Pierwsze miejsce w klasie podczas sobotniej rundy zdecydowanie umocniło mnie na pozycji lidera i przybliżyło do tytułu Mistrza Polski. Niestety, nie był to dla nas łatwy weekend. Zwłaszcza niedziela nie przebiegała spokojnie. Podczas 12 rundy pojawiły się kłopoty techniczne, ale to już chyba tradycja, że podczas GSMP Załuż prześladuje nas pech, ponieważ rok temu było podobnie. Dużo nerwów i stresów, ale szczęśliwie udało się dotrzeć do mety. Mimo problemów nie poddaliśmy się i ukończyliśmy wyścig i to na bardzo dobrym, trzecim miejscu. Pod względem sportowym Bieszczadzki Wyścig Górski na pewno nas nie zawiódł. Konkurencja w międzynarodowej obsadzie była naprawdę mocna. Kibice, których zgodnie z naszymi przewidywaniami, przy trasie zgromadziły się tysiące, nie mogli narzekać na brak emocji. Co również ważne, zawody były bardzo dobrze zorganizowane. Dopełnieniem wszystkiego była piękna letnia pogoda. Dziękuje wszystkim kibicom za wspaniałą atmosferę jaką stworzyli. Dziękuję firmom: ProfiAuto, Monroe, TRW, BKF Myjnie, Rally-Tech.pl, za wsparcie. Teraz czas przygotować się do ostatniej odsłony sezonu. Już teraz zapraszam Was do śledzenia rywalizacji w 13 i 14 rundzie. A tymczasem odwiedźcie naszą oficjalną stronę internetową waldekkluza.pl oraz nasz profil Facebook (Kluza Racing Team). Fot. Grzegorz Kozera.
MICHAŁ SOWA: - Załuż to bardzo dziwny wyścig, którego do tej pory nie czuję. Powtarzam to ponieważ jest to impreza, w której wielką rolę odgrywa portfel. To właśnie wyścig budżetów poszczególnych zawodników daje zwycięstwo na tej trasie. Niestety, mój budżet nie pozwala włączyć sie do walki z profesjonalnie przygotowanymi zespołami, które dysponują świetnie przygotowanym sprzętem. Na całe szczęście kibice, którzy pokazali się w Załużu, dopingowali wszystkich zawodników i muszę im za to podziękować, ponieważ naprawdę potrafią zmotywować zawodnika do szybkiej jazdy. Mój wynik, podwójne czwarte miejsce w N+2000 to kolejna lekcja wyścigowej jazdy. W niedzielę udało się wskoczyć do pierwszej dziesiątki Mistrzostw Polski i zająć 9 lokatę. Podczas zawodów miałem najlepszy i najpiękniejszy serwis, za który bardzo dziękuję mojej ekipie. Cały czas marzy mi się wyjazd moim Lancerem na hamownię, żeby auto było dobrze przygotowane do zawodów oraz konkurencyjne. Myślę, że to marzenie się spełni jednego dnia. Chciałbym bardzo podziękować wszystkim osobom, które pomagały mi podczas wyścigu w Załużu oraz tym, którzy od początku sezonu są ze mną i służą swoją radą. Wielkie podziękowania należą się moim sponsorom - firmie Moto-Gama - hurtowania chemii samochodowej oraz WAT producentowi blach. Firma Team Promotion Marketing i PR Sportowy zajmuje się moją obsługą medialną, a www.wyscigigorskie.pl zostały moim patronem medialnym od zawodów w Sopocie. Wielkie uznanie dla podkarpackich kibiców za wspaniały doping w sportowej atmosferze.Fot. Jacek Kutta.
PAWEŁ SANECKI: - Z zawodów w Załużu wracamy w pełni usatysfakcjonowani z dwóch powodów. Pierwszy to świetne zawody, świetna pogoda i mnóstwo kibiców, bo ok. 15 tysięcy. Drugi powód to świetna walka w klasie o każdy ułamek sekundy i nareszcie wygrana, co niezywkle cieszy nasz zespół i motywuje do dalszej walki! Pierwszego dnia po treningach prowadziłem ale wiedziałem, że mój najgrożniejszy rywal Michał Matuszyk przyspieszy. Podczas pierwszego przejazdu obaj popełniliśmy błąd, lecz mój widocznie był mniejszy, co zaowocowało wygraną. Drugi dzień to ostra walka o każdy centymetr drogi i pierwszy podjazd wygrywam o 0,5 sekundy. Przed drugim podjazdem silnik w moim Clio zaczyna przerywać, lecz podczas przejazdu wyścigowego tylko na moment stracił moc i nie oddałem prowadzenia. Dziękuje mojemu koledze Michałowi za świetny pojedynek, Gratuluję mu zdobycia Mistrzostwa Polski. Już jestem myślami na zawodach w Siennej. Mój wynik to w dużym stopniu zasługa dobrzy przygotowanego samochodu, który serwisuje Piotr Materniak, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Serdeczne podziękowania za wsparcie kieruję dla firmy Selena, producenta szerokiej gamy produktów chemii budowlanej Tytan oraz systemu dociepleń Tytan Eos, dla firmy MAXX, Automobilklubu Rzeszowskiego, dla Pana Pawła Hoffmana z Auto Serwisu Hoffman. oraz portalu www.wycigigorskie.pl. Fot. Łukasz Krasowski.
