Dyferencjał nie wie o czym pisze!?
Z wielkimi nadziejami przystąpiłem do lektury, nadesłanej przez Wydawnictwo STO, książki Juliana „Dyferencjała” Obrockiego – „Rajdy samochodowe”.
Nie dlatego, że mój Autoklub.pl bardzo wyraźnie pojawia się już na jej okładce – prywata na bok – setki tysięcy rajdowych zapaleńców nie mają czego czytać, dlatego każda pozycja jest niemal na wagę złota. Wreszcie człowiek, który ma o tej materii pojęcie, zabrał się do roboty i...
Dwa razy przeczytałem „Rajdy samochodowe”, dlatego mogę z całą pewnością powiedzieć – to nie jest książka adresowana do mnie. Nie to, że się czepiam. Gdybym chciał, wytknąłbym więcej kwiatków typu – cytuję: „Ale umieć nie pochodzi od mieć, choć słowa te różni tylko jedna litera, podobnie jak Lenina od Lenona.” – koniec cytatu! Otóż jedna litera dzieli „car” od „cab” (zainteresowani sobie przetłumaczą), ale Lenina od Lennona dzielą co najmniej dwie litery. Fanem pierwszego nigdy nie byłem, drugiego namiętnie słuchali moi rodzice, co i mnie się poniekąd udzieliło. Precyzja pierwszego Polaka, który ukończył Rajd Paryż-Dakar (jak widnieje na okładce), powinna natomiast eliminować takie błędy! W końcu brak jednej literki w opisie trasy, może mieć naprawdę dramatyczne następstwa...
Nie o czepianie się literówek, czy zwykłych niedopatrzeń, jednak chodzi – w gruncie rzeczy nie ma ich w tej książce tak wiele. Nie jest adresowana do mnie – bo jest bardziej elementarzem, niż pracą magisterską. To pozycja dla ludzi, którzy o rajdach nie mają zielonego pojęcia. Byli na „oglądarce” raz czy dwa, popatrzyli sobie na „ważące ponad tonę pociski” i teraz zaczynają rozglądać się za jakąkolwiek ściągawką. Tę rolę, moim zdaniem, książka pełni. Nie masz pojęcia czym różni się „halda” od „hałdy” – sięgnij po „Rajdy samochodowe”! Dla ludzi, którzy chcieliby wreszcie włączyć się do dyskusji o OS-ach, PKC-ach, Itinererach itd., ale zawsze bali się, że nie bardzo rozumieją o czym mowa – lektura obowiązkowa.
Dużo miejsca poświęcił „Dyferencjał” bezpieczeństwu. To oczywiście sprawa priorytetowa i chwała Mu za to. Tyle tylko, że człowiek, który „nałykał się spalin” i świadomie wydał na książkę 65 złotych, chyba do głąbów nie należy. A „dydaktyczne” zapędy autora, momentami stają się uciążliwe dla ludzi myślących.
Przejdźmy jednak do niezaprzeczalnych pozytywów. Zdjęcia! Mnóstwo dobrych i co najmniej kilkanaście znakomitych fotek! Wydanych w sztywnej okładce, na bardzo dobrym, kredowym papierze! To naprawdę cieszy oczy!
I w tym miejscu przeszedłbym do pochwał za fragmenty, które „Dyferencjał” bardzo mądrze „kładzie do głowy” młodym zawodnikom. Rajdy to sport bardzo drogi, dlatego konkretne rady fachowca mogą bardzo pomóc w pozyskaniu sponsorów. Cały fragment książki jest bardzo konkretny. Pozwólcie, że zacytuję kilka zdań:
„Bo nie ma rajdów bez pieniędzy. Pędzący po OS-ach samochód ma całkiem niezłą powierzchnię reklamową. (...) Sponsor musi mieć przekonanie o ekonomicznym sensie całego przedsięwzięcia. (...) Że nie trzeba już kombinować, jak zrobić folder, kalendarz, plakat firmy, bo zdjęcia z rajdu są do tego celu najlepsze.”
Do pochwał jednak nie przejdę, bowiem rady tego typu może dawać człowiek, który od podszewki zna specyfikę ciężkich czasów naszego sportu samochodowego... Chyba że ostatnio padł ofiarą rozdwojenia jaźni. Na to przynajmniej wskazuje relacja "Dyferencjała" z Rajdu Kormoran – opublikowana w szacownym (znaczy monitorowanym przez sponsorów) piśmie „Auto Motor i Sport”. Po lekturze hmm... "owej" relacji, sponsor może najwyżej przerzucić się na ping-ponga, bo korzyści ekonomicznych (logo swojej firmy nijak na samochodzie nie widzi!), z publikacji zdjęć swojego kierowcy nie ma żadnych! Gdybym na jej podstawie, jako sponsor wydawał pieniądze – wydałbym prędzej kalendarz z zabytkami Antarktydy, niż dołożył jakikolwiek grosz czołowym kierowcom. Przy okazji niejako, nie myślałbym o reklamie w tym miesięczniku. Panie Julianie, może przed kolejną relacją z rajdu, powinien Pan uważnie przeczytać fragmenty swojej własnej książki?
Sam zresztą dostaję rozdwojenia jaźni. Z jednej strony autorowi (za gazetę) należy się nagana od całego środowiska - za ewidentną wpadkę dziennikarską. Z drugiej zaś, podjął się rzeczy potwornie ciężkiej – stworzenia kompendium podstawowej wiedzy o rajdach. Takiej książki nigdy wcześniej nie było i zapewne nie prędko pojawi się lepsza. W Polsce, od lat wszak, więcej krytyków niż autorów! „Dyferencjał” napisał elementarz, który moim zdaniem, może być niezłym uzupełnieniem ofert sponsorskich. Gdybym był młodym zawodnikiem, szukającym sponsora, który gdzieś „przypadkowo” złapał bakcyla – zapewne sprezentowałbym dobroczyńcy „Rajdy samochodowe”. Po pierwsze liczy się gest, po drugie oszczędność czasu, traconego dotychczas na tłumaczenie VIP-om rzeczy absolutnie podstawowych. Jeśli choć jeden talent, dzięki tej książce, pozyska sponsorów i wypłynie na szerokie wody... Julian Obrocki zasłużenie przejdzie do historii! Czego życzę autorowi z całego serca!
(Konrad Kwiatkowski)
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.