Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Dakar: Dziesiąty etap w cieniu tragedii.

Fabryczne Pajero zespołu Mitsubishi Motors uplasowały się na czterech pierwszych miejscach sobotniego etapu Rajdu Telefonica Dakar z Zilla do Sarir w Libii - Stephane Peterhansel i Jean-Paul Cottret utrzymali pozycję liderów po uzyskaniu drugiego czasu na trasie odcinka specjalnego liczącego 521 kilometrów.

Francuski duet uległ tym razem swojemu koledze z zespołu, Hiroshi Masuoce, którego wyprzedza w łącznej klasyfikacji o 14 minut i 6 sekund. Na trzeciej pozycji znajduje się Gregoire de Mevius (BMW) tracąc 1 godzinę, 29 minut i 7 sekund po kłopotach nawigacyjnych na dzisiejszym etapie.

- To był bardzo szybki odcinek, ale nie specjalnie trudny. Początkowo było dość wietrznie, a końcowa partia to jazda na maksimum przez pustynny piasek. Nie mieliśmy żadnych problemów. Uważaliśmy, aby nie popełnić jakiegoś głupiego błędu - powiedział w Sarir Peterhansel.

Zwycięzcy próby sportowej: Masuoka i jego niemiecki pilot Andreas Schulz w drugim Mitsubishi Pajero Evolution umocnili się na drugim miejscu.

- Wśród wydm było dzisiaj trochę podchwytliwych miejsc, ale to był dla nas udany dzień - stwierdził Masuoka. Zadowolony z rezultatu był także jego pilot Andreas Schulz, który dodał: Pod większą presją był dzisiaj pilot, bowiem używanie GPS było zabronione. Odcinek był jednak bardzo prosty nawigacyjnie, a już w ostatniej jego części jechaliśmy po prostu przed siebie. Brak GPS nie stanowił więc problemu.

Jean-Pierre Fontenay ukończył dwie poprzednie próby na trzecim i drugim miejscu, a w sobotę znów był trzeci.

- Na początku, przy dużym wietrze widoczność nie była najlepsza, ale później nie było już problemu. Nie zabrakło natomiast pięknego krajobrazu. Startowaliśmy dzisiaj jako drudzy i wyprzedziliśmy Ari Vatanena, gdy zatrzymał się, aby zmienić koło. Gdy 521 kilometrów pokonujemy w czasie krótszym niż cztery godziny to oznacza to, że było bardzo szybko - poinformował Gilles Picard, pilot Fontenaya.

Miki Biasion i Tiziano Siviero zajęli czwarte miejsce. - Każdego dnia staram się jechać coraz szybciej, ale zawsze mięliśmy jakieś drobne problemy. Dwa dni temu awaria koła kosztowała nas stratę 30 minut, a wczoraj się trochę zgubiliśmy. Dzisiaj nareszcie było wszystko w porządku. Ten rajd to dla mnie wielkie doświadczenie. Chcę bezwzględnie być na mecie, tym bardziej, że jadę tutaj pierwszy raz z Mitsubishi - stwierdził Miki Biasion, dwukrotny mistrz świata w rajdach drogowych.

Etap zakończył się w smaganym wiatrem biwaku w Sarir, w którym nieustanna wichura stworzyła bardzo trudne warunki dla uczestników rajdu. W miejscu otoczonym od zachodu wielką rafinerią mechanicy Mitsubishi Motors do późnych godzin wieczornych serwisowali samochody swoich zawodników, tak aby były gotowe do wiodącego już do Egiptu kolejnego etapu.

Dobrze spisali się polscy motocykliści w sobotnim, dziesiątym etapie rajdu Dakar. Jacek Czachor zajął dziewiąte, a Marek Dąbrowski - dziesiąte miejsce. W sobotę trasę etapu z miejscowości Zilla do Sarir (521 km) najszybciej pokonał Szwed Per-Gunnar Lundmark - w 4:22.2. Francuz Cyril Despres stracił do Lundmarka - 3.47, a jego rodak Richard Sainct - 4.34. W klasyfikacji generalnej po 10 etapach prowadzi Sainct. Dąbrowski jest na 10 miejscu, ze stratą 1:59.03, a Czachor awansował o jedną pozycję, na 13 - ze stratą 3:09.09

Cieniem na sportowej rywalizacji położyła się tragedia. W wypadku na dziesiątym etapie zginął 48-letni francuski pilot załogi Toyoty - Bruno Cauvy. Kierowca, Daniel Nebot, nie odniósł poważniejszych obrażeń. Do tragedii doszło na 270 kilometrze etapu, podczas pokonywania wydmy. Auto przekoziołkowało i wylądowało na dachu. Ekipa medyczna, która przybyła na miejsce wypadku helikopterem, 27 minut po otrzymaniu zgłoszenia, stwierdziła, że 48-letni Cauvy nie żyje. Według lekarzy poniósł śmierć na miejscu. Pochodzący z Herault we Francji Bruno Cauvy po raz pierwszy brał udział w Rajdzie Dakar

Wcześniej uczestnik rajdu poniósł śmierć w 1997 roku. Motocyklista - amator, Francuz Jean-Pierre Leduc zginął wówczas na trasie odcinka specjalnego na terenie Mali.

W niedzielę, trasa prowadzi przez granicę z Egiptem do mety etapu w oazie Siwa. Uczestnicy Dakaru 2003 spędzą tam aż trzy noce. W poniedziałek mają upragniony dzień przerwy.

(MMC/PAP/roc)

Poprzedni artykuł Kuzaj i Zygmunt - wygrali obaj!
Następny artykuł Dakar po 11 etapie: Peterhansel powiększa przewagę.

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry