Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mówią po Silverstone

LEWIS HAMILTON: - To jest zdecydowanie moje najlepsze dotychczasowe zwycięstwo - odniesione po jednym z najcięższych wyścigów.

Pomyślałem, że jeżeli uda mi się tu wygrać, to będzie mój najlepszy wyścig, nie tylko z powodu brytyjskiej widowni. Na końcowych okrążeniach widziałem, jak kibice wstają z miejsc, a ja się modliłem, żeby tylko dotrzeć do mety. Możecie sobie wyobrazić, jakie przeżywałem emocje. Chciałbym zadedykować ten sukces mojej rodzinie. Jak wiecie, miałem trochę kłopotów w ostatnich tygodniach i było mi ciężko, ale rodzina zawsze mnie wspierała. Przed wyścigiem brat powiedział: "Nie martw się tym" - i za to mu dziękuję. Momentami warunki były tak ekstremalne, jak w ubiegłym roku w Fuji. Oczywiście mniej padało, ale na torze było zdradliwie. Nie widziałem przez wizjer kasku i musiałem go podnieść i wyczyścić pomiędzy pierwszym i drugim zakrętem. Musiałem tak robić na każdym okrążeniu, gdy padał deszcz. Prawdę mówiąc, rano nie czułem się dobrze, ale pomogła rozmowa z rodziną na torze. Dostrzegłem jakieś dzieciaki, kibiców czekających na mnie przy wejściu - i to dodało mi energii. Miałem dzisiaj tyle wsparcia. Kibice byli niesamowici. Bez ich pomocy nie stanąłbym na podium.

NICK HEIDFELD: - To był udany wyścig. Jestem zadowolony z drugiego miejsca, bo dzisiaj nic więcej nie mogłem zrobić. Kwalifikacje przebiegły dobrze, a w wyścigu nie popełniliśmy błędów. Kluczowe okazały się właściwe decyzje w sprawie opon. Przed pierwszym stopem zastanawialiśmy się, czy powinienem pozostać na używanych mediach, ale na szczęście postawiliśmy na nowe. Spodziewaliśmy się drobnego deszczu, tymczasem przejeżdżając Hangar Straight zobaczyłem przed sobą czarną ścianę. Pomyślałem, że to chyba nie będzie mżawka! Najtrudniejsze chwile w wyścigu miały miejsce wówczas, gdy wyprzedzali mnie zdublowani kierowcy, którzy w danej chwili mieli bardziej odpowiednie opony. Było tyle wody, że nie widziałem, gdzie jadę. Raz niemal kręciłem się na Abbey, lecz zdołałem utrzymać samochód na torze.

RUBENS BARRICHELLO: - Nigdy nie straciłem wiary w moją szybkość i umiejętności. Oczywiście, to mój szczęśliwy dzień. Kocham deszcz i to był perfekcyjny wyścig. Mieliśmy drobny problem podczas pit stopu. Myślałem, że mam już paliwo, ale nie pozwolono mi odjechać. Ale to był drobiazg. Właściwą decyzją okazał się wybór deszczówek. Wyprzedzałem innych od zewnętrznej, od wewnętrznej. To było po prostu magiczne! Podjęliśmy właściwą decyzję, bo wypadłem na Club i o mało nie uderzyłem w ścianę. Club i Abbey były najtrudniejsze. Powiedziałem, że zjeżdżam po extreme. Mam to wspaniałe uczucie, jakbym stał się młodszy. Uśmiecham się do problemów i ciężej pracuję. Kocham sport, kocham szybkość i nie mogę bez tego żyć. Nie muszę udowadniać Rossowi, że fizycznie daję radę. Chciałem powiedzieć "dziękuję" i zadedykować wynik mojemu synowi Eduardo. On widział, jak było mi ciężko startować z 16 pola. Powiedziałem, że będę się modlił o deszcz, żeby dowiózł mnie na podium.

Poprzedni artykuł Hamilton przed Heidfeldem, Kubica w żwirze
Następny artykuł Zwariowane Silverstone

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry