Choć druga dekada XXI wieku kończy się dopiero za rok, w popkulturze czy historii przyjęło się określać tzw. lata (np. lata dwudzieste, trzydzieste), zaczynając od pierwszego roku kończącego się na 0 i następujące po nim kolejne dziewięć lat. Dlatego też w niniejszym podsumowaniu prezentujemy Wam kierowców, uwzględniając ich dokonania w sezonach 2010-2019.
Wybór Fina jest mocno dyskusyjny. W ciągu trzech sezonów w Mercedesie nigdy nie był w stanie zagrozić Lewisowi Hamiltonowi, a dysponując tak dobrym sprzętem jedynie 2019 rok zakończył na drugiej pozycji. Mimo to Bottas zebrał 7 zwycięstw, 11 pole position i 45 razy stawał na podium. Statystycznie należy mu się miejsce w czołowej dziesiątce.
Mistrz świata z 2007 roku pauzował przez pierwsze dwa laty ostatniej dekady [przygoda z WRC], jednak był w stawce podczas kolejnych ośmiu sezonów. W tym czasie zapisał na swoje konto jedynie trzy grand prix i zwykle pozostawał nieco w cieniu zespołowych partnerów: najpierw Fernando Alonso, a później Sebastiana Vettela. Mamy jednak wrażenie, że samochodem Valtteriego Bottasa byłby w stanie osiągnąć więcej niż rodak, stąd też wyżej ustawiliśmy popularnego Icemana.
Webber mógł być pierwszym mistrzem dekady, jednak Red Bull Racing strategicznie rozstrzygnął finał w Abu Zabi inaczej, niż liczył na to Australijczyk. Osiągnięte statystyki były całkiem niezłe, ale mimo że zespołowy partner zdobywał tytuł za tytułem, Webber ani razu nie zajął w końcowej klasyfikacji drugiego miejsca.
Ostatni mistrz poprzedniej dekady. Początek obecnej był słabszy, ale już w 2011 roku Brytyjczyk był drugi. Button spędził w McLarenie osiem sezonów, w tym trzy problematyczne, kiedy dostawcą silnika była Honda. Bilans dziesięciolecia to 8 zwycięstw i 26 podiów.
Dekada nie zakończyła się dla Australijczyka najlepiej. Przesiadka z Red Bull Racing do Renault na tę chwile nie wygląda na trafną decyzję. Okres w RBR był jednak bardzo dobry. W swoim pierwszym roku Ricciardo zdobył więcej punktów niż Vettel. Ogółem wiecznie uśmiechnięty kierowca wygrał 7 wyścigów i 29 razy stawał na podium.
Zdecydowanie odkrycie dekady. Holender dołączył do F1 jeszcze jako nastolatek. Po awansie z Toro Rosso wygrał debiutując w barwach Red Bull Racing. Z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać awans w podobnym rankingu za kolejne dziesięć lat.
Jedyny kierowca w erze silników hybrydowych, który był w stanie pokonać Lewisa Hamiltona. Dokonał tego w 2016 roku po czym postanowił zakończyć karierę. Niemiec wygrał 23 grand prix i 55 razy gościł na podium.
Alonso był bliski trzeciego tytułu w 2010 roku, ale szanse przepadły w Abu Zabi. Niewiele brakowało również dwa lata później. Pomimo trzech problematycznych sezonów w McLaren-Honda, Hiszpan wiele razy pokazywał swój talent, wyciskając wszystko z nie najlepszego samochodu. W omawianym okresie zanotował jedenaście zwycięstw i trzy razy kończył na drugim miejscu w klasyfikacji indywidualnej.
Vettel razem z Red Bull Racing dominowali w pierwszej połowie dekady. Niemiec zdobywał mistrzowskie laury cztery razy z rzędu. Od pięciu sezonów próbuje spełnić swoje marzenie i powtórzyć sukces z Ferrari. Nadal bez powodzenia. Zasłużone miejsce na podium.
Zwycięzca mógł być tylko jeden. Choć początek dekady nie był najlepszy, era hybrydowa to praktycznie popis Hamiltona. Wspólnie z niepokonanym Mercedesem zdobył pięć tytułów i pobił wiele rekordów. W przyszłym roku ma szansę wyrównać osiągnięcie legendarnego Michaela Schumachera - siedmiokrotnego mistrza świata F1.
Najciekawsze komentarze