Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Ferrari bez bratobójczych pojedynków Sainza i Leclerca

Jak mówi Charles Leclerc, Ferrari nie może pozwolić sobie na powtórkę wewnątrzzespołowego pojedynku, jeśli chcą pokonać Maxa Verstappena w Grand Prix Austrii.

Charles Leclerc, Ferrari F1-75, battles with Carlos Sainz, Ferrari F1-75

Autor zdjęcia: Zak Mauger / Motorsport Images

Leclerc i Sainz ułatwili Holendrowi zadanie w sprincie. Na początku wyścigu Hiszpan i Monakijczyk walczyli intensywnie między sobą o drugie miejsce, co pozwoliło Verstappenowi na odskoczenie od duetu w czerwonych bolidach.

Różnice pomiędzy Red Bullem a Ferrari są minimalne. Zdaniem Leclerca, w takiej sytuacji jasne jest, że walka z Sainzem i pozwolenie Maxowi na ucieczkę nie mogą się już powtórzyć.

- Jutro czeka nas długi wyścig i zarządzanie oponami będzie jeszcze bardziej kluczowe. Więc jutro nie możemy pozwolić sobie na to co zrobiliśmy dzisiaj - mówił po sprincie Monakijczyk.

Pomimo irytacji stratą czasu, kierowca Ferrari nie uważa, że pojedynek z kolegą z zespołu kosztował go zwycięstwo.

- Czy wystarczyłoby to, aby wygrać? Nie wydaje mi się. Max dobrze zarządzał oponami, nawet kiedy miał dużą przewagę - powiedział Leclerc.

- Więc nigdy nie dowiemy się co by się stało. Ale cóż, jest jak jest - skwitował kierowca Ferrari.

Czytaj więcej:

Sainz zbagatelizował to, co działo się w sprincie pomiędzy nim a Leclerciem. Jego zdaniem razem z kolegą z zespołu nie walczyli o dużą stawkę.

- Myślę, że dzisiaj było mało do stracenia lub zyskania przez tę walkę - powiedział Hiszpan.

- Mówimy o jednym punkcie więcej albo mniej, bo w sprincie nie ma ich za dużo. Poza tym Max wyglądał jakby kontrolował wyścig, więc to nie tak, że w ten sposób przegraliśmy - mówił wczoraj Sainz.

Obaj kierowcy są zgodni, że decyzja o kontynuowaniu, lub zaprzestaniu walki należała do szefa zespołu - Mattii Binotto.

Zapytany o wytyczne ze strony zespołu, Leclerc odpowiedział:

- Nie wiem jakie były w tym przypadku zasady. Ale nie my o tym decydujemy, a Mattia.

Sainz dodał:

- Mattia i zespół o tym decydują, ale to nie tak, że straciliśmy bardzo wiele. Max kontrolował wyścig. Ale generalnie musimy być bliżej na początku i na końcu stintu. Myślę, że na tym powinniśmy się jutro skupić.

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Schumacher zły na zespół
Następny artykuł Hamilton potępia reakcję publiczności

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska