Czy będzie szesnaście rajdów WRC?

Zjednoczona dotychczas opozycja wszystkich producentów względem rozszerzenia kalendarza WRC do szesnastu rajdów została ostatnio zachwiana. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest odmowa podpisania listu do Prezydenta Komisji WRC, Shekhara Mehty, przez szefa Citroen Sport, Guy Frequelina. List ten zawiera w sobie opinie producentów na temat ostatnio proponowanych zmian w WRC. Generalnie producenci są za zmniejszeniem kosztów uczestnictwa w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Propozycja rozszerzenia kalendarza o dwa rajdy mogłaby wejść w życie, ale nie w przyszłym roku. Producenci potrzebują na to więcej czasu. Zdecydowany sprzeciw wyrażają natomiast względem bardziej radykalnych zmian, takich jak rekonesans przed każdym etapem w aucie WRC, czy zakaz używania

turbosprężarek.

Przedstawiciel Citroena, który według doniesień generalnie podziela zdanie swoich konkurentów, miał złożyć podpis na liście, podczas zebrania przedstawicieli producentów w Jyvaskyla, w zeszłym tygodniu. Jednakże Frequelin, który uważa, że w każdym zespole fabrycznym powinny być tylko dwa auta, zdecydował się na nie podpisywanie listu. Fakt ten spowodował wielkie niezadowolenie wielu osób, które sugerowały, że konkurencja wewnątrz koncernu PSA była tu decydującym czynnikiem. W tej chwili, tylko Peugeot zamierza wystawić w przyszłym sezonie trzy samochody.

Przedstawiciele organizatorów rajdów, choć nie złożyli swych sygnatur na liście do Mehty, również podzielają niepokój producentów. Szczególnie kwestia nowych rekonesansów nie bardzo się widzi organizatorom, gdyż przygotowania do wielu przyszłorocznych imprez są już w zaawansowanym stadium i jest już trochę późno, żeby wprowadzać tak istotne zmiany w programach rajdów. Również zwiększenie opłat na rzecz FIA na pewno nie zachwyci organizatorów rajdów WRC, choć pogłoski o ich podniesieniu o 200% zostały ostatnio rozwiane. Bardzo jest jednak prawdopodobne, że osiągną one poziom tych z Grand Prix

Formuły 1.

Również David Richards, właściciel praw do transmisji telewizyjnych WRC, ostrzega przed zbyt pochopnym rozszerzaniem kalendarza. Według niego dwa dodatkowe rajdy podniosą jego koszty, nie przynosząc odpowiednich dochodów. Co więcej, Richards stwierdził, że może to spowodować pogorszenie jakości programów oraz wstrzymanie projektu bezpośrednich transmisji z Rajdowych Mistrzostw Świata.

Jeśli jednak FIA postawi na swoim i w przyszłym roku odbędzie się szesnaście imprez WRC, to wszyscy będą musieli szukać oszczędności. Jedną z propozycji na obniżenie kosztów startów w MŚ jest ograniczenie liczby nadwozi i silników, jakie producenci by mieli używać przez cały sezon. Liczba nadwozi dla jednego kierowcy byłaby ograniczona do siedmiu sztuk, a silniki byłyby plombowane i jeden musiałby być użyty, w co najmniej dwóch rajdach. Koszt remontu silnika może sięgnąć osiemdziesięciu tysięcy euro, a biorąc pod uwagę, że jest przeprowadzany przed każdymi zawodami, mogłoby to dać wyraźną obniżkę kosztów. Nic chyba jednak nie może bardziej odciążyć budżetów zespołów niż ogromne gaże wypłacane najlepszym kierowcom. Są oczywiście zawodnicy, którzy zapewne będą więcej zarabiać w następnych sezonach (Loeb?, Martin?) ale są też tacy, których pensje należałoby zrewidować (McRae?). Mogłoby to przynieść spore oszczędności.

Czas pokaże, czy zespoły i organizatorzy dojdą do porozumienia z FIA, a co równie ważne między sobą. Miejmy nadzieję, że wszyscy będą mieli na uwadze przede wszystkim dobro widowiska, jakim niezaprzeczalnie są Rajdowe Mistrzostwa Świata. Miejmy nadzieję...

(LEH)