Głosy z toru Poznań
KRZYSZTOF KIJAS JR: - Zawody w Poznaniu przebiegły po naszej myśli - jestem bardzo zadowolony z tego, co udaje się nam robić z naszą Hondą.
Oprócz zwycięstwa w Grupie Narodowej, w wyścigu przegrałem tylko z jednym samochodem dwulitrowym i po tych zawodach jestem już prawie pewny tytułu Mistrza Polski. Możliwości samochodu są duże, o czym świadczy fakt, iż w wyścigu udało mi się jeszcze poprawić rezultat z kwalifikacji i uzyskać czas 1.46. Będziemy jednak dalej pracować nad osiągami naszego Civic'ka, co mam nadzieję, zaprocentuje w przyszłości. Na ostatnią rundę planujemy wystartować także w wyścigu długodystansowym oraz zorganizować co-drive z udziałem zaproszonych gości oraz dziennikarzy.
ŁUKASZ ZIELIŃSKI: - Start w Poznaniu mogę z pewnością zaliczyć do udanych, aczkolwiek po drugim biegu o Grand Prix Polski pozostał mały niedosyt. Pierwszy bieg wygrałem, zajmując poza tym trzecie miejsce w całym wyścigu. Miałem trochę utrudnione warunki rywalizacji, bo jazda za urwanym zderzakiem Seata należącego do Roberta Kisiela, nie zaliczała się do zbyt bezpiecznych. Dziwi mnie więc trochę decyzja sędziów, którzy nie wywiesili tzw. „japończyka”. W drugim biegu również była szansa na wygraną, ale na przeszkodzie stanęły problemy z oponami. W końcowej fazie rywalizacji czułem się już jak na lodowisku. Cieszy mnie możliwość interesującej rywalizacji w Seatami w tym sezonie. Rok temu Leony były wyraźnie wolniejsze od mojego samochodu, a różnica ta często wynosiła ponad dwie sekundy na okrążeniu. Teraz uzyskujemy już bardzo podobne czasy, gdyż Seaty wyraźnie przyspieszyły. Z drugiej strony muszę przyznać, że moje Audi lekko jednak zwolniło i teraz mamy ponad miesiąc na znalezienie przyczyny. Z pewnością podczas finałowej eliminacji WSMP emocji nie zabraknie.
MAURYCY KOCHAŃSKI: - Wyścig na torze Poznań był dla mnie bardzo udany. Na wolnym treningu okazało się, że poszliśmy w kierunku złych ustawień i próbowaliśmy coś zmienić. Mechanicy Marka Schramma zabrali się za moją Dallarę po czasówce i ustawili ją wręcz idealnie. Wyścig pojechałem w świetnym rytmie, prowadząc niemal od startu do mety. Auto tak świetnie się prowadziło, że większość czasów, które robiłem, oscylowało w granicach 1:34, a jechałem na 80 procent, gdyż nikt mnie nie gonił. Szkoda, że Markowi urwała się półoś, bo mogłem jeszcze jechać szybciej i powalczyć. Śmiać mi się chce, kiedy słyszę moich przeciwników mówiących, że mnie puścili po starcie, bo coś im się z autem działo. W tym sporcie takie tłumaczenie nie pomaga i wygląda naprawdę śmiesznie. Na następnym wyścigu postawię poprzeczkę jeszcze wyżej. Jutro jadę na Hockenheim licząc na szybką jazdę i sukces. Po Poznaniu czuję się naprawdę szybki i postaram się stanąć na podium w Austria F3 Trophy.
KAROLINA CZAPKA: - Dzięki dwóm zwycięstwom w Poznaniu mam jeszcze teoretyczne szanse na tytuł. W wyścigach o Grand Prix Polski skupiłam się przede wszystkim na zwycięstwie w swojej klasie i nie wdawałam się w jakieś walki z innymi zawodnikami. Jechałam po prostu równym tempem. Mam nadzieję, że skoro szczęście dopisało mi tym razem, to tak samo będzie także w ostatniej rundzie WSMP. W wyścigu długodystansowym również obyło się bez problemów. Razem z Marcinem Kiwakiem pojechaliśmy bez szaleństw, odnosząc zwycięstwo w swojej klasie. Podsumowując, był to dla mnie wreszcie w miarę spokojny weekend WSMP.
ADAM GŁADYSZ: - W pierwszym wyścigu mogło być o wiele lepiej - dobrze wyszedł mi start i zrównałem się z Mateuszem Lisowskim. Niestety wchodząc w pierwszy zakręt, zostałem uderzony przez również startującego Leonem, Roberta Kisiela. Wypadłem z toru na pobocze i zanim zdążyłem wyjechać, byłem już na końcu stawki. Po tej sytuacji przestawiła się w moim Leonie geometria, a co gorsze, zapchana trawą została chłodnica. W wyniku tego zaczął mi się przegrzewać silnik, który osiągał już nawet temperaturę 115 stopni. Musiałem przez to zwolnić, takie zresztą było zalecenie całego zespołu. Ostatecznie udało mi się dojechać na trzecim miejscu. W drugim biegu nie miałem najlepszego startu i spadłem za Roberta Kisiela. Niestety znowu dał o sobie znać przegrzewający silnik. Po ostrej walce wyprzedził mnie Lisowski i ponownie dojechałem na trzecim miejscu. Najważniejszy jest fakt, iż odrobiłem kolejny punkt do lidera. Szkoda tylko tego pierwszego biegu, bo moja sytuacja w punktacji mogła być jeszcze lepsza. Jestem jednak zadowolony, bo nadal mam duże szanse na tytuł mistrzowski.
MARCIN GŁADYSZ: - Nie ukrywam, że w sobotnich treningach dobrze mi się jeździło i byłem bojowo nastawiony do niedzielnych wyścigów. Niestety od samego początku zawodów wysoka temperatura silnika trochę nas niepokoiła. W pierwszym biegu początkowo jechałem na wysokiej pozycji, ale temperatura wahająca się około 120 stopni spowodowała, że silnik wszedł w tryb awaryjny. Musiałem w trakcie wyścigu zatrzymać się, zgasić silnik i uruchomić ponownie, aby komputer sterujący silnikiem wyszedł z trybu awaryjnego. Cała operacja zajęła mi około 20-25 sekund i zaprzepaściła moją szansę na dobry wynik. Szkoda, bo przed awarią zajmowałem 3 miejsce w klasie.
Podobnie sytuacja wyglądała w drugim wyścigi. No cóż, taki jest sport i nie zawsze można wszystko przewidzieć. Teraz po tych zawodach jestem na czwartym miejscu w punktacji, ale nie poddaję się w walce o miejsce na podium na zakończenie sezonu.
ROBERT KISIEL: - Sobotnia czasówka nie poszła po mojej myśli, gdyż wraz z zespołem nie mogliśmy ustawić prawidłowo samochodu. W ostatniej chwili przed wyścigiem znaleźliśmy tego przyczynę, co spowodowało, że mogłem powalczyć w Poznaniu o zwycięstwo. W pierwszym biegu początkowo jechałem za Mateuszem. Wykorzystałem jednak jego błąd i objąłem prowadzenie. Niestety sędziowie doliczyli mi po wyścigu 10 sekund, przez co skończyłem wyścig na drugim miejscu. Drugi bieg był już bez historii. Jechałem swoim tempem i zwyciężyłem w swojej klasie Dzięki temu wzrasta moja szansa na tytuł Mistrza Polski. Dziękuję swojemu zespołowi za ciężką i bardzo dobrą pracę, jaką włożyli w ostatnich rundach. To dzięki nim w dużej mierze nadal liczę się w walce o tytuł.
MACIEJ MARCINKIEWICZ: - Mówią, że uratował mnie HANS, bo bez niego w trakcie rolowania pewnie urwałoby mi głowę. Lekarze w szpitalu powiedzieli, że mogę zapomnieć o ściganiu, no ale zataiłem pewne fakty - i następnego dnia zdobyliśmy tytuł Mistrzów Polski w DSMP! Urazów nie stwierdzono, miałem natomiast ogólne potłuczenia kręgosłupa i narządów wewnętrznych. Byłem po prostu poturbowany. W nocy spałem dwie godziny i w dniu wyścigu bardzo źle się czułem. Poty, zawroty głowy, zadyszka na schodach. Byłem zielony, jak wsiadałem do auta. W końcu jakoś wytrzymałem 1,5 godziny, kręcąc całkiem niezłe czasy. W sobotę sytuacja była krytyczna i wydawało się to niemożliwe.
W szpitalu odebrałem dużo telefonów, sms-ów, prezentów - misie, resoraki. Było bardzo miło i sympatycznie. Dużo ludzi interesowało się moim stanem zdrowia, otrzymałem życzenia i duchowe wsparcie. Chciałbym wszystkim bardzo podziękować za pamięć. Teraz czekają mnie ponowne badania w Olsztynie i chyba przez tydzień będę leżał w łóżku.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.