Akropol - po dniu I

I choć wszyscy wiedzieli, że będzie to rajd bardzo trudny, to nikt chyba nie spodziewał się takich sensacji już pierwszego dnia. Nas najbardziej zasmuciła oczywiście informacja o odpadnięciu z zawodów Krzysztofa Hołowczyca, dla którego równoznaczne jest to z końcem marzeń o FIA Team's Cup. Niestety, ale cóż taki to już sport. Na "pocieszenie" pozostaje Hołkowi fakt, że odpadli już z imprezy również tak znakomici kierowcy jak sam Mistrz - Tommi Maekinen (było dzwonione), Loix (urwane kółko), Climent (podobnie), Eriksson (skrzynia) czy Maertin (podobno silnik:). Jeśli dodamy do tego fakt, że wielu czołowych zawodników miało stresujące przygody - choćby dachowanie i urwane koło Gronholma, uszkodzone przednie zawieszenie Burnsa, problemy z elektroniką Auriola, opuszczenie drogi i problemy z powrotem Solberga, to nikt nie zaprzeczy, że tegoroczny Rajd Akropolu jest niespotykanie trudny. Ciekawe co będzie dalej, wszak przed załogami jeszcze dwa dni i ponad 300 km oesowych. Sam lider rajdu - Colin McRae - mówi: - "To był dopiero początek. Pierwsze OS-y na rozgrzewkę. Fakt, że stawka strasznie się przerzedziła tylko potwierdza opinie o poziomie trudności tych zawodów. Cieszę się, że prowadzimy, a na drugiej pozycji jest Carlos (Sainz). Oba Fordy mają dość dużą przewagę nad resztą stawki. Szkoda mi Solberga, który kręcił ładne czasy, ale gdzieś miał jakąś przygodę i spadł w klasyfikacji. Ładnie wyglądałyby trzy Focusy na czele stawki. (...) Jutro czeka nas ciężki dzień, prawie 160 km bardzo trudnych OS-ów. Musimy jechać bardzo szybko, ale najważniejsze jest aby osiągnąć metę. Mam nadzieję, że nie powtórzą się nasze niepowodzenia z Argentyny i bez problemów technicznych dojedziemy do końca."