Sezon FIA ERC pierwotnie miał się rozpocząć od Rajdu Azorów. Ze względu na pandemię koronawirusa imprezę na Wyspie Świętego Michała przesunięto na wrzesień. W obliczu nieustannego wzrostu zachorowań na COVID-19, rejestrowanego na kontynencie europejskim, rozegranie również drugiej rundy jest mało prawdopodobne. Rajd Wysp Kanaryjskich zaplanowano w dniach 7-9 maja.

Germán Morales, przewodniczący komitetu organizacyjnego, w rozmowie z dziennikiem AS stwierdził, że decyzja powinna zapaść w przyszłym lub najpóźniej w jeszcze kolejnym tygodniu.

- Przedłużanie tego byłoby absurdem. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z Międzynarodową Federacją Samochodową oraz promotorem mistrzostw Europy i rozważamy różne możliwości przełożenia imprezy, ale na pewno nie chcemy jej kompletnie odwołać.

- Chociaż sytuacja na Gran Canarii nie wygląda źle, trudno będzie zachować pierwotną datę. Musimy też pamiętać, że w ubiegłym roku przyjechało do nas 47 ekip zagranicznych, a dziś wiele krajów jest jeszcze przed szczytem zachorowań. Nie możemy czekać z podjęciem decyzji, ponieważ w grę wchodzą jeszcze inne czynniki, m.in. transport. [zespoły w zeszłych latach musiały dostać się do hiszpańskiego Kadyksu, skąd odpływał prom na Gran Canarię].

Jeśli zapadnie decyzja o przełożeniu, wybrany zostanie termin w drugiej połowie roku. Datę trzeba zgrać nie tylko z kalendarzem FIA ERC, ale również z krajowym czempionatem. Brak Rajdu Katalonii w harmonogramie WRC oznacza, iż rywalizacja na Kanarach jest najważniejszą rajdową imprezą roku w Hiszpanii.

Łukasz Habaj

Photo by: Tomasz Kaliński