De la Rosa: To nie jest krok wstecz

Przyznaje jednak, że to będzie wyzwanie, aby hiszpańska ekipa zbliżyła się środka stawki.

De la Rosa, który w tym roku był kierowcą rezerwowym McLarena, z HRT ma kontrakt na dwa lata.

- Wcale nie - odparł na pytanie czy nowy kontrakt to krok wstecz. - Musimy odstawić to na bok i rozpocząć pracę, co zawsze lubiłem. To jest hiszpański projekt i dla mnie to już mówi samo za siebie. Chociaż w tej chwili zajmujemy ostatnie miejsce, to w ciągu kolejnych dwóch lat planujemy poczynić postęp.

- To jest wielkie wyzwanie, mogłem zostać w McLarenie, ale chciałem robić coś więcej - kontynuował. - Jest dużo trudniej, ale też ciekawiej. To jak David i Goliat, ale to również powód do dumy - walka z potężniejszymi zespołami, które dysponują dużymi budżetami i budują bolidy F1 od 50 lat. Właśnie dlatego zaczynamy od czystej kartki papieru. Zaczynamy skromnie, ale naszą ambicją jest poprawianie się. Ważne, abyśmy się rozwijali. Nie będzie żadnej rewolucji w Australii, będziemy poprawiali się krok po kroku.

Odkąd dołączyli do F1 w 2010 roku HRT nigdy nie wyrabiało się z przygotowaniami i nigdy nie przetestowali nowego samochodu przed rozpoczęciem sezonu. Teraz będzie jeszcze trudniej ze względu na nowe przepisy. Każda ekipa musi zaliczyć testy zderzeniowe FIA zanim ich nowy bolid wyjedzie pierwszy raz na tor.

- Nie sądzę, aby był jakikolwiek zespół, który wie co wydarzy się w lutym, ponieważ zmieniły się przepisy i trzeba zaliczyć testy zderzeniowe przed pierwszą sesją testową. To trudne zadanie dla wszystkich ekip. Inni mogą mieć te same wątpliwości co my. W styczniu będzie wiadomo czy nam się udało. To trudna sytuacja i wyznanie dla wszystkich zespołów, nie tylko dla HRT - podsumował.