Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Każdy z pięciu pretendentów ma mniej więcej, te same szanse. Mark uzyskał trochę przewagi i może sobie pozwolić na zły weekend. Co do pozostałych, musimy go dogonić, jeżeli się uda. Zrobimy co się da, jednak nie wiemy czy to wystarczy do zdobycia tytułu w Abu Zabi. Możecie jednak być pewni, że będziemy walczyć aż do końca. W tych czterech wyścigach, każdy z nas może wygrać dwa lub trzy pod rząd i znaleźć się w dobrej sytuacji, ale jeżeli popełnisz błąd, wypadasz z gry. Musimy utrzymać koncentrację - mam nadzieję, że w Japonii będzie równie dobrze. Tu było bardzo trudno. Wiedzieliśmy o tym już przed przyjazdem. Wiemy, że Singapur jest fizycznie najcięższym wyścigiem w tym sezonie. Dwie godziny ścigania się przy dużej wilgotności na ulicznym torze. Za kierownicą było ciężko. To zwycięstwo wiele dla mnie znaczy. Singapur to wyjątkowy tor i potwierdziło się, że samochód dobrze pracuje. Dzięki temu zwycięstwu pozostałem w walce o mistrzostwo. Mamy jeszcze cztery wyścigi. Możemy być konkurencyjni na każdym torze. W fabryce i w teamie wykonano wspaniałą pracę. Przez cały czas mogłem wykorzystywać w stu procentach potencjał samochodu. Forza Ferrari!

SEBASTIAN VETTEL: - Wykonałem dobry start. W przeszłości niesłusznie nas krytykowano, zatem dobrze, że tu, na ulicznym torze ustawienia samochodu były właściwe i obydwaj z Markiem zaliczyliśmy udany start. Starałem się zmusić Alonso do błędu, ale on go nie popełnił. Tutaj trudno się wyprzedza i taki manewr byłby zbyt ryzykowny. Zdobyliśmy dużo punktów. Najważniejsze, że samochód był konkurencyjny przez cały weekend. Wczoraj trochę mi zabrakło i przypuszczalnie tego samego zabrakło dzisiaj. Sytuacja w mistrzostwach świata pozostaje otwarta.

Mark Webber | Fot. Getty Images

MARK WEBBER: - Jestem bardzo zadowolony z trzeciego miejsca. To był dla mnie dosyć trudny weekend, chyba najcięższy w tym roku. Nie czułem się mega komfortowo, a zatem jestem wyjątkowo szczęśliwy z przebiegu wyścigu. Satysfakcjonuje mnie trzecia lokata. Rano wstając z łózka, kupiłbym ją w ciemno.
Łatwo można było wpaść w panikę martwiąc się tym, ile czasu stracę jadąc za chłopakami. Lewis z pewnością znajdował się trochę przede mną, sytuacja była jednak podobna do tej z poprzedniego wyścigu, z Felipe i Lewisem. Felipe przypuszczalnie nie wiedział, że on tam jest. Lewis jechał dosyć daleko za nim. Czasem takie coś może się zdarzyć. Obydwaj hamowaliśmy w limicie i z pewnością było ciasno. Uderzenie nie było mocne, jednak chyba wystarczające, żeby wyeliminować nas obu z wyścigu. Na szczęście mogłem jechać dalej. Fot. Mark Thompson / Getty Images.

Jenson Button | Fot. McLaren

JENSON BUTTON: - Wiedzieliśmy, że na tym torze nasi rywale będą konkurencyjni, a nam przypuszczalnie będzie ciężko. Pojadę zatem do Japonii całkiem zadowolony. Otrzymamy dobre poprawki na Suzukę. Mieliśmy coś, co próbowaliśmy założyć w samochodzie w ten weekend, jednak zrezygnowaliśmy ze względu na niezawodność. W połączeniu z poprawkami zaplanowanymi na Suzukę, to powinno zadziałać podwójnie. Moje szanse na mistrzostwo trochę zmalały, ponieważ Mark przyjechał przede mną, jednak od czoła dzieli mnie tylko jedno zwycięstwo. To pokazuje, że można jeszcze grać o wszystko. Jeden nieudany wyścig kosztuje dużo punktów.

Lewis Hamilton | Fot. McLaren

LEWIS HAMILTON: - Pozostały cztery wyścigi i mam 20 punktów różnicy do Marka. To duża strata, choć można ją nadrobić. Po prostu, muszę pochylić głowę i liczyć, że się uda. Obecnie nie myślę konkretnie o mistrzostwie świata. Staram się cieszyć resztą sezonu - i co się wydarzy, to się wydarzy. Zamierzam jednak walczyć do końca, bo to jedyny sposób, jaki znam.
Nadal nie wiem dokładnie, jak doszło do kolizji z Markiem. Z mojego punktu widzenia, on popełnił błąd i ugrzązł za dublowanym, zatem mogłem go zaatakować. Na zakręcie 7 znajdowałem się od zewnętrznej, a on był tuż za mną, w moim ślepym polu. Sądziłem, że jestem wystarczająco przed nim. Zahamowałem, skręciłem i starałem się pozostawić mu wystarczająco dużo miejsca po wewnętrznej. Następne co się wydarzyło, to zostałem stuknięty i rozwaliło mi oponę. No i tyle... Jak mówią, takie są wyścigi. Fot. McLaren.

 

Poprzedni artykuł Radość Alonso, brawa dla Kubicy
Następny artykuł Kubica pokazał, jak się to robi

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry