Kuchar: Nic nie wiem o propozycji Forda.
Od kilku dni coraz głośniej robiło się od plotek, według których nasza eksportowa załoga: Tomasz Kuchar i Maciej Szczepaniak, miałaby jakoby otrzymać propozycję dołączenia do fabrycznej ekipy Forda.
Wrocławski kierowca, który w najbliższy piątek odlatuje do Australii, dziś przechodził jeszcze badania lekarskie – będące konsekwencją wypadku podczas zapoznania z Rajdem Katalonii, znalazł dłuższą chwilę na rozmowę telefoniczną z naszą redakcją.
Na początek musimy oczywiście zapytać o zdrowie.
Tomasz Kuchar: Dziękuję, wszystko dobrze. Wygląda na to, że po kontuzji nie ma już większych śladów.
Przejdźmy więc do trudniejszych pytań. Podobno otrzymaliście ciekawą ofertę od Forda?
TK: Nie bardzo wiem o co chodzi.
O miejsce za kierownicą fabrycznego Focusa.
TK: O mało nie spadłem z krzesła! Nie, absolutnie nic mi na ten temat nie wiadomo. Nie bardzo wiem, dlaczego mielibyśmy otrzymać taką ofertę. W sumie niczym się w tym sezonie nie wyróżnialiśmy. Oczywiście był przyzwoity rezultat w Szwecji, kilka udanych testów asfaltowych z Hyundaiem, czy estoński EOS Rally. Ogólnie jednak nie sądzę, żeby było to wystarczająco wiele, żeby liczyć na powołanie do zespołu fabrycznego. Choć z drugiej strony muszę przyznać, że poznałem osobiście pana Malcolma Wilsona. Podszedł do mnie i przyznał, że zrobił na nim duże wrażenie nasz dach w Rajdzie Finlandii. Powiedział coś o obiecującej prędkości. To jednak należy traktować tylko w kategoriach żartów!
Czyli nie przesiądziesz się w przyszłym roku do Forda?
TK: Tego powiedzieć nie mogę. Prawda jest taka, że nasza Corolla jest już samochodem leciwym. Ostatnie modyfikacje Toyota wprowadziła trzy lata temu i od tamtej pory rozwój auta nie postępuje. Cała konkurencja natomiast wciąż pracuje nad swoimi pojazdami – one praktycznie z każdym miesiącem stają się coraz lepsze i szybsze. W takiej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zmienić samochód. Jeżdżąc Corollą jesteśmy bowiem wciąż rozpatrywani jako załoga jeżdżąca samochodem klasy WRC – prawda jest jednak brutalna. - między Toyotą a całą resztą mamy już technologiczną przepaść, która cały czas się powiększa. Dlatego też, choć cały czas uważam, że nasze autko jest bardzo fajne i można jeszcze z powodzeniem powalczyć nim na arenie krajowej, o tyle niestety w mistrzostwach świata nie da się już nim powalczyć nawet z najwolniejszymi „fabrykami”.
Czyli zastanawiasz się nad Focusem?
TK: Oczywiście w tej chwili najlepszym samochodem rajdowym jest Peugeot 206 WRC i zapewne nie różnię się od innych zawodników, marząc o startach takim autem. Myślę jednak, że najlepszą alternatywą dla Puga jest w tej chwili Focus. Zaznaczam jednak – nie jest to alternatywa jedyna!
Mówiło się, że gotów jesteś przesiąść się nawet do auta Super 1600.
TK: Rozpatrujemy i taką możliwość. Wszystko oczywiście zależy od budżetu i propozycji. Nie jest wykluczone, że spróbujemy swoich sił w Super 1600, gdzie być może pomocne byłyby nasze doświadczenia ze startów Golfem Kit Car. Z drugiej strony nie powiedziałbym też nie, gdyby pojawiła się ciekawa propozycja startów w grupie N. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo zależy mi na jeżdżeniu w mistrzostwach świata. Nawet gdyby miało oznaczać to zmianę samochodu na słabszy. Najważniejsze jednak są zebrane doświadczenia. Je na razie zbierać będziemy w Australii i Wielkiej Brytanii za kierownicą Corolli.
No właśnie, podobno doświadczenie w mistrzostwach świata to podstawa sukcesu?
TK: Kiedy zaczynałem swoją przygodę z mistrzostwami świata, wielu zawodników mówiło mi – doświadczenie i jeszcze raz doświadczenie. Myślałem sobie wtedy – dobra dobra, pójdę dzidą i będzie dobrze. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała moje podejście. Jazda na dzikusa nie przynosi skutku. Zresztą najlepszym dowodem na to jest chyba nasz dach w Finlandii. Podpaliłem się, goniłem Heninga Solberga. Z pozoru nie było w tym zakręcie nic niebezpiecznego. Tego, że wejście taką prędkością musi skończyć się dachowaniem nie wiedziałem. Nie można się było tego dowiedzieć podczas zapoznania z trasą. Tam nierzadko mamy do przejechania kilkanaście różnych oesów, każdy z prędkością nie przekraczającą 60 km/h. Tu nasuwa mi się historia Juuso Pykalisto, którego poznaliśmy ostatnio dość blisko. To bardzo utalentowany kierowca z Finlandii, którym opiekuje się Marcus Gronholm. Rozmawialiśmy z Juuso podczas Nowej Zelandii. Jechał tam N-ką, ale sami byliśmy zdziwieni, że ma dość przeciętne czasy. Wiedzieliśmy, że można od niego oczekiwać dużo dużo szybszej jazdy. On natomiast odparł spokojnie, że w tym rajdzie Marcus kategorycznie zabronił mu się ścigać. Wyznaczył im za zadanie poprawianie notatek!!!
Czyli i Wy w Australii będziecie zajmowali się głównie opisem?
TK: Nie mamy złudzeń. Na walkę o czołowe miejsca nie mamy żadnych szans. Dla nas ten wyjazd będzie kolejnym etapem nauki. Postaramy się pojechać szybko, ale przede wszystkim interesuje nas dojechanie do mety. Chcemy przejechać wszystkie odcinki specjalne – rzeczywiście popracujemy mocno nad notatkami. Jeśli jednak przy tym udałoby się zająć niezłą pozycję – będziemy bardzo zadowoleni.
Podczas Rajdu Nowej Zelandii mieliście problemy z samochodem.
TK: Tak, były to głównie głupie awarie. Samochód był odbudowywany po dachowaniu w Finlandii. Część rzeczy przygotowywanych było niemal w ostatniej chwili. Inna sprawa, że Toyota Team Europe już dawno zlikwidowała kilka działów. Teraz niektóre podzespoły do Corolli WRC produkują małe zewnętrzne firmy. Nie dysponują one takim zapleczem i oczywiście nie mają wielkiego doświadczenia – stąd ich produkty nie zawsze dorównują jakością tym, które kiedyś przygotowywała Toyota. Takie są jednak realia i nic na to nie poradzimy. Teraz, po Rajdzie Nowej Zelandii mieliśmy nieco więcej czasu na pracę nad samochodem. Liczę więc, że będzie lepiej przygotowany.
Trzymamy więc kciuki i mimo skromnych zapowiedzi liczymy na miłą niespodziankę!
Nie dziękuję. Pozdrawiam wszystkich kibiców - do zobaczenia na Barbórce!
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.