KRZYSZTOF BUBIK: - Czuliśmy, że naszemu Peugeotowi brakuje trochę mocy, trudno było bowiem rywalizować z zawodnikami w Hondach, którzy dysponowali zdecydowanie większą ilością koni mechanicznych.
Stoczyliśmy jednak zacięty pojedynek z Maćkiem Krzyszychą, który podobnie jak my, w Kormoranie jechał pucharową dwieścieszóstką. Szkoda, że nie jest nam dane częściej rywalizować na luźnej nawierzchni. Jak widać, na szutrze czujemy się doskonale i jesteśmy w stanie rywalizować z załogami w mocniejszych autach. Cały rajd przejechaliśmy czysto i ustrzegliśmy się błędów co zaowocowało dobrym wynikiem na mecie. Oczywiście, start w Rajdzie Kormoran nie byłby możliwy bez wsparcia sponsorów i doskonale przygotowanego auta.Załogę Bubik/Korzeniewski wspierają: OCTIM, A-KOP Rozpuszczalniki, BIO POINT, SportGarage.pl (Fot. Jacek Mazur).;
RADEK RACZKOWSKI: - Na luźnej nawierzchni jechało nam się znakomicie. Żałujemy tylko trochę, że dwa odcinki specjalne zostały odwołane. Cieszymy się z naszego pierwszego zwycięstwa i mamy nadzieję, że skutecznie przełamaliśmy złą passę. Nasz wynik to także efekt doskonale przygotowanego samochodu. Pojechaliśmy szybko i czysto. Załogę wspierają: Rak-Bud, SportGarage.pl Sport Garage po Rajdzie Kormoran pragnie podziękować: Robertowi Kocikowi, Adamowi Zyserowi, Adamowi Kopcychowi, Mariuszowi Bojarskiemu oraz mechanikom: Małemu, Klemensowi, Pytonowi, Andrzejowi i Saharze oraz mistrzowi cateringu i tańca Andriuszy.
JAROSŁAW SZEJA: - Gdyby przed rajdem ktokolwiek powiedział nam, że zajmiemy drugie miejsce, nie do końca byśmy mu uwierzyli i wzięlibyśmy to miejsce w ciemno. Pierwszy start na szutrze, brak doświadczenia w jeździe po luźnej nawierzchni, to kilka czynników, które dla nas Kormoran czyniły najtrudniejszym rajdem w tegorocznym kalendarzu RPP. Powinniśmy być bardzo zadowoleni z zajętego miejsca i tak jest, ale czujemy z Marcinem lekki niedosyt. Po przekroczeniu linii mety, według czasów online - to my wygraliśmy rajd. Jak się okazało po dokładnym sprawdzeniu wyników, niestety tak nie było. Szkoda, gdybyśmy to wiedzieli, ostatni oes pojechalibyśmy na maksa, do Hankiewicza dzieliła nas nieco ponad sekunda. Nie wiem czy by się nam to udało, gdyż Paweł był niesamowicie szybki na szutrze, ale... Gratulujemy mu pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Nas bardzo cieszy kolejne podium i zwiększenie przewagi w klasyfikacji generalnej do najgroźniejszych konkurentów. Trasy były dla nas bardzo wymagające, odcinki kręte i techniczne, co uwydatniało nasz brak doświadczenia. Kilka razy ocieraliśmy się o przydrożne krzaki, bo było za szybko, innym razem czułem, że mogło być szybciej. Wszystkich zapraszam na naszą stronę internetową www.szeja.com. Dziękuje naszym mechanikom za wspaniale wykonaną pracę. Samochód jak zwykle spisywał się perfekcyjnie. Wielkie podziękowania kieruję w stronę naszych sponsorów: Avans Południe, Urzędowski, a także pozostałych partnerów: TVS, OES Records, H&P Auto Sport oraz TWA Group Polska (Fot. Jacek Mazur).
MACIEJ KRZYSZYCHA: - Awaria skutecznie uniemożliwiała nam walkę o wyższe lokaty. Na samym początku drugiego odcinka specjalnego urwał się prawy tylny amortyzator i tak musieliśmy jechać przez dwa kolejne oesy, co spowodowało dość poważne straty czasowe. Dzięki pomocy załogi Jaroszewicz/Tarapacki udało się naprawić ten amortyzator. Chciałbym im bardzo serdecznie podziękować, gdyby nie oni, prawdopodobnie wycofałbym się z rywalizacji. Próbowaliśmy odrabiać starty, ale udawało się to tylko na pierwszym odcinku w pętli. Na kolejnych znów mieliśmy drobne problemy, doganialiśmy jedną z załóg, która jechała na światłach awaryjnych. Do pierwszego miejsca w klasie zabrakło sekundy - jak na jazdę z tak poważnym defektem to naprawdę niewiele. Miejsce w klasyfikacji generalnej jest takie, jak planowałem przed rajdem. Nasz Peugeot na szybkich odcinkach - zwłaszcza Żelaznej Górze - nie miał żadnego podejścia do Hondy Type-R. Na innych udawało się nawiązywać bezpośrednią walkę. Na koniec muszę skierować ogromne podziękowania w stronę osób i firm, bez pomocy których nie miałbym szans na występ w tym rajdzie. Przede wszystkim dziękuję zakładowi Auto Perfect Andrzeja Chwietczuka za pomoc w przygotowaniu samochodu oraz zespołowi RallyStar.pl - Adrianowi, Kamilowi, Danielowi i Radkowi - za ich ofiarną pracę aby nasze auto mogło wystartować w rajdzie. Wielkie podziękowania należą się też sponsorom - Olsztyńskiej Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania, Drukarni Leo, fimie WAPNOPOL, firmie Sow-Granit oraz portalowi re5pect.pl.
DANIEL SIATKOWSKI: - Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Myślę, że pokazaliśmy szybką jazdę. Sprzęt nie pozwalał na zajęcie wyższego miejsca. Awaria na pierwszej pętli spowodowała spore straty czasowe, a do tego ostatni odcinek w pętli - Żelazna Góra - nie do końca pozwalał na nawiązanie walki z dużo mocniejszymi Hondami. Lecz generalnie jestem bardzo zadowolony, myślę, że Maciek wykorzystał 99% potencjału samochodu. Tym autem szybciej nie dało się jechać. Podobało mi się i sądzę, że bardzo szybko się dograliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy mogli wspólnie wystartować w rajdzie.
ANDRZEJ CZEKAN: - 33 Rajd Kormoran niestety, nie był dla nas łaskawy i szybko zweryfikował plany przedrajdowe. Na warmińskich trasach chcieliśmy powalczyć o zwycięstwo w klasie, jak i grupie N. Niestety, na trzecim odcinku pękły obydwie tarcze hamulcowe co wydaje się wręcz niemożliwe, a na słynnej „Finlandii” ukręciła się prawa półoś. Na szczęście nie spowodowało to dużej straty, a chłopaki na serwisie uwinęli się z wymianą tarcz, klocków i półosi bez spóźnienia. Zadowoleni z pracy serwisu i nastawieni na dalszą walkę i wspinaczkę w generalce, szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię, kiedy w połowie pierwszego odcinka w pętli ukręciła się lewa półoś. Po mecie odcinka postanowiliśmy wycofać się z rajdu, jednak kiedy zobaczyliśmy Wojtka na awaryjnych i powiedział, że dalej nie jedzie, kaski powróciły na nasze głowy i postanowiliśmy jechać ile auto pozwoli, by dowieźć zwycięstwo w klasie N3. Nowy plan został wykonany z naddatkiem, ponieważ auto dojechało kolejne 2 odcinki na jednej półosi. Wygraliśmy klasę N3, a ku naszemu zaskoczeniu zajęliśmy 3 miejsce w grupie N. Z tego miejsca chcielibyśmy podziękować Pawłowi Omletowi za pomoc, braciom Szeja za użyczenie tarcz hamulcowych - i przeprosić chłopaków, którzy musieli podążać w kurzu za nami ale chyba zrozumieją, że w rajdach jedzie się do końca (Fot. Dominik Kalamus).
PAWEŁ HANKIEWICZ: - Emocje po tym rajdzie nie chcą opaść jak kurz, który unosił się na odcinkach. To było coś, czego było nam potrzeba! Wspaniałe emocje i doskonała zabawa to jest to, co gwarantuje szuter. Ogromnie cieszymy się z wywalczonego miejsca i pierwszego w tym sezonie wygranego rajdu, tym bardziej, że odbyło się to na naszej ulubionej nawierzchni. Warto zauważyć jak wspaniale wyglądała walka od samego początku i to, że wraz z braćmi Szeja i Rafałem Malińskim ograliśmy lokalnych zawodników. To dowodzi świetnych umiejętności czołówki i tego, że w każdych warunkach chłopaki jeżdżą bardzo szybko. Na pierwszym odcinku popełniłem aż dwa błędy, przez co musiałem cofać i zawracać - ewidentnie „za bardzo chciałem”, zapewne po prawie dwugodzinnym odpoczynku zapewnionym przez organizatora ciśnienie podziałało. Później jednak jechaliśmy już spokojnie, tak jak planowaliśmy, odpuszczając odrobinę w miejscach, które najbardziej dawały w skórę samochodom. Nie można nie wspomnieć o odcinku Żelazna Góra - co się tam działo! To jest prawdziwa Finlandia. Niesamowite emocje, ogromna adrenalina i gaz w podłodze przez dwanaście kilometrów. Liczę, że będziemy wracać w to miejsce. On-boardy z tego odcinka na pewno zamieścimy na YouTube. Jeszcze raz bardzo dziękuję stajni Inter-JAR za profesjonalną pracę i przygotowanie auta, kolegom zawodnikom za wspaniałą zabawę i bardzo wesołe chwile od 7 rano, a to pierwsze miejsce dedykuję naszym sponsorom, firmom SUPREMIS i Tedex.
WOJCIECH CHUCHAŁA: - Rajd był fajny, rajd był długi... Szkoda troszkę, że samochód się popsuł, bo tego dnia mieliśmy rewelacyjny feeling. Opony leśne robiły taką robotę, że za nami aż furczał piach. Czułem każdy kamień wyrzucony spod kół, byłem wręcz w stanie policzyć, ile ich było. Na pierwszym odcinku naliczyłem tysiąc trzynaście. Pech dał się nam we znaki i właściwie ani jednego odcinka nie przejechaliśmy sprawnym autem. Po wystrzale tylnych amortyzatorów auto robiło większe wrażenie niż lowridery z klipów Snoop Dogga. Strasznie zajarało to na pewno nasze licznie zebrane fanki, które gorąco pozdrawiam!
EMIL LESZCZYŃSKI: - Tak, jak się spodziewałem, 33 Rajd Kormoran to była dla mnie czysta rajdowa adrenalina. Pokonywanie szutrowych odcinków autem tylnonapędowym sprawiało mi olbrzymią frajdę, a po reakcjach mijanych bokiem do przodu kibiców widziałem, że także i im. Multum pozytywnych emocji sprawił mi w szczególności odcinek Żelazna Góra, gdzie po bardzo długich prostych, zakręty udawało się pokonywać pełnymi slajdami. Plan udało się wykonać w 100% procentach. Samochód doskonale wytrzymał ten dosyć trudny i wymagający rajd. Na mecie udało się zameldować na całkiem przyzwoitej pozycji w klasyfikacji generalnej i dodatkowo otrzymać puchar za drugie miejsce w grupie RWD w klasyfikacji Warmii i Mazur. Po 33 Rajdzie Kormoran jestem już w połowie drogi do zdobycia licencji międzynarodowej R, zajmuję trzecie miejsce w klasyfikacji rocznej RWD-3 i mam za sobą kilkaset kilometrów oesowych doświadczenia rajdowego. W drodze rajdowej cały czas towarzyszy mi firma Display Flash Poland - producent automatycznych standów reklamowych: www.displayflash.pl (Fot. Tomasz Filipiak).
KRZYSZTOF SZESZKO: - W tym sezonie nie dane nam było zbyt wiele pojeździć, dlatego zależało mi na udanym występie w Kormoranie. Szczerze mówiąc, skupiałem się na walce wśród aut RWD i nie myślałem o generalce. Przed rajdem dziesiąte miejsce bralibyśmy w ciemno, a tu nagle okazało się, że jadąc spokojnym tempem zajęliśmy siódme miejsce. Ten wynik dedykuję autorom kolejności startowej w RPP. Jako klasa RWD2 wyruszyliśmy na trasę jako przedostatnie auto. Szkoda, że Łukasz Sobocin już na pierwszym odcinku stracił możliwość walki z nami, bo na pewno pojedynek Toyoty i Łady byłby ciekawy. Cieszy mnie czwarte miejsce w generalce na pierwszym przejeździe Żelaznej Góry. Chyba jednak siwe włosy nie odjęły mi chyżości. Dziękuję mojej żonie i wszystkim, dzięki którym możliwy był ten start.
MACIEJ OLEKSOWICZ: - Rajd Kormoran potraktowaliśmy czysto treningowo w ramach przygotowań do zbliżającego się Rajdu Orlen. Cieszy nas trzecie miejsce, choć strata do zwycięzcy była zbyt duża. Odcinki były naprawdę fajne, twarde i bardzo szybkie. Najwięcej frajdy dostarczył nam oes nr 4, który wygraliśmy. Podczas drugiej pętli byłoby podobnie, gdyby nie drobny błąd na pierwszym zakręcie. Po prostu za bardzo opóźniłem hamowanie i wylądowaliśmy delikatnie za drogą. Szkoda, że na skutek awarii mety nie osiągnął mój tato, który startował z Jackiem Rathe. Nasza stajnia wystawiła jeszcze jedno Subaru, w którym jechał Piotr Maciejewski.
MARCIN MĘDELSKI-GUZ: - Rozpoczęliśmy spokojnie, pilnując pozycji przed naszymi głównymi rywalami w pucharze GKSS - Kalinowskim i Dysińskim w Astrze. Ten ostrożny początek pozwolił zaskoczyć nas lokalnej załodze . Zawodnicy w Peugeocie 206 oszczędzili sobie rozgrzewkę i od razu nadali szaleńcze tempo. W drugiej pętli przyspieszyliśmy, ale złapany kapeć pozwolił nam jedynie dorównać ich wynikom na ostatnim OS. Gdyby rajd był nieco dłuższy, mogło być naprawdę ciekawie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z osiągniętego rezultatu. Nasza przewaga punktowa w klasyfikacji sezonu jest już na tyle wysoka, że możemy zakończyć przygodę z RD-3L i ubiegać się o licencję wyższego stopnia.
ADRIAN MIKIEWICZ: - Po raz kolejny pech nas nie opuszcza. Niestety, w przeciągu roku to szósty rajd, którego nie udało nam się ukończyć w wyniku awarii. Już na wolnym przejeździe, odwołanego pierwszego odcinka specjalnego straciliśmy trzeci bieg, a na dojazdówce do drugiego odcinka ze skrzyni zaczęły wydobywać się przerażające dźwięki, co oznaczać mogło tylko niechybną jej „śmierć”. Mimo, że udało się nam dojechać do startu drugiego odcinka, to po krótkich oględzinach przekładni postanowiliśmy wycofać się z rajdu, bo skrzynia prawdopodobnie rozsypałaby się kompletnie na OS-ie, a nie chcieliśmy blokować startujących za nami kolegów. Sponsorami naszej załogi w 33 Rajdzie Kormoran były firmy: Goran, Stolbud Pruszyński i NextTel.
RAFAŁ MALIŃSKI: - Największe kłopoty na tych zawodach sprawiło mi zapoznanie z trasą. Przebiłem 3 opony i miskę olejową. OS Żelazna Góra opisywałem z tylnej kanapy treningówki Łysego i Blondyny. Dało to świetne wyniki bo na obydwu przejazdach tej próby byłem najszybszy. Na wszystkich dotychczasowych rajdach na pierwszym OS-ie albo wypadałem z drogi, albo miałem beznadziejny czas. Na szczęście na Kormoranie odwołano pierwszy OS, co bardzo mi pomogło. Nie wiem jednak po co my wstawaliśmy o świcie, skoro do pierwszego OS-u wystartowaliśmy o 12-tej, bo inni chcieli pospać dłużej. Na pierwszej pętli nie popełniłem żadnych błędów i na serwis zjechałem na prowadzeniu. Drugie przejazdy nie były już tak dobre. Na OS Lelkowo dojechałem do jednego ze złomowisk rajdówek. Nie było tam znaku OK, więc musiałem rzucić okiem, czy wśród wraków nie ma Hondy Jarka Szei. Gdyby tak było, musiałbym zatrzymać OS. Zdekoncentrowałem się i zamiast złożyć samochód w zakręt, wypadłem na łąkę. Straciłem tam kilka, może kilkanaście sekund. Próbowałem odrobić straty na OS 7, ale szaleńcza jazda nie była efektywna. Na wąskim i dziurawym OS-ie myślałem, że pourywam koła, a i tak do konkurentów straciłem jeszcze kilka sekund. Ostatni odcinek wygrałem, ale ze zbyt małą przewagą, żeby awansować w górę. Liczyłem na lepszy wyniki, ale trzecie miejsce nie jest złe. Jarek Szeja jeszcze bardziej odskoczył w punktacji, ale zbliżyłem się do drugiego miejsca, od którego dzielą mnie teraz 2 punkty. Jeśli Jarek dalej będzie jeździł tak szybko to na ostatnich 4 rundach zacięta będzie jedynie walka o wicemistrzostwo (Fot. Jacek Mazur).
MAREK KWAŚNIK: - Niestety, jedyna tegoroczna eliminacja szutrowa nie była dla szczęśliwa, a konkretnie do szczęścia zabrakło nam tym razem zaledwie 7 kilometrów. Po dość nerwowym początku spowodowanym bałaganem organizacyjnym, z kilkugodzinnym opóźnieniem udało się nam wystartować do pierwszego a właściwie drugiego OS-u (z powodu problemów z zabezpieczeniem OS-y 1/5 zostały odwołane). W pierwszej pętli zdecydowanie najlepszą zabawę mieliśmy na „Żelaznej Górze”. Podróżowanie rajdówką po tym odcinku to niesamowita frajda. Wizyta w parku serwisowym po pierwszej pętli tylko uświadomiła nam, jak trudny dla samochodów jest to rajd. Tym bardziej byliśmy bardzo zadowoleni z naszej Babci Astry, ale jak to mówią, nie chwal dnia przed zachodem słońca. W trakcie drugiej pętli walczyliśmy o prowadzenie w Astrze co udało się nam po drugim przejeździe Lelkowa. Niestety, po przejechaniu około 6 kilometrów „Małej Finlandii” nasze szczęście tego dnia się skończyło. Posłuszeństwa odmówił lewy wewnętrzny przegub i całe marzenia o dobrym wyniku się skończyły. Można powiedzieć, że do szczęścia brakło nam tylko 7 kilometrów, a z drugiej strony… „to je rally”. Teraz trzeba zapomnieć o tym co się stało w ostatni weekend i już pomału przygotowywać się do Rajdu Dolnośląskiego, który będzie podwójną eliminacją Pucharu, zapewne z mocną obsadą. Bardzo dziękujemy naszym sponsorom: HulaKula - Rodzinne Centrum Rozrywki, Blue Club, Klub 5, firmie Alwar oraz chłopakom z MP Moto - naszemu serwisowi (Fot. Monika Ziarko).
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.