Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

GP Malezji - przed zakończeniem sezonu

Sprawa tytułu mistrzowskiego wyjaśniła się już podczas poprzedniego GP Japonii.

Nie oznacza to jednak, że GP Malezji będzie nudne i nie należy spodziewać się walki. W grę wchodzi przecież jeszcze zwycięstwo w klasyfikacji konstruktorów. Ferrari do końcowego sukcesu brakuje zaledwie trzech punktów, ale wszystko się jeszcze może wydarzyć.

Pewne jest więc, że kierowcy obu zespołów pojadą na 100% - szczególnie zaś ciekawie zapowiada się walka Barichello z Coulthardem. Ten drugi w klasyfikacji indywidualnej zajmuje trzecią lokatę i ma 9 oczek przewagi nad Brazylijczykiem z Ferrari. Przewaga jest owszem duża, ale Brytyjczyk nie może jeszcze być pewny miejsca na podium. Gdyby Rubinho wygrał, a David zajął pozycję poza pierwszą szóstką, to włoski zespół miałby koniec końców na podium obu kierowców. Również walka o dalsze miejsca będzie nie mniej zacięta. Na pewno ostro konkurować będą ze sobą zawodnicy BAR i Jordana. Oba zespoły tracą co prawda za dużo punktów do trzeciego Williamsa, ale mają realną szansę na czwarte miejsce, zajmowane w tej chwili przez Benettona. W środku stawki nikt nie będzie więc stosował taryfy ulgowej. Być może wykorzystają to ekipy Prosta i Minardi, aby zdobyć w tym sezonie swoje pierwsze punkty.

Michael Schumacher przyznaje, że z pewnością łatwiej będzie mu się jechać bez ogromnej presji walki o tytuł. To samo jednak odczuwa Mika Hakkinen, który będzie starał się udowodnić, że przegrany sezon nie oznacza przegranej "wojny". Podczas długich redakcyjnych dyskusji red. Jacek Szalak dość odważnie, ale nie bez racji zauważył: -"Schumi jest w tej chwili bez wątpienia najlepszym kierowcą. Hakkinen talentem nie dorasta mu do pięt. W tej chwili chyba tylko Jacques Villeneuve mógłby obronną ręką wyjść z porównań z Niemcem. Tyle, że w tym sporcie liczy się jeszcze sprzęt. Dopóki BAR nie będzie dysponował szybszym i bardziej niezawodnym autem, nie mamy co liczyć na elektryzujące pojedynki Kanadyjczyka z Schumacherem." Znany natomiast z nieco pokazowej pogardy dla Formuły1, Piotr Cwyl podtrzymuje swą ekscentryczną teorię o tym, że każdy zawodnik wsadzony do McLarena czy Ferrari automatycznie mógłby walczyć o tytuł. Prawda, że brzmi ciekawie!

Już przed GP Malezji rozmawialiśmy w redakcyjnym gronie również o największych przegranych sezonu. W klasyfikacji indywidualnej na pewno Hakkinen. Naczelny skłaniałby się natomiast do dodania do tego grona Coultharda, który po raz kolejny nie dostał szansy rozwinięcia skrzydeł. "Dwóch kierowców numer 1. Te bzdury włóżmy między bajki. Mika był, jest i będzie pupilkiem McLarena." - komentuje. Nie można też pominąć milczeniem fatalnych występów Alesiego, który zamierza chyba wyśrubować rekord nieukończonych wyścigów.

W klasyfikacji konstruktorów przegranym numer jeden jest na pewno Jordan. Jeszcze przed sezonem głośno nazywany jedynym zespołem, który ma szansę zbliżyć się do czołowej dwójki. Rzeczywistość okazała się jednak okrutna i w tej chwili kierowcy Jordana będą musieli pojechać naprawdę dobrze, żeby nie spaść na szóste miejsce. Zaskoczył natomiast in plus Williams, który równą i skuteczną jazdą zapewnił sobie trzecie miejsce. Być może znamionuje to powrót tego zasłużonego zespołu do formy sprzed kilku lat. Byłoby to naprawdę sensacją nie lada, zważywszy że jeszcze nie tak dawno, naprawdę nieliczni wypowiadali się pozytywnie o silnikach BMW.

Wracając jednak do zbliżającego się wyścigu warto wspomnieć, że tor Sepang jest dość specyficznym obiektem, wymagającym precyzyjnego ustawienia bolidów, ze szczególnym uwzględnieniem dużej siły nacisku (tylko Monte Carlo i Hungaroring wymagają ustawienia większej). Duża liczba wolnych zakrętów i ciasna szykana to jedno, z drugiej strony mamy natomiast dwie długie proste, wymarzone wręcz do wyprzedzania. Pogoda, która w Malezji potrafi płatać figle, może jeszcze bardziej urozmaicić wyścig. Bridgestone ma dostarczyć nowe, lepsze opony, ale nie od dziś wiemy, że lepsze często bywa wrogiem dobrego.

Wyścig w Malezji będzie pożegnaniem z Formułą1 dla Johnego Herberta, który po raz 160 stanie na starcie GP. Ten sympatyczny Brytyjczyk przenosi się do amerykańskiej serii CART. "Mam nadzieję, że dobrze wypadnę w tym pożegnalnym wyścigu. Będzie na pewno ciężko wysiąść z auta po raz ostatni w F1, ale żyję już wyzwaniem które czeka mnie w przyszłym roku." - komentuje Herbert.

Cóż, zapowiada się ciekawe zakończenie ciekawego sezonu. Szkoda tylko, że po raz kolejny fani w Polsce zmuszeni zostaną do przymusowej pobudki bladym świtem, jeśli chcą obejrzeć wyścig na żywo...

Poprzedni artykuł Po wypadku na Monzie
Następny artykuł Konferencja prasowa przed GP Malezji

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry