Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Come back w Dubaju

Wyścigowy Wicemistrz Polski 2008 — Mariusz Miękoś, reprezentant Fastline Racing wraca do wyścigów po półrocznej przerwie.

Dla zawodnika z Łodzi będzie to trzeci z rzędu występ w 24 godzinach Dubaju. Pierwszy miał miejsce w 2008 roku za kierownicą VW Golfa V TDI. Miękoś wraz ze swoimi kolegami z zespołu, w swoim debiucie wygrał w klasyfikacji sponsorskiej Toyo Tires 24H of Dubai, zajął szóste miejsce w klasie i 33 lokatę w klasyfikacji generalnej na ponad 80 ekip, które wzięło udział w rywalizacji. 
W roku ubiegłym, startując już za kierownicą Porsche 997 GT3 Cup zespołu Lukas Motorsport, kierowca Fastline Racing wraz z czwórką pozostałych zawodników zajął 20 miejsce w generalce i 12 w klasie A6. Już wtedy szanse na świetny wynik i miejsce w pierwszej dziesiątce były ogromne. Udaremniła je jednak awaria, która spowodowała spadek ekipy do drugiej dziesiątki. Teraz jednak zespół jest lepiej przygotowany logistycznie i technicznie, a Porsche, którym pojadą kierowcy, zostało zmodyfikowane tak, by jeszcze bardziej usprawnić jazdę w trudnych warunkach, jakie oferuje tor w Dubaju.


Mariuszu, rok czekałeś na start w Dubaju. Wracasz za kierownicę Porsche po półrocznej przerwie. Jakie masz oczekiwania w związku z tym wyścigiem?

Na taki wyścig jak ten w Dubaju, każdy kierowca czeka rok. Miałem dłuższą przerwę w wyścigach niż koledzy z zespołu, co było spowodowane przebiegiem początku minionego sezonu. Udane pierwsze dwa sprinty w sezonie 2009, ale fatalny wypadek w czasie pierwszego wyścigu długodystansowego w połączeniu z kryzysem, jaki panował w kraju doprowadził do tego, że postanowiłem zrobić sobie przerwę do końca 2009. Nie miałem już większych szans na jakikolwiek tytuł, dlatego skoncentrował się na pracy. Zbliżający się 24-godzinny maraton w Dubaju to zimowe święto kierowców wyścigowych. Decyzja o tym, że jedziemy w takim składzie, zapadła we wrześniu podczas eventu Porsche i od tamtej chwili wszystko podporządkowałem przygotowaniom, głównie od strony fizycznej, do tego występu. Odświeżyłem sobie również konfigurację toru, poświęcając dużo czasu treningowi na symulatorze. Obecne symulatory są naprawdę dobrym narzędziem służącym takim przygotowaniom i można na nich osiągać rezultaty porównywalne z właściwymi testami na torze.

Co w takich wyścigach, jak ten w Dubaju, stanowi dla kierowcy największą trudność?

Potrafię sobie wyobrazić, że długa jazda Porsche w godzinach rannych jest problemem dla wielu kierowców. Ja jestem typem osoby, która bardzo późno chodzi spać i potrzebuje niewiele snu do regeneracji. Uwielbiam jeździć nocą, więc i w tej kwestii nie znajduję trudności. Pozostaje mi więc tylko delektować się jazdą Porsche i konkurować z przeciwnikami. Wspomnienia z pierwszego startu Golfem w Dubaju są bardzo miłe, a ostatni występ Porsche był naprawdę stuprocentową radością.

Wznawiasz jazdę Porsche po przerwie. Nie obawiasz się trochę braku „wjeżdżenia” w porównaniu z kolegami?

Zdarzało się, że pomiędzy ostatnim wyścigiem jednego sezonu a pierwszym kolejnego miałem dużo dłuższą przerwę niż obecnie, więc nie powinno być problemu. W mojej sytuacji dwa elementy są istotne: „wjeżdżenie” w tor i „wjeżdżenie” w samochód. Przygotowania podporządkowałem znajomości obiektu. Na symulatorze podczas pokonywania toru w Dubaju osiągałem na najwyższym stopniu trudności bardzo dobre czasy. Trenowałem jazdę w wyścigach przy 36 samochodach na torze i udawało mi się zdobywać pole position oraz dojeżdżać na pierwszym miejscu. Wprowadziłem także formę startu z ostatniego pola i przebijania się przez zbitą stawkę, co świetnie symuluje tłok w czasie wyścigu 24h w Dubaju. Myślę, że jestem teraz lepiej przygotowany do startu niż w roku 2009. Uważam, że „wjeżdżenie” powinno mi zająć nie więcej, niż 20 minut. Później to już normalna praca nad optymalizacją toru jazdy, łapaniem apexów, punktów hamowania i pracą z telemetrią.

Czy twoje przygotowania do startu w tym roku różnią się jakoś od tych sprzed czwartej edycji?
Ogólnie moje przygotowania wyglądają analogicznie do poprzednich: dużo ćwiczeń kondycyjnych, głównie aerobowych, jogging, rower, snowboard, siłownia. Myślę, że wszystko przebiegło w porządku. Dołożyłem do tego jeszcze trening na wyścigową cierpliwość — jeżdżąc na symulatorze, nie wdawałem się w niepotrzebne pojedynki, koncentrowałem na właściwym torze jazdy. Trenowałem po półtorej godziny non-stop, czyli mniej więcej tyle, ile będę jechał zmianę w Dubaju. Po każdym takim ćwiczeniu wysiadałem tak samo zmęczony i z takim samym napięciem w karku i w mięśniach, jak po prawdziwej rywalizacji. Ale oczywiście do tego w wyścigu dojdą jeszcze przeciążenia, upał i emocje.

Czy ten występ oznacza, że poważnie myślisz o powrocie do cyklu Mistrzostw Polski w sezonie 2010?

Mam nadzieję, że tak. Jednak start w takiej dyscyplinie jak wyścigi to poważny wysiłek finansowy. Na plany sportowe ma wpływ nie tylko przygotowanie samochodu i zawodnika, ale także duże zaplecze finansowe, które jesteśmy sobie w stanie do początku sezonu zgromadzić. Na pewno w przypadku większości kierowców rozmowy ze sponsorami będą trwały do ostatniej chwili przed pierwszą eliminacją nowego sezonu i długo nie będzie wiadomo kto w czym i w jakiej konfiguracji w samochodzie pojedzie. Liczę jednak, że uda mi się wystartować w barwach Lukas Motorsport, w którym od początku w Porsche jeździło mi się bardzo dobrze.

Myślisz też zapewne o powstającym pucharze Porsche.

Jest to rzeczywiście jeden ze scenariuszy, które rozważam. Na pewno byłoby to dobrą kontynuacją mojej kariery. W rozmowy o tym pucharze włączony jestem nie tylko jako zawodnik, ale także organizacyjnie. Cały czas myślę też o długim dystansie. Poważne rozmowy i plany zaczną się po Dubaju, teraz koncentruję się więc na tym wyścigu.

Czego oczekujesz po starcie w Dubaju?

Przede wszystkim chcielibyśmy być na mecie. W takim wyścigu, jak ten w Dubaju, jeśli samochód zobaczy checked flag, to jest to już bardzo duży sukces. Właśnie na tym zależy nam najbardziej, a jaki będzie wynik, pokaże sam wyścig. 



Rozmawiał: Tomasz Helman (TH MEDIA)



Mariusz Miękoś

Poprzedni artykuł Za mokro na slicki
Następny artykuł Górą włoskie Porsche

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry