Niespodziewany sojusznik
Mohammed Ben Sulayem znalazł niespodziewanego sojusznika w sprawie przekleństw w padoku Formuły 1
Autor zdjęcia: Andy Hone / Motorsport Images
Przekleństwa zaczęły być tematem numer jeden w padoku po tym, jak we wrześniu Ben Sulayem zapowiedział, że nie życzy sobie – przede wszystkim właśnie w Formule 1 – wulgarnego języka.
Niemal „jak na zawołanie” przeklął wtedy Max Verstappen, a sędziowie nie ukarali go grzywną, ale zasądzili odbycie prac społecznych. Te czterokrotny mistrz świata zrealizował przy okazji wizyty w Rwandzie, gdzie odbywała się Gala FIA.
Kierowcy i część szefów zespołów stanęła wtedy po stronie Verstappena, jednak dalszych dyskusji na temat języka w F1 nie brakowało. Niespodziewanym sojusznikiem Ben Sulayema stał się w tej kwestii Toto Wolff, szef zespołu Mercedesa, który zwykle nie po drodze miał z szefem FIA, a w tle była sprawa oskarżeń pod adresem Susie Wolff, która jako szefowa F1 Academy mogła przekazywać mężowi poufne informacje.
Uważa się, że Wolff i Ben Sulayem spotkali się podczas finału sezonu w Abu Zabi, a przekleństwa były jednym z poruszonych tematów.
- Mam siedmioletniego syna, który jeździ gokartami i ogląda wszystkie wyścigi – powiedział Wolff. - Kilka miesięcy temu po raz pierwszy powiedział: „Co jest, ku**a?!”. Spytałem, gdzie takie coś usłyszał i odparł, że od kierowców.
- Mam z Mohammedem kilka różnych konfliktów, ale akurat w tym przypadku kierowcy, wszyscy kierowcy, pełnią rolę wzorców. Pokazują ich, są uprawnieni do poglądów, mają władzę. Nie zgadzam się z wieloma innymi rzeczami, które on [Ben Sulayem] wymyślił, ale w tej sprawie się zgodzę. Jeśli przetłumaczysz „fuck” na swój własny język, wychodzi brzydkie słowo. Ja na pewno bym takiego przez radio nie użył.
- Rozmawiałem z George'em [Russellem] i Lewisem [Hamiltonem] i wiedzą, że nie lubię przekleństw. To, że możemy je ograniczyć, jest dla mnie w porządku. Jest paru kierowców, dla części angielski jest ojczysty, dla części nie, którzy sporo tego mówią, i jak dla mnie możemy to karać jeszcze bardziej. Ale to tylko moja opinia.
Toto Wolff, Team Principal and CEO, Mercedes-AMG F1 Team, in the Press Conference
Autor zdjęcia: Zak Mauger / Motorsport Images
Ben Sulayem w niedawnej rozmowie z Motorsport.com podkreślił, że wierzy w słuszność swoich postulatów dotyczących wulgaryzmów.
- O czysty język zawsze warto walczyć – stwierdził prezes FIA. - Ale czy to ja wymyśliłem te zasady o przekleństwach albo ja je wpisałem [do regulaminu]? To sędziowie. Nie ja, sędziowie. To ich więc spytajcie.
- My wysyłamy wiadomość do młodych w różnym wieku. Czy naprawdę musimy mówić brzydkie słowa? Czy Michael Schumacher to robił? Mohammed Ali? Sam mówił, że ma niewyparzoną gębę, ale czy kiedykolwiek powiedział coś brzydkiego? Albo Pele?
- Tworzymy wyjątkową dyscyplinę sportu i musimy ją chronić przed przekleństwami. Z brzydkimi słowami nigdy się nie zgodzę.
Galeria z Gali FIA:
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.