Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Poznańskie komentarze

MIŁOSZ MAJEWSKI: - Po pięciu latach przerwy ponownie pojawiłem się na torze i powiem jedno - to wspaniałe uczucie! Rywalizuję w klasie aut najsłabszych, czyli Fiatów CC/SC w specyfikacji grupy N.

Chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do toru - po raz pierwszy jechałem po modernizacji asfaltu, która miała miejsce kilka lat temu. Gratuluję pomysłu i stworzenia rozgrywek WPP - dzięki nim nasze rodzime wyścigi ożyły. Różnorodność pojazdów na torze na pewno podoba się kibicom, jednak czasami ma wpływ na rywalizację - szczególnie w tych klasach, gdzie samochody mają porównywalne osiągi. Nie mniej przede wszystkim liczy się zabawa! Jestem mile zaskoczony czystą walką na torze w klasie N1 - nie ma niepotrzebnych spięć i bezwzględnej walki bok w bok. Moi konkurenci, mimo, że dla wielu z nich to początki kariery, wykazują się wielkim opanowaniem i rozwagą w jeździe - nie tracą cennych sekund na niepotrzebne manewry na torze. Wielki szacunek za ich umiejętności i za wspaniałą, czystą walkę!Wynik sportowy - celem było osiągnięcie mety i sprawdzenie ustawień samochodu, którego budowa trwała tydzień przed zawodami. Cel został osiągnięty - wiem gdzie są braki w sprzęcie, a 4 i 3 miejsce uważam za bardzo dobry wynik i cieszę się z przejechanych kilometrów i ze zdobytych punktów, które mogą być istotne w końcowej klasyfikacji sezonu. Wierzę, że w kolejnych zawodach sprawię więcej kłopotów moim konkurentom.Dziękuję wszystkim, którzy pomagali w przygotowaniach do zawodów i dzięki którym mój start mógł dojść do skutku - w szczególności mojej kochanej Ani!Przy okazji - zapraszam wszystkich do rozpoczęcia (bądź powrotu na tor) przygody z wyścigami w WPP - za naprawdę, stosunkowo rozsądne pieniądze można się bardzo dobrze bawić na torze!

BARTOSZ KUBICKI: - Bardzo się cieszę, że niedzielny wyścig udało się wygrać. Sobotnie kwalifikacje i wyścig to także pierwsze miejsce w klasie 1 WPP. Zdaje sobie sprawę, że kolejne eliminacje będą wymagały ode mnie jeszcze większej precyzji i opanowania. Zawodnicy, którzy startują w klasie N1 to osoby o dużym potencjale. Widać to doskonale na filmach które można oglądać m.in na stronie www.wyscigowypuchar.pl. Żałuję, że nie będe mógł sobie pozwolić na wystarczającą ilość treningów przed 3 i 4 eliminacją. Jest kilka opcji, które myślę, że poprawią czas. Auto przez cały weekend wyścigowy sprawowało się doskonale. Moje starty wspomaga firma Pol-car oraz Strongflex. Jednak największe podziękowania należą się zespołowi Waab Garage - bez ich pomocy osiągnięcie tak dobrych wyników byłoby znacznie trudniejsze

Michaela Peskova i Karolina Lampel-Czapka

KAROLINA LAMPEL-CZAPKA: - Podczas zawodów bardzo dużo się działo. Trudno mi było odnaleźć się po długiej zimowej przerwie. Walka z chłopakami z Porsche była bardzo ciężka - albo oni przyspieszyli, albo ja zwolniłam! Prawdę mówiąc, miałam większe oczekiwania, ale w sumie sporo pojeździłam, panowała bardzo fajna atmosfera i mamy wraz z Michaelą trzecie miejsce w klasie w wyścigu Endurance. Te punkty mogą okazać się cenne na koniec sezonu.
Michaela jeździła już trochę Megane na Hungaroringu, jednak musiała opanować tor Poznań, na którym ostatnio startowała dwa lata temu, dlatego w czwartek zaliczyła wszystkie treningi. W piątek mieliśmy trening wolny i czasówkę. W pierwszym sprincie bardzo fajnie się jechało. Ścigaliśmy się we trójkę z Marcinem Gładyszem i Mariuszem Miękosiem. Próbowałam ich ugryźć, ale nie bardzo się dało. To co zyskałam na zakrętach, traciłam na prostych. To była zabawa w kotka i myszkę.
W drugim sprincie przedobrzyliśmy z oponami, które zagotowały się po pierwszym okrążeniu. Wystąpił problem z zawieszeniem i na trzy razy podchodziłam do każdego zakrętu. Po drugim miejscu w sobotę, tym razem byłam trzecia w klasie.
Na treningu przed wyścigiem Endurance głupiał czujnik w silniku. Zepsuł się i pokazywał temperaturę 0 stopni. Samochód przerywał - dostawał impuls, że silnik jest za zimny - i przekazywał większą dawkę paliwa. Nie bardzo chciał ciągnąć. Bardzo ciężko się jechało. Zużywał więcej paliwa, dlatego musiałam zjechać wcześniej do depo, a tam spotkałam drugie Megane naszego zespołu i pit stop się przedłużył. Wcześniej troszkę się cięłam z Porsche, dostałam strzała, poleciałam na bok i były problemy z odpaleniem silnika. Po nieplanowanym pit stopie, na Dębach miałam problem z dublowanym kierowcą, który zmusił mnie do wyjechania poza tor. Znowu przez minutę odpalałam silnik. Michaela wsiadła do Megane i również zaliczyła dodatkowy postój. Nie była przyzwyczajona do samochodu, dlatego przestraszył ją przerywający silnik, co powodowała awaria czujnika. Chłopcy popukali w czujnik i Michaela pojechała dalej. Spadłyśmy na czwarte miejsce w klasie, ale wróciłyśmy do trójki, z czego się bardzo cieszę.
Bardzo dziękuję Michaeli, wszystkim sponsorom i całemu teamowi. Mam nadzieję, że w kolejnej rundzie odrobimy straty do rywali. Fot. karolinaautosport.pl

Piotr Bany | Fot. Anna Majewska

PIOTR BANY: - Nowa odsłona starego DSMP była dla nas do samego startu mocno niepewna. Alfa dojechała do Poznania nieuruchomiona ,walczyliśmy z nią do ostatniej chwili. Uruchomiliśmy ją po kwalifikacjach, więc start mieliśmy z ostatniego pola. Po raz pierwszy od kilku lat jechałem pierwszą zmianę. Alfa z
połowicznie ustawioną geometrią jechała jak zwykle wyśmienicie i nas nie zawiodła. Bez problemu dojechaliśmy na 2 miejscu w klasie, na 8 i 10 w generalce na 22, zmieniając tylko 2 koła przy zmianie kierowców. O takim wyniku nawet nie marzyliśmy po wcześniejszych sporych problemach. Pierwsze zawody mamy już za sobą, teraz mamy miesiąc na przygotowanie się do następnych. Dziękujemy wszystkim którzy przyczynili się do naszego sukcesu.

Podium w Poznaniu | Fot. Anna Majewska

SEBASTIAN KOŁAKOWSKI: - Nikt z nas nie spodziewał się takiego sukcesu - 2 plac w Polsce i 2 plac w CEZ. Piotrek z końca szedł jak wściekły. Już po 3 kółku byliśmy na 3 placu. A miał układać motor - chyba musiał odreagować pecha. Morale mi się podniosło, wsiadłem we wspaniałym humorze, ale czar prysnął na pierwszym kółku, bo ustawiony nieco za wysoko fotel powodował obijanie głowy o klatkę. Musiałem się przyzwyczaić, że mi "obraz skacze". Potem zachodzące słońce, przegrzane opony i hamulce poniewierały wozem, że ciężko było trafić w drogę. Jednak się przemogłem i szedłem wolniej, ale równo. Piotrek
zakomunikował, że mamy 2 plac po "odłowieniu" Clio, a do Jetty mamy kółko straty, więc żebym szedł równo, co zresztą wykonałem. Cieszę się ogromnie z tego miejsca, na które przed zawodami nic nie wskazywało.

Bartosz Rybienik | Fot. Anna Majewska

BARTEK RYBIENIK: - Dla mnie to weekend, o którym chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Nie wiem, o co chodzi, nie wiem, gdzie jest błąd, ale wszystko szło nie tak. Nad samochodem siedzieliśmy mnóstwo czasu, a potem ironia losu płatała nam figle. Nie pamiętam zawodów, na których dwa razy zmienialiśmy uszczelkę pod głowicą, przednią szybę, chłodnicę i co jeszcze? Odchorowałem to już i myślę o kolejnych eliminacjach. Zastanawia mnie ponadto, dlaczego konkurencja tak daleko odjeżdżała. Czy wic leży w sprzęcie, czy we mnie? Rok temu traciłem do kolegów z Poznania sekundę na okrążeniu, teraz co najmniej 5! Oczywiście wiem, że musze popracować nad stylem jazdy wyścigowej, ale ta odległość jest niewiarygodna. Zresztą największe różnice czułem na prostych, gdzie N-ki z Poznania odjeżdżały mi bez żadnego wysiłku. No nic. Auto wraca do garażu i będziemy szukać dalej, a ja biorę się za treningi. Robiłem czasy o 4 sekundy lepsze niż na ostatnim wyścigu, więc moja praca nie idzie na marne. Muszę odkryć, dlaczego tak mocno przegrywam.
Chciałem serdecznie podziękować mechanikom: Piotrkowi "Kocykowi" i Kamilowi za ogromną pracę na zawodach i reanimacje auta i oczywiście Piotrkowi za to,
że nad tym wszystkim czuwał i czuwa, i w ogóle całemu zespołowi Banymotorsport za atmosferę. Moje starty wspiera jak zawszę hurtownia narzędzi WIMA (wimaspj.pl), www.taniwarsztat.pl z Warszawy, firma Flota24 (flota24.pl) monitorująca pojazdy za pomocą gps, Progressenergy (progressenergy.pl), sklep Energotrendy (sklep.energotrendy.pl) oraz Automobilklub Rzemieślnik (ak-rzemieslnik.pl). Fot. Anna Majewska.

MARIUSZ MIĘKOŚ: - Strategia trzech zmian kierowców była przez nas brana pod uwagę przed wyścigiem Endurance. Oczywiście i tak o wszystkim miał
zadecydować przebieg rywalizacji. Cały regulamin DSMP i sprawy klasyfikowania kierowców jednej załogi w trakcie sezonu dokładnie przeanalizowaliśmy wspólnie przed startem. Jako zespół, mamy ambitne plany w tegorocznych DSMP i chcemy je zrealizować w czteroosobowym składzie. Większą część wyścigu Endurance w Poznaniu jechałem na zmianę z Teodorem, który dobrze wystartował i utrzymał dobre czwarte miejsce do mojej zmiany. Ja swoją także pojechałem równo i udało się jeszcze awansować na podium. Za kierownicę zdążyli wsiąść także Stefan i Robert. Na swojej zmianie na tor wyjechałem razem z Ferrari Stańcy prowadzonym przez Piotra Bednarka. Stoczyliśmy fajny pojedynek. Byłem szybszy w zakrętach, choć rywal próbował odrabiać na prostych. Wychodziłem jednak szybko z zakrętów, dzięki czemu na prostych nie traciłem do Ferrari. Po kilku okrążeniach zmusiłem rywala do kilku błędów i Ferrari ostatecznie nie dojechało do mety.
W niedzielnym sprincie przed startem było sporo nerwowości z powodu lekkiego deszczu. Ja ogólnie byłem w miarę spokojny, bowiem po pierwsze mogłem polegać na doświadczeniu zespołu. Musiałoby mocno padać, abym zdecydował się na deszczówki. Po drugie pomogła znajomość meteorologii w rozumieniu lotniczym. Wiedziałem, że z tych chmur nie będzie dużego deszczu. Pokropiło, postraszyło i na pierwszym okrążeniu było rzeczywiście bardzo ślisko. Wystartowałem ostrożnie, wiedząc że opony się nagrzeją, a tor będzie wysychał w miarę upływu czasu. Trochę nie w moim stylu, pojechałem kunktatorsko ze świadomością, że to dopiero pierwsze okrążenia. Potem na wysychającym torze wyprzedziłem auta jadące na deszczówkach. Zająłem swoje miejsce w peletonie i uplasowałem się po raz drugi na czwartym miejscu w GT3 Cup Trophy - najwyższym, jakie ja i moje Porsche stać na tę chwilę w stawce.
Chciałbym podziękować zespołowi Forch Racing za kolejny rewelacyjnie przygotowany i przeprowadzony weekend wyścigowy. Duże "dzięki" należy się mechanikom, którzy wykonali kawał dobrej roboty. Ja starałem się im nie przysporzyć więcej pracy, nie rozbijając Porsche, chociaż zaliczyłem dwukrotnie żwir. Bardzo dziękuję rodzinie za wsparcie w trakcie zawodów. Dodam, że mój syn Mateusz miał w trakcie weekendu okazję pojechać na prawym fotelu Porsche wraz ze Stefanem Bilińskim, a już za dwa tygodnie sam robi licencję wyścigową. Może więc kiedyś pójdzie w moje ślady. Moim marzeniem jest, żeby był moim zmiennikiem w wyścigach długodystansowych. Bardzo cieszy mnie również fakt powstania nowego projektu pod nazwą Radical. Mam nadzieję, że niebawem zobaczymy tę serię na polskich torach.

Filip Mocie

FILIP MOCIE: - W Poznaniu było bardzo ciężko ale jestem zadowolony z osiągniętego wyniku w pierwszym torowym wyścigu. Samochód spisał się na medal i nie było z nim żadnych problemów. Obecne ustawienie auta bardzo mi pasuje ale musimy popracować jeszcze nad układem hamulcowym. Podczas niedzielnego wyścigu musiałem zjechać do pit lane bo od ostrego hamowania skończyły mi się klocki. Niestety, seryjny układ się nie spisał, ale na kolejne zawody zamontujemy do Clio wyścigowy zestaw, więc będę mógł opóźniać hamowanie. Sobota to pierwszy występ w WSMP. Moja jazda dała mi 7 miejsce w klasie do 2000 cm3. Jak na występ w gronie samochodów z serii WTCC to cieszę się, że jestem na mecie. Niedziela była już o wiele lepsza. Dobre tempo pozwoliło zająć mi 4 miejsce w klasie, co jest ogromnym sukcesem. Zaliczyłem pierwsze punkty w FIA CEZ Trophy i WSMP. Podczas weekendu przejechaliśmy 260 km i zebrałem dużo doświadczenia. Teraz wiemy co poprawić na kolejny Poznań, już 25 czerwca. Nie nastawiam się na wygraną ale cieszę się ze swojej pracy, moich mechaników, którzy spisali się na medal.

Jakub Paczkowski

JAKUB PACZKOWSKI: - Piątkowe kwalifikacje pozwoliły mi awansować do pierwszej 10 generalki oraz zająć drugie miejsce w klasie 1N. Sobotni wyścig jednak nie był spełnieniem moich oczekiwań. Start trochę przespałem i wyprzedziło mnie dwóch zawodników, Miłosz Majewski i Bartek Knast. Miłosza udało mi się wyprzedzić, ale ku mojej rozpaczy, Bartek Knast pozostał przede mną. Był tym razem szybszy.
W niedzielę na kwalifikacjach udało mi się zrobić czas tuż za pierwszym w klasie 1N, Bartkiem Kubickim. Niedzielny wyścig potoczył się zgodnie z planem. Przez pierwsze dwa okrążenia walczyłem z Miłoszem Majewskim, ale udało mi się go wyprzedzić. Przed Bartkiem Kubickim niestety, nie udało mi się dojechać, ale zdołałem dotrzymać mu tempa. Oprócz wyniku bardzo mnie cieszy to, że zrobiłem najlepszy czas wśród N-kowych Fiatów CC i SC podczas całego weekendu.
Chciałem podziękować za wsparcie techniczne i duchowe firmie Waab Garage, za pomoc: firmie Prince, Maciejowi Polodemu, Wojtkowi Frankowskiemu, Krzychowi Woźniakowi, Maciejowi Kopańskiemu, Leszkowi Patanowi i oczywiście mojej Mamie! Wojtkowi Sójce za użyczenie kasku i doradztwo psychologiczne! Jeżeli o kimś zapomniałem to przepraszam.
Z osobna chciałem podziękować wszystkim zawodnikom WPP, a w szczególności Krzychowi Menclowi oraz Bartkowi Kubickiemu za pomoc i życzliwość.
Oklaski na pewno należą się organizatorom za świetny przebieg imprezy.

Marcin Gładysz

MARCIN GŁADYSZ: - Cały wyścigowy weekend przebiegał dla nas bardzo dobrze. Sobota i czwarte miejsce w Pucharze pozwoliło mi na utrzymanie czwartej lokaty w Porsche Cup. Start do wyścigu był bardzo dobry i znalazłem się na 3 miejscu w Porsche Cup. W połowie wyścigu bardzo mocno wzrosło mi cisnienie w oponach i musiałem odpuścić około 2 sekund na okrążeniu. Wtedy wyprzedził mnie Mariusz Miękoś i tak dojechaliśmy do mety. Niedziela to istna ruletka. Dobór odpowiednich opon był loterią. Zdecydowałem się na deszczowe koła razem z Miro Konopką z Saleena, co w rezultacie spowodowało, że podczas wyścigu, kiedy przestało padać i asfalt zaczął przesychać, moja prędkość mocno spadła i zawodnicy, którzy byli za mną, zdołali mnie wyprzedzić. Zaliczyłem wizytę w pit lane na wymianę opon, bo deszczowe w warunkach suchego toru bardzo szybko się zdzierały i nie pozwoliły na osiąganie oczekiwanego rezultatu.
Pomimo pecha w niedzielę, cały wyścigowy weekend w europejskiej obsadzie na Torze Poznań był niezwykle ciekawy, a cenne doświadczenie jakie zebraliśmy w dopiero drugim starcie moim Porsche, zaowocuje podczas kolejnych rund. To był mój pierwszy start nowym samochodem na polskim torze. Teraz musimy przeanalizować wszystkie dane, jakie zebraliśmy podczas zawodów i do kolejnej rundy w Poznaniu, która już 26 czerwca, przygotujemy się i powalczymy z czołówką.
Chciałbym pogratulować Kubie Marcinkiewiczowi i Pawłowi Potockiemu, którzy w wyścigu długodystansowym w samochodzie VW Jetta TDI, wypożyczonym z VW Racing Polska, wygrali zawody Mistrzostw Strefy Europy Centralnej w klasie do 2000 cm3.
Dziękuję kibicom za doping, mojemu tacie oraz Adamowi za wsparcie podczas zawodów, moim mechanikom za świetnie przygotowany samochód, który ani na 5 sekund nie zawiódł mnie podczas wyścigów.

Adam Gładysz

ADAM GŁADYSZ: - Poznań to pierwsze kilometry i bojowy test mojego Scirocco TSI. Samochód wyjechał na tor prosto z naszego garażu, gdzie został zmontowany przez naszych mechaników. Przed zawodami nie mieliśmy czasu na testy. Awaria jakiej uległ samochód, była nie do usunięcia na torze. Mechanicy walczyli z moim samochodem aż do niedzieli. Przed kolejnymi zawodami samochód musi przejść dłuższe testy w warunkach bojowych, tak żebyśmy mogli ustawić zawieszenie i sprawdzić całość funkcjonowania mojej maszynki. Po takim sprawdzianie jeszcze wizyta na hamowni i wtedy będę mógł zmierzyć się w rywalizacji na torze.
Już w najbliższy weekend jadę kolejną rundę VW Scirocco R-Cup na torze EuroSpeedway Lausitz, gdzie postaram się wywalczyć co najmniej tak dobry wynik, jak podczas pierwszej rundy na Hockenheim, kiedy do mety tej prestiżowej światowej serii dojechałem na 5 miejscu. Zapraszam wszystkich kibiców do oglądania naszych zmagań, które równocześnie z serią DTM pojadą 5 i 6 czerwca. Na torze pojawią się gwiazdy zaproszone przez VW: Jan Lammers, Slim Borgudd, Kurt Thiim, Harald Grohs i Klaus Niedzwiedz. To właśnie z nimi będę mógł sprawdzić się za kierownicą Scirocco napędzanego CNG podczas fantastycznych zawodów. Tysiące kibiców, którzy oglądają to wydarzenie w Niemczech, jest czymś wspaniały i motywuje do szybkiej jazdy.
Gratuluję Kubie Marcinkiewiczowi i Pawłowi Potockiemu wygranej w Poznaniu w klasie do 2000 cm3. Chłopaki pojechali VW Jettą TDI i byli z tego startu bardzo zadowoleni. Mój brat Marcin też pojechał świetnie I wyścig w klasie Porsche.
Chciałbym podziękować moim mechanikom za ogrom pracy, włożony podczas ostatniego weekendu. Praca do 3.00 w nocy nad moim samochodem na pewno dała im w kość.
Patrzę w przyszłość z optymizmem i już nie mogę doczekać się kolejnych wyścigów. W Scirocco R-Cup przypuścimy pełny atak na pierwsze pozycje, a za miesiąc w Poznaniu postaramy się zaprezentować w wyścigu wszystkim kibicom nasze Scirocco TSI.

VW Jetta

KUBA MARCINKIEWICZ: - Pierwsza odsłona długodystansowych wyścigów zakończyła się bardzo szczęśliwie dla naszego zespołu. Wygrana w Mistrzostwach Polski i rundzie FIA CEZ Trophy to wspaniały początek. Już po trzech pierwszych okrążeniach Toru Poznań biała Jetta TDI wysunęła się na pierwsze miejsce. Do końca mojej zmiany pracowałem ciężko nad powiększaniem przewagi nad naszymi rywalami. Druga godzina po zmianie i czas dla Pawła Potockiego okazał się rewelacją. Paweł bardzo spokojnie i mądrze prowadził nasz samochód. Z okrążenia na okrążenie powiększaliśmy dystans do drugiego w klasie zawodnika. Plan wykonany w 100% i ogromna radość w zespole. Auto jest naprawdę świetne, a jego przygotowanie przez mechaników VW Racing Polska wprost idealne. Mięliśmy sporo czasu przed wyścigiem żeby ustawić zawieszenie i zrobiliśmy to bardzo dobrze. Za to wszystko należą się podziękowania dla ekipy technicznej, która słuchała naszych komentarzy i uwag.
Już za miesiąc kolejne wyścigi w Poznaniu, gdzie zapowiadamy razem z Pawłem przyspieszenie na torze. Na pewno walka w klasie będzie jeszcze bardziej zacięta, bo konkurencja nie śpi i będzie chciała się odgryźć za pierwszy wyścig. Czas miedzy wyścigami poświęcamy na ciężką pracę nad sobą i na przygotowanie się do kolejnego maratonu długodystansowych wyścigów.

PAWEŁ POTOCKI: - Połączone rundy WSMP i FIA CEZ Trophy były wielkim, wspaniałym wydarzeniem motoryzacyjnym. Poznań stał się w miniony weekend stolicą wyścigów samochodowych. Mieliśmy nawet okazję gościć najstarszego kibica wyścigów torowych prosto z Olsztyna. Starszy Pan od 30 lat jest na każdych zawodach i kibicuje zawodnikom z Olsztyna, który jest jego rodzinnym miastem. Podczas wyścigu wykonaliśmy z Kubą nasze zadanie. Pierwsze miejsce cieszy chyba podwójnie bo współpraca między kierowcami układała się wspaniale a do tego samochód jeździł piekielnie szybko. Na pewno Jetta TDI ma w sobie jeszcze pewne rezerwy, które będziemy chcieli wykorzystać podczas kolejnego długodystansowego wyścigu. Lepsze ustawienie da nam możliwość urwania jeszcze kilku sekund na okrążeniu. Po testach jakie planujemy przed kolejnym Poznaniem, sprawdzimy zawieszenie i moc silnika. Tempo jakie nałożyliśmy od początku wyścigu, było bardzo równe. Zgranie z samochodem i brak awarii dowiózł nas do mety tuż przed Piotrem Banym w Alfie 156. Przewaga kilku okrążeń jaką wypracował Kuba podczas pierwszej zmiany i moja rozsądna jazda zaprocentowały.
Dziękuję sponsorom, zespołowi VW Racing Polska i kibicom za doping. Widzimy się po raz kolejny za miesiąc.

Podium GT3 Cup Trophy

STEFAN BILIŃSKI: - Pomimo tego, że niestety, nie poprawiłem swojej pozycji w łącznej punktacji, to był to udany weekend dla mnie i zespołu Lukas Motorsport, ponieważ w obu wyścigach stanąłem na podium, które zdominowali zawodnicy z naszego zespołu. To oczywiście olbrzymia zasługa naszych mechaników, którzy jak zwykle doskonale przygotowali samochód. W sobotnim sprincie odrobiłem sześć punktów do drugiego w tabeli, Teodora, ale w niedzielę zamieniliśmy się miejscami i straciłem dokładnie tyle samo punktów, więc w klasyfikacji po czterech wyścigach nic się nie zmieniło. Po tych zawodach widzę, że rywalizacja będzie bardzo zacięta i z pewnością walka o czołowe pozycje będzie trwała do ostatniego wyścigu w sezonie. To z pewnością będzie duża zaleta naszego pucharu, który mam nadzieję, będzie przyciągał na zawody wielu kibiców.
W najbliższy weekend wystartuję w trzeciej rundzie niemieckiej edycji Carrera Cup na EuroSpeedway Lausitz. Dosyć dobrze znam ten tor, ponieważ kilka razy byliśmy tam na testach z całym zespołem Lukas Motorsport, więc liczę na swój dobry występ i mam nadzieję, kolejne punkty w sezonie. Zapraszam wszystkich do śledzenia wyników treningów, kwalifikacji i wyścigu już od piątku na stronie pucharu: www.carrera-cup.de

Teodor Myszkowski

TEODOR MYSZKOWSKI: - Na starcie sobotniego wyścigu szarpnęło sprzęgło, silnik zgasł i spadłem na dalekie miejsce. Cieszyłem się, że nikt we mnie nie uderzył i że udało mi się szybko uruchomić silnik! Po dwóch kółkach byłem już trzeci w klasyfikacji Porsche, ale strata do Stefana i Roberta była zbyt duża. Niedziela rozpoczęła się od deszczu na tyle lekkiego, że większość kierowców i tak wystartowała na oponach typu slick. Było dość ślisko, ale udało mi się utrzymać drugie miejsce za Robertem Lukasem. Gdy tor zaczął przesychać, dogonił mnie Stefan Biliński. Byłem szybszy na prostych, ale z powodu podsterowności traciłem trochę w zakrętach. W trakcie walki o drugą pozycję doszło do lekkiego kontaktu, po którym Stefan wypadł z toru. W długim dystansie także było kontaktowo, bo miałem drobną kolizję z Karoliną Lampel-Czapką, ale ostatecznie stanęliśmy na podium. To był udany weekend dla mnie, całej naszej ekipy i kibiców, którzy mogli zobaczyć ciekawe widowisko. Puchar Porsche rozwija się i idzie w dobrym kierunku, co również jest dla mnie dużym powodem do radości.

Mateusz Lisowski

MATEUSZ LISOWSKI: - Taki jest sport i nie zawsze się wygrywa. W wyścigu Endurance jechaliśmy jednak wyznaczonym tempem i z tego powinniśmy się cieszyć. A że mieliśmy pecha, cóż - taki jest motorsport i liczę, że podczas następnej rundy pojedziemy już wyścig bez przygód. Teraz w przerwie pomiędzy rundami musimy przeanalizować taktykę, aby koniecznie jechać na jedno tankowanie. Przede wszystkim cieszę się, że mój kolega z załogi robi systematyczne postępy. Jestem zaskoczony, bo jak na debiutanta wykręca bardzo dobre czasy. Cieszę się, że mogę mu w tym pomóc. Teraz już wszystkie myśli skupiam na Lausitz. Zawody w Poznaniu były dobrym treningiem i przygotowaniem do mojego startu w trzeciej rundzie Supercopy. Muszę starać się spędzać jak najwięcej czasu za kierownicą wyścigowego Leona, bez względu na jego upgrade. Z rundy na rundę czuję się coraz bardziej wjeżdżony w to auto i mam nadzieję, że już za tydzień będę mógł dać swoim fanom powody do radości.

Patryk Pachura

PATRYK PACHURA: - W wyścigu długodystansowym, który był dla nas priorytetem podczas tego weekendu, trochę zabrakło nam szczęścia. Jadący na pierwszej zmianie mój brat Sebastian musiał zjechać do depo cztery okrążenia wcześniej niż przewidywaliśmy. Powodem były problemy z oponą. Jak się później okazało, to właśnie tych czterech okrążeń zabrakło nam do przejechania dwugodzinnego wyścigu na jedno tankowanie. SEAT Leon Supercopa jest bardzo profesjonalnym samochodem, w którym wszystko jest wyliczone, co do okrążenia. Paliwa na torze Poznań starcza nam na 64 minuty i trzeba się dokładnie „wstrzelić”. Dodatkowe tankowanie spowodowało, że straciliśmy miejsce na podium. Za tydzień czeka mnie bardzo ważny start - moja pierwsza runda niemieckiego pucharu Supercopy w tym roku. Stąd też podczas naszego występu w DSMP nie ryzykowaliśmy z jazdą, bo właśnie tym egzemplarzem SEAT-a pojadę w Niemczech. Z pewnością do kolejnej rundy Endurance będziemy już bardzo dobrze przygotowani.

Przemysław Włodarczyk

PRZEMYSŁAW WŁODARCZYK: - Na mojej zmianie w Endurance, w zakręcie przy 150 km/godz. pękła prawa opona w moim Leonie. Jak na nieszczęście, miało to miejsce już za depo i przez kolejne okrążenie musiałem jechać na kapciu. W tak krótkim wyścigu, jaki jest w tym roku, nie udało się już nadrobić strat. Wiemy też, że przed czerwcową rundą w Poznaniu musimy dopracować element tankowania, jakże ważny w tego typu zmaganiach. Był to dla mnie mój pierwszy wyścig w zespole SEAT Sport Polska. Bardzo się cieszę, że już na początku swojej kariery w wyścigach mogłem trafić do takiego teamu. Z pewnością wpłynie to pozytywnie na mój wyścigowy rozwój. W sprincie było mnie stać na jeszcze lepszy wynik, ale mimo wszystko z Poznania wyjeżdżam jako lider punktacji klasy do 3500 ccm.
Bardzo dziękuję Mateuszowi Lisowskiemu, Patrykowi Pachurze, Jiriemu Lipinie oraz reszcie zespołu za kolejny inspirujący weekend wyścigowy. Teraz będę mocno ściskał kciuki za udany start ekipy na Lausitz.

Sebastian Pachura

SEBASTIAN PACHURA: - W rywalizacji długodystansowej wygrywa ten, kto pojedzie szybko oraz zrealizuje założenia taktyczne. Nam niestety przeszkodziły problemy z oponą i nie udało się przejechać wyścigu na jeden pit stop. Do tej pory jeździłem wyścigowym VW Golfem. Od początku tego sezonu mam przyjemność rywalizować za kierownicą Supercopy - samochodu bardziej wymagającego, ale zarazem dającego większą przyjemność z jazdy. Póki co jeszcze uczę się tego auta, ale już w drugim sprincie weekendu, rozgrywanym w trudnych warunkach, jechało mi się bardzo dobrze. Jest to moje pierwsze zwycięstwo za kierownicą Supercopy i mam nadzieję, że nie ostatnie. W pierwszym sprincie stoczyłem z kolei niesamowicie interesujący pojedynek ze swoim kolegą z zespołu - Przemkiem Włodarczykiem. Chciałbym mu przy okazji podziękować za tę wyrównaną walkę, z której wyszedł zwycięsko. Mimo drobnych problemów, które niebawem zapewne rozwiążemy, jestem zadowolony z przebiegu weekendu. Dobrze, że projekt pod nazwą SEAT Sport Polska wystartował i powinien na tym skorzystać zarówno oddział SEAT-a w Polsce, jak i my, zawodnicy. Startujemy bardzo dobrymi samochodami w zespole, który z rundy na rundę będzie się coraz bardziej rozwijał.

Bartosz Knast

BARTOSZ KNAST: - No cóż - sobotnie podium sprawiło, że spocząłem na laurach i w niedzielę jakoś nie mogłem odnaleźć się na torze. Najpierw kłopoty techniczne podczas kwalifikacji - tu dziękuje chłopakom za pomoc, zwłaszcza Jędrzejowi Tokłowiczowi, który użyczył mi części ze swojego prywatnego samochodu, i Kubie Paczkowskiemu, który reanimował mi auto. Dzięki temu mogłem wystartować do wyścigu. Zresztą słowa uznania należą się właściwie wszystkim zawodnikom WPP - po pierwsze za upór i wytrwałość w reanimacji aut, ale także za wzajemną pomoc bez względu na przynależność klubową. Sam wyścig był dla mnie trudny - na starcie nie skupiłem się na walce z Miłoszem, który wystrzelił jak z procy. Chciałem więc go gonić, ale osiągane przeze mnie czasy były gorsze nawet od tych z kwalifikacji. Miłosz za to pojechał szybciej, pozostało mi więc dowieźć czwarte miejsce do mety. Bartek i Kuba mieli swoją walkę i choć odstaję od nich nie tylko sprzętem, ale i talentem, obiecuję włączyć się do tej walki już za miesiąc, choć wiem , że pojawią się kolejni, znacznie szybsi zawodnicy. Pozostaje wykorzystać handikap, jaki daje mi to, że mieszkam w Poznaniu i zdzierać opony na kolejnych treningach. Do zobaczenia za miesiąc! 

Poprzedni artykuł Giermaziak i prominenci
Następny artykuł Piąte miejsce i awaria

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry