Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Robert Kubica: Liczę na Indy

Georg Nolte z Bildu, rozmawiał w Indianapolis z Robertem Kubicą.

Robert trochę utyka z powodu skręconej prawej kostki, ma siniak na ramieniu, ale poza tym nie widać żadnych śladów po dramatycznej kraksie w Montrealu

- Niemal nie odniosłeś obrażeń w jednym z najcięższych wypadków w F1. Czy to cud?

- Nie chcę o tym za dużo myśleć. Wszystko źle się zaczęło tym okropnym wypadkiem, ale dobrze się skończyło. Oglądam zdjęcia i widzę, że była to ciężka kraksa. Miałem dużo szczęścia, ponieważ uderzyłem w ścianę pod korzystnym kątem. Bardzo się cieszę, że mogę tu siedzieć, nie mając większych obrażeń.

- Opisz ten dramat z twojego punktu widzenia.

- Jechałem blisko Jarno Trullego. Chciałem go wyprzedzić z prawej. To był lewy zakręt. Sądziłem, że Jarno utrzyma normalną linię. Obydwaj znajdowaliśmy się na skraju zewnętrznej i nie było więcej miejsca. Wtedy uderzyłem w Jarno i najpierw straciłem przednie skrzydło, które znalazło się pod samochodem. Nie miałem już kontroli. Podbiło mnie na czymś i nagle znalazłem się w powietrzu. Stało się - nie można nikomu czynić zarzutów z tego powodu.

- Co się działo, kiedy nie mogłeś już nic zrobić?

- Wszystko przebiegło bardzo szybko, nie było czasu na myślenie. Mówimy o ułamku sekundy. Puściłem tylko kierownicę i przycisnąłem ręce do piersi.

- Kiedy zauważyłeś, że jesteś cały?

- Gdy leżałem na boku i dostrzegłem marshala. Próbowałem się ruszyć i wtedy stwierdziłem, że jestem OK.

- Początkowo się nie ruszałeś. Czy straciłeś przytomność?

- Nie do końca. Być może na krótko, kiedy kręciłem się w powietrzu. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Nie mogłem być długo nieprzytomny, bo tak wiele pamiętam.

- Czemu nie dałeś jakiegoś znaku?

- Nie dało się tego zrobić. Nie mogłem się poruszyć i dlatego wszyscy sądzili, że jest gorzej, niż było w rzeczywistości.

- Doświadczyłeś przeciążenia 28 G, 28-krotnie większego niż siła przyciągania ziemskiego.

- Sądzę, że przeciążenie mogło być nawet większe. Miałem szczęście, że wyrzuciło mnie w powietrze, bo inaczej uderzyłbym w ścianę całym samochodem, a nie tylko przodem.

- Twoje nogi wystawały z wraku.

- Niewiarygodne jest to, że gdybym był niższy o 15 centymetrów, to w ogóle nic by się nie stało i nawet nie bolałaby mnie kostka. Ale jak już powiedziałem, mam szczęście, że siedzę tu w jednym kawałku.

- Jak rodzina w Polsce przeżyła twój wypadek?

- Każdy kto to widział, był zaszokowany, szczególnie ludzie, którzy są mi bliscy. Ale taki jest motorsport. Zawsze zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Musimy dziękować za to, że żyję.

- Komu?

- Temu, kto jest tam, u góry. Bo nie ma żadnego racjonalnego wyjaśnienia faktu, że nie złamałem sobie nawet palca. Mógłbym odnieść cięższe obrażenia, spadając ze schodów. Wyciągnięto mnie całego z samochodu po jednym z najcięższych wypadków w historii Formuły 1. Tego nie da się wyjaśnić. Gdyby taki wypadek przytrafił mi się w F1 dziesięć lat temu, to byśmy teraz nie rozmawiali. A zatem podziękowania dla wszystkich ludzi z FIA, którzy robią wszystko, żeby poprawić bezpieczeństwo.

- Chcesz startować w niedzielę?

- Ważne, że z moją głową jest wszystko w porządku. Nic mnie nie boli, mam jasność umysłu, potrafię się skoncentrować. Tylko moja kostka nie jest w perfekcyjnym stanie, ale to nie przeszkadza. Teraz lekarze FIA muszą podjąć decyzję. A tak swoją drogą, czasem gorzej się czuję po jednym dniu testów. Mam nadzieję, że otrzymam szansę w Indy. To najlepszy sposób na powrót do rzeczywistości.

- Mówisz, jakbyś miał za sobą lekką stłuczkę na ulicy.

- Mówimy w Polsce, że to co ciebie nie złamie, to cię wzmocni. Trzeba zabrać ze sobą doświadczenie i zrozumieć, co się stało. Ten wypadek nie pozostawił śladów w mojej głowie. Gdybym chciał zachować pełne bezpieczeństwo, pozostałbym w domu. Ale wtedy nie byłbym kierowcą wyścigowym...

Poprzedni artykuł Decyzję podejmie Hartstein
Następny artykuł Indie zamiast USA?

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry