Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Głosy po Festiwalowym

PAWEŁ DYTKO: - Obyło się bez przygód i awarii i choć to tak naprawdę trening przed Rajdem Polski, to ogromnie się cieszę z czwartego już zwycięstwa w tej imprezie.

Szkoda, że Tomek odpadł tak szybko, na końcowych odcinkach na pewno byłyby szybszy i walka byłaby ciekawsza. Kolejny start planujemy w czerwcowym Rajdzie Agapit.

ANDRZEJ MANCIN: - Swój występ uważam za bardzo udany - przede wszystkim udało mi się bez problemów pokonać wszystkie odcinki specjalne, które były bardzo wymagające dla samochodu. Szutry w okolicach Opola są bowiem bardzo twarde i w wielu miejscach dziurawe. O awarię rajdówki, czy wypadek jest więc bardzo łatwo. Na szczęście mój Mitsubishi Lancer Evo VII spisał się rewelacyjnie. W czasie zawodów wraz z moimi mechanikami sporo eksperymentowaliśmy z ustawieniami zawieszenia. Na ostatnią pętlę wybraliśmy zbyt twardy set-up i auto straszenie podskakiwało na nierównościach. O dziwo, właśnie wtedy zanotowaliśmy oesowe zwycięstwo, a raz uzyskaliśmy identyczny czas co Maciek Oleksowicz. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze wiele pracy, choć po Rajdzie Festiwalowym wiem, że jestem w stanie nawiązywać walkę o czołowe miejsca.

BARTŁOMIEJ GRZYBEK: - Rajd był trudny, rajd był długi i za rok pewnie będzie drugi. Dla mnie rajd jednak nie był tak prosty, abym mógł jechać go z piosenką na ustach, a to dlatego, że już od drugiego odcinka specjalnego mój „instrument” stracił 2 bieg. Więc dalszy śpiew wychodził jakby z małą czkawką. Na szczęście udało się ujrzeć metę i rozjeździć się po ostatnim uczeniu się gotowania (przygotowanie rolad). Jeszcze raz chciałbym podziękować firmie Centrozap, Elit – oryginalne części samochodowe oraz Hurtowni Odzieży Używanej z Będzina za to, że mogłem wystartować w tym rajdzie.

JAN CHMIELEWSKI: - Przed rajdem popsuła się szpera i skrzynia biegów, nasza Astra była reanimowana na ostatnią chwilę przed startem. Mój pierwszy szutrowy rajd jechałem bez szpery, w dodatku na początku piątego oesu straciliśmy trzeci bieg. Zrobiło się nerwowo - odgłosy skrzyni biegów zapowiadały, że Festiwalowy możemy skończyć przedwcześnie. Dodatkowym utrudnieniem był szwankujący interkom, który na czwartym oesie odmówił współpracy. Ale jakimś cudem dojechaliśmy do celu, w każdym rajdzie najważniejsza jest przecież meta i dlatego jestem bardzo szczęśliwy! Był to trudny rajd i dla zawodników, i dla sprzętu. Naprawdę wielkie uznanie dla naszego serwisu, który kolejny raz pokazał mistrzostwo świata.

MAREK KWAŚNIK: - Sami nie możemy uwierzyć w to, że po takim początku przywozimy z Rajdu Festiwalowego piąte miejsce w klasie A7 i siódme miejsce w generalce. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, chociaż zmęczeni, brudni i z piaskiem w ustach przez brak szyb, ale co tam - warto było! Dedykujemy nasz wynik Wam, chłopaki. I niech ktoś mi powie, że nie mamy najlepszego serwisu pod słońcem. Poza tym wielkie ukłony w stronę organizatorów, a przede wszystkim odpowiedzialnego za kontakt z zawodnikami Jarka Maluśkiego, który stworzył swoją osobą wspaniałą, przyjazną atmosferę. Dziękujemy Opolu i miejmy nadzieję, że do zobaczenia za rok. Dziękujemy wszystkim naszym Ulubionym Kibicom, którzy nas wspierają i dopingują. Pamiętajcie, że cały czas na Was liczymy. Czekamy na Was w Strzelinie… Szczególne podziękowania dla naszych Sponsorów - firm: Auto Sim, Alwar, Chip Serwice, Rowiński – Wajdemajer, Robgraf. Dziękujemy za wsparcie medialne ze strony gazet Echo Dnia, Pasmo, Autobiznes oraz Punkt.

KRYSTIAN PACHUTA: - Prawie 4-minutowa przewaga w N-0, 3 miejsce w grupie N i 13 w generalce, lepszego szutrowego debiutu nie mogłem sobie wymarzyć. Rajd bardzo trudny, świadczy o tym przedewszystkim ilość załóg jaka dojechała do mety. Bardzo trzeba było się nagimnastykować by cało dojechać do końca. Auto sprawowało się dobrze, nie dokuczyła nam żadna awaria, a to wszystko dzięki kolegom z serwisu, którzy pierwszorzędnie przygotowali samochód i tak samo obsługiwali go w czasie imprezy. Wielkie dzięki za profesjonalną obsługę. Korzystając z okazji, chciałbym bardzo mocno podziękować Tomkowi Kucharowi, który udzielił mi przed startem wielu cennych wskazówek. Jestem pewien, że bez Jego pomocy wynik końcowy nie przedstawiałby się tak okazale. Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI!!!

KRZYSZTOF SAWICKI: - Jestem zaskoczony wynikiem! Po zapoznaniu z trasą modliłem się, żeby auto wytrzymało! Odcinki były bardzo wymagające, ciasne, a przy tym bardzo szybkie. Organizator przewidział tylko dwa przejazdy zapoznawcze, w dodatku przeprowadzaliśmy je tuż po obfitych opadach, więc trasa była bardzo śliska i grząska. Pierwszą pętlę pojechaliśmy niezwykle ostrożnie, miejscami poprawiając opis. Nawierzchnia była zryta przez większe auta, miejscami nie byłem w stanie na prostej trafić w drogę. Na drugim odcinku, po hopce wylądowaliśmy na dziobie i uszkodziliśmy wentylator. Na 5 odcinku fartowaliśmy się przed jeziorem i uszkodziłęm 3 bieg. Do końca drugiej pętli nie było też jedynki. Niestety nie było możliwości wymiany skrzyni na serwisie, więc pojechaliśmy dalej. Z każdym kilometrem przybywało rajdówek wzdłuż OSów, miejscami na środku drogi. Ostatnią pętle przejechaliśmy na 2 i 4, 500 m przed metą miałem już tylko 2. Jestem bardzo szczęśliwy, auto spisało się doskonale, Pilot również. Ten sukces to zasługa całego Zespołu, a przede wszystkim Piotrka Banego, który zbudował to auto! Za dwa tygodnie jadę na DSMP do Miedzianej Góry. Dziękuję firmie Tedex oraz Automobiklubowi Rzemieślnik.

RAFAŁ MALIŃSKI: - Mimo że jechałem na 100 procent od samego początku, czas na pierwszym OS-ie nie był zadowalający. Dowodzi to, że stawka w Pucharze PZM jest w tym roku dużo mocniejsza. Rok temu, mając dużo mniejsze doświadczenie, jadąc tym samym samochodem zajmowałem miejsca na podium w generalce. Do drugiego OS-u ruszyłem jeszcze szybciej. Niestety zawiódł mnie samochód. Na jednym ze skoków odpięła się wtyczka od komputera sterującego silnikiem. Znalezienie awarii zajęło 10 minut. Wszystko działo się na punkcie łączności radiowej. Było ich znacznie więcej, niż wymaga tego regulamin. To dobrze, że organizator dba o bezpieczeństwo, ale na takich punktach powinien być zatrudniony kompetentny personel. Mimo że zaparkowałem samochód obok drogi, sędzina chciała przerwać odcinek używając żółtej flagi. Udało nam się powstrzymać jej działania. Naprawiliśmy samochód, ale straty były już tak ogromne, że o zajęciu dobrego miejsca nie było nawet mowy. Celem na drugą pętlę było wygranie odcinka specjalnego. Agresywna jazda skończyła się wypadkiem. 700 metrów od startu OS 4, na szybkim prawym zakręcie wypadłem na zewnętrzną i uderzyłem w drzewo urywając lewe tylne koło. Dalsza jazda nie miała sensu. Kibice pomogli mi zepchnąć samochód w bezpieczne miejsce. Auto nie nadaje się do naprawy. W dalszej części sezonu planuję startować już innym samochodem.

MACIEJ KOŁDEJ: - Rajd Festiwalowy był moim pierwszym startem na szutrze. Jak zawsze nie obyło się bez emocji już przed startem – nowy silnik trafił pod maskę naszej rajdówki dopiero w czwartek wieczorem. Sobotni poranek też był dla nas stresujący i to nie z powodu mojego debiutu na szutrach ale z powodu spotkania z Policją tuż za startem rajdu – problemem były tablice rejestracyjne. Pierwsze kilometry podopolskich dróg przejechaliśmy bardzo ostrożnie. Nasze tempo pozwoliło nam się zmieścić w pierwszej trójce na dwóch pierwszych oesach. Na trzecim odcinku udało nam się złapać właściwy rytm i zwyciężyć w klasyfikacji generalnej Pucharu PZM. Pozwoliło to na objęcie fotela lidera po pierwszym etapie. Na ostatnim zakręcie OS 4 dał znać o sobie mój brak doświadczenia – błąd w opisie doprowadził do dachowania. Film oraz on-board z wypadku zostaną w najbliższym czasie opublikowane. Tymczasem pod adresem www.koldej.com/festiwalowy/koldej_OS3.wmv można znaleźć nasz on-board z OS 3.

Bardzo cieszę się, że od pierwszych kilometrów udało mi się nawiązać walkę z czołówką Pucharowiczów - jest to dla mnie bardzo dobry prognostyk na przyszłość. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie będę miał okazję powrócić do rywalizacji – w chwili obecnej z powodu braku budżetu na to się nie zapowiada.

HUBERT ABRAMIUK: - Rajd Festiwalowy okazał się bardzo wymagającym sprawdzianem zarówno dla sprzętu, jak i samych załóg. Niestety i my nie ustrzegliśmy się błędu, który oznaczał dla nas przedwczesny koniec przygody z rajdem. Na piątym odcinku specjalnym, na szybkiej partii po lewym zakręcie wybiło nas na dołku i prawym kołem zjechaliśmy z trasy. Próbowałem się ratować, ale miękka nawierzchnia zrobiła swoje – wciągnęło nas do lasu i mieliśmy bliskie spotkanie z naturą – zatrzymaliśmy się na drzewie. Uderzenie było co prawda silne, myślałem jednak że uda się kontynuować jazdę. Niestety okazało się, że uszkodzeniu uległa chłodnica – nie było więc mowy o dalszej jeździe. Nie tak wyobrażałem sobie nasz debiut na rajdowych trasach, ale jak to się mówi, pierwsze koty za płoty. Start w imprezie pozwolił zebrać nam ogromny bagaż doświadczeń, który z pewnością będzie procentował podczas kolejnych imprez. Korzystając z okazji chciałem serdecznie podziękować Piotrkowi Meresińskiemu za pomoc w serwisie oraz Tommy’emu i Bartkowi, zaś kibicom za gorący doping na trasie. Nasz start nie doszedłby do skutku, gdyby nie wsparcie następujących firm: Valvoline, Ferodo, Highcom oraz G-Force – gorąco dziękujemy za okazaną pomoc.

Poprzedni artykuł Trudny rajd, ogromny wysiłek
Następny artykuł Baumschlager na wstecznym

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry