Logan Sargeant, który wkrótce rozpocznie swój drugi sezon w zespole Williams, przeniósł się z F2 do F1 przed swoją debiutancką kampanią w zeszłym roku, którą zaliczył w barwach stajni z Grove.

Uważa, że pewne elementy F2 pomogły mu przygotować się do jeżdżenia w wyższej lidze. Jednak do wielu aspektów było ciężko się zaadaptować.

W rozmowie z Motorsport.com na temat przeskoku z F2 powiedział: - Pomogło mi to w stu procentach. Uważam, że F2 to świetna seria z doskonałymi kierowcami, ale myślę, że przepaść między samochodami jest prawdopodobnie trochę zbyt duża.

- W Formule 1 jest wiele szczegółów, które składają się na osiągnięcie dobrego wyniku. Jest więcej elementów, do których należy odpowiednio podejść. Nie wystarczy tak po prostu wskoczyć do bolidu, jak to ma miejsce w Formule 2 - kontynuował.

Sargeant uważa, że jedną z największych różnic między seriami jest złożoność samochodu, zwłaszcza w przypadku F1. Auta są technicznie bardziej zaawansowane i wymagają od kierowców zrozumienia i obsługi skomplikowanych systemów, kluczowych dla osiągnięcia dobrych wyników.

- Istnieje wiele rzeczy, jakie można zrobić podczas jazdy. Natomiast takich rozwiązań w pojeździe F2 nie ma zbyt dużo - mówił dalej. - Jest po prostu wiele więcej elementów, które przyczyniają się do osiągnięcia dobrego wyniku, niż tylko kręcenie kierownicą jak w Formule 2.

- W niższej serii po prostu wsiadasz i jeździsz, podczas gdy w Formule 1 trzeba połączyć ze sobą wiele składowych, zanim będziesz szybki - powtórzył. - W Formule 2 tego zdecydowanie brakuje, do tego tamtejsze pojazdy nie są wystarczająco szybkie.

Wyzwanie pierwszego sezonu

Mimo że Sargeant zrobił wystarczająco dużo do końca 2023 roku, aby przekonać szefów Williamsa do zatrzymania go na kolejny sezon, nie zawsze było mu łatwo. Seria wypadków sprawiła, że jego przyszłość w mistrzostwach była daleka od pewnej. Wielokrotnie mierzył się z trudnościami w dorównaniu wysokiemu poziomowi jego partnera zespołowego, Alexa Albona.

Podsumowując rok przyznał, że najtrudniejszym aspektem na początku było zebranie wszystkiego w całość, aby uzyskać odpowiednie i regularne osiągi podczas wyścigów i odpowiednio poradzić sobie z różnymi sytuacjami występującymi w trakcie zawodów.

- Myślę, że największym wyzwaniem jest po prostu poskładanie tego wszystkiego w czasie każdego weekendu wyścigowego - powiedział. - W F1 jest mnóstwo zmiennych i wiele operacyjnych tematów do ogarnięcia. Ciężko zrobić to idealnie, a jest to ważne. Jednak wraz ze zdobywaniem doświadczenia zaczyna to przychodzić naturalnie. Tak oczywiście, czasami mnie to hamowało, ale próbowałem nad tym jakoś zapanować.

Najlepszym momentem zeszłego sezonu było zdobycie punktu w Grand Prix Stanów Zjednoczonych. Stał się pierwszym Amerykaninem, który tego dokonał, od czasu Michaela Andrettiego w 1993 roku.

Przyznał, że chociaż cieszył się z tego, iż mógł stać się częścią historii Formuły 1, priorytetem pozostaje sprostanie stawianym przed nim oczekiwaniom.

- Czy zdobędę punkty, czy nie, chcę po prostu zaliczać czyste weekendy wyścigowe - wskazał. - Jeśli przełoży się to na miejsce w pierwszej dziesiątce, fantastycznie. Jeśli nie, trudno, ale przynajmniej będę wiedział, że dałem z siebie wszystko. Punkty to tylko bonus.