ARTUR CYBURT: - Jak zawsze w Załuzu, zbocza góry zostały opanowane przez tysiące kibiców. To najwspanialszy wyścig górski, jaki jechałem w tym sezonie. Świetna organizacja, wzorowy doping kibiców, no i pierwsze w tym sezonie podium w N-2000. Start nowym autem był dla mnie nieco stresujący. Musiałem przyzwyczaić się do nowego stylu jazdy, który jest całkowicie inny niż w cee'dzie. Sobota to niewielkie problemy techniczne z przepustnicą, która odblokowała się dopiero pod koniec zawodów. Do niedzielnej, 12 rundy przygotowaliśmy auto i udało się zając 3 miejsce w klasie tuż za Michałem Matuszykiem i zwycięzcą, moim kolegą z Rzeszowa, Pawłem Saneckim. To świetne uczucie, kiedy dojeżdżasz do mety i wiesz, że pojechałeś na 100 % możliwości. Całe zawody były bardzo udane. Wynik w niedzielę zrobiłem dzięki moim wspaniałym hostessom, które zagrzewały mnie do walki. Sergitta i Oskaritta zrobiły wielkie show w serwisie i chciałem im bardzo za to podziękować. A tak na serio to Sergio Azzini i Oskar Azzini przebrali się za moje hostessy i zrobili mi wielką niespodziankę pokazując, jak można się bawić na luzie podczas wyścigu. To wszystko zobaczycie już w sobotę w relacji na www.wyscigigorskie.pl i w moim klipie z zawodów. Chciałbym podziękować moim sponsorom - firmie Maxx Motorsport, która zajmuje się sprzedażą opon i felg, firmie Prince - dystrybutorowi odzieży rajdowej, firmie Rota i firmie bystrawoda.eu i B3Studio. Dziękuję też firmie Team Promotion Marketing i PR sportowy za moją obsługę medialną. Zapraszam już teraz na zakończenie sezonu do Siennej, w pierwszy weekend października.
PAWEŁ HOFFMAN: - Tegoroczna runda w Załużu była dla mnie owocnym wyścigiem. Saab sprawował się bardzo dobrze, a jedyne ingerencje mechaników to regulacja ciśnienia w oponach oraz sprawdzenie stanu paliwa i ewentualne uzupełnienie. Oczywiście dlatego, że wcześniej samochód został przez nich pieczołowicie dopracowany. Tym razem dopisała w pełni pogoda i cały wyścig przeminął w dobrej atmosferze. Ponadto w klasie HS-I /1600 miałem przeciwnika, kolegę Arka Bieleckiego, z którym jak zwykle dzieliliśmy wspólne stanowisko. Pomimo, że ja uzyskiwałem lepsze czasy przejazdu, to czułem oddech Arka na plecach, ponieważ on każdy wynik poprawiał i był coraz szybszy. Cieszy mnie też fakt, ze mój staruszek wyprzedził w końcu wszystkie maluchy, które są "nieprzyzwoicie podrasowane" i bardzo lekkie (mój Saab waży 907 kg). Nie było to dla mnie oczywiście problemem na dotychczasowych rundach, jednak nigdy wcześniej nie przeszedłem kolegi Tadli, a teraz zwyciężyłem z nim. Całe zawody przejechałem dość szybko i równo, to znaczy, wszystkie wyniki mieściły się w tolerancji 3 sekund, ale najlepszy czas wykręciłem, kiedy do mety odprowadziła mnie żona, co polecam wszystkim zawodnikom. Dziękuję kibicom, z Rzeszowa, Automobilklubu Rzeszowskiego i z klubu www.saabklub.pl. Pozdrawiam też sponsorów - firmę Shell, Automobilni i ZF Sachs, a także mechaników z www.hofman.auto.pl , którzy spisali się na medal. Fot. Jacek Kutta.
MARCIN KÓZKA: - W Załużu czułem się jak w domu. To były świetnie zorganizowane i przeprowadzone zawody, na których jak co roku my, zawodnicy byliśmy dopingowani przez tysiące kibiców sportów samochodowych. Atmosfera jaka panowała w serwisach, była jeszcze wakacyjna. Wielu kibiców odwiedziło nas pod naszym namiotem i gratulowało mi występów podczas całego sezonu. Nie udało się wyprzedzić Romka Barana, który ze swoim sprzętem jest bezkonkurencyjny w tym roku. Udało się sobotę ukończyć na drugim miejscu w klasie, wyprzedzając Słowaka, a w niedzielę po zaciętej rywalizacji ze słowacką Fabią wyjeździłem 3 lokatę. Chciałbym bardzo podziękować mojemu sponsorowi, firmie GROSAR za wsparcie podczas całego sezonu 2011. Ogromne słowa uznania należą się ekipie Team Promotion Marketing i PR Sportowy oraz portalowi www.wyscigigorskie.pl. Dziękuję również mojemu sponsorowi, firmie Pixel-Reklamy z Tarnowa. Ekipie Sodo-Motorsport dziękuję za wypożyczanie samochodu oraz jego obsługę podczas zawodów. Szefowi ekipy, Mirkowi dziękuję za wspaniałą atmosferę w zespole. Niestety, sezon się dla mnie skończył, ponieważ podczas zawodów w Siennej urodzi mi się syn, który na pewno w przyszłości zostanie zaszczepiony wyścigową kulturą i zasiądzie za kierownicą wyścigówki. Liczę na frekwencję podczas Siennej w klasie Open-2000, która może zapewnić mi tytuł wicemistrza Polski. Do zobaczenia w sezonie 2012 GSMP.
MICHAŁ MATUSZYK: - Zawody w Załużu podobnie jak w Banovcach, przebiegły w miłej, piknikowej atmosferze. Niestety, byłem też nieco zaskoczony ze względu na brak mojego największego konkurenta. Chyba zbytnio mnie to wyluzowało i zeszło ze mnie ciśnienie do ścigania się podczas podkarpackich rund GSMP. Okazało się, że chyba nie do końca doceniłem swoją konkurencję i kolega Paweł Sanecki zrobił mi niespodziankę. Paweł był bardzo dobrze przygotowany, czekając cały sezon na pościganie się ze mną. Udało się mu osiągnąć czasy, jakie ja kręciłem. Moja rutyna okazała się zdradziecka, ponieważ zabawa jaką miałem odbyć w Załużu, zamieniła się szybko w prawdziwą, ostrą wyścigową rywalizację. Chciałem mocno przyspieszyć i zrobiłem to chyba za ryzykownie. Wypadłem lekko za trasę i jazda częściowo po trawie zwolniła mnie mocno. Drugi przejazd wygrałem, lecz zabrakło w sumie parę tysięcznych do pierwszego placu. Musiałem zadowolić się tym razem drugim miejscem, ale myślę, że właśnie o taką walkę chodzi między zawodnikami w klasach. N-2000 niewątpliwie jest najmocniej obsadzona w sezonie 2011 i to mnie bardzo cieszy. W takich warunkach i przy tak wyśmienitej konkurencji zdobycie tytułu Mistrza Polski będzie cieszyło jeszcze bardziej. W naszej klasyfikacji wszystko poukładało się podczas dwóch ostatnich weekendów wyścigowych i w Siennej będę chciał tylko potwierdzić swój tytuł, tym bardziej, że będzie to mój domowy wyścig. Teraz czekamy tylko na walkę o trzeci plac w klasyfikacji N-2000 sezonu 2011. Mam nadzieję, że zawody w Siennej będą najbardziej spektakularne i podczas nich przypieczętuję swój tytuł. Dziękuję kibicom za doping, myślę, że wrażeń było dość w Załużu. Dziękuję także za ogarnięcie serwisu na tych zawodach Bartkowi Madziarze. Bardzo mocno chcę pogratulować mojemu sympatycznemu koledze Olkowi Michałowskiemu, dobrego wyniku oraz tego, że zaczyna się spełniać w GSMP walcząc o generalkę. Zapraszam KIBICÓW w imieniu wszystkich Zawodników na ostatnie nasze zmagania do Siennej, które odbędą się podczas pierwszego październikowego weekendu.
MARIUSZ STEC: - Zdobyć tytuł Mistrza Polski trzy razy z rzędu, tego jeszcze w mojej karierze nie było. To jest najciężej wywalczony tytuł w przeciągu ostatnich lat. Będąc na dachu w Sopocie nie wierzyłem, że uda się tego dokonać, ale ostatnie zawody w Banovcach i sobota w Załużu były świetne i dzięki temu udało się dokonać prawie że niemożliwego. Od Sopotu w rywalizacji z moimi kolegami robi się bardzo ciekawie, zarówno dla nas, jak i kibiców. Ściganie o tysięczne to jest to na co czekałem od kilku sezonów. W sobotę udało się zdobyć rekord trasy z czasem 2.27,037 i wygrać zawody. Niedziela to mój pech i awaria skrzyni biegów podczas pierwszego wyścigu. Udało się chłopakom z serwisu wymienić skrzynię ale tuż za startem zgubiłem 2 bieg i było po rywalizacji. Załuż był jak co roku świetny, a nawet mogę śmiało powiedzieć, że był najlepszą rundą w tym roku. Nie było żadnych problemów i wszystko szło o swoim czasie. Organizacyjnie to majstersztyk, od którego mogą uczyć się organizatorzy z Limanowej, Sopotu czy Siennej. Marcin Fiejdasz, który był dyrektorem zawodów, zapanował nad wszystkim co się działo i wykonał 150 % normy, za co chciałem mu bardzo podziękować. Do tego tylu kibiców, którzy przyjechali do Załuża, dawno nie widziałem. Dyrektor miał tylko kłopoty z moim spóźnianiem się na start, ale chciałbym wszystkim obiecać, że w przyszłym roku będę stawiał się na polach przedstartowych w wyznaczonym czasie i nikt na mnie nie będzie czekał. Sezon miałem zakończyć już w Załużu, ale ze względu na moich kibiców podjąłem decyzję o starcie w Siennej aby podziękować wszystkim, którzy wspierali mnie w tym sezonie, obsługiwali mój zespół czy przygotowywali mój samochód. Cieszę się ze zwycięstwa Olka Michałowskiego, któremu te punkty za zwycięstwo były potrzebne, aby w Siennej walczyć z Andrzejem Szepieńcem o tytuł wicemistrza Polski. To będzie niezły pojedynek, który postaram się uzupełnić moją osobą. Chciałem podziękować wszystkim moim konkurentom za ten sezon i walkę dla kibiców i sympatyków GSMP. Wielki szacunek i gratulacje należą się Marcinowi Gładyszowi, który ośką wykręcił czas 2.31 co było dla mnie szokiem. To świetny kierowca i razem z Grześkiem Dulem, Waldkiem Kluzą, Olkiem Michałowskim i Marcinem Bełtowskim tworzą wspólnie ze mną show wyścigowe. Wraz z moimi sponsorami Sonax, Ralliart Polska, Audio-Świat i 4Turbo oraz Urządem Marszałkowskim Województwa Lubelskiego jesteśmy w stanie walczyć o najwyższe miejsca w klasyfikacji generalnej międzynarodowych zawodów. Dziękuję ekipie www.wyscigigorskie.pl za wsparcie medialne oraz firmie Team Promotion Marketing i PR Sportowy za obsługę w tym sezonie to najlepsze firmy pracujące na naszym polskim rynku, które zajmują się marketingiem i promocją sportu oraz obsługą zawodników. Wszystkich kibiców zapraszam na finałowe rundy GSMP 2011 do Siennej już 1 i 2 października.
MARCIN CICHOCKI: - Miałem bardzo dobrze przygotowany samochód na zawody w Załużu. Po występie na tej trasie w 2010 roku miałem dobre wspomnienia i chciałem pojechać jak najszybciej. Udało się zrobić czas zbliżony do tego z poprzedniego roku, kiedy jechałem samochodem grupy Open i z tego powodu jestem bardzo zadowolony. To znaczy, że robię duże postępy z wyścigu na wyścig i sezon 2012 powinien być tym, w którym rozpocznę ściganie na serio. Szkoda tylko, że nie udało się dojechać do mety niedzielnych zawodów. Został mi ostatni przejazd wyścigowy i tuż za startem urwała się półoś w lewym tylnym kole. To wyeliminowało mnie z walki, ale czułem, że jadę dosyć szybko i zbliżałem się do Michała Sowy. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie tysiące kibiców, którzy machali nam, kłaniali się za naszą jazdę, dziękowali. To wspaniałe uczucie dawać tyle radości naszym kibicom. Najważniejsze, że dopisała pogoda, obyło się bez wypadków i całe zawody przeprowadzone zostały bardzo sprawnie. Cieszy też rywalizacja wśród braci Cichockich. Ze Sławkiem byłiśmy blisko siebie, a to pokazuje, że rodzinna rywalizacja podnosi emocje. Ten sezon to był trening przed cyklem 2012 i z wyścigu na wyścig jest coraz lepiej. Gratuluję Mariuszowi Stecowi tytułu Mistrza Polski w GSMP i czekam na Sienną, gdzie zapadną ostateczne rozstrzygnięcia. Dziękuję moim sponsorom: Audio-Świat, Ralliart Polska, Stec Motorsport, Sonax oraz 4Turbo. Moją obsługą medialną zajmuje się ekipa Team Promotion Marketing i PR Sportowy, a patronem medialnym od początku sezonu jest portal www.wyscigigorskie.pl, za co im bardzo dziękuję.
SŁAWEK CICHOCKI: - Zawody w Załużu jechałem drugi raz. Trasa i klimat tych rund bardzo mi się podoba. Trasa jest techniczna i ciekawa zarówno dla zawodnika, jak i kibiców. Przed zawodami, jak i w trakcie analizowałem onboardy, żeby znaleźć optymalny tor jazdy i poszukać cennych sekund. Niestety, moje A-grupowe Subaru nie ma szans na rywalizację w generalce, gdzie ścigają się Openy i mocne N-ki, dlatego skupiłem się na walce w grupie A z Oskarem Azzinim, moim młodszym kolegą z zespołu, który startuje prawie identycznym Subaru Imprezą. Od samego początku jechałem co mogłem i co widziałem na trasie, którą de facto pamiętam nawet teraz i mam ją przed oczami. Pech dopadł mnie w niedzielę. Moja przygoda zakończyła się po urwanej poduszce pod silnikiem. Jesteśmy dosyć młodym zespołem i teraz już wiem, jakie części należy zabrać ze sobą na zawody. Dla mnie ważne jest, że udało się przywieźć do domu pierwszy w karierze puchar i z niego muszę się teraz cieszyć. Trzy dziesiąte straty, jakie dzieliły mnie od Oskara pokazuje, że walka w grupie A jest bardzo ciekawa. Planuję występy już bardzo regularne w 2012 roku tym samym autem, właśnie w tej grupie - i zamierzam powalczyć o tytuł. Teraz myślami jestem już w Siennej. Tam chcę powalczyć, bo to trasa na ryzyko i trzeba na niej się mocno nakręcić, a lubię taki styl jazdy.
GRZEGORZ DUL: - Do Załuża przyjechałem, aby odrobić straty do lidera w N-ce, Waldka Kluzy, z którym rywalizuję od początku sezonu i wciąż dzieli nas różnica tysięcznych sekundy. Tak też było i tym razem, kiedy pierwszego dnia Waldek wygrał a ja byłem drugi - a w dniu następnym zamieniliśmy się miejscami . Niestety, najlepszy w tej rundzie okazał się słowacki zawodnik, były mistrz Europy Peter Jurena, który pokonał nas obydwu. Jak mówi znane przysłowie, „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Oczywiście, za drugie miejsca w swojej grupie przywiozłem kolejne 4 puchary do swojej kolekcji, niemniej nie jestem do końca usatysfakcjonowany. To jest mój drugi pełny sezon wyścigowy. Jest to dla mnie wyjątkowo trudny i pracowity okres. Nie układa mi się tak, jak sobie zaplanowałem wcześniej. Pomimo, że do startów podchodzę bardzo profesjonalnie to jednak popełniam pewne błędy , które mają wpływ na przebieg rywalizacji i w efekcie wynik końcowy. Miałem również kilka drobnych usterek technicznych mojego Lancera, które eliminowały mnie z dalszego ścigania lub wpływały na prędkość i czystość jazdy, dlatego nie mogłem ukończyć zawodów lub zdobyć maksymalnej liczby punktów. Bardzo starałem się utrzymać tytuł mistrza Polski z ubiegłego roku, ale w tym sezonie jest to wyjątkowo trudne. Nie tylko ja zakupiłem nowy samochód, ale moi rywale również. Każdy z nich przygotował się bardzo solidnie do startów i były tego efekty. Wciąż jestem drugi w klasyfikacji generalnej grupy N i obawiam się, że szanse na awans i pierwszą lokatę mam znikome. Przede mną już tylko ostatnie dwie rundy w Siennej, które musiałyby wypaść pechowo dla Waldka Kluzy, aby moja sytuacja uległa poprawie. A Waldek w tym sezonie jest świetnie przygotowany technicznie a poza tym należy do czołówki polskich kierowców wyścigowych. Dlatego rywalizacja z takim zawodnikiem jest bardzo pasjonująca i motywująca do dalszych startów . Gratuluję mu osiągniętego sukcesu. Wyścigi w Załużu były bardzo dobrze zorganizowane pod względem technicznym. Piękna pogoda oraz ranga zawodów przyciągnęły prawie 15 tysięcy kibiców, którzy licznie oblegali całą trasę i gorąco dopingowali wszystkich zawodników. Natomiast zdarzały się pewne wpadki ze strony organizatora podczas dekoracji, kiedy to zarówno w pierwszym, jak i drugim dniu zawodnikom wręczano puchary niezgodne z klasami, w których startowali. Teraz zamiast cieszyć się z trofeum, trzeba będzie się wymieniać. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom, a szczególnie tym z Mielca, którzy tak licznie przyjechali, aby mnie wspierać na trasie. Jak zawsze gorące podziękowania należą się moim sponsorom - producentowi akumulatorów firmie AUTOPART oraz producentowi regałów firmie ELROB. W najbliższy weekend wraz z pilotem Piotrem Zegarmistrzem wystartujemy w 14 Rajdzie Warmińskim, czwartej rundzie Szuter Cup w Olsztynie. Start ten będzie dla mnie bardzo dużym wyzwaniem, ponieważ zadebiutuję w rajdzie szutrowym, który należy do wyjątkowo trudnych, zarówno dla zawodników, jak i ich samochodów. Potraktuję go jako trening przed 68 Rajdem Polski w Mikołajkach, na który zapraszam wszystkich kibiców.
EWA WÓJTOWICZ: - Historia kołem się toczy… Rok temu na przedostatnich zawodach GSMP już w pierwszym podjeździe treningowym w mojej C2 awarii uległ silnik. Tym razem stało się to jeszcze wcześniej, gdyż tuż po zjechaniu z lawety zaczął nierówno pracować, po czym ucichł. Po próbie uruchomienia chodził jak pudełko wypełnione gwoździami, a nie jak zaawansowany mechanizm napędzający auto wyścigowe. Mimo, że minęło tak mało czasu – przyczyna usterki jest już zlokalizowana, a silnik lada moment zostanie rozebrany na elementy pierwsze. Z tego powodu na samym początki sobotniej rundy musiałam przestawić się z trybu wyścigowego na tryb zaawansowanego matematyka, gdyż błyskawicznie trzeba było przeliczyć punkty w klasyfikacji rocznej i sprawdzić, czy możliwe jest odrobienie strat w Siennej. Szybkie wyliczenia sprawiły, że zaczęliśmy szukać drugiego silnika. Na szczęście Chłopaki z PRS mają swoje kontakty i już po kilku minutach otrzymałam wiadomość, że zastępcza jednostka napędowa czeka na odbiór w Czechach. W tym miejscu chciałam najmocniej jak potrafię, podziękować mojemu Tacie, który bez chwili wahania udał się na wycieczkę i przywiózł do Załuża nowe serce do mojego auta. W sobotę kładąc się spać zastanawiałam się, czy będzie sens wstawać w niedzielę z samego rana, jednak w środku nocy usłyszałam jeden z moich ulubionych dźwięków – moja C2 ożyła, pracowała równo i była gotowa na kolejne zmagania ;). Kolejne podziękowania kieruję do całej ekipy Palonka Rally Sport, która do 3 w nocy uporała się z wymianą całego silnika, czym po raz kolejny udokumentowali swój niesamowity poziom profesjonalizmu. Prawda jest taka, że nawet najlepszy kierowca bez zgranego i dobrze przygotowanego serwisu dużo nie osiągnie. Jeszcze raz dziękuję – PRS rulez! ;). Właśnie z takich powodów sobotnią rundę w Załużu byłam zmuszona oglądać oczami kibica – nie było tak źle, ale zdecydowanie wolę rywalizację i wysoki poziom adrenaliny ;). 12. rundę GSMP rozpoczęłam w bojowym nastroju – założony na tę eliminację plan był jasny – mimo straconych sobotnich podjazdów musiałam wygrać z Wojtkiem, a dodatkowo po czasach jakie Tomek osiągał dzień wcześniej, pojawiła się realna szansa na wygraną. Walka była niesamowicie zacięta, a do pierwszego miejsca na „pudle” zabrakło mi 0,257 sekundy! A tak zakończyłam 12. rundę na 2. miejscu w klasie i 21. w „generalce”. Po raz kolejny ten sport pokazał mi, że na końcowy sukces nie składa się tylko moja dobra forma i bojowe nastawienie, a niestety, awarie są nieodzowną częścią całej układanki. Teraz na własnej skórze doświadczyłam, jak czuł się Wujek (Olek Michałowski), któremu już kilka razy w tym sezonie zabrakło niecałej sekundy, czyli mrugnięcia okiem, do pokonania swojego największego rywala. Gratulacje Wujek!!! A jednak rady, które dałam w niedzielę rano, pomogły Ci w osiągnięciu pierwszego miejsca ;). Mam nadzieję, że podczas pierwszego październikowego weekendu, na ostatniej w tym roku eliminacji GSMP w Siennej, kibice dopiszą tak samo jak podczas 37. Bieszczadzkiego Wyścigu Górskiego. Fot. Artur Bar
MARCIN BEŁTOWSKI: - To były najlepsze zawody dla naszego zespołu w tym sezonie. Podczas obu rund dotarliśmy na metę w pełnym składzie i udało się wejść na podium sobotnich wyścigów w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Polski. Niedziela podczas 37 Bieszczadzkiego Wyścigu Górskiego, to szósta pozycja w generalce i czwarte miejsce w polskiej klasyfikacji. Najbardziej cieszę się z podium, bo przy kłopotach jakie miałem w weekend z samochodem, ten wynik jest przyzwoity. Tym razem w moim Subaru przegrzewał się silnik i nie mogłem jechać na 100%. Wysoka temperatura zabrała mi sporo mocy, która odgrywała zasadnicze znaczenie na stromym podjeździe trasy w Załużu. Do walki zagrzewali nas kibice, tysiące kibiców, jacy zjechali się na największe sportowe wydarzenie na Podkarpaciu. Niestety w tym roku nie jestem w stanie powalczyć już o generalkę, ale ostatnie zawody postaram się pojechać bardzo szybko i wykręcić wynik, który usatysfakcjonuje moje ambicje. Walka o tytuły przechodzi na sezon 2012, kiedy auto zostanie przygotowane mam nadzieję tak, aby się nie psuło. Gratuluję zwycięzcom Mariuszowi Stecowi i Olkowi Michałowskiemu - i wszystkim zawodnikom za sportową rywalizację. Podczas pierwszego październikowego weekendu widzimy się w Siennej koło Stronia Śląskiego na finałowych rundach GSMP 2011. Zapraszam na moją stronę www.beltowski.pl oraz na Fan Page Bełtowski Motorsport na facebook.com. Partnerami zespołu, którzy wspierają nasze starty, są firmy Volkswagen, Audi i Subaru Bełtowski, Franco Ferruzi, Sądecka Woda Życia, EKO Standard, Motul, a partnerami medialnymi TVP Kraków, Radio Alfa i portal www.wyscigigorskie.pl .
WOJCIECH BEŁTOWSKI: - Zawody w Załużu zostały przeprowadzone bardzo sprawnie przez organizatorów a nasz zespół dojechał w pełnym składzie do mety. Ładna pogoda sprzyjała rywalizacji - w sobotę średnie temperatury nie obciążały naszych samochodów a w niedzielę słońce zaświeciło dla wszystkich kibiców, których było na trasie kilka tysięcy. Dla mnie przyjemnością było rywalizować w grupie i klasie ze Słowakami, przy których możemy sprawdzić się i zobaczyć, gdzie jest nasze miejsce. Nasi polscy kierowcy N+2000 też okazali się bardzo mocną konkurencją. Szkoda, że małe problemy techniczne Marcina nie pozwoliły mu w pełni rywalizować w generalce, bo po cichu liczyliśmy na bardzo dobry wynik, ale jest meta, jest podium i jako zespół wracamy w dobrych nastrojach do domu i czekamy już na zakończenie sezonu w Siennej, które odbędzie się w pierwszy weekend października na najkrótszej trasie wyścigów górskich w Polsce. Partnerami zespołu, którzy wspierają nasze starty, są firmy Volkswagen, Audi i Subaru Bełtowski, Franco Ferruzi, Sądecka Woda Życia, EKO Standard, Motul, a partnerami medialnymi TVP Kraków, Radio Alfa i portal www.wyscigigorskie.pl . Zapraszam na naszą stronę internetową www.beltowski.pl oraz na Fan Page Bełtowski Motorsport na facebook.com.
ROMAN BARAN: - To były udane zawody z dużymi emocjami, tysiącami kibiców i świetną atmosferą wyścigowego pikniku. Najważniejsze, że udało mi wygrać klasę Open-2000, w której startowali zarówno Polacy, jak i słowaccy zawodnicy. Do tego mogę dołożyć drugie miejsce wśród samochodów z napędem na przednią oś, co w rezultacie daje naprawdę przyzwoity wynik, jak na przedostatnie zawody sezonu 2011. Dzisiaj podliczyłem punkty w rocznej klasyfikacji i wyszło mi, że zdobyłem właśnie tytuł Mistrza Polski. To chyba największe zadowolenie, utrzymać tytuł wywalczony w sezonie 2011. W generalce zmieściłem się w pierwszej piętnastce. Chciałem być w dziesiątce, ale w Załużu pojawiło się bardzo dużo mocnych aut 4x4 i nie miałem możliwości z nimi konkurować. Dla mnie najważniejsze jest, że dojechałem do mety, auto spisywało się znakomicie, a 15 tysięcy kibiców jacy pojawili się w niedzielę na trasie, dopingowało nas jak przystało na zawody rangi Mistrzostw Polski. Chciałbym bardzo podziękować mojemu klubowi Automobilklubowi Rzeszowskiemu i jego członkom za wsparcie podczas zawodów i tego sezonu, moim sponsorom: Szik Części Samochodowe, Grupie Handlopex, Agregaty Pex-Pool Plus, firmie Matador, opona.pl, Bendiks Rzeszów, firmie Carrera Sport, VIP Korporacja producent okien i drzwi, firmie reklamowej Placard, NPT Kopacz, agencji reklamy B3 Studio oraz moim patronom medialnym Radio VIA 103,8, Gazecie Codziennej Nowiny oraz portalowi www.wyscigigorskie.pl i firmie Team Promotion Marketing i PR Sportowy za obsługę prasową. Zapraszam na moją oficjalną stronę internetową www.romanbaran.pl. Tam znajdziecie filmy zdjęcia i najnowsze informacje. Fot. Arkadiusz Bar.
MARCIN GŁADYSZ: - Jestem niesamowicie szczęśliwy po weekendzie w Załużu. Po raz pierwszy wystartowałem Scirocco TSI, którym na co dzień jeździ mój brat i już podczas drugiego dnia rywalizacji znalazłem się na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Polski 37 Bieszczadzkiego Wyścigu Górskiego. W tym sezonie to najlepszy wynik, jaki udało mi się osiągnąć. Co więcej, uzyskałem go startując autem z napędem na jedną oś, kiedy reszta szpicy GSMP posiada bardzo mocne potwory 4x4. To był bardzo udany weekend dla mnie, moich sponsorów i całego zespołu. Już w sobotę wiedziałem, że można naprawdę szybko jechać nową wersją Scirocco, ale dopiero w niedzielę pojechałem dwa bardzo równe podjazdy i na mecie nie do końca wierzyłem, że trzecie miejsce stało się faktem. Rywalizacja z najlepszymi w Polsce zawodnikami, dała mi dużo satysfakcji. Ponad 15 tysięcy kibiców, jacy śledzili nasze zmagania, otrzymała mocną dawkę wyścigowych emocji. Dziękuje wszystkim kibicom za wsparcie i mocny doping. To dla mnie jak zwycięstwo, które chciałbym zadedykować wszystkim fanom Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski. Trzeba też wspomnieć o zwycięzcy niedzielnych zawodów Olku Michałowskim, który spełnia swoje marzenia. Tomek Mikołajczyk też pojechał bardzo szybko i pokazał, że Ultraleggera może być na podium. Niestety, sport samochodowy to też awarie - i taka dzisiaj wykluczyła nowego Mistrza Polski 2011, Mariusza Steca. Wielkie podziękowania należą się całej mojej ekipie, moim mechanikom, którzy włożyli ogrom pracy przy obsłudze auta. Firmie Volkswagen Racing Polska oraz mojemu tacie i bratu dziękuję za perfekcyjne przygotowanie auta do zawodów. Dziękuje moim sponsorom za wsparcie, jakiego mi udzielają. Dla całego zespołu redakcyjnego www.wyscigigorskie.pl oraz ekipy Team Promotion Marketing i PR Sportowy, która zajmuje się moją obsługą medialną wielkie słowa uznania i podziękowanie za praktycznie cały sezon, który zakończę w Siennej. Do zobaczenia już w pierwszy weekend października, kiedy pojedziemy ostatnie rundy tegorocznych wyścigów górskich. Fot. Artur Bysiek.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.