Gumowe zamieszanie w Formule 1.
Kibice Formuły 1 mają okazję w tym roku oglądać jeden z najbardziej wyrównanych i zaciętych sezonów od lat.
Wszystko wskazuje na to, że walka o tytuły wśród kierowców jak i konstruktorów będzie trwała do ostatnich metrów ostatniego Grand Prix. Tymczasem, nie wiedzieć czemu, FIA wpadła na "ciekawy" pomysł odnośnie mierzenia szerokości opon. Otóż przepis mówi, że powierzchnia przedniej opony (ta stykająca się z nawierzchnią) nie może być większa niż 270 mm. Dotychczas szerokość tą mierzono na nowych oponach, jeszcze przed ich użyciem. FIA jednak postanowiła, że będzie mierzyć opony nie tylko nowe, ale także zużyte. List na ten temat został rozesłany do wszystkich zespołów F1.
Według FIA, zgodnie z artykułem 77, szerokość przednich opon (powierzchni stykającej się z nawierzchnią) nigdy nie może przekroczyć 270mm, nawet podczas "pewnych okoliczności", czyli gdy samochód porusza się na torze. FIA nikogo bezpośrednio nie oskarża, ale może to być przyjęte jako ostrzeżenie.
Bridgestone twierdzi, że ich opony są całkowicie legalne, a co więcej - zachowują się inaczej niż Micheliny. Francuski producent także uważa, że ich opony są legalne, co kiedyś potwierdzała FIA. W tej chwili nie wiadomo jednak dokładnie jak opony będą mierzone, co wprowadza spore zamieszanie i nie pozwala pracować nad ich rozwojem. Kwestia dotyku nawierzchni, według Michelin jest niejasna, gdyż czasem zdarza się, że przy najechaniu na krawężnik, potrafi on dotknąć do połowy bocznej części opony. Francuzi są gotowi do dyskusji nad zmianą przepisów dotyczących pomiarów opon, ale uważają, że wprowadzenie ich może nastąpić dopiero od przyszłego sezonu.
Nic dziwnego, że Michelin nie jest zachwycony z działań FIA. Jeśli jednak federacja postawi na swoim, bardzo prawdopodobne, że Francuzi będą musieli przygotować nowe opony. Raczej nie zdążą tego zrobić na sesję testową przed GP Włoch, a to oznacza, że na Monzie Williamsy, McLareny, Renówki i parę słabszych teamów, pojedzie na niesprawdzonych gumach.
Może to mieć spory wpływ na rozwój wydarzeń w końcówce jakże pasjonującego sezonu. Oby całe to zamieszanie nie miało tylko negatywnego wpływu na walkę o tytuł w trzech ostatnich wyścigach. Jak by nie patrzeć jednak, jest wielce zastanawiające czemu FIA chce teraz zmienić interpretację przepisów, które przez cały niemalże sezon nikomu nie wadziły. Pamiętajmy, że z czołowych
zespołów tylko Ferrari jeździ na Bridgestonach...
(LEH)
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.