Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Ecclestone czeka do grudnia

W Indiach, a szczególnie w Abu Zabi Bernie Ecclestone wypowiadał się negatywnie o szansach pozostania w przyszłorocznym kalendarzu US Grand Prix na budowanym w Teksasie, Circuit of the Americas.

Sprawa musi się wyjaśnić do grudniowego posiedzenia Światowej Rady Sportu Motorowego FIA, która ostatecznie zatwierdzi kalendarz F1 na 2012.

- Nie postawiłbym pieniędzy na to, że wyścig się odbędzie - powiedział Ecclestone podczas Grand Prix Abu Zabi. - Chodzi o to, że mamy faceta, który jest właścicielem terenu i rozpoczął budowę oraz drugiego faceta, który szefuje firmie i posiada z nami kontrakt. I oni zapomnieli ze sobą porozmawiać. Prawda jest taka, że być może ludzie, którzy wyłożyli pieniądze, są trochę wkurzeni, iż ten drugi facet robi sobie reklamę, a oni jej nie mają. No i mówią: My mamy pieniądze pod ręką, a ty ich nie masz. Powiedziałem: Ludzie, musicie się w sobie zakochać. Pobierzcie się!

Dwaj faceci, o których mówi Bernie, to Bobby Epstein, szef Prophet Capital Management Fund, zapewniający większość budżetu w wysokości 300 mln dolarów, oraz Tavo Helmund, stary znajomy Ecclestone'a, kierujący firmą Full Throttle Productions, która podpisała 10-letni kontrakt z FOM, a także zapewniła sobie MotoGP i australijską serię V8 Supercars od 2013 roku.

Wygląda na to, że Epstein, który wykłada pieniądze, chce przejąć kontrakt z Ecclestonem, ten jednak stawia mu inne warunki, niż Hellmundowi. Roczna opłata dla FOM miała wynosić 25 mln dolarów. To w miarę niska kwota. Przykładowo promotor Grand Prix Indii płaci 35 milionów. Rząd Teksasu zgodził się na wyłożenie 25 milionów z fuduszu wspierania wielkich imprez w stanie. We wrześniu Hellmund pytał stanowego kontrolera, czy dotacja będzie aktualna, jeżeli zmieni się promotor wyścigu.

Według Autoweek, przed Grand Prix Indii doszło do spotkania w biurze Berniego Ecclestone'a. Przybyli Hellmund, Epstein i przypuszczalnie prezes toru, Steve Sexton, otoczeni chmarą prawników. Po tym spotkaniu Ecclestone zaczął wypowiadać negatywne komentarze na temat wyścigu. Podobno Epsteinowi zaproponowano kontrakt, ale on go nie podpisał, bo zapewne nie podobały mu się przedstawione warunki. Ecclestone nie otrzymał opłaty za przyszłoroczny wyścig, a rząd Teksasu nie przekazał dotacji.

- Odpowiedzialność spoczywa obecnie na Circuit of the Americas, żeby zrealizować ten projekt, zanim wyczerpie się cierpliwość pana Ecclestone'a - oświadczył Tavo Hellmund. Autoweek sugeruje, że sprawa może trafić do sądu. Jeżeli US Grand Prix wypadnie z przyszłorocznego kalendarza i zostanie przesunięte na 2013, trzeba będzie zapłacić karę. Tylko kto ją zapłaci? Bernie czeka do grudnia.

Fot. formula1unitedstates.com

Poprzedni artykuł Mówią po Abu Zabi
Następny artykuł Mówią po testach

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry