Mówią po Magurze Małastowskiej
MICHAŁ TOCHOWICZ: - O takim weekendzie wyścigowym marzyliśmy od dawna.
Od wielu miesięcy był to pierwszy bezproblemowy start. Mogliśmy w końcu skupić się na walce i wyniku, a nie myśleć o tym, czy znów coś nie zawiedzie. Po wymianie kilku kluczowych części, a przede wszystkim jednostki napędowej, do 106 wstąpiło nowe życie, a sama jazda przyniosła ogromną satysfakcję. Mogłem się skupić na samej trasie i starać pojechać jak najlepiej. Mimo, że samochodem pojeździłem tylko chwilę na krótkich testach to tempo było na tyle dobre, że nawiązywałem walkę z czołówką klasy. Rywale, jak zawsze byli wymagający, ale myślę, że daliśmy mocny sygnał, że wracamy do gry. Toczyliśmy na poszczególnych podjazdach wyrównaną walkę o drugie i trzecie miejsca. W podjazdach wyścigowych, jak magnes przyciągnęło nas czwarte miejsce. W sobotę do podium, zabrakło zaledwie 0,2 sekundy, a w niedziele 0,3 więc puchary uciekły o włos. Wypominam sobie takie małe straty, ale pomimo to mamy po tym weekendzie ogromny zastrzyk pozytywnej energii i przed wyścigiem w Limanowej mocno zabieramy się do poprawienia mojego tempa. Utwierdziłem się w przekonaniu, że trasa w Magurze, należy do moich ulubionych. Jest trudna i wymagająca, ale odwdzięcza się za to wyjątkowymi wrażeniami z jazdy. Szkoda, że tym razem Łukasza pokonała awaria, więc trochę zamieniliśmy się rolami. Liczę na to, że w Limanowej wspólnie powalczymy do końca. fot. Agnieszka WołkowiczWOJCIECH SUBOCZ: - Podobnie, jak podczas Bieszczadzkiego Wyścigu Górskiego, teraz także przypadła mi rola debiutanta. Z onboardów i rozmów Magura wydawała mi się bardzo ciężka, ale gdy mogłem już ją zobaczyć na własne oczy i przejechać się po trasie, to zaczęła mi się naprawdę podobać. Przejazd przez szczyt, prawy zakręt do którego trzeba wyhamować po długiej prostej – miejsc na odwagę jest tu wyjątkowo dużo, ale to składa się na wyjątkową specyfikę tej trasy. Jest zupełnie innym wyzwaniem niż Załuż, ale daje też dużo więcej wrażeń. Nadal jeszcze odkrywam możliwości mojego Porsche. Samochód nie przysporzył na w ten weekend żadnych problemów, a mimo że nie jest najmocniejsze w stawce to stawiliśmy czoła rywalom. Było sucho i słonecznie, więc warunki mi sprzyjały. Podwójna wygrana to wynik, którego jeszcze przed startem na pewno bym się nie spodziewał, ale nasz zespół zaliczył naprawdę udany debiut. Wywozimy z Magury puchary i punkty, ale także masę nowych doświadczeń przed najbliższym startem. To właśnie w Limanowej w zeszłym roku pojawiłem się w GSMP po raz pierwszy i te zawody zawsze będą dla mnie szczególne. Trasa w Limanowej to także jedna z moich ulubionych, mocno wyścigowa i doskonale przygotowana do sportowej rywalizacji. Na ten weekend niecierpliwie czekam, a za Magurę bardzo dziękuje kibicom, zespołowi i firmie VECO – producentowi olejów i środków smarnych, która wspiera wszystkie nasze starty. fot. Grzegorz KozeraDUBAI: - Początek tegorocznej Magury okazał się bardzo trudny. Niestety zanim jeszcze ruszyliśmy na trasę, zdarzył się wypadek, w którym poważnie ucierpieli ludzie. Myślę, że każdy z nas ciężko to przeżył. Poszkodowany kibic, to nasz dobry kolega, członek naszej wyścigowej rodziny, więc myślami byłem daleko poza trasą. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy ucierpieli wrócą szybko do pełni zdrowia. Naprawdę trudno było się po tym skupić i cieszyć jazdą. Do tego dały o sobie znać problemy z elektryką – konsekwencja uszkodzeń z Jahodnej. Sobotnie treningi były walką o dojechanie do mety. Kosztowało nas to dużo nerwów, ale chłopaki z Witek Motorsport wykonali świetną robotę i udało się przygotować do podjazdów wyścigowych, za co im bardzo dziękuje! Dziurawy początek nowej wydłużonej trasy to nie są warunki sprzyjające dla naszego Lancera. Koła traciły przyczepność, a to mocno przekładało się na przyspieszenie i w rezultacie w dolnej części dużo traciliśmy. Starałem się nadrabiać to prędkością i momentami było piekielnie szybko. Prędkość maksymalna przekroczyła 230 km/h. Walczyłem do końca i było coraz lepiej, ale niestety, więcej już nie udało się odrobić. Ten weekend mógł być dla Berg Monster Team bardziej udany, ale wynik nadal cieszy, bo czasy były coraz lepsze, więc są powody do zadowolenia. Już niedługo przed Berg Monster Team kolejne wyzwanie – debiut na bardzo szybkiej trasie Slovakia – Baba (7-9 licpa), a potem widzimy się w Limanowej! Dziękuje ekipie Witek Motorsport za kawał dobrej roboty, kibicom za mocno zaciśnięte kciuki, a Buchti.pl Promotion za obsługę medialną. BOCZEK: - Za nami emocje kolejnego wyścigowego weekendu. Zawsze chętnie przyjeżdżałem do Gorlic i w tym roku był to dla mnie udany start. Na pewno można było w kilku miejscach pojechać szybciej, ale jestem zadowolony z jazdy. Magura znów ugościła nas tym co ma najlepsze. Ta trasa jest bardzo szybka, a do tego trzeba ją przejechać bardzo czystym torem, co przy takich prędkościach nie jest wcale proste. Było kilka momentów na odwagę, tak jak mocno rajdowe przejście przez szczyt, czy niesamowicie szybka partia w lesie, gdzie mocno trzeba zacisnąć zęby. Nie mam pojęcia, jak Dubai, był w stanie pojechać tam blisko 234 km/h! Upał, zwłaszcza w czasie wstrzymania podjazdów mocno dawał się we znaki, ale piękna słoneczna pogoda przyciągnęła masę ludzi na trasę, więc nie możemy narzekać. Samochód cały weekend spisał się bez problemu, w czym ogromna zasługa i ciężka praca Kudłatego. Ja też próbowałem dać z siebie wszystko, a raz na jednym hamowaniu chyba nawet troszkę za dużo – szczęśliwe udało się wszystko wyratować. Wydłużona trasa to fajny pomysł, chociaż dziurawe fragmenty to nie są warunki dla twardego wyścigowego zawieszenia. Zapewniono nas, że za rok będzie nowa nawierzchnia w tych miejscach, więc będzie na pewno lepiej. Dziękuje za cały weekend Kudłatemu i całemu zespołowi, Buchti.pl Promotion za część medialną, wszystkim kibicom za doping, a organizatorom za całą pracę. Ci ludzie naprawdę bardzo dobrze przygotowali zawody i mimo problemów wszystko szło sprawnie. Zadanie nie było łatwe, zwłaszcza w momencie wypadku. Napadają w takim momencie bardzo trudne myśli, nawet gdy bezpośrednio się w tym nie uczestniczy, ale wszyscy zawodnicy i ekipy tworzymy zgraną grupę i gdy kogoś spotyka coś tak strasznego, to trudno wyłączyć to w głowie. Niestety sport samochodowy ma czasami też takie oblicze. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.KAROL KRUPA: - Wyścig w Magurze był dla mnie najtrudniejszym w karierze. Wynik jest bardzo dobry, ponieważ ukończyliśmy zawody, zdobywając dwa razy drugie miejsce w klasie N+2000, tracąc po jednej sekundzie na podjeździe, ale droga do sukcesu nie była łatwa. W czwartek o godzinie 20 na testach awarii uległ silnik, w którym pękł tłok. Jak każdy wie, jest to bardzo duża awaria. Nie poddawaliśmy się do końca, podjęliśmy decyzję o odbudowaniu silnika, mając na to jeden dzień. Sam w to nie wierzyłem, ale udało się. Skutkiem ubocznym było ogromne zmęczenie i brak snu od czwartku do soboty wieczór, ale na szczęście samochód bezpiecznie dojechał do mety. Czuję jednak pewien niesmak, ponieważ przed ostatnim niedzielnym podjazdem miałem 0,7 sekundy straty do prowadzącego, ale zagotowałem hamulce i na hamowaniu z 200km/h pedał wpadł w podłogę, co skończyło się delikatnym uderzeniem w barierkę i utratą szansy na wygraną. Serdeczne podziękowania dla: Ernesta Zięby, Wojciecha Sochy, Piotra Ostrowskiego, Bartka Pańków, Szymona Piękosia, Łukasza Witka z WitekMotorsport i oczywiście dla całego mojego serwisu. SZYMON PIĘKOŚ: - Biorąc pod uwagę wszystko, z czym mieliśmy do czynienia w ten weekend, zaliczam go do udanych. Pomimo że nie udało mi się wygrać, to z każdych zawodów przywożę nowe doświadczenia, a jeżdżąc tymi samochodami potrzeba go sporo, a doświadczenia te z pewnością w przyszłości zaowocują. Przez cały weekend borykałem się z problemami technicznymi. W sobotę na drugim podjeździe wyścigowym uszkodzeniu uległ tylny dyferencjał i tutaj podziękowania dla Piotrka Ostrowskiego za pożyczenie sprawnego „dyfra”. W niedzielę z kolei dopadły nas problemy ze sprzęgłem oraz tylnymi amortyzatorami. Ale najważniejsze, że mimo kłopotów udało mi się dojechać do mety, a w sobotę zająć nawet trzecie miejsce w grupie A. Przed kolejnym wyścigiem w Limanowej mam już przygotowaną listę poprawek w samochodzie, abym był w stanie jeździć nim szybciej. Zapraszam do śledzenia wyników oraz kibicowania na żywo podczas kolejnych wyścigów.Partnerami zespołu są: BorgWarner, Inwest – Profil oraz Primerol. Za obsługę techniczną samochodów odpowiadają Materniak Autosport oraz Auto Strefa, a patronat medialny sprawują TVP3 Rzeszów oraz portal Krosno112.pl. Szczegółowe informacje o startach zespołu można uzyskać na profilu www.facebook.com/BorgWarnerRacingTeam.MARCIN WILUSZ: - To był naprawdę świetny weekend GSMP! Tak zaciętej walki w klasie jeszcze w swojej przygodzie z wyścigami górskimi nie pamiętam. Zarówno w sobotę i w niedzielę o wygranej decydowały ułamki sekund i bez fałszywej skromności mogę powiedzieć, że walcząc o pierwsze miejsce jechaliśmy z Mateuszem bardzo szybko, o czym świadczy pozostawienie w tyle wielu samochodów wyższych klas. Choć tym razem nie udało się zwyciężyć, to jestem z dwóch drugich miejsc bardzo zadowolony i mam nadzieję, że uda mi się zrewanżować w Limanowej. Kolejny wyścigowy weekend już za niecałe trzy tygodnie!Partnerami zespołu są: Producent olejów Revline i Jasol; Stara Wędzarnia Frysztak, a także MarWil – dystrybutor drewna opałowego na trasie Sanok - Krosno – Jasło. Za obsługę techniczną samochodów odpowiada Materniak Autosport, a patronat medialny sprawuje TVP 3 Rzeszów oraz portal Krosno112.pl. Więcej informacji o zespole można uzyskać na stronie internetowej www.marcinwilusz.pl oraz na profilu Facebook pod adresem: https://www.facebook.com/revlineracingteam.ŁUKASZ KRASOWSKI: - To był gorący weekend i to nie tylko ze względu na pogodę, która podczas zawodów w Magurze Małastowskiej okazała się typowo wakacyjna. Walka w klasie Clio była wyjątkowo zacięta i tak jak się spodziewałem, doświadczeni konkurenci pokazali początkującemu zawodnikowi jak wiele pracy i nauki wymaga droga do sukcesu. Biorąc to wszystko pod uwagę muszę uznać występ w Magurze za udany, ponieważ za wyjątkiem jednego delikatnego spotkania z barierą, udało się przejechać wyścig bez problemów i z obu rund GSMP wywozimy cenne punkty oraz bezcenne doświadczenie. Serdecznie dziękuję mojemu zespołowi, a w szczególności Oli za wsparcie w każdym momencie przed oraz w trakcie zawodów, Arturowi, Mateuszowi i Karolowi za perfekcyjne przygotowanie samochodu oraz firmie Glob Cars, dzięki której mogliśmy podczas niedzielnej części wyścigu zaprezentować w Magurze wspaniałego Forda Mustanga. Partnerami zespołu są: GLOB CARS – Autoryzowany Dealer i Serwis marek Opel i Ford, Serwis blacharsko – lakierniczy oraz Stacja Kontroli Pojazdów; Firma Ogrodnicza GARDENA www.gardenaogrody.pl; dystrybutor lakierów marki PPG; RACE CAGES – producent samochodowych klatek bezpieczeństwa, Racing Shop oraz Koncept Design – projektowanie wnętrz. Za obsługę techniczną samochodu odpowiada Materniak Autosport, a patronat medialny sprawują TVP3 Rzeszów oraz portal Krosno112.pl.MICHAŁ KAROLCZYK: - Debiut na arenie ogólnopolskiej, tym razem już na poważnie, udał się doskonale. Celem w tym roku jest przede wszystkim zebranie jak najwięcej doświadczenia i to też udało się zrealizować. Trasa wyścigu górskiego w Magurze bardzo przypadła mi do gustu i jeździło mi się naprawdę świetnie. Co ważne, z każdym podjazdem udawało się notować całkiem spory progres co tylko nastraja pozytywnie przed następnymi rundami. Nie obyło się niestety bez małych problemów technicznych, w wyniku których zabrakło hamulców na trasie i został trochę uszkodzony samochód, jednak mimo to ukończyłem obie rundy na pierwszym miejscu w klasie z czego bardzo się cieszę. Dziękuję bardzo moim Partnerom: Pro Racing Group, Penrite, KAROL, ECO Stand, Sakura JDM oraz Szybex, bo to dzięki ich zaufaniu i pomocy jestem w stanie realizować swoje cele i będziemy mogli się spotkać już na następnej rundzie w Limanowej!WALDEMAR KLUZA: - Zrealizowaliśmy w ten weekend najlepszy z możliwych scenariuszy. Tak, jak w 2014 roku, gdy wyścig debiutował w kalendarzu GSMP, teraz też wywozimy z Magury podwójne zwycięstwo i rekord trasy. Nie licząc problemu na starcie niedzielnego treningu, to Skoda spisała się rewelacyjnie, Rexteam wykonał świetną pracę, a czasy mówią same za siebie. Zrobiliśmy kolejny bardzo ważny krok do przodu. Każdy przejechany podjazd dał mi naprawdę dużo jeśli chodzi o poznania samochodu, a to zaprocentuje w Limanowej, gdzie przyjdzie nam się zmierzyć ze stawką Mistrzostw Europy. Mieliśmy w ten weekend do dyspozycji naprawdę wymagającą trasę, rywalizację na bardzo wysokim poziomie, słoneczną pogodę, ogromne wsparcie kibiców i świetnie zorganizowane zawody. Sportowo mamy po tym starcie wiele powodów do zadowolenia, ale niestety trudno się tym cieszyć w obliczu sobotniego wypadku, do jakiego doszło na trasie. Ucierpiał w nim nasz kolega i wielki fan wyścigów górskich, który pojawia się niemal na każdym z nich. Ciężko było zebrać myśli i skoncentrować się na jeździe, gdy czekaliśmy na informacje ze szpitala. Jacku czekamy na Ciebie i wracaj szybko do zdrowia!! Dziękuje wszystkim, którzy wspierali mnie w ten weekend – rodzinie, zespołowi, kibicom i partnerom: Solne Miasto Wieliczka, Powiat Wielicki, Stalco, Jania Construction, AutoCzesciValdi.pl oraz Buchti.pl Promotion – to nasz wspólny wysiłek.MICHAŁ RATAJCZYK: - W zespole po 4. Wyścigu Górskim Magura Małastowska panują mieszane nastroje. Podczas pierwszego dnia dopracowywaliśmy ustawienia samochodu, robiliśmy dużo przy elektronice i innych częściach naszego Lancera, który w końcu zaczął się świetnie prowadzić, ja również byłem rozgrzany i udało się finiszować na 3. miejscu. Na pierwszym splicie, gdzie tylko i wyłącznie rozpędzaliśmy się, traciłem cały czas, natomiast w dalszej części trasy notowaliśmy czasy topowe. W nocy zmieniliśmy skrzynię biegów na taką z krótszymi przełożeniami, co zaowocowało przyspieszeniem o 3 sekundy w pierwszej części trasy, eliminując całą różnicę z pierwszego dnia. Niestety, wtedy zaczęły się problemy – pierwszy podjazd treningowy, po 1 splicie strzelila rura wydechowa, w drugim podjeździe miąlem problem z zatkanym wtryskiem, a do wyścigu już nie wystartowaliśmy, gdyż na dojeździe z parku serwisowego na linię startu strzeliła złączka. Szkoda, tym bardziej że konkurencja w niedzielę zwolniła, więc była szansa na bardzo wyrównaną walkę.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.