Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Głosy z toru Poznań

MACIEJ GARSTECKI: - Ponieważ Matador wycofał się z produkcji sportowych opon, a Micheliny w 14 calach nie są dostępne, to przed wyścigiem byliśmy zmuszeni postawić na drogowego semislicka Kumho w najtwardszej mieszance.

Nie jest to do końca opona typowo wyścigowa, ponieważ ma nacięcia, jednak na testach czasy uzyskiwane na niej były bardzo dobre, a przy tym zużycie było prawidłowe, więc stwierdziliśmy, że do lekkiej Pandy w długim dystansie w pełni się nadaje. Niestety, nie pomyśleliśmy o tym, że Panda z pełnym zbiornikiem będzie o 70 kg cięższa, a to jak się okazało, miało duże znaczenie dla trwałości opon. Zaraz po starcie, przy pierwszych szybkich okrążeniach opony zaczęły się przegrzewać i „płynąć”. Musiałem troszeczkę zwolnić, żeby dodatkowo nie zjeżdżać do depo na wymianę kół - na szczęście do planowanego postoju po 90 minutach jazdy, opony wytrzymały. Na zmianie kierowców mechanicy uzupełnili paliwo, zmienili przednie gumy i resztę dobrej roboty wykonał Artur! Wygraliśmy klasę, co było naszym priorytetem. Bardzo dziękuję mojemu zmiennikowi Arturowi za świetne tempo w wyścigu, mechanikom za perfekcyjne przygotowanie oraz obsługę Pandy, a pozostałym członkom zespołu oraz kibicom za wspaniały doping!

ARTUR CZYŻ: - To był dobry wyścig dla naszego zespołu. Nie było łatwo, ale taktyka jazdy na jeden pit stop dała efekt. Mechanicy z Pol-Caru fantastycznie przygotowali samochód. Widać, że chłopcy znają się na robocie!! Wygraliśmy klasę i to jest dla nas najważniejsze, chociaż nie ukrywam, że liczyliśmy na troszeczkę wyższe miejsce w klasyfikacji generalnej. Teraz, przed wyścigiem w czeskim Moście musimy znaleźć jakieś dobre rozwiązanie z oponami, by w przyszłości, w upalne dni Panda mogła jechać pełnym gazem od startu do mety, bo wyścig w Poznaniu był taką troszeczkę sztuką kompromisu. W imieniu zespołu dziękuję naszym partnerom: AUTO GAZ ŚLĄSK, GENERALI, ORYGINALNE CZĘŚCI FIAT, ARMAN, ATT oraz EBC.

KAROLINA CZAPKA: - Za mną pierwszy oficjalny start w Megi. Jestem bardzo zadowolona i jak na razie mogę w samych superlatywach wyrażać się o tym samochodzie. Dzięki niemu przeżywam wyścigi na nowo, a jazda sprawia mi nieziemską frajdę. Trochę czasu jeszcze potrzeba, abym się w niego wjeździła i zaczęła wykorzystywać jego możliwości. Atutem Megane są bardzo dobre hamulce - bez problemu można opóźnić hamowanie. Była to jednak pierwsza eliminacja i minie jeszcze trochę czasu, zanim w stu procentach przygotujemy auto do startu. Jak wiadomo, wszystkie części, które chcemy pozmieniać, trzeba zamawiać i czeka się na nie długo. Myślę, że w Moście będziemy jeszcze lepiej przygotowani. Mam taką cichą nadzieję, że podczas sezonu będzie się wiele działo, rywalizacja będzie zacięta i zadowolę swoją jazdą sponsorów, kibiców oraz cały zespół.

STEFAN BILIŃSKI: - Nie liczyłem na zwycięstwo przed tym startem. Obawiałem się trochę, bowiem nie miałem okazji wcześniej testować na torze w Poznaniu. Dobrze się stało, że nie padał deszcz podczas zawodów, bo byłoby wtedy zdecydowanie trudniej. Generalnie jestem zadowolony, a podwójne zwycięstwo zespołu cieszy. Teodor pojechał świetnie, wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że pokonywał okrążenia jak automat. Czasy miał bardzo równe. W zwycięstwie pomogły nam przebiegające szybko zmiany. Jestem jednak zdania, że jeszcze za dużo tracimy na samym tankowaniu. Tym razem jestem zadowolony ze swojej jazdy. Kręciłem coraz lepsze czasy, a w wyścigu poprawiłem swój wynik z kwalifikacji. Dosyć ciekawie było na mojej zmianie. Dwa razy wyjeżdżał Safety Car, a rywalizacja z Ferrari przebiegała bardzo emocjonująco. Na wysokości zadania stanął także cały zespół, który bardzo dobrze przygotował samochód do startu. Jeszcze raz dziękuję wszystkim kolegom z teamu!!!

