Barbórka bez Frycza!
Sebastian Frycz i Jarosław Baran nie wystartują w XXXI Rajdzie Cieszyńska Barbórka z powodu awarii silnika w ich Mitsubishi Lancerze Evo5.
Samochód ubiegłorocznego zwycięzcy odmówił posłuszeństwa już na samym początku przedrajdowych testów, a szybka naprawa zdefektowanej jednostki napędowej okazała się niemożliwa. Tym samym główny faworyt imprezy nie będzie mógł wystąpić przed własną publicznością.
"Jest mi bardzo przykro, że nie będziemy mogli wystąpić w tym rajdzie. Bardzo lubię cieszyńską imprezę i zawsze licznie dopisują tu nasi kibice. Chciałem podziękować im tym startem, za gorący doping podczas całego, tak udanego dla nas sezonu. Niestety - silnik zdefektował jeszcze zanim na dobre ruszyłem. Już pierwsze oględziny wykazały, że nie będziemy w stanie naprawić go przed startem rajdu. Nie pozostało nam nic innego, jak tylko wycofać się jeszcze przed startem. To przykre, ale z drugiej strony pociesza mnie fakt, że silnik nawalił tu, a nie podczas Rajdu Warszawskiego. Wtedy konsekwencje byłyby dla nas znacznie gorsze!" - powiedział Sebastian Frycz.
Sebastian Frycz i Jarosław Baran reprezentują barwy Polskiej Grupy Rajdowej - Blachy Pruszyński, która w Cieszynie wystawia także dwie inne załogi: Jarosław Ferenc i Karina Siebielec pojadą Volkswagenem Polo klasy N2, a Adrian Nikiewicz i Wojciech Pakosiński Toyotą Corollą w klasie A5.
"Trasa jest szybka i wąska. W niektórych miejscach asfalt jest niewiele szerszy od samochodu. Nie ma tam mowy o najmniejszych nawet błędach. Pewnym problemem może też być brud, który naniosą na drogą jadące wcześniej samochody. Będziemy starali się powalczyć o jak najwyższe miejsce w naszej klasie. Konkurencja jest bardzo liczna i mocna, co zapowiada naprawdę ciekawą rywalizację. Mamy trochę problemów z elektroniką - mam jednak nadzieję, że serwisowi uda się z nimi poradzić. Jeśli chodzi o nowego pilota - nie było żadnych problemów. Z Kariną porozumieliśmy się szybko i nasza współpraca układa się bardzo dobrze." - powiedział Jarosław Ferenc.
"Trasa podoba się nam przede wszystkim dlatego, że nie ma na niej większych podjazdów. W takich miejscach tracilibyśmy sporo czasu. Nasza Toyota ma zaledwie 83 konie mocy - to oczywiście niezbyt wiele na stromych partiach pod górę. Nie nastawiamy się na zaciętą walkę o wynik. Chcemy się dobrze bawić i sprawić trochę radości kibicom. Postaramy się pokazać widowiskową jazdę. Nieco martwi nas brak dodatkowego oświetlenia. Podczas ostatniej pętli, którą pokonywać będziemy po ciemku, może sprawić nam to trochę kłopotów. Mimo to humory dopisują i nie możemy wręcz doczekać się startu!" - powiedział Wojciech Pakosiński.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.