Wypowiedzi po Załużu
MARIUSZ MAŁYSZCZYCKI: - Z zawodów w Załużu wracam zadowolony, choć oczywiście mogło być lepiej.
Dwa drugie miejsca, które zająłem, pozwalają na utrzymanie drugiego miejsca w punktacji ze sporą przewagą nad Pawłem Zubkiem, ale na razie dysponuję za słabym samochodem, żeby wygrać z Mariuszem Stecem. Lancer odchodzi na prostych. W Załużu przewaga, którą uzyskiwał Mariusz na odcinku od startu do szykany, była zbyt duża, żeby zniwelować ją na serpentynach. Kolejne zawody przejechane w Skodzie pozwoliły mi na pewno lepiej poznać samochód, testowałem też różne rodzaje opon oraz działanie systemu startowego w WRC, który nawet w Mistrzostwach Świata potrafi zmusić kierowcę do ponownego uruchamiania samochodu na starcie. Na wyścigu panowała bardzo fajna atmosfera. Gdyby nie groźny pożar Focusa i trochę mniejszy „Naczelnika” Kościuszki, zawody byłyby jak wielki piknik. Tysiące kibiców wzdłuż trasy wyścigu podczas podjazdu migają tylko jak kolorowe plamki, natomiast kiedy się zjeżdża na dół i można się już trochę rozejrzeć dookoła, widać potężny aplauz, za który bardzo serdecznie dziękuję. Zapraszam wszystkich do kibicowania w Sopocie!
ROBERT SZELC: - Przyjechałem do Załuża w dobrym humorze, a wyjechałem troszeczkę rozczarowany, ponieważ przegrałem z Tomkiem Myszkierem walkę o pierwsze miejsce. W sobotę startowałem na oponach rajdowych z nacięciami, a Tomek miał wyścigowe sliki. Moja strata była dosyć spora, więc pomyślałem, że to może przez opony. Wieczorem na szybko organizowaliśmy sliki, ale trzeba było po nie jechać aż do Bielska. Moi przyjaciele z klubu Gabrysia, Bzyku i Hubi pojechali po nie i wrócili nad ranem. Bardzo Wam za to dziękuję! Rano założyliśmy je na felgi i moje szanse na końcowy sukces znacznie wzrosły. Po pierwszym wyścigu prowadziłem, ale podczas drugiego przejazdu Tomek pojechał szybciej, wygrywając czwarta rundę GSMP w grupie N. Nadal jestem liderem w grupie N, ale wiem, że muszę się mocno przyłożyć, żeby bronić tytułu Mistrza Polski. Może to i dobrze, że byłem drugi w Załużu - będę miał zdecydowanie większą motywację na pozostałą część sezonu, a szczególnie na najbliższy wyścig w Sopocie, w którym Tomek pojedzie u siebie. Na pocieszenie zostaje mi rekord trasy w grupie N - od soboty jest to 2.49,334. Mam nadzieję, że długo go nikt nie pobije.
Dziękuję kibicom za gorący doping - jestem mile zaskoczony, że aż tyle Was było na trasie! Gratuluję kolegom z zespołu Krosno Racing Team zwycięstwa i życzę sukcesów w kolejnych eliminacjach. Dziękuję również mechanikom z HIGH TEC. Chłopaki, wiem, że robiliście wszystko, bym wygrał. Niestety tym razem się nie udało, ale obiecuję, że się szybko zrewanżuję!
MARIUSZ STEC: - Wykonaliśmy plan w stu procentach, wygrałem dwie eliminacje i myślę, że teraz będzie już z górki. Samochód funkcjonował bez zarzutu, każdy podjazd przebiegł bezproblemowo. Bardzo pomógł Rajd Polski, rozgrywany w podobnym upale. Byłem już przyzwyczajony do wysokiej temperatury w samochodzie - wnętrze Lancera nagrzewało się do 70 stopni.
Nigdy nie lubiałem Załuża. Trasa jest wolna, nudna, każdy zakręt identyczny, długie nawroty stromo pod górę, nie ma żadnej frajdy z jazdy. Nawet drobny błąd na jednym-dwóch zakrętach natychmiast powoduje dużą stratę.
Za trzy tygodnie jedziemy do Sopotu, za cztery startujemy w Subaru Poland Rally. Cały czas walczymy z budżetem. Poprzedni sponsor trzymał nas w niepewności do ostatniej chwili. Myślałem, że będziemy mieli w tym roku zapewniony budżet chociaż na góry. Teraz wszyscy stanęli na wysokości zadania. Tradycyjnie wspiera nas firma Parys, dołączył Tedex i funkcjonujemy dzięki tym dwóm panom - Parysowi i Gawrylakowi. Wielkie dzięki!
PAWEŁ ZUBEK: - Nie spodziewałem się tak dobrego wyniku - podobnie jak w pierwszych dwóch eliminacjach, najważniejsze dla mnie było to, by poprawiać czasy z każdym przejazdem. Drugi dzień zawodów był także bardzo udany dla mojego zespołu. Po idealnym wręcz początku, niestety i tym razem nie obyło się bez problemów. Na ostatnim prawym zakręcie, jakieś 600 metrów przed metą padła turbina i do mety dotoczyłem się na drugim biegu. Zabrakło dosłownie sekundy by przeskoczyć Roberta Kusa a była szansa, bo to był mój najszybszy podjazd. Ale nie ma co narzekać i tak jestem ogromnie zadowolony, plan wykonany w ponad stu procentach. Trzecie miejsce po czterech wyścigach to niezła pozycja wyjściowa do dalszej walki. Super wyścig, świetna organizacja i duża frajda dla kibiców, bo emocji nie brakowało.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.