Eryk Goczał znów zachwycił
Eryk Goczał i Oriol Mena wygrali w stawce Challenger 48-godzinny etap Dakaru. Niespełna szesnaście minut stracili do nich Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk.
W piątek rozegrano drugą część 48-godzinnego, szóstego etapu Rajdu Dakar. Załogi wznawiały ściganie z punktów na trasie, na których ukończyli wczorajsze zmagania, noc spędzając na jednym z siedmiu z biwaków przygotowanych przez organizatora. Obowiązywały zasady etapu maratońskiego, czyli bez serwisu po dniu. Do tego uczestnicy po czwartku nie mieli wglądu w pośrednie wyniki.
W stawce Challenger znów karty rozdawali Eryk Goczał i Oriol Mena. Polsko-hiszpański duet prowadził od 246 kilometra i już ani razu nie oddał prowadzenia na próbie liczącej 549 kilometrów. W piątek wznowili jazdę ruszając z czwartego obozowiska, a więc do pokonania zostało około 150 kilometrów. Ostatecznie, po dwóch dniach ścigania, o 15.45 pokonał wujka Michała pilotowanego przez Szymona Gospodarczyka.
Cristina Gutierrez Herrero, którą nawiguje Pablo Moreno Huete pojechała wolniej o 18.46. Francisco Lopez i Juan Pablo Latrach Vinage zapisali na swoje konto czwarty rezultat (+22.20). Mitchel Guthrie i Kellon Walch, którzy na początkowych kilometrach podążali najmocniejszym tempem, uplasowali się na piątej lokacie (+22.32).
Należy podkreślić, że w łącznych wynikach oesu całej samochodowej stawki Eryk miał piąty czas, ustępując najszybszemu Loebowi o niespełna 29 minut, podczas gdy Michał w tej tabeli był dwunasty.
- Maratoński odcinek 48H Chrono to była dla mnie przygoda życia. Zajęliśmy 2️ miejsce z Michałem i awansowaliśmy na 6 miejsce w klasyfikacji generalnej - relacjonował Gospodarczyk. - Ale od początku. Wczoraj przejechaliśmy około 405 kilometrów odcinka specjalnego. Trasa była dosyć trudna, wydmy były miękkie i to komplikowało sprawę. Kilka razy nie podjechaliśmy pod wydmę, raz się zakopaliśmy. Nieco dalej dotarliśmy do momentu, w którym na szczycie wydmy był waypoint. Niestety go nie złapaliśmy i musieliśmy raz jeszcze podjeżdżać pod górę. Na biwak dojechaliśmy na oparach paliwa. Przez ostatnie 100 kilometrów jechaliśmy na najsłabszej mapie silnika, aby oszczędzać paliwo. Na długich prostych jechaliśmy maksymalnie 90 km/h. Nasz bak ma pojemność 126 litrów, a my zatankowaliśmy na strefie… 125 litrów paliwa. Więc to był absolutny limit.
- Biwak był niesamowity. Dostaliśmy namiot, prowiant i wodę i tak musieliśmy wytrzymać do rana. Wieczorem temperatura spadła do 4 stopni Celsjusza, ale na szczęście mieliśmy ciepłe śpiwory, więc to nie był duży problem. Nie mieliśmy też kontaktu ze światem zewnętrznym - opowiadał. - Nasze telefony były zaplombowane. Na biwaku stała ciężarówka organizatora, która około godziny przed startem trzy razy zatrąbiła w klakson. To był nasz budzik i wiedzieliśmy, że trzeba się przygotować do rywalizacji.
- Dzisiaj rano mieliśmy do przejechania 150 kilometrów. Było o tyle łatwiej, że było zimno, więc piach był bardziej zbity. Koniec końców jesteśmy na mecie i zajmujemy 2 miejsce, zrealizowaliśmy wszystkie nasze cele, więc jest dobrze. Teraz lecimy odpocząć na dzień przerwy do Rijadu. Później będziemy walczyć dalej - podsumował.
Eryk krok po kroku umacnia się na prowadzeniu w rajdzie. Jego przewaga nad Guthrie przekracza już godzinę. Gutierrez ustępuje załodze zielonego Taurusa Energylandii o 1:26.34. Michał odrabia straty po niedawnych przygodach i wraz z Szymonem przesunęli się na szóstą pozycję (+2:04.58).
W czwartek problemy techniczne dotknęły Marka Goczała i Macieja Martona, dotychczasowych liderów. Noc spędzili na trasie próby, dziś oczekiwali na ciężarówkę serwisową. Naprawa okazała się niemożliwa i zostali ściągnięci z trasy. Do akcji wrócą w niedziel na siódmym etapie.
Xavier de Soultrait i Martin Bonnet uzyskali najlepszy czas w SSV, pokonując Yasira Seaidana i Adriena Metge o 1.05. Było to ich trzecie zwycięstwo w tym roku. Joao Ferraira i Filipe Palmeiro stanęli na najniższym stopniu podium tego oesu (+3.35). W klasyfikacji generalnej Seaidan wykorzystał 36 minut stracone przez Jerome'a de Sadeleera i Michaela Metge, obejmując prowadzenie. Grzegorza Brochockiego i Grzegorza Komara sklasyfikowano na odcinku na dziewiętnastym miejscu.
Po 48-godzinnym wyzwaniu czas na upragnioną przerwę. Motocykliści i quadowcy drogą lotniczą udadzą się do Rijadu. Załogi samochodów natomiast podążą do stolicy Arabii Saudyjskiej „na kołach”, gdzie w sobotę wszystkich czeka dzień odpoczynku. Ściganie wznowią w niedzielę.
WYNIKI - Etap 6, Challenger
1. Eryk Goczał/Oriol Mena (MCE-5 Taurus T3 Max)
2. Michał Goczał/Szymon Gospodarczyk (MCE-5 Taurus T3 Max) +15.45
3. Cristina Gutiérrez/Pablo Moreno Huete (MCE-5 Taurus T3 Max) +18.56
4. Francisco López Contardo/Juan Pablo Latrach Vinagre (Can-Am Maverick XRS Turbo) +22.20
5. Mitch Guthrie/ Kellon Walch (MCE-5 Taurus T3 Max) +22.32
6. Rokas Baciuška/Vidal Montijano (Can-Am Maverick XRS Turbo) +23.22
7. Saleh Alsaif/Nasser Al-Kuwari (GRally OT3) +35.5
8. Nicolás Cavigliasso/Valentina Pertegarini (MCE-5 Taurus T3 Max) +42.38
9. Austin Jones/Gustavo Gugelmin (Can-Am Maverick XRS Turbo) +45.0
10.Paul Spierings/Jan-Pieter van der Stelt (Can-Am Maverick X3) +1:07.6
Po 6 etapie: 1.E.Goczał, 2.Guthrie +1:02.18, 3.Gutierrez +1:26.34, 4.Lopez +1:26.52, 5.Jones +1:50.12, 6.Michał Goczał +2:04.58, 7.Baciuska +2:20.13, 8.Cavigliasso +2:41.55, 9.Porem +4:07.30, 10.Alsaif +4:35.25
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.