TEODOR MYSZKOWSKI: - Chciałbym podziękować za ten start całemu zespołowi, Stefanowi, Wieśkowi Lukasowi oraz wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu. Plan założony przed biegiem wykonaliśmy w stu procentach. Obawiałem się tego występu, ponieważ zabrakło mi trochę kilometrów przejechanych w Porsche. Narzuciłem szybkie tempo od początku, jechałem agresywnie. Jednak w końcowej fazie mojej zmiany wzrosło ciśnienie w oponach, powodując drobne kłopoty z przyczepnością. Musiałem więc trochę zwolnić. Z powodu dwukrotnego wyjazdu Safety Cara na tor, nasza przewaga zmalała do zera. Na swojej drugiej zmianie z powrotem narzuciłem szybkie tempo, aby zdystansować przeciwników. Wolałem mieć spokojniejszą końcówkę rywalizacji. Udało się i przed metą zwolniłem delikatnie. Taki był zresztą nakaz teamu. W dalszej części sezonu nie spoczniemy na laurach i zamierzamy pokusić się o kolejne zwycięstwa.

ADAM KORNACKI: - Jestem zadowolony, jechało mi się bardzo dobrze. Po przedsezonowych testach mam dużo większe zaufanie do tego samochodu. Bałem się, aby nie przesadzić w drugą stronę i nie przedobrzyć. Udało się, choć w wyścigu jechaliśmy zupełnie innym samochodem niż zamierzaliśmy. Cieszę się ogromnie, że w ogóle wystartowaliśmy. Troszkę inaczej jeździ się samochodem K plus K - inaczej hamuje i skręca. Uważam, że mogłem pojechać szybciej, ale Mariusz wykonał wspaniałą robotę. Mogę być z tego startu bardzo zadowolony. 78 minut spędzonych za kierownicą Porsche 997 jest całkowicie wystarczające. Mam nadzieję, że z polskimi wyścigami z czasem będzie coraz lepiej, a frekwencja zwiększy się, jak ruszą puchary Kii. Nie pozostaje więc nic innego jak liczyć, że będzie lepiej. Tę rundę uznajemy za zakończoną. To była taka rozgrzewka przed czekającym nas startem w Moście. Tam konkurencja będzie niesamowicie mocna.

MARIUSZ MIĘKOŚ: - Za mną niezwykle udany, pierwszy w tym sezonie weekend wyścigowy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i uważam, że w zasięgu moim i Adama była pierwsza pozycja w wyścigu długodystansowym. Jakby ktoś mi powiedział trzy dni wcześniej, że w sprincie i w DSMP przyjadę na drugim miejscu, nie uwierzyłbym. Były to wyczerpujące zawody - w jednym dniu odbyła się czasówka i dwa wyścigi. W DSMP jechałem dwie zmiany, a w moim przypadku w obu wyścigach doszła jeszcze zacięta walka dosłownie o centymetry z innymi samochodami. W sprincie, dwoma autami, które ścigały się najbardziej zaciekle było moje Porsche oraz Renault Karoliny. W długim dystansie przez dłuższą część mojej zmiany ścigałem się z Ferrari. Dwa pierwsze miejsca na podium w DSMP są wielkim sukcesem zespołu Lukas Motorsport. Ciężka wiosenna praca i przemyślane testy przełożyły się na wynik. Mieliśmy dość ciężką sytuację, ponieważ w naszym podstawowym samochodzie rozpadła się po kwalifikacjach skrzynia biegów. Dzięki nieocenionej pomocy zespołu K plus K, mogliśmy tym samochodem, którym pojechałem w sprincie, wystartować także w wyścigu długodystansowym. Mój zmiennik Adam Kornacki bardzo pozytywnie mnie zaskoczył podczas wyścigu, jechał bardzo równo i szybko. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Obaj z Adamem robimy duże postępy. Jest to budujące, bo obecnie jeździmy bardzo równo. Stworzył się wyrównany zespół i w Poznaniu mieliśmy szansę na wygraną. Moja współpraca z zespołem K plus K układa się bardzo dobrze - wystarczy spojrzeć na moje wyniki z rywalizacji w ramach Dywizji 4. Miałem dobre rezultaty na treningach wolnych, czasówce i w samym sprincie. Teraz niech opadną wyścigowe emocje, a od poniedziałku zaczniemy planowanie dalszej części sezonu. Za miesiąc drugi wyścig w czeskim Most, na który już teraz serdecznie zapraszam naszych kibiców i fanów. Wcześniej pewnie pojedziemy jeszcze jakieś testy.

MACIEJ MARCINKIEWICZ: - Przed sezonem plan zakładał, że razem z Robertem Lukasem będziemy starali się obronić tytuł Mistrza Polski w klasyfikacji generalnej. Okazało się, że rozgrywki w niemieckim pucharze Porsche, w którym startuje Robert, kolidują w znaczącej części z Mistrzostwami Polski, więc podjęliśmy decyzję o wycofaniu się. Kilka dni przed pierwszą rundą dostałem propozycję od włoskiego zespołu NO STRESS Motorsport, abym wspólnie z Enrico Buscemą i Maciejem Stańco wystartował w Ferrari 360. Decyzję podjąłem niemal natychmiast i w piątek na wolne treningi wsiadłem do Ferrari. Podczas treningów wyszło kilka rzeczy, jak np. konieczność wymiany amortyzatorów na nowe. Nie było takiej możliwości, bo nowe otrzymamy dopiero na następny wyścig, tak jak i kilka innych dodatków. Trzeba było jechać na tym co jest. Podczas kwalifikacji mogłem jeszcze poprawić rezultat, ale stwierdziliśmy że nasze pole startowe jest zadowalające i nie ma co męczyć samochodu. Moja taktyka w wyścigu była taka, żeby naciskać Porsche, jak tylko się da. Mogę powiedzieć, ze często walka była bok w bok. Według naszych wyliczeń mieliśmy bardzo duże szanse na utrzymanie pierwszego miejsca. Niestety, w sumie drobna rzecz, jaką jest alternator, wyeliminowała nas z walki o zwycięstwo.

PIOTR SOJA: - Niestety, awaria Lotusa okazała się na tyle poważna, że nie mogliśmy jej usunąć w tak krótkim czasie i nie stanęliśmy na starcie. Mój zmiennik Michał Słomian wsiadł do Clio brata Pawła i Artura Michela. Ekipa "Flipera" zmierzała po zwycięstwo w klasie 2000. Wszystko było dobrze, ale pod koniec wyścigu Paweł zjechał po dodatkową porcję paliwa, co spowodowało stratę pierwszego miejsca na rzecz pucharowej Alfy Romeo 147. Nie wiemy jeszcze, dlaczego tak się stało. Być może przyczyną było uszkodzenie pompy paliwa, odpowiadającej za przepływ z dodatkowego 20-litrowego zbiornika do oryginalnego, 50-litrowego baku. Bardzo dobrze pojechał Michał Słomian. 18-letni kartingowiec kręcił czasy o sekundę lepsze, niż znający Clio na wylot, Paweł.

MACIEJ STAŃCO: - Sprint przebiegł bez historii - Mariusz Miękoś jechał szybko, ale udało się wygrać. Do wygrania był również wyścig długodystansowy. Przeszkodziła nam awaria alternatora, który przestał ładować. Ferrari ciągnie sporo prądu. Dobrze, że dokulało się na trzecim miejscu i strata punktowa nie jest duża. Jechałem na drugiej zmianie. Prowadziłem, potem Porsche przeszły mnie na prostej. Motor Ferrari nie ma jednak takiego odjazdu. Wyprzedziłem Porsche z powrotem - i zepsuł się alternator. Stanąłem na torze kartingowym, trzeba było wyłączyć tryb awaryjny. Wsiadł Enrico, ale ponownie musiał się zatrzymać. Tym razem założyliśmy akumulator z cee'da. Postaramy się zrewanżować w Moście.

TOMASZ GAJEWSKI: - Jestem bardzo zadowolony z mojego pierwszego startu w tym sezonie. Przede wszystkim chciałbym podziękować Konradowi Słominie i SRT za umożliwienie mi startu jego autem - moje wciąż jest przygotowywane. Mam nadzieję, że na następnej rundzie już wystartuję swoim Clio. Chciałbym podziękować także RSerwis oraz Skinder Management za przygotowanie i serwis auta na zawodach. Pierwszego dnia miałem małe problemy, urwało mi się koło dokładnie w tym samym miejscu co rok temu. Na szczęście mechanicy szybko uporali się z usterką i już nic więcej nieprzyjemnego się nie wydarzyło. Szkoda, ze taka mała ilość zawodników została w klasie do 2000, może na następne polskie eliminacje zgłosi się więcej osób. Teraz mamy kilka eliminacji za granicą, na których frekwencja na pewno dopisze i będzie można powalczyć. Priorytetem jest ukończenie Clio.

MARCIN GŁADYSZ: - W sprincie miałem startować pucharowym Porsche, później Seatem Leonem Supercopa. W końcu zrezygnowałem ze sprintu i myślę, że był to dobry krok, bo ścigało się "aż" dziewięć samochodów we wszystkich klasach. Kto posiada lepszy sprzęt, ten w Polsce wygrywa. W ostatnim momencie otrzymałem propozycję z Kii i wystartowałem w DSMP nowiutkim cee'dem z Piotrem Wójcikiem. Start potraktowaliśmy treningowo, ustawialiśmy samochód, ciśnienia itp. Kia cee'd spodobał mi się, prowadzi się bardzo fajnie. Jedyny mankament, przynajmniej dla mnie, jest taki, że to bardzo wolny samochód w porównaniu do tych, którymi dotychczas startowałem, ale w Pucharze nie będzie to miało większego znaczenia, ponieważ wszystkie cee'dy dysponują taką samą mocą. Mocno zastanawiam się nad propozycją Kii, ażeby wystartować w całym pucharowym cyklu. W tej chwili jest to chyba najlepszy pomysł na wyścigi w Polsce. Jechaliśmy na regulaminowych w Pucharze cee'da, seryjnych oponach Pirelli PZero Corsa, takich jak w Pucharze VW Golfa TDI. Na ostatnim okrążeniu zabrakło paliwa, ale zajęliśmy 11 miejsce w generalce, piąte w klasie do 2000 i drugie wśród cee'dów, przy czym rywale korzystali ze slicków. Cee'dem udało mi się przejechać najszybsze okrążenie w wyścigu - 2.04, lepsze o 0,8 sekundy od uzyskanego przez cee'da na slickach. Dzisiaj na zaproszenie Lukas Motorsport, oglądam wyścigi w Oschersleben. DTM-y jak zwykle zrobiły duże wrażenie, Przy okazji oglądałem polskich kierowców. Maciej Steinhof dojechał na wysokim, 7 miejscu, startując w VW Polo Cup. Damian Sawicki zakończył wyścig Supercopy już na pierwszym lewym zakręcie tuż po starcie. Robert Lukas pokazał, że jest fighterem - wyprzedził 10 zawodników i ukończył wyścig Carrera Cup na 14, punktowanym miejscu. Brawo! Za dwa tygodnie startuję Peugeotem jako Gość w III-ligowym, szutrowym rajdzie w Czeladzi, organizowanym przez Automobilklub Zamkowy. Będzie to doskonały trening przed szutrowym Rajdem Agapit. Aktualnie budujemy N-kową Hondę Civic Type-R i powinienem pojechać nią Rajd Subaru. W kolejnej rundzie DSMP, w czeskim Moście, Gładysz Racing Team już wystawi superszybkiego Volkswagena Jetta. Być może wraz z moim bratem Adamem powalczymy o czołową lokatę w DSMP. Zapraszam na moją stronę www.gladyszmotorsport.pl

Poprzedni artykuł Historyczna wygrana Daniki
Następny artykuł Afrykański zwycięzca

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry