to najlepsza opcja. Koszty zużycia podzespołów są dużo mniejsze a trasy na prawdę dają dużą frajdę. Poznałam także wiele ciekawych osób, w tym Igora Drotara - Mistrza Polski. To bardzo pozytywny człowiek i do tego bardzo szybki kierowca wyścigowy i rajdowy, który chyba nie wysiada z samochodu! Chciałabym będąc w jego wieku tak zasuwać po odcinkach. Niesamowitą atmosferę na GSMP tworzą również kibice. To co dzieje się na zjeździe z mety to wielki szok! Tłumy kibiców, którzy przybijają Ci piątkę dziękując za jazdę. Jest też spore grono jeżdżące przez cały sezon, którzy na koniec dziękują za cały rok. Nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Pozytywne jest też to, że kibicuje się każdemu.Sezon 2016 był bardzo rozwojowy dla mnie, ale czeka mnie jeszcze ogrom pracy. Człowiek uczy się cały czas. Brakuje mi kilometrów. Nie testowaliśmy za dużo, jeździliśmy z zawodów na zawody ale wyniki, które osiągaliśmy na poszczególnych rundach nastrajają bardzo optymistycznie. Nie chcę wyjść na nieskromną, ale biorąc pod uwagę jak wyglądają moje starty, jak mało trenuję i jak finansuję swoje jeżdżenie to uważam ten rok za ogromny sukces. Ciekawe co byłoby gdybym mogła chociaż więcej i regularnie trenować. W końcu większa szybkość wymaga dużo pracy i kilometrów. Nie byłabym Mistrzem Świata, ale wiem, że stać mnie na dużo więcej.- W tym roku wraz z Kacprem Wróblewskim zostaliście szpiegami Łukasza Habaja. Jak rozpoczęła się ta współpraca? Czy praca dla Mistrza Polski okazała się wymagającym wyzwaniem?MW: - Już w zeszłym roku jeździłam z Kacprem jako szpieg na prawym dla jednego z zawodników RSMP. Kacper oczywiście ma dużo bogatsze rajdowe CV i współpracował z wieloma kierowcami. Gdy w tym roku Łukasz zaproponował mu stałą współpracę to zgodził się bez wahania. Zaproponował mi prawy i też nie miałam się nad czym zastanawiać. Z pewnością pierwszy rajd był dla mnie bardzo stresujący na tyle, że zastanawiałam się, czy lepiej nie jest pojawiać się na rajdach jako kibic. Oczywiście to Kacper był i jest najważniejszą osobą - ja tylko przekazywałam co tam chłopaki napisali w notatkach ale myślę, że korzyści czerpaliśmy oboje. Pokonanie odcinka na opisie Łukasza i sprawdzenie jego wizji drogi dało Kacprowi bardzo dużo. To było widać na Rajdzie Dolnośląskim, gdzie wykorzystał to doświadczenie. Jestem ciekawa, jakby to przełożyło się u mnie. Nie wspomnę też o tym, że samo jeżdżenie na te wszystkie imprezy to niesamowita przygoda! Nie sądzę, abym sama pojechała na Barum, Lipawę czy francuskie Rallye du Var. Możliwość oglądania innych zawodników i tras w połączeniu z moimi startami oznaczało, że co tydzień gdzieś byliśmy. Do kalendarza wskoczyły też niektóre rundy RSMP!Podsumowując to był bardzo intensywny rok: pięć weekendów GSMP jako kierowca, dwa rajdy w Mistrzostwach Europy, jeden w ramach Mistrzostw Francji i cztery rundy RSMP m.in. w roli szpiega. Na koniec wystartowałam też jako pilot w Rajdzie Barbórka. Całkiem sympatycznie rzec można!- Co planujesz dalej? Góry, rajdy, wyścigi?MW: - Ciężko powiedzieć. Rajdy to podstawa, ale jeśli mają to być dwa starty w rajdzie okręgowym to wolę przeznaczyć te środki na sezon w GSMP. Wszystko rozstrzygnie się na początku sezonu. Jest też plan startów w Historycznych Mistrzostwach Polski lub GSMP ale Lancią. Chociaż może jednak nie wypalić bo mimo, że to rewelacyjne auto to jest ogromny problem z częściami. Ponadto Lancia jest dość unikatowa i trochę też jej szkoda pakować w rajdy. Gdybym startowała to musiałabym bardzo uważać bo ten samochód nie jest łatwy do odbudowania. Super sprawą byłoby ewentualnie przejechanie całego sezonu na Śląsku, by zobaczyć progres. Nie jestem jednak dobrym menedżerem i słabo idzie mi zdobywanie środków. Staram się zarobić na swoje starty, co odbija się na innych rzeczach. Nie wyobrażam sobie jednak, bym nigdzie się nie pojawiła. Mimo, że czasami te starty są nieudolne i bez spektakularnych wyników to trochę ciężko przestać. Zdarzają się chwile, gdzie chcę to wszystko rzucić i wybrać się jak znajomy w podroż dookoła świata, ale chyba szybko zatęskniłabym za własnym podwórkiem.- Mój cel na najbliższe lata to...MW: - Marzy mi się jeden pełny rajdowy sezon nawet w takim RO z testami i bez zmartwień o budżet w przypadku rozbicia auta. Sezon podczas którego mogłabym się skupić tylko na startach i treningach. Rok, w którym sprawdziłabym czy to w co inwestuje ma faktycznie sens. Cele niesportowe zachowam dla siebie :) Myślę, że nie interesują się nimi motorsportowi szaleńcy :)Pierwszą część rozmowy znajdziesz tu.fot. Arkadiusz Bar
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.