Ciężko dogonić Krzyśka
Zbigniew Staniszewski jadący z numerem 16, wygrał najdłuższy oes Rajdu Polski, 26,3-kilometrowe Kruklanki.
Krzysztof Hołowczyc, wolniejszy o osiem dziesiątych od sąsiada z Olsztyna, po pierwszej pętli Rajdu Polski uzyskał przewagę 5,5 sekundy nad Michałem Bębenkiem. Czołową trójkę uzupełnia Kajetan Kajetanowicz (+12,7).
Po czwartym czasie na Kruklankach, liderem rundy ERC został Maciej Oleksowicz, czwarty w rajdzie (+13,5). Michał Kościuszko, trzeci w wynikach OS 4, awansował na piątą lokatę (+15,4). Za sobą ma Michała Sołowowa (+20,6), Grzegorza Grzyba (+20,9), Tomasza Kuchara (+21,8), Macieja Rzeźnika (+40,3) i Zbigniewa Staniszewskiego (+44,6).
Marcin Abramowski, dziesiąty w rajdzie, zmieniał koło na OS 4 i stracił ponad 7 minut. Po kapciu Luki Rossettiego na Kruklankach, kosztującego dwukrotnego mistrza Europy 1,5 minuty, najlepszą zagraniczną załogą w rajdzie zostały Ramona Karlsson i Miriam Walfridsson, piętnaste w generalce, czwarte w N4.
W ośce, obydwa długie odcinki wygrał Tomasz Gryc, który w łącznych wynikach wyprzedza Jana Chmielewskiego (+9,3) i Michała Streera (+34,1). Szymon Kornicki nie przejechał Kruklanek.
KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - Jest dobrze. Sporo można jeszcze poprawić, nawet na tych odcinkach, gdzie wygraliśmy. Najważniejsze, że w szybkich partiach rozumiemy się z samochodem, z pilotem i nasza trójca całkiem dobrze funkcjonuje. Wiemy, że możemy przyspieszyć na tych nawrotach, partiach technicznych, gdzie jeszcze się gubię, za wcześnie bieg przepnę, za długo pociągnę. Szukam przyczepności i staram się to wykorzystywać. To jest ciekawe, że samochody ze Skandynawii nie są szczególnie szybkie, nie mają nadymanych silników, ale są bardzo dobre zawieszeniowo i trakcyjnie. Jest przyjemność nimi jechać.
MICHAŁ BĘBENEK: - Jest dobrze. Wszystko w porządku, choć ciężko dogonić Krzyśka. Zobaczymy, jak będzie na drugiej pętli. Już przynajmniej poznaliśmy, jakie są odcinki. Jedną zmianę muszę zrobić, bo w niektórych miejscach się ślizgam. Nie wiem czy każdy ma taki problem, czy tylko u nas występuje. Nie jest on duży, ale nie jestem zadowolony z tyłu tego samochodu. Coś jeszcze skorygujemy.
KAJETAN KAJETANOWICZ: - Jedzie się fantastycznie. Oczywiście, czyścimy drogę, zgodnie z przewidywaniami. Niestety, jedzie przed nami Antonin Tlustak, kolega z Czech. Nie jest to jego winą oczywiście, ale mocno psuje nam tor jazdy. Przegrywa dosyć znacznie, ale nie jest to wynikiem, aby robił to specjalnie, po prostu jedzie wolniej i ten tor jazdy nie jest taki, jak byśmy sobie wyobrażali. Niestety, taki jest sport, takie są rajdy. Akceptujemy to i nie mamy pretensji. Postaramy się cisnąć jeszcze bardziej, o ile będzie to możliwe, a myślę, że będzie.
MACIEJ OLEKSOWICZ: - Jest OK. Prowadzimy w mistrzostwach Europy, taki był plan. Pojechaliśmy dosyć szybko, lecz bezpiecznym tempem. W samochodzie niewiele się dzieje - i chyba o to chodzi w tych warunkach. Jest równo, nie ma dziur. Na drodze leżą kamienie, ale samochód jest tak dobrze dostrojony, że nas to nie dotyczy. Fajny rajd, fajne miejsce, fajne tempo. Postaramy się utrzymać takie tempo dalej.
MICHAŁ KOŚCIUSZKO: - Chyba nie trafiliśmy z oponami, zwlaszcza na pierwszym oesie, który był bardzo kopny i gdzie było dużo długich prostych. Auto nie chciało się za bardzo rozpędzać, kopało się. Potem nie mieliśmy trakcji. Dwa kolejne oesy były już lepsze, bo bardziej techniczne, bardziej twarde, więc opony lepiej pracowały. Na kolejną pętlę zmienimy trochę strategię i ubierzemy nieco inne opony. Będę starał się jechać trochę szybciej.
MACIEJ BARAN: - Czuć, że jest więcej kurzu i luźnego szutru, dlatego auto się wolniej rozpędza. Dwa pierwsze oesy w tych warunkach pojechaliśmy naprawdę super, ale trzeci zepsuliśmy sami. Pojechaliśmy po prostu za wolno. Zabrakło pewności i jakieś pięć sekund z tych dwunastu to jest nasza źle wykonana praca. Myślę, że na drugiej pętli będzie poprawa. Na prostych, gdzie będzie zostawiony ślad, będzie szybciej.
GRZEGORZ GRZYB: - Jest bardzo fajnie. Musimy pamiętać, że jedziemy pierwszy raz tym samochodem po szutrach, tak że jeszcze sam czuję, ile błędów popełniam. To tempo nie jest złe, bo nawiązujemy walkę z najlepszymi tutaj chłopakami. Przegrywamy co prawda, ale nie dużo. Zmienimy na serwisie parę rzeczy w samochodzie, o których już wiemy. Może dzięki temu też będziemy odrobinę szybsi. Staramy się pojechać spokojnie, aby nie popełnić głupiego błędu. Finisz jest dla nas najważniejszy. Oczywiście, było tysiące przygód, bo to jest rajd szutrowy, więc auto skacze, lata na boki, ucieka. Staram się jechać czystą linią. Mieliśmy na ostatnim oesie ulewę. Zaczęła się na trzecim kilometrze. Parę kilometrow jechaliśmy w ścianie deszczu, ale wszyscy mieli podobnie.
TOMEK KUCHAR: - Po pierwszej pętli jesteśmy blisko. Nie pamiętam takiego Polskiego, że po 60 km oesowych pierwsza dziewiątka jest w dwudziestu sekundach. Jestem niesamowicie przeszczęśliwy i dumny, że mogę rywalizować z takimi zawodnikami, którzy na ten rajd przyjechali. Naprawdę duży szacunek! Muszę powiedzieć, że wczoraj była walka o moją pozycję startową, bo na moim samochodzie widnieje numer 43 i powinienem startować wg tego, gdzieś daleko z tyłu, nie mając szans na jakikolwiek wynik. I wyobraźcie sobie, że wszyscy zawodnicy podpisali się pod prośbą do ZSS, żeby przenieść mnie do góry, w sensie na lepszą pozycję startową, więc po pierwsze, duże podziękowania dla ZSS i wszystkich z komitetu organizacyjnego, którzy pomogli, a po drugie jeszcze większe brawa i naprawdę duże dzięki dla całej stawki zawodników, którzy bezinteresownie, a nawet wbrew swojemu interesowi podpisali się pod tym, abym rywalizował z nimi na równym poziomie.
MACIEJ RZEŹNIK: - Trochę za wcześnie hamuję i nie do końca pewnie jadę. To wynika z tego, że za mało kilometrow testowych zrobiłem. Przejechaliśmy raptem 25 kilometrów. Jedziemy jakimś tam tempem i myślę, że przyspieszymy.
ZBYSZEK STANISZEWSKI: - Jedziemy bardzo szybk - myślę, że ponad stan szybko. Mamy wspaniałe zawieszenie od półtora tygodnia. Jedziemy samochodem, który klei się do drogi. To po prostu nie do wiary. Teraz, na ostatnim oesie przestałem się dziwić, dlaczego ten samochód tak się dobrze trzyma, bo się po prostu przyzwyczaiłem do tych nowych parametrów.
WOJTEK CHUCHAŁA: - Nasz samochód znowu bardzo szybko się napędził. Wylecieliśmy prawie w kosmos. Widziałem jak kibice trzymają się za głowę. Generalnie przeliczyliśmy się w jednym miejscu. Jeszcze troszkę skoczyliśmy za daleko. Samochód jest bardzo wytrzymały, wszystko działa super. W wielu miejscach szukam drogi, tracę trochę czasu, ale przy tym świetnie się bawimy. Na ostatnim odcinku pętli też trochę wylecieliśmy, więc dużo moich błędów. Przez to te czasy są, jakie są, ale mamy pomysł, jak się poprawić na drugą pętlę.
RADEK TYPA: - Nie jestem usatysfakcjonowany osiąganymi rezultatami, ale taki mam przykaz w zespole, że muszę dojechać do mety i tak naprawdę jadę bardzo asekuracyjnie. Mam wrażenie, że chwilami za bardzo, ale generalnie jest mocno kontaktowo, więc postaram się mądrzej przyśpieszyć, ale tak jak mówię mam przykaz, żeby dojechać do mety i nie mam oczekiwań na jakiś wynik i przez to nie mam frajdy bo jest duży zapas.
LESZEK KUZAJ: - Pętla nieudana. Mieliśmy problemy z centralnym dyferencjałem. W zasadzie go nie mam. Nie wiem czy to transfer, czy komputer. Mam tylnonapędowe auto i nie działa ręczny. Tracę dużo czasu, ale to widać po wynikach. Robię co mogę, jadę jak mogę, ale ciężko czasem w drogę trafić.
SZYMON RUTA: - Jest bardzo po mojej myśli, bo świetnie się bawiliśmy i dużo się nauczyliśmy. Chyba troszeczkę poczułem się zbyt odważnie po Warmińskim i mamy za szybki opis. W paru miejscach musieliśmy się ratować bo było bardzo grubo. W szybkie zakręty wchodzimy za szybko cały czas i jest tych zakrętów dużo, więc chyba za bardzo sobie pozwoliliśmy z opisem. Chwilami trzeba jechać już na wzrok.
RAMONA KARLSSON: - Lubię te odcinki, są dość szybkie. Zobaczymy... Mieliśmy pewne problemy z silnikiem i ostatni odcinek poszedł wolno. Postaramy się to rozwiązać na serwisie i miejmy nadzieję, że to drobny problem. Mamy czwarte miejsce. Mechanik powiedział, że jak się uda rozwiązać problemy z silnikiem, powinniśmy awansować o jakieś pozycje.
LUCA ROSSETTI: - Na prawym, wąskim zakręcie jadąc na czwartym biegu najechaliśmy na kamień. Kamień leżał na środku drogi i nie mogłem go ominąć. Złapałem kapcia około 14 kilometrów przed metą. Na drugim odcinku nasza prędkość była w porządku, ale miałem błąd w notatkach, obróciło nas i zgasł mi silnik. Straciliśmy trochę czasu i teraz już jesteśmy daleko.
Fot. Orlen Team
[rsmp]863,l_53hti8fvcd0hdq.jpg[/rsmp]
Fot. Marcin Kaliszka
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.