Tak jak się spodziewałem, decydujący wpływ na wyniki miała pogoda i to czy ktoś miał szczęście, czy go nie miał. Mnie akurat ono tego weekendu nie dopisało, bo albo zostałem zbyt wcześnie puszczony i dogoniłem auto jadące przede mną, za którym straciłem kilka cennych sekund, albo na chwilę przed startem zaczęła się ulewa a mnie i Grześkowi Kozłowi nie pozwolono zmienić opon i jadąc na slicku musieliśmy raczej walczyć o utrzymanie się na drodze niż myśleć o dobrym wyniku. Nam się udało dotrzeć do mety, ale kolega Serafinowicz miał jeszcze mniej szczęścia i zakończy podjazd na czwartym zakręcie, mocno rozbijając swojego Lancera. Wtedy dopiero organizatorzy się zreflektowali i wycofali auta na zmianę opon. Prawda jest jednak taka, ze pomijając w/w problemy jechałem zbyt zachowawczo niektóre partie, więc może nie będę już narzekał i zacznę cieszyć się z tego co udało się osiągnąć, czyli dwukrotnego zwycięstwa w GSMP w grupie A, drugiego miejsca w grupie A w Mistrzostwach Europy i 5 miejsce w klasyfikacji generalnej GSMP podczas sobotniej rundy. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom za wspaniały doping. Za dwa tygodnie kolejny wyścigowy weekend w Magurze Małastowskiej, więc tak naprawdę nie zostało wiele czasu. W planach mamy dwa treningi na torze w Kielcach, przejrzenie w aucie podstawowych elementów układu napędowego, poprawienie ustawień zawieszenia, lekką zmianę ustawień geometrii i mam nadzieję, że w pełni przygotowany wyruszę do walki o jak najlepsze lokaty. Moje starty w tym sezonie wspiera: Turbo-Rzeszów - najlepsza w Polsce firma zajmująca się serwisem i regeneracją turbosprężarek oraz wyważaniem dynamicznym elementów wirujących. Za przygotowanie auta odpowiada PROCAR Motorsport z Kielc, a elektroniką zajmuje się firma RRT z Krakowa. Patronat medialny nad moim zespołem pełni portal www.gsmp.pl. Fot. Agnieszka Wołkowicz.
WALDEK KLUZA: - Za nami wyścigowy weekend w Limanowej, która znów udowodniła, że jest najlepszą górską imprezą w Polsce. Łączone rundy GSMP i Mistrzostw Europy dały dwa dni zaciętej rywalizacji i wrażeń. Niestety, ja stwierdzam, to głównie z obserwacji, ponieważ dla naszego zespołu ten start był bardzo pechowy. Więcej emocji mieliśmy w serwisie niż na trasie. Już na pierwszym treningu pojawiły się problemy z silnikiem, a z każdym kolejnym podjeździe dochodziły nam kolejne usterki, których ciężko nawet było się spodziewać. Postanowiliśmy się nie poddawać, ale mimo naszych prób awarii nie udało się wyeliminować, więc postanowiliśmy nie ryzykować zniszczenia silnika i nie dokończyliśmy sobotniej rundy. Tutaj ogromne słowa uznania dla moich mechaników, którzy przez całą noc reanimowali nasz samochód. Dzięki temu stanęliśmy na starcie w niedzielę, ale szybko okazało się, że jeszcze nie wyczerpaliśmy limitu pecha na ten weekend. Pojawiły się jeszcze problemy z elektroniką, a w tej sytuacji nie było szans osiągać dobrych czasów. Walczyliśmy jednak do końca i nie wróciliśmy z Limanowej z pustymi rękami. Punktów zebraliśmy mało, ale na koniec sezonu każdy będzie cenny, więc z tego się cieszę. Wygląda na to, że dzięki ciężkiej pracy i determinacji całego zespołu znaleźliśmy w końcu główny powód problemów. Nie pozostaje nic innego, jak zapomnieć o tym i skupić się na przygotowaniach do GSMP Magura, a co do pecha to mam nadzieję, że zostawiliśmy go w Limanowej. Dziękuję za ten weekend naszym partnerom: ProfiAuto, Stalco, TRW, AutoCzesciValdi.pl, Millers Oils, Rally-Tech.pl, Kopalnia Mocy, Buchti.pl oraz portal GSMP.pl. Ogromne podziękowania dla kibiców, którzy do końca trzymali za nas kciuki. Odwdzięczymy się w Magurze Małastowskiej. Fot. Agnieszka Wołkowicz.
GRZEGORZ KOZIOŁ: - To były moje najgorsze zawody od kilku lat. Nie dość, że kierowca był całkowicie bez formy to uciekły punkty do rocznej klasyfikacji. Jednak w sobotę udało się wyjeździć 3 miejsce w grupie A i zająć 7 pozycję w generalce, więc aż tak źle chyba nie było. Niestety, cały plan posypał się w niedzielę po awarii podtrzymania turbo. Czas ponad 3 minuty był zwiastunem końca walki. Po zawodach auto rozebrane zostało do jednej śrubki i ekipa Witek Motorsport szykuje Lancera na trzydniowe testy w Kielcach, na które wybieram się w przyszłym tygodniu. Jak co roku, w Limanowej nie zabrakło najważniejszego ogniwa dla zawodników GSMP, czyli naszych wiernych kibiców. Wspaniała atmosfera sprawiła, że moja złość szybko przeszła. Jak nie można być pierwszym, to trzeba być drugim lub trzecim na pudle. Dziękuję za wspaniały doping i już dzisiaj zapraszam na Magurę Małastowską w terminie 10-12 lipca, na wakacyjne rundy GSMP. Dziękuję moim partnerom: firmie Flora z Krakowa, Uni-Matic, Rodax, Witek Motorsport i Team Promotion Marketing i PR Sportowy.
TOMASZ MYSZKIER: - Wróciliśmy z wyścigowego weekendu w Limanowej z kolejnymi cennymi doświadczeniami. Tak, jak przewidywałem, to co pamiętam najlepszego z tego wyścigu, to nadal tutaj pozostało. Doskonale przygotowana trasa i sprawna organizacja. Słusznie porównuje się rangę tej imprezy z Rajdem Polski. Widać to zresztą po liście zgłoszeń. Nie często polscy kibice mogą zobaczyć tak mocny zestaw maszyn. Goście z zagranicy nie zawiedli. Stawka zawodników wyjątkowo silna, więc warunki do rozwoju mnie w roli kierowcy i naszego Porsche były doskonałe. Nie zmieniło się jeszcze jedno, kapryśna i bardzo zmienna pogoda. Opady nie były intensywne, ale warunki zmieniały się praktycznie cały czas, więc wybór opon był loterią. Niezależnie od warunków rywalizacja dała naprawdę dużo radości. Samochód na trasie Przełęczy pod Ostrą spisywał się świetnie. Opłaciły się długie godziny pracy przed wyścigiem, ponieważ dobrze trafiliśmy z ustawieniami i Porsche czuło się tu jak przysłowiowa ryba w wodzie. Szczęście nam sprzyjało. Sobota to dla naszego zespołu ogromny sukces. Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Polski to w tym sezonie mój najlepszy wynik. Powtórzyłem tym samym rezultat z sezonu 2009. Był to jednocześnie najlepszy tego dnia wynik wśród polskich zawodników i w klasie E1+2000. Podczas niedzielnej rundy pogoda konsekwentnie starała się nam utrudniać życie. Decyzję o doborze kompletu opon na pierwszy podjazd wyścigowy analizowaliśmy do samego końca. Ostatecznie wybór padł na mieszankę deszczową, która niestety źle się spisywała. Ostatni podjazd to już dużo lepszy czas. Ostatecznie metę osiągnęliśmy z piątym wynikiem w klasyfikacji GSMP. Łącznie z wynikami za sobotę zebraliśmy bardzo cenne punkty w generalce i klasie E1+2000, a puchary z Limanowej będą zajmować na półce specjalne miejsce. Z wyścigu na wyścig nasza praca przynosi coraz lepsze efekty, a ja sam pewniej się czuje w samochodzie i jestem w stanie wykorzystać jego potencjał. Dzięki temu, możemy przeżywać tak pozytywne chwile, jak te w Limanowej. Z ogromną przyjemnością wrócę tutaj za rok, nie tylko ze względu na trasę, ale także na atmosferę, którą tutaj tworzą kibice (za co należą się ogromne słowa uznania). Dziękuje również całemu zespołowi, który tak jak samochód, spisywał się doskonale oraz naszym partnerom: Sentoza Golf, IRMEX.eu, VECO, KJK Tools oraz portal GSMP.pl. Fot. Agnieszka Wołkowicz.
PAWEŁ GOS: - Limanowa była dla mnie bardzo udana. Dwukrotnie pojawiłem się na podium. Sobota to trzecie miejsce w grupie C7, a niedziela oczko wyżej i druga lokata. Widzę swój progres po sześciu rundach, z których tak naprawdę przejechałem cztery. W miniony weekend było bardzo szybko. Blisko 5,5 kilometra trasy, sporo zakrętów, duże prędkości, to właśnie to co lubię. W dodatku mieliśmy okazję startować podczas rundy Mistrzostw Europy, które ściągnęły na trasę mnóstwo kibiców. Zawody były mocno obsadzone w czołówce, ale i w grupie samochodów historycznych walka trwała od pierwszego do ostatniego podjazdu. Muszę powiedzieć, że nie ma nic lepszego dla zawodnika w wyścigach górskich jak zjazd po podjeździe w tłumie kibiców. To nasz kontakt z kibicami, którzy przybijają nam piątkę, gratulują, biją brawo. Do tego wszystkiego, rywalizacja, jaka odbywa się od początku sezonu w HS-ie, jest arcyciekawa. Walczę z Pawłem Dziewiątkowskim, Gabrielem Kubitem, Januszem Janią i Jackiem Handlem. W niedzielę Paweł odpadł z rywalizacji, za to Gabriel Hondą Integra zrobił niesamowity wynik. Szczerze mu gratuluję. Oprócz podium w grupie, po raz kolejny zdobyliśmy jako zespół Exact Systems Race & Rally Team pierwsze miejsce. To miła sprawa dla sponsora, kiedy może postawić sobie ogromny puchar za wygraną na swoim biurku. Jesteśmy w połowie sezonu i tytuł zespołowego Mistrza Polski chcemy dowieźć do końca. Podsumowując zawody w Limanowej powiem, że była to super impreza wysokiej rangi. Szkoda, że Rafał jadąc na 100%, zaliczył kraksę. Teraz trzeba odbudować samochód i stanąć do rywalizacji podczas GSMP Magura, która już za dwa tygodnie. Fot. Arkadiusz Bar.
MICHAŁ RATAJCZYK: - Pierwszy dzień, czyli 5 runda GSMP, przebiegł fenomenalnie, jestem z niego bardzo zadowolony. Auto tak jak poprzednio, było świetnie przygotowane przez serwis 7motorsport, za co im serdecznie dziękuję. Plan został wykonany w 200%. Podczas pierwszej rundy udało mi się zrealizować wszelkie założenia, a nawet więcej czyli 1 miejsce w N grupie oraz zaskakujące 3 miejsce w klasyfikacji generalnej. Warunki były bardzo dobre, a nasza taktyka sprawdziła się w walce o podium. Niedziela zapowiadała się podobnie rewelacyjnie, jednak po pojawieniu się wyników 2 przejazdu zostało zarządzone powtórzenie 1 podjazdu wyścigowego dla zawodników rywalizujących w EHCC z powodu niezgodnego z regulaminem dopuszczenia do startu 2 spóźnionych zawodników poza kolejnością, którzy powinni zostać ustawieni na końcu. Protest w tej sprawie został złożony przez zawodnika z numerem 43, po 1 przejeździe, natomiast ZSS decyzję o jego powtórzeniu wydał po 14, czyli po zakończeniu 2 podjazdu wyścigowego dla grupy N, co przekreśliło wszelkie możliwości dostosowania taktyki do zaistniałej sytuacji, a tym samym sportowej rywalizacji. Takie decyzje powinny być podejmowane niezwłocznie, a nie po zawodach tylko dla części zawodników. Radość z sobotniego wyniku więc nie trwała długo, pozostał bardzo mocny niesmak i zdegustowanie niedzielną sytuacją. W wyniku tych nieprawidłowości został mi zaliczony czas z powtórzonego przejazdu w ramach EHCC, do rywalizacji w GSMP (!!!), więc to chyba samo mówi za siebie. Ostatecznie spadłem na 2 miejsce w grupie N zarówno w EHCC, jak i GSMP. Miejsce na podium to nie wszystko, liczy się coś ważniejszego. Znam swoje możliwości i nie zamierzam się tym przejmować, ani tracić czasu na przepychanie się z protestami i ZSS. Bardzo dziękuję moim sponsorom: DaftCode, technicsystem.pl, oraz kwejk.pl za wsparcie mojego startu. Zapraszam do śledzenia DaftRacing na naszym profilu facebook.com/daftracing, gdzie już niebawem pojawią się filmiki z naszych startów. Fot. Grzegorz Kozera.
DUBAI: - Tak to już bywa w motorsporcie - raz jest się zwycięzcą, a raz trzeba przełknąć gorycz porażki. Wynik sportowy z Limanowej jest słaby. Borykam się od Jahodnej z awariami technicznymi mojego Lancera, które uniemożliwiły mi w miniony weekend walkę podczas wszystkich podjazdów. Nie było choćby 1 podjazdu, w którym coś się działo z autem. Pomimo awarii, mój czas z drugiego wyścigu sobotniej 5 rundy GSMP – 2.19,708 jest ogromnym dokonaniem. Pojechałem zdecydowanie lepiej niż 2014 roku, pomimo mniejszej mocy w moim Berg Monsterze. To właśnie dla takiego wyniku mogę powiedzieć, że miniony weekend nie jest stracony. Niestety, brak punktów do klasyfikacji powoduje, że muszę każdy wyścig dojeżdżać do końca sezonu, aby walczyć o tytuł. Chcę w tym roku dopasować się do auta i nauczyć się sekwencyjnej skrzyni biegów, która płata mi figle. Budżet nie pozwala na jazdę na maxa, dlatego w Limanowej drugiego dnia po prostu jechałem pod górę. Po mokrym ani nie czuję się na siłach ścigać z najlepszymi, ani nie mam takiego doświadczenia, żebym jechał pewny siebie. To dlatego nie chciałem walczyć na siłę. Pomimo wszystkich przeciwności udało się uzyskać niezłe czasy. Szkoda, że nie było dwóch równych przejazdów w wyścigach, ale to zostawiam na sezon 2016. To co mnie najbardziej cieszy to ilość kibiców. Nie spodziewałem się takich tłumów. Po siatkówce i piłce ręcznej mamy chyba najlepszych kibiców w Polsce! Dziękuję Wam za doping, wizyty w naszym teamie. Zbudowaliście niesamowitą atmosferę. Chciałem się jeszcze odnieść do decyzji ZSS dotyczącej pierwszego wyścigu w niedzielę. Organizator zafundował wszystkim wolną amerykankę, jeśli chodzi o kolejność podjazdów, a sędziowie ukarali nie organizatora a zawodników. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca, kiedy walczymy o tysięczne sekund. Wpuszczanie zawodników na nie swoje miejsca, pozwalanie na nawracanie w strefie 5 pól, starty z ostatniej pozycji po spóźnieniu - to nie może się zdarzyć w Mistrzostwach Europy, a jednak po raz kolejny w Limanowej to miało miejsce. Szkoda mi Michała Ratajczyka, bo gdyby nie błąd organizatora, to mielibyśmy zwycięzcę grupy N w FIA Championship.
BOCZEK: - Jestem po pierwsze, zadowolony z czasów, jakie osiągałem. Fajnie ścigać się z zagranicznymi kierowcami. Można sporo podpatrzeć, sprawdzić się z zawodnikami, którzy są Mistrzami Europy. Cieszę się, że miałem po raz kolejny okazję uczestniczyć w tak prestiżowym wyścigu FIA European Hill Climb Championship. Czasy z 2014 roku zostały poprawione i zabrakło niewiele do osiągnięcia targetu, który założyłem sobie przed zawodami. Jestem bardzo zadowolony z szybszej niż do tej pory jazdy. Przełamałem się na bardzo szybkim odcinku do Przełęczy pod Ostrą. Trasa była świetnie przygotowana, niestety plany pokrzyżowała nam pogoda, która była bardzo zmienna. Na szczęście nie odstraszyło to kibiców, których chciałem serdecznie pozdrowić i podziękować za tak liczne przybycie, odwiedziny w serwisie. Atmosfera, która panowała podczas tych zawodów była wyjątkowa i miałem pierwszy raz przyjemność poczuć się jak na zagranicznych zawodach, gdzie kibice podchodzą, rozmawiają, a na trasie po podjeździe przybijają ci 5! Teraz szykujemy się na Magurę. Miałem okazję startować na tej trasie w ubiegłym sezonie, ale w tym mamy metę przeniesioną za szczyt i trochę się tego obawiam. Jednak każdy będzie musiał walczyć w takich samych warunkach, więc wszystko okaże się na miejscu. Fot. Arkadiusz Bar.
RADEK ĆWIĘCZEK: - Zakończony weekend uważam za udany. To była wielka ruletka z oponami! Pogoda zmieniała się w bardzo szybkim tempie. Dodatkowym utrudnieniem były opady deszczu i śliska nawierzchnia w górnej części trasy, kiedy w tym samym czasie dół był zupełnie suchy. Sobotnie drugie miejsce i niedzielne trzecie to bardzo dobre rezultaty. Mamy punkty do klasyfikacji rocznej, auto jest całe, a ja zebrałem kolejne doświadczenia. Teraz trzy tygodnie przerwy, które chcę wykorzystać na poprawę samochodu i jedziemy do Gorlic. Dziękuje wszystkim, którzy przyjechali mi kibicować, mojemu zespołowi, chłopakom z Materniak Autosport oraz moim partnerom: CATKOP i FINISH-A dzięki którym mogę realizować swoją ogromną pasję! Do zobaczenia podczas kolejnych rund GSMP! Partnerami zespołu Ćwięczek Sport w sezonie 2015 są CATKOP, Finish-A oraz Słodko Słone Catering. Patroni medialni: portal TopRally.pl, telewizja TVP Kraków, radio Eska oraz gazeta Auto-Moto Biznes.
ROMAN BARAN: - Za nami dwie eliminacje Mistrzostw Polski i Mistrzostw Europy. Konkurencja w klasie E1-2000 dopisała. Była świetna rywalizacja, walczyliśmy o każdy centymetr trasy, ale do końca to nie był mój weekend. Jechałem bez ciśnienia. Pogoda spowodowała straszną loterię z oponami. Cieszę się ze zdobytego drugiego miejsca w sobotę i wygranej w niedzielę. W generalce mogłoby być trochę lepiej, ale były to Mistrzostwa Europy, na które przyjechało dużo mocnych samochodów i moja „ośka” nie miała szans na rywalizację. Trasa w Limanowej przyciągnęła tłumy kibiców co widać na filmach i zdjęciach. Chciałbym bardzo podziękować kibicom za przybycie i świetny doping. Za niecałe dwa tygodnie następne eliminacje w okolicach Gorlic – Magura. Jeszcze nigdy tam nie startowałem, ale jestem dobrej myśli. Oby tylko dopisała konkurencja bo jak wiadomo, bez nich nie będzie takiej zabawy. Serdeczne podziękowania dla Miasta Rzeszów – stolicy innowacji, za wsparcie oraz moich partnerów: Szik, Handlopex, Bendix, LRacing, Carrera, B3Studio, Cutline, Motul, wyscigigorskie.pl, Gazeta Codzienna Nowiny, a także najlepszej firmie obsługującej zawodników GSMP, czyli Team Promotion Marketing i PR Sportowy i portalowi www.wyscigigorskie.pl za wyjątkowy patronat medialny i najlepsze relacje prosto z tras GSMP.
ŁUKASZ DZIEMIDOK: - Limanowa, którą jako jedyną trasę z kalendarza GSMP kiedyś jechałem, robiła nadzieję na dobry wynik. Motorsport jest jednak tak złożony, że okazała się być dla mnie nie lada wyzwaniem. Już od zapoznania wydała mi się trudniejsza niż 3 lata temu, gdy wskoczyłem okazjonalnie z rajdów. Widzenie drogi przez rajdowca a wyścigowca jest inne i teraz coraz mocniej to czuję, bo wiele miejsc które kiedyś zwyczajnie bym asekurował lewą nogą, teraz wiem że często trzeba iść dużo grubiej chcąc liczyć się w stawce. A tę mam bardzo silną – konkurent z klasy i plejada doświadczonych kierowców w szybszych maszynach w grupie wymuszają na mnie jazdę na limicie. I szybko poczułem, że będzie to niewykonalne, bo moim limitem okazało się szwankujące auto. Najgorsze to psująca się belka, która uczyniła moje tylne koła wszystkoskrętnymi a tym samym zachowanie auta bardzo nerwowym i nieprzewidywalnym. Wielokrotnie byłem bliski rozbicia auta, a czasy i tak nie zachwycały. Poza tym problemy z odpływającym paliwem i geometrią i oponami z przodu dołożyły mi kolejnych siwych włosów. Cieszę się na pewno z przejechania tych zawodów i zebrania tony doświadczenia. Robimy co możemy z moim serwisem K-sport, abym mógł wystartować i liczyć się w walce, ale jest to bardzo trudne przy mocno ograniczonym budżecie. Tym większe słowa uznania dla nich, że daliśmy znowu jakoś radę, a auto pojechało na lawecie tylko w podróż powrotną do Opola a nie z góry do serwisu. Marzę o szybkim zebraniu funduszy na odbudowę i pojechaniu Magury. I również tym bardziej muszę podziękować tym którzy we mnie wierzą i wspierają czyli firmom: Berlux oponY4You.pl, Rolab, Wronkowski Express, Rowe Motor Oil. Dziękuję również licznym kibicom i mediom, którzy byli na zawodach bo dzięki Wam jest atmosfera i prawdziwe wydarzenie sportowe. Fot. Jakub Kucha.
MARCIN WRONA: - Zebrałem sporo doświadczenia podczas zakończonego w niedzielę 7. Wyścigu Górskiego Limanowa - Przełęcz pod Ostrą, który stanowił rundę Mistrzostw Europy. Pierwszy dzień to zmienna pogoda, która zmusiła nas do wyjątkowego skupienia podczas każdego podjazdu. Doszedłem do porozumienia z moim nowym samochodem, który okazał się szybki i bardzo dobrze przygotowany. Chciałem za to podziękować Hubertowi Paliderowi, ubiegłorocznemu zwycięzcy Rajdowego Pucharu Polski i całej jego ekipie, która zajmowała się serwisem mojego Clio. 5 rundę skończyłem tuż za podium tracąc zaledwie 3,3 sekundy do podium. Drugi dzień nie zaskoczył nas pogodą. Cieszę się, że z wyścigu na wyścig zbieram doświadczenie i plasuję się w czubie klasy N-2000. Już za 3 tygodnie wybieramy się na Magurę. To będzie mój trzeci wyścig, a więc może i do trzech razy sztuka. Chciałbym zająć miejsce na podium, jednak wiem, że w mojej klasie jeżdżą bardzo szybcy kierowcy i bardzo doświadczeni, którzy mają za sobą po kilka lub kilkanaście lat startów za sobą. Zawody w Limanowej były bardzo dobrze przygotowane. Ja mogłem sprawdzić się w różnych warunkach pogodowych, a kibice, którzy tłumnie przybyli na trasę rundy Mistrzostw Europy, obejrzeli zdecydowanie najlepsze wyścigowe show. Dziękuję moim sponsorom firmie: Rockstar Energy Drink, Pepsico, Maxlift, Cerbex, Farutex i Instal-Poż oraz firmie Kwaśniak Nieruchomości, która dołączyła do moich sponsorów.
JACEK HANDL: - Podsumowując dwa dni ścigania w GSMP Limanowa, przez cały weekend panowały zmienne warunki pogodowe. Sobotę zakończyliśmy 2 miejscem w klasie oraz grupie C7. Po bardzo dobrym 2 podjeździe wyścigowym, samochód został porwany na badanie kontrolne (BK2), które przeszedł bez problemu. Niedziela to kolejny dzień ruletki pogodowej, zakończony 1 miejscem w klasie oraz 2 w grupie. Cieszy nas ciągły progres zawodnika i samochodu. Do zobaczenia za 2 tygodnie na Magurze Chciałbym podziękować wieloletniemu partnerowi firmie Husqvarna, który wspiera nasze starty oraz mechanikom i kibicom! Fot. Grzegorz Kozera.
MARCIN GŁADYSZ: - Niedziela była w moim wykonaniu dużo lepsza niż wyścigi w sobotę. Zająłem wysokie, 8 miejsce w klasyfikacji generalnej rundy FIA European Hill Climb Championship. Volkswagen Scirocco R przygotowany przez Volkswagen Racing Polska, spisywał się idealnie. Jedyne co namieszało w stawce to pogoda, która zmieniała się kilka razy podczas każdego dnia. Trzeba było dobrze dobierać opony, żeby nadążyć za czołówką. W sobotę udało mi się stanąć na podium w grupie E1. Trzecie miejsce dało mi mocnego kopa do jeszcze lepszej jazdy w niedzielnej odsłonie Wyścigu Górskiego Limanowa - Przełęcz pod Ostrą. Drugi dzień to Mistrzostwa Europy. Do zawodów zgłoszono 77 zawodników, z czego blisko 30 z zagranicy. W tej stawce moje doświadczenie zaprocentowało. Pierwszy podjazd jechaliśmy po mokrym. Od wjazdu do lasu i pierwszego nawrotu, trzeba było się pilnować. Drugi podjazd wyścigowy to już jazda po suchej nawierzchni, na której można było wykorzystać walory opony typu slick. W GSMP przegrałem podium o tysięczne sekund. Cały weekend zapisuję mocno na plus. Zdobyłem nowe punkty do rocznej klasyfikacji, miałem okazję powalczyć z europejską szpicą i szczęśliwie ukończyć dwa dni rywalizacji na najdłuższej i najbezpieczniejszej trasie w Polsce. Chciałem podziękować wszystkim kibicom, a w zasadzie tysiącom kibiców, jacy dopingowali nas w Limanowej. Stworzyliście wyjątkowe na skalę naszego kraju widowisko motoryzacyjne. Podziękowania również dla moich sponsorów oraz całej ekipy Gładysz Motors, która obsługiwała samochód podczas zawodów. Teraz chwila oddechu i już za 3 tygodnie widzimy się na Magurze Małastowskiej.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.