Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mosley zamierza walczyć

Max Mosley oświadczył w wywiadzie dla Mail on Sunday, że znalazł się pod presją ze strony FIA, aby powtórnie kandydować w październikowych wyborach na prezesa federacji.

Mosley nie spodziewa się wymaganych przeprosin od szefa FOTA, Luki di Montezemolo

- Oni popełnili błąd, tańcząc na moim grobie, zanim zostałem pochowany - powiedział Max Mosley. - Nie jest dobrze, jeżeli teamy utrzymują, że umarłem, a ja stoję tutaj przed wami żywy. Obecnie znajduję się pod presją z różnych stron świata, żeby ponownie kandydować.

Właściwie nie chciałem tego, bo czuję, że jestem trochę za stary. Kiedy rozpoczynałem pierwszą kadencję, mogłem być ojcem młodszych kierowców F1, teraz mogę być ich dziadkiem. Choć nie czuję się staro, dla nich muszę wyglądać na starca. Z tego punktu widzenia zdecydowanie potrzebny byłby ktoś młodszy.

Ogólnie, jeżeli robiłeś coś od 16 lat, tak jak ja, to czas, żebyś zakończył już pracę. Szczerze chciałem tak postąpić, ale jeżeli nastąpi duży konflikt z producentami samochodowymi, na przykład z teamami FOTA, wówczas nie zrezygnuję. Zrobię to, co będę musiał. Wycofanie się z walki nie leży w mojej naturze.

Tak naprawdę nie spodziewam się, żeby Luca przeprosił lub wycofał się z tego, co powiedział. Z drugiej jednak strony, w świecie motorsportu nikt nie bierze go poważnie. On jest tym, co Włosi nazywają "bella figura". Pełni funkcję szefa Fiata, ale poważną osobą kierującą tą firmą jest Sergio Marchionne i nie sądzę, żeby on zwracał większą uwagę na Lucę.

Kiedy di Montezemolo mówi coś międzynarodowym mediom, kiedy na przykład, czytają to ludzie w Zjednoczonym Królestwie, wówczas temu wierzą. A gdy FOTA rozgłasza wszystkie te nonsensy o Boerim, który jakoby mnie zastąpił, ludzie też wierzą. Jeżeli to wszystko odłożymy i teamy wrócą do naszej umowy, ja również do niej wrócę. Tak jak zwykle, kieruję sprawami FIA z mojego biura w Monako.

Rozgłaszano wierutne kłamstwa o tym, że jestem dyktatorem. To było bardzo irytujące - nie tylko dla mnie. Kluby członkowskie FIA odniosły wrażenie, że przemysł samochodowy zamierza dyktować, kto może być prezesem FIA i co prezes powinien robić. To wywołało wrzawę. Raz do roku mamy Zgromadzenie Ogólne, na którym 132 państwa należące do FIA aprobują to, co zostało zrobione. Jeżeli ktoś nie jest zadowolony, wówczas mówi o tym i przeprowadzamy głosowanie. Nie mam władzy dyktatora. Mogę jedynie wykonywać decyzje podejmowane przez Światową Radę Sportów Motorowych.

Ostatnie 16 miesięcy było trudne. To fatalne, jeżeli ktoś wyciąga sprawy z twojego życia, które zawsze trzymałeś w ukryciu, i trafiają one na pierwszą stronę gazety. Ale oczywiście, śmierć mojego syna była czymś znacznie gorszym. Dla porównania, moje sprzeczki z di Montezemolo są rzeczą trywialną.

Nie chcę jednak opuścić stanowiska prezesa w sposób, który sugerowałby, że usunęli mnie ludzie z przemysłu samochodowego. Jeżeli to wrażenie nie zostanie całkowicie rozwiane, wówczas kluby zamierzają wywrzeć presję, żebym ponownie kandydował. A zatem bardzo liczę na to, że wrażenie zostanie rozwiane, nim dojdziemy do tego punktu. I kiedy przyjdzie czas przekazania tego wszystkiego komuś innemu, nie uczynię tego ze smutkiem, lecz z ulgą.

Poprzedni artykuł F1 czekają problemy
Następny artykuł Poprawki na Nürburgring

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry