Ferrari nie lubi deszczu
Zarówno Charles Leclerc, jak i Carlos Sainz mieli duże problemy z utrzymaniem tempa w zmiennych warunkach podczas GP Brazylii.
Charles Leclerc, Ferrari SF-24
Autor zdjęcia: Andrew Ferraro / Motorsport Images
Żaden z kierowców Ferrari nie potrafił powiedzieć, dlaczego podczas wyścigu na mokrym torze Interlagos osiągi ich samochodów nie były na poziomie rywali.
Charles Leclerc zajął piąte miejsce, poprawiając swoją pozycję z kwalifikacji tylko o jedno miejsce. Monakijczyk stracił jednak ponad pół minuty do zwycięzcy wyścigu, Maxa Verstappena, który startował z 17. miejsca.
Jeszcze gorzej weekend w Brazylii będzie wspominał Sainz. Hiszpan rozbił się zarówno w kwalifikacjach, jak i w wyścigu oraz otrzymał naganę od sędziów za niebezpieczną jazdę, gdy próbował odjechać swoim uszkodzonym Ferrari, mimo że na miejscu byli już sędziowie.
Wynik Ferrari w Brazylii był z pewnością poniżej oczekiwań, zwłaszcza, że Sainz wygrał w Meksyku, a Leclerc w Austin.
- Zawsze dobrze sobie radziłem na mokrej nawierzchni, ale z jakiegoś powodu, w tym samochodzie w takich warunkach, nigdy nie miałem dobrego samopoczucia - wyjaśnił Sainz.
- Nie wiem, czy problem leży po stronie opon, czy to kwestia ustawień samochodu. Jedno jest pewne, jazda w tych warunkach była bardzo trudna i nieprzewidywalna.
- Cieszę się, że Charlesowi udało się dotrzeć na metę na piątej pozycji. Słyszałem, że on też miał problemy, więc cały wyścig był koszmarem, ale mam nadzieję, że nadchodzące wyścigi odbędą się w suchych warunkach i powalczymy o zwycięstwo.
Leclerc był przygotowany wziąć na siebie część winy za słabą dyspozycję, ale był zadowolony, że jego piąte miejsce utrzymało Ferrari na drugim miejscu w klasyfikacji konstruktorów 36 punktów za McLarenem.
- Myślę, że częściowo jestem temu winien, ponieważ wspólnie z zespołem ustalamy ustawienia. Poszedłem w niewłaściwym kierunku. Tempa po prostu nie było, choć myślę, że w kwalifikacjach nie byliśmy aż tak źli.
- Z nowymi oponami, niskim poziomem paliwa można było wycisnąć z samochodu więcej, ale w wyścigu straciliśmy kontakt z czołówką. Samochód niezwykle trudno się prowadził i łatwo było popełnić błąd.
- Pocieszające jest jedynie to, że ukończyliśmy wyścig przed dwoma McLarenami i odrobiliśmy kilka punktów w klasyfikacji konstruktorów.
Ferrari jest ostatnio w świetnej formie i nadal ma szanse na mistrzostwo świata konstruktorów, pierwsze od 2008 roku.
- Będziemy walczyć do samego końca - powiedział Sainz.
- Zbliżają się trzy weekendy, które będą ważne dla całego zespołu. Teraz musimy się skupić i zobaczyć, jak możemy podejść do tych ostatnich trzech wyścigów w najlepszy możliwy sposób - dodał.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.